poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 222.

Soundtrack do rozdziału:

• Kelly Clarkson - Beautiful Disaster (Piano Version)
• Adele - Turning Tables
• Jason Aldean - Why


Tessa’s POV:

- Zasadniczo to jest historia mojego życia – uśmiecha się Robert. Jego uśmiech jest ciepły i szczery, prawie dziecięcy, ale w najbardziej ujmujący sposób.
- To było… interesujące – sięgam po butelkę wina na stole i przechylam ją, by napełnić moją szklankę. Nic się do niej nie wlewa.
- Kłamczucha – cmoka, a ja wybucham śmiechem, wywołanym przez wino. Jego historia życia była krótka i słodka. Nie taka prosta, nie ekscytująca, po prostu normalna. Dorastał z obojgiem rodziców, jego matka jest nauczycielką w szkole, a ojciec szeryfem. Po ukończeniu społecznego college’u, mieszczącego się dwa miasta stąd, zdecydował się pójść do szkoły medycznej. Pracuje tu tylko dlatego, że jest na liście rezerwowych do przyjęcia do programu medycznego na Uniwersytecie Waszyngtońskim i dlatego, że zarabia całkiem niezłe pieniądze, pracując w najdroższej restauracji w okolicy.
- Powinieneś był pójść na WSU zamiast na to – mówię mu, a on kręci głową. Wstaje od stolika i zawiesza w powietrzu swój palec wskazujący, by zatrzymać konwersację. Siadam z powrotem na krześle, czekając, aż wróci. Opieram głowę o drewniane oparcie i wgapiam się w sufit. W tej niewielkiej części jest pomalowany w chmury, zamki i cherubinki. Wizerunek dokładnie nade mną śpi, ma zaróżowione policzki, jej głowę zwieńczają kręcone blond włosy. Jej małe skrzydełka leżą praktycznie płasko, jakby drzemały. Obok niej chłopczyk, a przynajmniej tak przypuszczam, patrzy się na nią, przypatrując się jej z rozwiniętymi, czarnymi skrzydłami.
Harry.
- Nie ma takiej opcji, nawet gdybym chciał, to oni nie oferują programu, jakiego potrzebuję. Dodatkowo, program medyczny jest na głównym kampusie w Seattle, na WSU twój kampus w Seattle jest o wiele mniejszy – Robert wraca z nową butelką wina w dłoni.
- Byłeś tam? W kampusie? – pytam go, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej o mojej nowej miejscówce. Jeszcze bardziej chcę przestać gapić się na przerażające rysunki niemowlęcych aniołków na suficie.
- Tak, raz. Jest mały, ale miły.
- Mam tam być w poniedziałek i nie mam gdzie mieszkać – śmieję się. Wiem, że moje nieporadne planowanie nie powinno być śmieszne, ale w tym momencie takie jest.
- W ten poniedziałek? Skoro dziś jest czwartek, a poniedziałek jest za kilka dni?
- Tak – potwierdzam.
- Co z akademikami? – poleca. Mieszkanie w akademiku nigdy nie przeszło mi przez myśl, ani razu. Zakładałam, dobra, miałam nadzieję, że Harry będzie mi towarzyszył, więc mieszkanie w akademiku nie było w moim obszarze poszukiwań.
- Nie chcę mieszkać w kampusie, szczególnie teraz, gdy wiem, jak to jest być na swoim.
- To prawda. Kiedy raz zasmakujesz wolności, nie ma odwrotu.
- Totalnie prawda. Gdyby Harry jechał do Seattle – zatrzymuję się. – Zapomnij.
- Planowaliście ciągnąć to na długi dystans?
- Nie, to by nigdy nie zadziałało. Nawet krótki dystans przy nas nie działa – zaczynam odczuwać ból w klatce piersiowej. Muszę zmienić temat, zanim skończę, mażąc się. Mażąc się, co za dziwne słowo.
- Mażąc się – powtarzam, szczypiąc wargi kciukiem i palcem wskazującym.
- Bawisz się? – uśmiecha się Robert, a ja potakuję, wciąż się śmiejąc. – Muszę przyznać, że to najzabawniejsze, co zdarzyło mi się w pracy od dawna.
- Mnie też – zgadzam się. – Cóż, gdybym tu pracowała – żadna moja wypowiedź nie ma sensu. – Nie piję często, cóż, teraz i tak częściej niż to bywało kiedykolwiek wcześniej, ale nie na tyle często, by podwyższyć próg tolerancji, więc upijam się baa-rdzo szybko – śpiewam, unosząc swoją szklankę przed twarzą.
