poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Rozdział 256.

Soundtrack do rozdziału:

• The Cab - Endlessly
• Taylor Swift - Mine
• The Script - I'm Yours


Harry's POV:

Strumień zimnej wody spływa na moje poszarpane ręce. Patrzę jak zabarwiona na czerwono woda płynie w stronę odpływu.
To gówno znowu powraca. Wiedziałem, że to tylko kwestia czasu.
Drzwi do łazienki są otwarte, więc mogę w prosty sposób ocenić sytuację w drugim pokoju. Nie mam cholernego pojęcia, co sobie myślałem, kiedy zadzwoniłem do tej suki. Nie powinienem jej tak nazywać, ale... ona jest po prostu... suką. Przynajmniej nie wymsknęło mi się to przezwisko przy Tessie. Kiedy do niej dzwoniłem, to myślałem tylko o niej, jej złej kondycji i naiwnych uwagach, 'on nie może brać narkotyków', próbowała przekonać samą siebie. Wiedziałem, że jej matka może wszcząć awanturę o każdej porze, ale z jakiegoś jebanego powodu, myślałem, że jej obecność może pomóc Tessie.
To właśnie dlatego nie próbuję pomagać ludziom, nie mam w tym żadnego doświadczenia. Mogę być perfekcyjny w chuj, ale na pewno nie wybawicielem.
Jakiś ruch przyciąga mój wzrok, więc patrzę w lustro i dostrzegam odbicie Richarda, który się we mnie wpatruje. Jest oparty o ramię drzwi, ma ostrożny wyraz twarzy.
- Czego chcesz? Przyszedłeś znowu mnie zwyzywać? - surowo komentuję.
Wzdycha i przejeżdża dłonią po swoim zaroście. 
- Nie, nie tym razem.
Prycham, w połowie marzę, że mógłby spróbować i to zrobić. Jestem wystarczający wkurzony, by wdać się bójkę... może w dwie.
- Dlaczego nikt z was mi nie powiedział? - pyta Richard. Czy on mówi serio?
- Dlaczego miałbym ci to mówić? Oraz nie jesteś na tyle głupi, by uwierzyć Tessie w takie bajeczki - odwracam się i łapię ręcznik, by wytrzeć moje knykcie, w większości przestały już krwawić. Powinienem nauczyć się uderzać z odpowiedniej pozycji i zamachnięcia.
- Nie wiem... Jestem zaskoczony, myślałem, że dwa przeciwieństwa się przyciągają, ale teraz...
- Nie pytam cię o twoją zgodę, nawet nie czuję takiej potrzeby - omijam jego ciało w drzwiach i idę w stronę korytarza. Buty Liama nie stoją już przy drzwiach, za to paczka przypalonego popcornu nadal leży na podłodze.
'Pozwól jej być jedynym głosem w twojej głowie' - głos Liama echem rozbrzmiewa w moim umyśle. Chciałbym, by to było takie proste, może pewnego dnia... jestem tego pewny.
- Wiem, że nie musisz. Chcę po prostu zrozumieć ten bałagan. Jako jej ojciec, czuję się zobowiązany, by skopać ci tyłek - potrząsa głową.
- Jasne - prycham, schylając się, by podnieść pudełko z podłogi. Chcę mu przypomnieć, że nie był ojcem przez ponad dziewięć lat.
- Tessa bardzo przypomina Carol w młodości - mówi. Sztywnieję, a pudełko prawie wyślizguje mi się z rąk.
- Nie, to nieprawda - nie ma mowy, by to mogła być prawda. Faktycznie, kiedyś myślałem, że Tessa jest pruderyjną, sukowatą kobietą, ale teraz, kiedy już ją znam, sądzę, że to stwierdzenie nie może być dalsze od prawdy. Ma przejawy przesadnej perfekcyjności jak jej matka, ale to wszystkie podobieństwa.
- To prawda. Może nie była przemiła, ale nie była taką... - urywa, łapiąc butelkę wody z mojej lodówki.
- Suką? - odpowiadam za niego. Jego wzrok ląduje na korytarzu z obawą, że może wrócić i ponownie się na nim wyżyć. Szczerze, to chciałbym to zobaczyć ponownie...
- Tak. Zawsze miała na sobie swój niezwykły uśmiech. Pożądali ją wszyscy mężczyźni, ale ona była moja - uśmiecha się na te wspomnienia. Nie piszę się na to gówno, jestem złym doradcą. Mama Tessy jest piekielnie gorąca, ale ma taki twardy tyłek, który każdy chciałby skopać, albo zrobić coś zupełnie innego.
- Dobrze - nie za bardzo tego rozumiem.
- Miała zbyt dużo ambicji i politowania. To naprawdę popieprzone, ponieważ babcia Tessy była taka samo jak Carol, jeśli nie gorsza - śmieje się. Marszczę nos. - Jej rodzice nienawidzili... mnie. Nawet tego nie ukrywali, chcieli, by ich córka wyszła za jakiegoś maklera, polityka, każdego, z wyjątkiem mnie. Też ich nienawidziłem, ale niech spoczywają w spokoju - spogląda na sufit. Niezależnie od tego, jak bardzo jest to popieprzone, jestem wdzięczny, że nie ma tutaj dziadków Tessy, którzy by mnie osądzali.
- Cóż, w takim razie nie powinieneś był się żenić - zamykam pokrywę śmietnika i opieram łokieć na blacie. Jestem wściekły na Richarda i jego głupie uzależnienia, które wykańczają Tessę. Chciałbym skopać mu tyłek i wywalić go na ulicę, ale w pewnym sensie stał się takim meblem w tym mieszkaniu. Jest jak stara kanapa, która śmierdzi jak gówno, skrzypi przy każdym ruchu i jest niewygodna, ale z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu nie możesz jej wyrzucić. To jest właśnie Richard.
- Nigdy nie byliśmy małżeństwem - opuszcza głowę, a ja wykrzywiam swoją w zdezorientowaniu. Że co? Wiem, że Tessa by mi powiedziała, gdyby to była prawda...
- Tessa o tym nie wie. Zresztą nikt nie wie. Nigdy nie zawarliśmy legalnie małżeństwa. Mieliśmy ślub, by zadowolić naszych rodziców, ale nigdy nie wypełniliśmy dokumentów, nie chciałem tego.
- Czemu? - dlaczego jestem zainteresowany tym bagnem? Dosłownie parę minut temu wyobrażałem sobie poobijaną twarz Richarda na podłodze, a teraz plotkuję jak jakaś nastoletnia dziewczyna. Powinien podsłuchiwać rozmowę w sypialni, by mieć pewność, że mama Tessy nie karmi ją jakimiś głupstwami na temat zostawienia mnie.
- Ponieważ małżeństwo nie było dla mnie - wykrzywia twarz. - Zresztą tak myślałem. Robiliśmy wszystko jak normalne małżeństwo, zmieniła nawet nazwisko. Nie mam pojęcia jak to zataiła, ale zrobiła to tylko i wyłącznie przez mój egoizm.
Zastanawiam się, jak Tessa będzie się czuć z tymi informacjami... ma obsesje na punkcie małżeństwa, może to zmniejszy jej fobie, albo wzmocni?
Kontynuuje: 
- Przez te wszystkie lata, zaczęło ją wykańczać moje zachowanie. Walczyliśmy jak pies z kotem, i wiedz, że była to kobieta bezlitosna, ale przeze mnie to się zmieniło. Kiedy przestała się ze mną kłócić, wiedziałem, że to koniec. Przez te wszystkie lata widziałem jak powoli umiera ten jej płomyk w oku - wydaje się jakby zniknął z tego pokoju i błądził w przeszłości. - Każdego wieczoru, czekała na mnie w jadalni, ona i Tessie, ubrane w piękne sukienki i uczesane w loki, a ja tylko wtaczałem się i narzekałem na lekko spaloną lazanię. Przez połowę tego czasu wymiotowałem i zawsze wieczór kończył się kłótnią, połowy z nich już nie pamiętam - na to wspomnienie, wzdryga się.
Na samą myśl o wystrojonej Tessie, która po długim dniu w podekscytowaniu oczekiwała swojego ojca, tylko sprawiam, że chcę do niego podejść i stłuc na kwaśne jabłko.
- Nie chcę słyszeć już słyszeć, ani jednego słowa - ostrzegam, mając dokładnie to na myśli.
- Już to kończę - zawstydzenie jest jasne na jego twarzy. - Chcę tylko, byś wiedział, że nie zawsze taka była, to wszystko moja wina. Przeze mnie stała się zgorzkniałą, złą kobieta, jaką jest dzisiaj. Nie chcesz powtórzyć mojej historii, prawda?
Nie, nie chcę.