- Mam tak samo. Nie jestem typem pijącym, ale kiedy widzę piękną dziewczynę, która ma złą noc, robię wyjątek – komplementuje, po czym oblewa się strasznym rumieńcem. – Miałem na myśli tylko… ahh – zakrywa twarz dłońmi. – Wygląda na to, że nie mam przy tobie filtra.
Sięgam za stół i zdejmuję jego dłonie z twarzy. Lekko się wzdryga, a kiedy spogląda na mnie, jego oczy są tak czysto niebieskie.
- To tak jakbym mogła określić, o czym myślisz – mówię na głos, nie zastanawiając się.
- Może możesz – szepcze, a jego język szybko przemierza wargi, by je zwilżyć. Wiem, że chce mnie pocałować, mogę to wyczytać z jego twarzy. Mogę to zobaczyć w jego szczerych oczach. Oczy Harry’ego są cały czas takie ostrożne, muszę walczyć o możliwość odczytania czegoś w nim, a nawet wtedy nigdy nie jestem upoważniona do przeczytania go tak, jak chcę, jak tego potrzebuję. Przechylam się bliżej niego, a kiedy on robi to samo, dzieli nas tylko mały stolik.
- Gdybym nie kochała go tak mocno, pocałowałabym cię – mówię cicho, nie odsuwając się, ale też nie przysuwając się ani milimetr bliżej. Nawet tak pijana, jak jestem, i tak wściekła na Harry’ego, nie mogę tego zrobić. Nie mogę go pocałować. Chcę, ale nie mogę.
Lewy kącik jego ust unosi się i układa w koślawy uśmiech, kiedy mówi:
- I gdybym nie wiedział, jak bardzo go kochasz, pozwoliłbym ci.
- W porządku – nie jestem pewna, co powiedzieć. Jestem pijana, czuję się niezręcznie i nie wiem jak zachowywać się przy kimkolwiek innym niż Harry, i Zayn, ale w pewien sposób ci dwaj są do siebie podobni. Robert nie jest jak ktokolwiek, kogo wcześniej spotkałam. Oprócz Liama. Liam jest słodki i miły, a moje myśli fruwają wokół pocałowania kogoś, kto nie jest Harrym.
- Przepraszam – siadam z powrotem na krześle, a on robi to samo.
- Nie przepraszaj. O wiele bardziej wolę to, że mnie nie pocałujesz, niż gdybyś mnie pocałowała, a później tego żałowała.
- Jesteś dziwny – mówię mu. Żałuję, że wybrałam to słowo, ale jest już za późno. – W dobry sposób – poprawiam się.
- Ty też – chichocze. – Myślałem, że będziesz snobistyczną, bogatą dziewczyną, bez żadnej osobowości.
- Cóż, z pewnością nie jestem bogata – śmieję się.
- Ani snobistyczna – dodaje.
- Moja osobowość nie jest taka zła – wzruszam ramionami.
- Daje radę – droczy się, z uśmieszkiem na ustach.
- Jesteś okropnie miły.
- Czemu miałbym nie być?
- Nie wiem – przekomarzamy się nawzajem. – Przepraszam, brzmię jak idiotka.
Wygląda na rozbitego przez chwilę, po czym mówi:
- Nie brzmisz jak idiotka. Nie musisz ciągle przepraszać.
- Co masz na myśli? – pytam. Jestem mętnie świadoma, że właśnie oddzieliłam od reszty obwódkę styropianowego kubeczka. Małe, białe kawałeczki zaśmiecają stolik przede mną.
- Ciągle przepraszasz za wszystko, co powiesz. Przeprosiłaś co najmniej dziesięć razy przez ostatnią godzinę. Nie zrobiłaś nic złego, więc nie masz za co przepraszać – jestem zawstydzona jego słowami, ale jego oczy są takie miłe, a w jego głosie nie słychać nawet krztyny złości lub oceny.
- Przepraszam – mówię po raz kolejny. – Widzisz! Sama nie wiem czemu to robię – zakładam luźny lok za ucho.
- Mógłbym zgadywać, ale tego nie zrobię. Po prostu pamiętaj, że nie powinnaś przepraszać – wykłada prosto.
Biorę głęboki oddech i wypuszczam go. To relaksujące rozmawiać z kimś bez martwienia się, czy go nie zdenerwujesz przez cały czas.
- Tak czy siak, opowiedz mi coś więcej o swoim nowym stażu w Seattle – mówi, a ja jestem wdzięczna za zmianę tematu.