Tessa's POV:

Wraz z moja matką siedzimy w ciszy, moja głowa pulsuje, a serce mocno bije, kiedy zakłada swój blond lok za ucho. Jest spokojna i uporządkowana, w przeciwieństwie do mojego przytłoczonego nastroju.
- Dlaczego w ogóle pozwoliłaś swojemu ojcu tutaj przyjść? Po tym wszystkim co zrobił? Mogę zrozumieć, że chciałaś go widywać, po tym jak zobaczyłaś, że mieszka na ulicy, ale pozwolić mu tu zamieszkać? - wreszcie przemawia.
- Nie pozwoliłam mu tutaj zamieszkać, to już więcej nie jest mój dom. Harry pozwolił mu zostać z dobroci serca, przez którą został obrażony - nie mogę ukryć mojego zdegustowania na sposób, w jaki potraktowała Harry'ego.
-  Co sprawia, że chcesz tak go bronić? Odwracasz się przeciwko wszystkim, nawet przeciwko własnej matce, by tylko obronić tego chłopaka - słowa Zayna rozbrzmiewają w mojej głowie i grymaszę się na te wspomnienia. Żadne z nich nigdy tego nie zrozumie. To i tak nie ma znaczenia, bo nie potrzebuję ich.
- Zadzwonił do ciebie, bo myślał, że będziesz tutaj, by mnie wspierać - wzdycham, mentalnie zmieniając kierunek tej konwersacji, zanim zmieni się w styl pani Carol Young.
- Nie odpowiedziałaś mi na pytanie, czemu odwracasz się przeciwko każdemu, by tylko bronić tego chłopaka? Za bardzo namieszał w twoim życiu, Thereso - jej niebieskie oczy są ponure.
- On jest warty tej całej obrony. To dlatego - zaciskam usta.
- Ale...
- Jest tego warty - przerywam jej. - Nie będę przed tobą tego ukrywać. Mówiłam ci już wcześniej, jeśli nie zaakceptujesz naszego związku, to nie chcę utrzymywać z tobą kontaktu. Harry i ja będziemy ze sobą, jeśli ci się to podoba, czy nie.
- Kiedyś myślałam tak o twoim ojcu - robię co w mojej mocy, by nie strzepnąć jej ręki, kiedy poprawia mi włosy.
- Harry nie jest taki jak mój ojciec - szybko zaprzeczam.
Nikły śmiech wypływa z jej pomalowanych ust - tak, tak, jest. I to pod wieloma względami.
- Jeśli masz zamiar wygadywać takie rzeczy, to możesz iść.
- Uspokój się - powtarza tę akcję z poprawianiem moich włosów. Jestem rozdarta pomiędzy irytacją wynikającą z jej protekcjonalnego gestu, a komfortem przez przywołanie wspomnień. - Chcę ci coś wyjaśnić.
Intryguje mnie ta oferta informacji, ale jestem sceptyczna w związku z motywem, jaki może za tym stać. 
- To nie zmieni mojego zdania na temat Harry'ego - mówię jej. Ona musi wiedzieć na czym stoi, jeśli chce zmarnować mój czas.
Kącik jej ust lekko się unosi. 
- Twój ojciec i ja nigdy nie byliśmy małżeństwem.
Że co?
- Co? - siadam prosto na łóżku. Co to znaczy, że nigdy nie byli małżeństwem? Jasne, że byli, widziałam przecież fotografie. Koronkowa sukienka mojej matki była znakomita, jej brzuch lekko zaokrąglony, a garnitur mojego ojca był źle dopasowany, bo wisiał na nim jak worek ziemniaków. Lubiłam przeglądać te albumy i podziwiać ten sposób, w jaki moja mama się rumieniła, kiedy ojciec spoglądał na nią tak, jakby była jedyną osobą na świecie. Pamiętam, jak moja matka wpadła w panikę, kiedy zobaczyła mnie pewnego dnia z tymi zdjęciami, schowała je i więcej ich nie zobaczyłam.
- To prawda - wzdycha. Mogę powiedzieć, że to wyznanie prawdy jest dla niej upokarzające. - Mieliśmy wesele, ale twój ojciec nigdy nie chciał się żenić. Wiedziałam to i gdybym nie była z tobą w ciąży, zostawiłby mnie dużo wcześniej. Twoi dziadkowie wymuszali na nim zawarcie małżeństwa. Widzisz, twój ojciec i ja nigdy nie mogliśmy się dogadać, nawet na jeden dzień. Na początku było to ekscytujące, nawet porywające - jej niebieskie oczy zatracają się w wspomnieniach - ale, jak dostrzeżesz, to było za dużo, by jedna osoba, mogła sobie z tym poradzić. Kiedy mijały dni, noce, lata, modliłam się do Boga, żeby mógł się zmienić, dla mnie i dla ciebie. Modliłam się pewnej nocy, że mógłby wrócić z bukietem lilii w dłoni, a nie alkoholem - wyznanie mojej matki wywołuje u mnie ciszę. Nigdy nie prowadziła ze mną tak otwartej dyskusji, tym bardziej jeśli chodziło o mojego ojca. Sympatia, którą czuję do tej zimnej kobiety doprowadza mnie do płaczu.
- Musisz to zakończyć - karci mnie przed kontynuowaniem. - Każda kobieta ma nadzieję, że zmieni swojego faceta, ale to jest tylko fałszywa nadzieja. Nie chcę byś szła tą samą ścieżką co ja, chcę byś miała lepsze życie - niedobrze mi. - Dlatego właśnie chciałam, byś opuściła nasze małe miasteczko i żyła po swojemu.
- Ja nie... - zaczynam swoją obronę, ale ona unosi rękę, by mnie uciszyć.
- My też mieliśmy swoje lepsze dni, Thereso. Twój ojciec był zabawny i uroczy - uśmiecha się w połowie zdania - i robił co w swojej mocy, by być kimś, kogo potrzebuję, ale jego prawdziwa natura go przerosła i zaczął być sfrustrowany mną i tymi wszystkimi latami, które spędziliśmy razem. Zaczął pić i nic nie było już takie samo. Wiem, że to pamiętasz - jej głos się łamie, cząstka wrażliwości ukrywa się za jej tonem i w oczach, ale szybko się opamiętuje. Moja matka nigdy nie lubiła słabości.
Raz jeszcze wracam z powrotem do wrzasków i sporadycznie tłuczonych naczyń, 'te siniaki na ramionach mam przez ogród' i mój żołądek się wywraca.
- Spójrz mi w oczy i powiedz szczerze, jaka przyszłość czeka ciebie z tym chłopakiem? - pyta bardzo cicho.
Nie mogę odpowiedzieć. Wiem, że w przyszłości, chce być z Harrym, ale czy będzie skłonny mi to dać? To jest pytanie.
- Nie zawsze taka byłam, Thereso - muska palcem wskazującym miejsce pod swoim okiem. - Kiedyś kochałam życie i z podekscytowaniem patrzyłam w przyszłość i spójrz teraz na mnie. Pewno myślisz, że jestem potwornym człowiekiem, który chce tylko ochronić cię przed takim samym losem, ale robię tylko to, co jest niezbędne, by zapobiec powtórzeniu się historii. Nie chcę, by to się tobie wydarzyło - walczę, z wyobrażeniem sobie młodej Carol, która była radosna i ekscytowała się każdym dniem. Mogę policzyć na palcu jednej dłoni, ile razy się śmiała przez ostatnie pięć lat.
- To nie jest to samo, matko - wymuszam te słowa.
- Thereso, nie możesz zaprzeczyć tym podobieństwom.
- Są podobni, to prawda - przyznaję bardziej sobie niż jej - ale nie wierzę, że ta historia się powtórzy. Harry już się bardzo zmienił.
- Jeśli go zmieniłaś, to dlaczego mnie tutaj fatygował? - jej głos jest teraz spokojny, kiedy rozgląda się po tej skażonej sypialni, która kiedyś była moja.
- Ja go nie zmieniłam, on sam się zmienił. On jest dalej tym samym mężczyzną, dalej ma te wszystkie rzeczy, które w nim kocham, tylko nauczył sobie radzić inaczej z problemami i stał się lepszą osobą.
- Widziałam jego zakrwawione ręce - wskazuje.
- Ma temperament - wzruszam ramionami. Ogromny, ale nie mogę zgodzić się z poniżaniem jego. Stoję po jego stronie i jeśli moja matka, chce się do niego dostać, najpierw musi przejść koło mnie.
- Tak samo jak twój ojciec.
Wstaję na nogi. 
- Harry nigdy celowo mnie nie zranił. Nie jest doskonały, ty też zresztą nie jesteś - moja pewność siebie jest zaskakująca, kiedy krzyżuję ramiona i dościgam jej spojrzenie.
- To więcej niż temperament, pomyśl, co ci zrobił. Poniżał cię, musiałaś zmienić uczelnię - nie mam siły, by spierać się z jej oświadczeniem, tym bardziej, że większości to prawda. Zawsze chciałam się przeprowadzić do Seattle, ale moja zła historia z Pullman dała mi niezłego kopa, którego potrzebowałam. - On jest cały pokryty tatuażami, przynajmniej ściągnął ten ohydny piercing - jej twarz wykrzywia się w zdegustowaniu.
- Również nie jesteś perfekcyjną matką - powtarzam te słowa. - Perłami na szyi zasłaniasz swoje blizny, tak samo jak Harry ukrywa swoje tatuaże.
Moja mama zaczyna szubko mrugać i wyraźnie mogę zobaczyć te słowa powtarzające się w jej głowie. Nareszcie to się stało, wreszcie to z siebie wydusiłam.
- Naprawdę mi przykro za to, co zrobił ci mój ojciec, ale on nie jest Harrym - siadam obok niej, ośmielam się chwycić ją za rękę. Jej dłonie są zimne i ku mojemu zaskoczeniu, nie zabiera ich. - Ani ja nie jestem tobą - dodaję najdelikatniej jak to możliwe.
- Będziesz, jeśli nie zaczniesz trzymać się od niego z daleka - zabieram od niej swoje ręce i biorę głęboki oddech, by zachować spokój.  Ta rozmowa idzie lepiej niż kiedykolwiek wcześniej i chce utrzymać ten tor, jeśli to będzie możliwe.