Harry’s POV:

- Dokąd idziesz? – woła za mną Karen, kiedy wycofuję się po schodach na dół i mijam ją.
- A jak myślisz, dokąd idę? – pytam, wyrzucając w powietrze dłonie we frustracji.
- Nie chcę się wtrącać, Harry, ale nie sądzisz, że powinieneś ją zostawić samą sobie… choć raz? Naprawdę nie chcę cię zasmucać, ale nie wydaje mi się, że cokolwiek dobrego wyniknie z tego, że tam zejdziesz i sprowokujesz scenę z Tessą. Wiem, że chcesz ją zobaczyć, ale…
- Nic nie wiesz – ucinam, uciszając żonę mojego ojca.
- Przepraszam Harry, ale myślę, że naprawdę musisz ją zostawić na dzisiejszą noc.
- Dlaczego? Żeby mogła do chuja mnie zdradzić? On prawdopodobnie już się na niej porusza – sfrustrowane palce przeczesują moje włosy od cebulek. Ona wypiła już dwa kieliszki, dokładniej dwa i pół, przy kolacji i Bóg wie, że nie radzi sobie z alkoholem.
- Jeśli to jest to, co o niej myślisz – zaczyna Karen, ale powstrzymuje się. – Nieważne. Idź więc – jeszcze raz spogląda na żonę Maksa, zanim wchodzą przez drzwi werandy. – Bądź ostrożny, skarbie – Karen zmusza się do posłania mi uśmiechu i poprawia swoją sięgającą kolan sukienkę.
- Tak – kontynuuję swój pierwotny plan pójścia do restauracji. Wyciągnę stamtąd Tessę, nie dosłownie, rzecz jasna, ale pójdzie ze mną. To wszystko, to gówno, wszystko bo zapomniałem włożyć pieprzonego kondoma. To zaczęło ten cały wzrastający w szybkim tempie bałagan, w którym się znajdujemy. Mogłem zadzwonić do Sandry i wycofać się z tej akcji z apartamentem, albo znaleźć Tessie inne miejsce pobytu… to i tak by nie zadziałało. Seattle nie może się wydarzyć. Przekonanie Tessy zajmuje dłużej, niż przypuszczałem, a teraz to wszystko jest nawet bardziej skomplikowane.
Wciąż jestem totalnie zszokowany, że nie wysiadła z samochodu z Karen i jakkolwiek nazywa się mama Lillian. Byłem gotowy na to, że będzie zdołowana i gotowa ze mną porozmawiać. To ten wpływ kelnera na nią, niby dlaczego miałaby tam zostać, zamiast wrócić ze mną?
Muszę pozbierać własne myśli przez chwilę, więc zatrzymuję się i przysiadam na wielkich skałach ozdabiających ogród. Może pchanie się tam nie jest najlepszym pomysłem. Może powinienem wziąć Liama, żeby tam poszedł i ją zabrał. Ona słucha go o wiele bardziej niż mnie. Przeklinam swój głupi pomysł, bo wiem, że on by na to nie przystał. Wziąłby stronę swojej mamy i kazał mi ją zostawić w spokoju.
Nie mogę myśleć. Siedzenie na tym mrożącym dupę kamieniu przez dwadzieścia minut pogorszyło to, nie polepszyło. Wszystko, o czym mogę myśleć, to jak cofnęła się ode mnie na balkonie i jak beztrosko śmiała się z nim.
Co ja jej powiem? On wygląda na rodzaj dupka, który będzie próbował powstrzymać mnie przed zmuszeniem jej do wyjścia. Nie będę musiał go uderzyć, jeśli wrzasnę wystarczająco, ona pójdzie ze mną bez walki. Mam nadzieję. Jak do tej pory, dzisiaj nie robiła tego, co przeczuwałem.
To wszystko jest takie dziecinne. Moje zachowanie, moje manipulowanie jej uczuciami. Wiem to, po prostu nie wiem, co mam z tym zrobić. Kocham ją, kurwa, kocham tę dziewczynę, ale kończą mi się sposoby zatrzymania jej przy mnie.