- Nie musisz zgadzać się z moim związkiem, ale musisz go szanować. Jeśli tego nie zrobisz... - walczę, by pozostawić swoją pewność siebie - to nie chcę utrzymywać z tobą kontaktu.
Jej głowa wolno kołysze się na wszystkie strony. Wiem, że spodziewała się, że zgodzę się z nią i przyznam rację, że mój związek z Harrym nie wypali, ale jest w błędzie.
- Nie możesz stawiać przede mną takiego ultimatum.
- Owszem, mogę. Potrzebuję jak najwięcej wsparcia i jestem wykończona walką przeciw całemu światu.
- Jeśli czujesz, że walczysz sama, to może czas zmienić strony? - podnosi na mnie oskarżycielsko brew. Ponownie staję na nogi.
- Nie walczę samotnie, przestań tak mówić - syczę. Staram się z całych sił być cierpliwa, ale kończy się ona tak samo jak ten długi wieczór.
- Nigdy go nie polubię - mówi. Wiem, że jest pewna każdego słowa.
- Nie musisz, ale nie możesz wyciągać naszych spraw w rozmowie z kimś innym. To było naprawdę złe i nawet w najmniejszy sposób nieuzasadnione.
- Twój ojciec miał prawo wiedzieć, czym on zawinił.
Ona nadal tego nie pojmuje! Dalej tego nie rozumie! Lada chwila, wybuchnie mi głowa i czuję jak gula formuje się w gardle.
- Harry stara się dla mnie z całych sił, nigdy nie było z nim tak dobrze - mówię jej. Nie mówi ani słowa, nawet się na mnie nie patrzy.
- Więc jak? Chcesz wybrać tę drugą opcję? - pytam.
Patrzy na mnie w ciszy, natłok myśli w głowie jest widoczny za jej podkrążonymi oczyma. 
- Zaakceptuję to. Zrobię to - wszystkie kolory odchodzą z jej twarzy, nie ma śladu po czerwonych rumieńcach, które miała, kiedy tutaj przyszła.
- Dziękuję.
Nie wiem co mam myśleć o tym... rozejmie z moją matką. Nie jestem wystarczająco naiwna, by w to uwierzyć, dopóki tego nie udowodni, ale czuję się bardzo dobrze, bo jeden ciężar został zniesiony z moich barków.
- Co masz zamiar zrobić ze swoim ojcem? - dołącza do mnie w pozycji stojącej. Jest ode mnie wyższa o cztery centymetry w obcasach.
- Nie wiem - byłam tak zajęta tematem Harry'ego, że zapomniałam o swoim ojcu.
- Powinnaś go stąd wyrzucić, nie ma żadnego interesu, by tutaj być i mieszać ci głowie, wypełniając go kłamstwami.
- Nie zrobił nie takiego - odgryzam się. Za każdym razem, kiedy wierzę w to, że możemy się dogadać, ona podburza we mnie tą nadzieję.
- Jasne, że tak! On ma swoich kumpli, którzy przychodzą tutaj po pieniądze! Harry mi o tym powiedział.
Dlaczego miałby to zrobić? Rozumiem jego troskę, ale nie pomógł mi ani w jednym calu.
- Nie zamierzam go stąd wyrzucać, to nie moje mieszkanie, a on nie ma się gdzie podziać.
Moja matka zamyka oczy i kręci głową po raz dziesiąty w ciągu ostatnich dwudziestu minut. 
- Musisz przestać naprawiać ludzi, Tesso. Próbowałam naprawić twojego ojca i spójrz do czego to doprowadziło.
- Tessa? - głos Harry'ego rozbrzmiewa po drugiej stronie drzwi. Otwiera drzwi, zanim jestem w stanie odpowiedzieć i zaczyna skanować pokój z niepokojem w oczach.
- Wszystko w porządku? - pyta, kompletnie ignorując obecność mojej matki.
- Tak - podchodzę w jego stronę, ale powstrzymuję się przed przytuleniem przez wzgląd na moja matkę. Biedna kobieta została przeciągnięta przez dwadzieścia lat wspomnień.
- Już wychodziłam - moja mama przebiega palcami wzdłuż sukienki, zatrzymując się brzegu, by tylko powtórzyć tę akcję wraz ze zmarszczeniem całej twarzy.
- Dobrze - Harry niegrzecznie komentuje, by mnie od tego uchronić. Wiem, że zakłada, że mnie wkurzyła podczas naszej rozmowy.
Patrzę na niego, niemo prosząc go o ciszę. Wywraca oczyma, ale nie mówi już ani słowa, kiedy moja matka przechodzi obok nas i idzie w stronę korytarza. Ohydne klikanie jej szpilek przyprawia mnie o migrenę.
Biorę go za rękę i podążamy za nią w milczeniu. Mój ojciec próbuje porozmawiać z moją matka, ale go unika.
- Nie wzięłaś płaszcza? - niespodziewanie pyta.
Jest tak samo tym zmieszana jak ja i odpowiada 'nie' oraz odwraca się w moją stronę. 
- Zadzwonię jutro do ciebie. Odbierzesz tym razem? - to pytanie, a nie wymóg, to już początek.
- Tak - przytakuję. Nie żegna się, wiem, że nie mogłaby.
- Ta kobieta doprowadza mnie do szału! - mój ojciec krzyczy, gdy drzwi się zamykają. Jego ręce fruwają w powietrzu z irytacji.