'W rzeczywistości wygląda na to, że zamknąłeś ją w pułapce, i to dlatego cię nie zostawi, nie dlatego, że cię kocha. Dlatego, że sprawiłeś, by czuła się, jakby nie mogła bez ciebie żyć'
Słowa Lillian odtwarzają się w moich myślach jak popsute nagranie, kiedy docieram do końca podjazdu. Na zewnątrz jest zimno jak cholera i teraz ta głupia koszula jest za cienka. Tessa nie zabrała ze sobą kurtki na tę kolację, a ta sukienka… ta sukienka. Jest krótka i będzie jej zimno. Prawdopodobnie powinienem wziąć jej kurtkę zanim pojawię się tam i zmuszę ją do wyjścia. Co, jeśli on zaproponuje jej swoją kurtkę? Zazdrość kuje mnie i na samą myśl zwijam dłonie w pięści.
'W rzeczywistości wygląda na to, że zamknąłeś ją w pułapce, i to dlatego cię nie zostawi, nie dlatego, że cię kocha. Dlatego, że sprawiłeś, by czuła się, jakby nie mogła bez ciebie żyć'
Cholerna Tessa numer dwa i jej gówniana psychoterapia. Ona nawet nie wie o czym mówi. Tessa mnie kocha. Widzę to w jej szarych oczach za każdym razem, kiedy na mnie patrzy. Czuję to po opuszkach jej  palców, kiedy przemierza nimi moją pobrudzoną tuszem skórę. Czuję to, kiedy jej usta dotykają moich. Umiem rozróżnić miłość i bycie w pułapce.
Wyczuwam lekką panikę, która znowu mi zagraża. Ona mnie kocha. Tak, kocha. Tessa mnie kocha. Jeśli by mnie nie kochała, nie wiedziałbym, jak to przełknąć. Nie mógłbym. Nie mógłbym żyć bez niej, nie dlatego, że jej nie kocham, ale dlatego, że jej potrzebuję. Potrzebuję jej miłości do mnie i jej bycia przy mnie, dla mnie. Nigdy nie pozwoliłem nikomu tak zbliżyć się do mnie, jak jej. Ona jest jedyną osobą, której jestem pewien, że zawsze będzie mnie kochała bezwarunkowo. Nawet moja mama czasem wariuje z powodu moich wybryków, ale Tessa zawsze mi wybacza. Nieważne, co robię, ona zawsze jest tu dla mnie, kiedy jej potrzebuję. Ta uparta, wstrętna, nieustępliwa dziewczyna jest moim całym światem.
- Co robisz, dziwolągu?
- Musisz sobie ze mnie, kurwa, żartować – jęczę i obracam się, by ujrzeć Riley idącą po podjeździe Maksa. Muszę bardziej zwracać uwagę, nawet nie zauważyłem, jak przeszła obok mnie.
- To ty tu grasujesz po podjeździe – odgryza się.
- Gdzie jest Lillian?
- Nie twój biznes, gdzie jest Tessa? – uśmiecha się. Lillian musiała opowiedzieć jej o naszej kłótni. Cudownie.
- Nie twój biznes, czemu tu jesteś? – Riley ewidentnie ma ze sobą problem.
- A czemu ty tu jesteś?
- Musisz być taką suką?
- Tak, właściwie muszę – potakuje. Podejrzewałem, że odgryzie mi głowę za nazwanie jej suką, ale nie wydaje się mieć nic przeciwko. Jestem pewien, że wie o tym, że nią jest. – A ja jestem tu, bo Lillian właśnie usnęła pomiędzy twoim tatą, swoim tatą i twoim głupkowatym bratem-dupkiem, chce mi się rzygać.
- Więc co, masz zamiar chodzić w kółko w ciemnościach, w środku lutego?
- Tak, mam na sobie płaszcz – pociąga za połę swojego płaszcza, by potwierdzić swoje zdanie. – Mam zamiar znaleźć ten bar, obok którego przejeżdżałam, jadąc tu.
- Więc czemu tam nie pojedziesz?
- Wyglądam na kogoś, kto chce spędzić weekend w więzieniu? – drwi, przechodząc obok mnie. – Dokąd idziesz? – odwraca wzrok, ale nie przestaje iść.
- Żeby zabrać Tessę, jest z… nieważne – zwariowałem od opowiadania ludziom mojej cholernej historii.
- Jesteś dupkiem, że nie powiedziałeś jej, że Lil jest homo.
- Oczywiście ci powiedziała – grymaszę.
- Mówi mi wszystko. To był ogromnie chujowy ruch.
- To długa historia.
- Nie przeprowadzisz się do Seattle z Tessą, która teraz prawdopodobnie robi loda temu blond dupkowi w łazience tej... – zarzuca włosy za ramię.
- Zamknij się, do cholery. W tej chwili – mijam ją, moje żyły buzują w gniewie. – Ani kurwa śmiej mówić mi takie bzdury – muszę pamiętać, że nawet ma usta jak ja, wciąż jest kobietą i nie mogę tego poprowadzić za daleko.
- Nie podoba ci się to, co nie? Najlepiej jak zapamiętasz to następnym razem, kiedy zrobisz jakąś złośliwą uwagę o pieprzeniu mojej dziewczyny.
Mój oddech słabnie, głęboki i wyjęty spod kontroli. Nie mogę przestać myśleć o pełnych ustach Tessy, dotykających go. Po raz kolejny przeczesuję włosy i robię kółko.
- To doprowadza cię do szału, co nie? Ona, razem z nim?
- Naprawdę musisz przestać ze mnie szydzić – ostrzegam ją, a ona wzrusza ramionami.
- Wiem, że tak jest. Popatrz, prawdopodobnie nie powinnam była tego mówić, ale to ty pierwszy byłeś chujem, pamiętasz? – nie odpowiadam jej, więc kontynuuje. – Zawrzyjmy rozejm. Ja postawię ci drinka, a ty możesz płakać nad Tessą, kiedy ja będę opowiadała ci, jak dobra jest Lillian językiem – pociąga mnie za rękaw i próbuje przewlec mnie przez ulicę. Już stąd mogę dojrzeć tandetne, wielokolorowe światełka na szczycie blaszanego dachu małego baru.
- Muszę zabrać Tessę – wyrywam moją rękę.
- Jeden drink i pójdę z tobą ją stamtąd zabrać – słowa Riley naśladują moje myśli sprzed kilku minut.
- Dlaczego? Dlaczego chcesz ze mną wyjść? – łapię z nią kontakt wzrokowy, a ona po raz kolejny wzrusza ramionami.
- Tak naprawdę nie bardzo chcę, ale jestem zmęczona, a ty jesteś pod ręką. Oprócz tego, Lil wydaje się o ciebie martwić z jakiegoś powodu, którego nie czaję – mierzy mnie oczami od góry do dołu. – Naprawdę tego nie czaję, ale cię lubi, jako przyjaciela – dziewczyna kładzie tak duży nacisk na słowo 'przyjaciela', jak to możliwe. – Więc tak, chciałabym jej zaimponować przez udawanie, że obchodzi mnie twój z góry skazany na klęskę związek.
- Skazany na klęskę? – zaczynam podążać za nią w dół ulicy.
- Z całego gówna, które ci powiedziałam, ty decydujesz się skomentować to? – kręci głową. – Jesteś gorszy ode mnie – śmieje się, a ja idę w ciszy. Jak może myśleć, że jesteśmy skazani na klęskę, skoro nawet mnie nie zna, nie zna nas?
Nie jesteśmy skazani na klęskę.
Wiem, że nie jesteśmy. Ja jestem popieprzony, ale ona nie. Ona mnie uratuje, zawsze to robi. Nie możemy być skazani na klęskę.
- Idziesz? – wtrąca Riley.
- Tak, jeden drink, a potem idziemy po Tessę – nie powinienem w ogóle pić, ale czuję, że noc przede mną jest jednym, wielkim piekłem. Jeden drink nie zaszkodzi.
Okropna dziewczyna znowu chwyta mnie za koszulę i prowadzi mnie wzdłuż ulicy. Jestem zbyt zajęty na myślenie o tym, co powiem Tessie, by ją stamtąd wywlec.