- Idziemy spać. Jeśli ktokolwiek będzie pukać do drzwi, nie otwieraj - Harry burczy i prowadzi mnie z powrotem do sypialni.
Jestem tak wyczerpana, że ledwo stoję na nogach.
- Co ci powiedziała? - Harry przeciąga swoją koszulkę przez głowę i rzuca w moją stronę. Dostrzegam cień niepewności, kiedy czeka, aż podniosę ją z podłogi. Pomimo świecących plamek na czarnej tkaninie, chętnie ściągam własną koszulkę wraz z biustonoszem i zakładam ją. Wzdycham znajomą woń Harry'ego, to koi moje nerwy.
- Więcej niż w całym moim życiu - przyznaję. Dalej w głowie mam natłok myśli.
- Czy to zmieniło jakoś twój pogląd? - patrzy na mnie, panika i strach wypełniają jego oczy. Mam wrażenie, że mój ojciec odbył podobną rozmowę z Harrym. Jestem ciekawa, czy czuję żal do mojej matki, czy uznaje, że też jest winny całej tej sytuacji.
- Nie - ściągam moje spodnie i układam je na krześle.
- Jesteś pewna? Nie przejmujesz się, że... - Harry zaczyna.
- Nie, nie martwię. Nie jesteśmy tacy jak oni - zatrzymuje go. Nie chcę by ktoś inny zaprzątał jego myśli, nie dzisiaj.
Harry nie wygląda na przekonanego, ale zmuszam się, by się na tym nie skupiać.
- Co chcesz, bym zrobił z twoim ojcem? Wyrzucić go? - pyta mnie. Siada na łóżku i opiera się o wezgłowie, kiedy ja sprzątam jego spodnie i skarpetki z podłogi. Bierze ramiona za głowę i w pełni pokazuje swoje wytatuowane ciało.
- Nie wywalaj go. Proszę - czołgam się do łóżka, a on mnie bierze na kolana.
- Nie zrobię tego - zapewnia mnie - przynajmniej nie dzisiaj. Unoszę głowę, by zobaczyć jego uśmiech, ale go nie zastaje.
- Jestem zdezorientowana - jęczę w jego klatkę piersiową.
- Mogę ci pomóc - unosi biodra, więc jestem zmuszona się unieść, przytrzymując się dłońmi na jego klatce piersiowej.
- Jasne, że możesz - wywracam oczyma. Bierze mój podbródek między swoje długie, zdewastowane palce, a ja podnoszę swoje biodra, ocierając się o niego. Jestem niewyraźnie świadoma mojego okresu i wiem, że Harry'emu to nie przeszkadza.
- Musisz spać, kochanie. Mogłoby być źle, gdybym teraz ciebie pieprzył - mówi cicho.
Bezczelnie się dąsam. 
- Nie, nie byłoby - przesuwam dłonie po jego brzuchu.
- O nie - zatrzymuje mnie. Rozproszenie i Harry to perfekcyjna mieszanka.
- Ty to zacząłeś - skomlę. Brzmię desperacko, bo taka teraz jestem.
- Wiem i przepraszam za to. Wezmę jutro twój samochód - jego palce wchodzą pod moja koszulkę i zaczynają kreślić kształty na moich nagich piersiach. - I jeśli będziesz grzeczną dziewczyną, to może wezmę cię na biurku mojego ojca, w sposób w jaki lubisz - mówi mi do ucha. Mój oddech jest przerywany i zabawnie uderzam go, na co się śmieje. Jego śmiech jest prawie tak samo rozpraszający, jak jego seks. Prawie.
- Po za tym, nie chcemy robić tutaj bałaganu, prawda? Z twoim ojcem w tym samym mieszkaniu? Zobaczyłby jeszcze krew i pomyślał, że cię zabiłem - przygryza środek własnego policzka.
- Nie zaczynaj - ostrzegam go. Jego żarty na temat mojego okresu nie są teraz na miejscu.
- Och, kochanie, nie bądź taka - szczypie mnie w tyłek, a ja skomlę, przesuwając się bardziej na jego kolanach. - Daj temu upust - uśmiecha się.
- Przecież przedtem wykorzystywałeś każdą nadarzającą się okazję - uśmiecham się w odpowiedzi.
- Przepraszam, że nie mam humoru na żarty, kiedy jest ryzyko, że coś na mnie może skapnąć.
Jęczę z obrzydzeniem i próbuje się od niego odkleić, ale mi nie pozwala. - Jesteś obrzydliwy - karcę go kiedy chowa głowę w mojej szyi.
- Taa, wydaje się, że jestem jakoś zajekrwiście nieswój - śmieje się i całuje mnie.
Wywracam na niego oczyma. 
- Mówiąc o krwi, pokaż mi swoje dłonie - sięgam za moje plecy i chwytam go za nadgarstki.
Środkowa kostka jest najgorsza, rana rozprzestrzenia się z jednej na drugą. 
- Powinieneś je obserwować, jeśli rana się nie zagoi.
Jęczy. 
- Ze mną wszystko w porządku.
- Tym bardziej na ten - przejeżdżam moim placem po jego zniekształconej skórze.
- Przestań wymyślać, kobieto, idź spać - narzeka. Kiwam głową w porozumieniu i odpływam, kiedy przysłuchuję się opowieści, jak mój ojciec ponownie wyjadł mu wszystkie płatki.