• jeśli przeczytałeś/aś - zostaw komentarz •

75 komentarzy:

  1. Kiedy akcja się rozkręca, to te rozdziały wydają się takie krótkie

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest cudowny. Myślałam już że Tessa pocałuje Roberta? Tak to chyba był Robert xd nie mogę zapamiętać.. no ale na szczęście.. teraz mam nadzieje ze Harry się nie schleje i wgl.. czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję że Harry się nie upije :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny *.* Chcę ich konfrontacji ! Teraz ! <3

    Natt ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieje ze Harry sie nie upije i nie zrobi kolejnego glupiego bledu

    OdpowiedzUsuń
  6. super rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ew
    Mam nadzieje ze niedlugo sie czegos dowiemy

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże jak Harry mnie wkurwia! Ale wiem że Tessa tak łatwo się nie da, bo jest najebana więc bedzie odważna! Dziękuje za rozdział! xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja cię, Hazz, nie zrób głupstwa, proszę cię... :* <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział xd . Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnio nie mogłam sie powstrzymać i przeczytałam kilka nastepnych rozdziałów oryginalu. XD potem nie moglam sie pozbierać hahhaha
    Dzięki za tłumaczenie <3 czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  12. Tyle na to czekałam <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie poprzestanie na jednym drinku :/

    OdpowiedzUsuń
  14. Boskie❤ podziwiam cię❤

    OdpowiedzUsuń
  15. Boże... Jestem tak ciekawa kolejnego rozdziału.... :'( plooose jak najszybciej kolejny. Kocham was ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziekuje! ;) boje sie z rozdzialu na rozdzial co bedzie dalej...

    OdpowiedzUsuń
  17. Irytują mnie juz obydwoje. Jak nie chcą byc razem to niech kurwa nie są i koniec. Juz takie krążenie ich w kolko mnie meczy... Mam nadzieje ze w nastepnych rozdzialach bardziej sie ustatkuja..

    OdpowiedzUsuń
  18. Dziekuje, z3 dodalas rozdział. Zycze weny przy tlumaczeniu następnego rozdzialu. Boskiii :***/walerie

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudo *-*
    Harry, tylko nie zrób niczego głupiego! ! ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. kurdee.. a myslałam ze w tym rodziale bedzie sie działo oj działo... ! dziękuje! i z niecierpliwością czekam na nexta ! <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Ojojoj...chcę następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Super rozdzial
    Ale szkoda troche ze Harry jednak po nia nie poszedl, tylko do baru, gdzie tu logika?!
    Zycze weny i do nastepnego
    PS.na ten rozdzial czekalam tak bardzo,ze na natepny chyba tez tak bedzie, już się nie mogę doczekac :*

    OdpowiedzUsuń
  23. Cudne <3
    Mam nadzieję że Hazz nie zrobi nic głupiego.. ;**

    OdpowiedzUsuń
  24. Jak Harry coś spieprzy to go zajebie ale zapewne się upije lel

    OdpowiedzUsuń
  25. Boze cudowny :* juz sie nie moge doczekac kolejnego rozdzialu. Normalnie balam sie ze pocaluje tegi palanta :) mam nadzieje ze Harry nie zrobi nic glupiego i wkoncu sie pogodza z Tessa :*

    OdpowiedzUsuń
  26. Aaa!!! Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Mam nadzieje że Riley i Lillien wyprowadzą Harryego na prosto

    OdpowiedzUsuń
  28. Trzyma w napięciu.