• jeśli przeczytałeś/aś - zostaw komentarz •

90 komentarzy:

  1. Jeju ten rozdział jest mega. Nie mogłam się go doczekać 💞

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na dalsza czesc, bosko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam! Najlepszy rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  5. To mnie zaskoczyli...

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam to i muszę mieć książkę :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Po tych wszystkich wyznaniach mam złe przeczucie, że Hessa skończy tak samo jak rodzice Theresy i wcale mi się to nie podoba...
    Żarty Harry'ego o okresie >>>>>
    Skrzepłam :D
    Dziękuję za to opowiadanie, za tłumaczenie ilysm ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Swietny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kolejny rozdział, gdzie dzieje się 284858388384 rzeczy i ja po prostu nie wiem co mam napisać djcjfjjfjdjf. Jedyna rzecz, która przychodzi mi do głowy, to, to, że ten rozdział jest nie-sa-mo-wi-ty kdkiff.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojejkuu jak ja to kochaam <3 rozdział świetny, chociaż mogło się skończyć inaczej :D :D Oczywiście dziękuje bardzo :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Nareszcie rozdział! Lecę czytać :)!

    OdpowiedzUsuń
  12. idealny sposób na spędzenie wieczoru :) ohh Harry i te jego żarty ;p haha ;) buziaki i do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Pierwsza! Super jak zawsze, milo patrzec jak zwiazek Harry'ego i Tessy staje sie coraz bardziej stabilny i pewny, a te zarty o okresie....:')
    Niech tylko Harry przekona sie do slubu:(

    OdpowiedzUsuń
  14. Czuję,że ich koniec jest bliski,sama nie wiem czemu:)) któreś z nich eksploduje i się rozstaną,ja to wiem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Przez chwilę zaczęłam się obawiać o ich związek.

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak bardzo dziękuje ci ,że to tłumaczysz <3 Oni muszą być razem już zawsze ,bo inaczej tego nie przeżyje <3 Mam nadzieję ,że Hazz w końcu przekona się do ślubu ^^ :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział jak zawsze genialny!!!
    Nie ma to jak po całym ciężkim dniu wejść na bloga i... Ooo nowy rozdział!!!!
    Chcę ci z całego serca podziękować za tłumaczenie, gdyby nie ty to nie wiem co bym zrobiła.
    To ff jest najlepsze jakie czytałam do tej pory ( a czytałam ich dużo^^), a nie byłoby takie gdyby nie wspaniała tłumaczka ^^
    A co do ff to mam nadzieję, że wszystko się ułoży!!!
    Zresztą nie ma innej opcji.. MUSI!!! Strasznie wkurza mnie ta jej mama, zamiast ją wspierać, otoczyć matczyną troską to ona.dalej swoje, ale chociaż zaakceptowała Harrego... W pewnym sensie. A te żarty o okresie - the Best!!! ( zabrakło mi zatyczek XD) Czekam z niecierpliwością na nexta,powodzonka przy tłumaczeniu, wierzymy w ciebie :*

    OdpowiedzUsuń
  18. "i odpływam, kiedy przysłuchuję się opowieści, jak mój ojciec ponownie wyjadł mu wszystkie płatki." - jebłam

    OdpowiedzUsuń
  19. uśmiecham sięjak głupia, idealne tłumaczenie czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  20. swietny mam nadzieje ze juz tylko lepiej bedzie muedzy nimi

    OdpowiedzUsuń
  21. Czemu matka tessy musi być taka wkurzająca eh

    OdpowiedzUsuń
  22. Dziękuję za tłumaczenie! (: xx

    OdpowiedzUsuń
  23. Ciąg dalszy natychmiast po prosze :D Kocham <3333333 Strasznie dużo emocji w tym rozdziale :3 Czekam na next'a z niecierpliwością :* Pozdrawiam i dziękuje za wspaniałe tłumaczenie :* <33333333

    OdpowiedzUsuń
  24. Jeju nie love uwierzyć nareszcie kolejny rozdział *.* nie mogłam sie doczekac sprawdzawalam kilk stażu dziennie czy nie ma juz aby następnego ;) MEGA ;*