    OdpowiedzUsuń
  29. Boskie ♥ ♥ ♥
    Mam nadzieje że Harry nie zrobi nic głupiego..
    Czekam na next *.* / Natt ♥

    OdpowiedzUsuń
  30. Niech sie pogodza .
    Rania sie nawzajem , a to nie jest fajne .

    OdpowiedzUsuń
  31. jaki świetny! sie porobilo!

    OdpowiedzUsuń
  32. Jedno słowo to wow
    omg
    Harry ty chuju ogarnij wreszcie dupe !

    OdpowiedzUsuń
  33. Świetny :) Nie zróbcie nic głupiego błagam

    OdpowiedzUsuń
  34. juz sie boje co bedzie xd

    OdpowiedzUsuń
  35. czy tylko ja uwielbiam Riley? @weronika7

    OdpowiedzUsuń
  36. Harry jest pojebem... ale i tak go kocham... oby nie zrobił nic głupiego,,, czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  37. już myślałam że Tessa z nim coś tego bo jest do tego zdolna a pojeb Harry zamiast od razu po tą wkurwiającą Tess jechać to nie...

    OdpowiedzUsuń
  38. Niech harry i tessa się nie kłócą :'(

    OdpowiedzUsuń
  39. kiedy będzie zgodaaaaaa.. :D

    OdpowiedzUsuń
  40. O boże*-* kocham!! Idealne! <3 Niektóre słowa Harrego były takie....słodkie? Nie wiem ale widac ze ja kocha, sam przyznał ze ona jest całym jego światem :') poprostu cudowne... Ciekawe co będzie dalej.... Szczerze? Cholernie się boję...
    Do następnego:D
    Dziękuję <3
    N:***

    OdpowiedzUsuń
  41. przecież wiadomo ze on sir upije
    juz nawet nie wiem jak yo komentować
    a no i ONI SA SKAZANI NA KLESKE

    OdpowiedzUsuń
  42. ciekawe ile naprawdę harry wypije ;) lubię Riley Bardziej niz Lilian ,
    super *-*

    OdpowiedzUsuń
  43. jeju ale się porobiło o cholera, ale wydaje mi się że Tessa nie jest taka żeby zdradzić Harry'ego bo nawet nie pocałowała tego kelnera więc no :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Riley jest fajna xd oby Harry się nie upił bo znowu coś się stanie :(
    "Ona mnie uratuje, zawsze to robi. Nie możemy być skazani na klęskę." - ten fragment *.* moje feels >>>>>>>>

    OdpowiedzUsuń
  45. Mam nadzieję, że nic złego się w barze nie wydarzy.

    OdpowiedzUsuń
  46. Najlepszy!!! ♥
    Boże kocham was, dziękuję że to tłumaczycie ♡♥
    Szybko dodajcie kolejny rozdział, bo długo nie wytrzymam, uzależnienie XD
    Najlepsze ff na świecie!!! ♥♡♥♡♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  47. Jakby harle zależało to by nie poszedł do baru tylko po nią bo po co nie?jemu się wydaje ze Kocha a tak naprawdę on się boi samotności

    OdpowiedzUsuń
  48. ong jxbspsbzosbsixvxslamaojj

    OdpowiedzUsuń
  49. blagam o kolejny rozdzial:(((

    OdpowiedzUsuń
  50. harry łobuzie znowu niszczysz zwiazek jak mozesz !!!!!!!11

    OdpowiedzUsuń
  51. Niech Harry się znów nie upije , błagam ! ;c

    OdpowiedzUsuń
  52. :c chyba się po płacze

    OdpowiedzUsuń
  53. powiem ze bawet mnie smuci ilosc komentarzy pod niektorymi opowiadaniami, jesteś cudowna w tym co robisz i rob to dalej opowiadanie nest przetlumaczone swietnie i dziekuje ci ze moge je czytać jestes cudowna 💖

    OdpowiedzUsuń