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny jak zawsze <3
    x
    /Kamila

    OdpowiedzUsuń
  26. Jestem zachwycona tym rozdziałem. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetny, mam nadzieje , że Hazz przekona się na ślub ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Czy zawsze osoby trzecie muszą tak wtrącać się do związku? Mogliby odpuścić.. Oni się kochają, przecież to widać na kilometr :D Nie chce, żeby przyczyną ich rozstania była matka Tessy, albo ktokolwiek inny.
    Wracając pamięcią do poprzednich rozdziałów to Harry zdecydowanie się zmienił :) Zupełnie inna osoba :)

    /E.
    Kocham ! :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Ah proszę o częściej dodawanie, blaagam :c

    OdpowiedzUsuń
  30. Fajny rozdział, jeju <3

    OdpowiedzUsuń
  31. hahahahahaaha 'wyjadl mu wszystkie platki' Hahaahahaha @weronika7

    OdpowiedzUsuń
  32. Super ekstra! To świetnie, że w związku Tessy i Harry'ego tak dobrze się teraz układa... Oby jak najdłużej ;) fajnie też, że Tessa pogodziła się z matką.

    Pozdrawiam i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  33. Cudowny :) Harry i te jego żarty xD

    OdpowiedzUsuń
  34. Harry + żarty o okresie = życie ♥
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  35. super :-) czekam na ciąg dalszy :-)

    OdpowiedzUsuń
  36. Dzięki za tłumaczenie. Czekam na następny!!!

    OdpowiedzUsuń
  37. Lubie takiego Harrego jest taki ahjamqisv
    I tak matka Tess jest suką xD
    Świetny xx

    OdpowiedzUsuń
  38. Niesamowity rozdział 😍 małym szczegółem jest kilka literówek, ale i tak świetne tłumaczenie .

    OdpowiedzUsuń
  39. Jejuu mega <3
    Hahhah dziękuję za tłumaczenie ;)
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  40. Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  41. Wspaniały rozdział ! ❤ Kocham i czekam na next :*⭐

    OdpowiedzUsuń
  42. na szczescie skonczylo sie happy endem a na poczatku myslalam, ze bedzie afera :)
    do nastepnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  43. *.* kocham Cię za to opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  44. Mam nadzieje, że związek Harry'ego i Tessy niedługo sie ustabilizuje...
    Błagam niech Harry nie odwali niczego głupiego w Anglii!
    Do następnego x

    OdpowiedzUsuń
  45. kocham ta ksiazke

    OdpowiedzUsuń
  46. Zaskoczyła mnie informacja, że rodzice Tessy nigdy nie byli małżeństwem. Myślałam, iż Carol zawsze była tak perfekcyjna, że wymusiłaby ten ślub.
    Po głębszym zastanowieniu można stwierdzić, że tata Tess i Harry są do siebie naprawdę podobni. Ale Hazz się zmienia. Bo On jest idealny. ♥
    Uwielbiam żarty Harry'ego na temat okresu. (:
    Mam nadzieję, że teraz w związku Hessy wszystko będzie dobrze. Powinni przestać dawać sobie 'przestrzeń', bo to i tak za bardzo nie wychodzi.
    Podsumowując.. Rozdział genialny! <33

    OdpowiedzUsuń
  47. Nie moge sie doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  48. Te żarty Harry'ego o okresie Tessy >>>>>>>
    "Idź spać kobieto" nwm czemu ale lubię jak faceci czasami mówią tak to kobiet.
    Dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
  49. Cudowny, jak każdy 😁 czekam na następny ❤

    OdpowiedzUsuń
  50. Kocham After :) a rozdział genialny. Uwielbiam Harrego żarty na temat okresu i to jak ze sobą rozmawiają. Dziękuję Ci za tłumaczenie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  51. Piękny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  52. Zajekrwisty xd Super ,mam obawy co do Hessy ...

    OdpowiedzUsuń
  53. Pliss... wstawcie juz nowy♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  54. koncowka hahah <3

    OdpowiedzUsuń
  55. Na wattpad jest już druga część After !! I jest tam albo 99 lub 100 rozdziałów !
    Tylko dlaczego nie ma polskiego tłumaczenia !
    Podziwiam cię że tłumaczysz nadal pierwszą część !
    I przy okazji jeśli coś wiecie o drugiej części po polsku to mówcie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przecież ja już tłumaczę trzecią część ;)

      Usuń
  56. Czekam na więcej :*

    OdpowiedzUsuń
  57. Kocham to! *-* najlepsze opowiadanie jakie czytałam kiedykolwiek *-* dziękuję że to tłumaczysz :* wstaw już następny rozdział xdd ogólnie ja jestem taka mądra że tutaj już jestem na bieżąco z rozdziałami, a jeszcze jednocześnie dopiero skończyłam czytać 1 część w formie książki i teraz czytam drugą część w formie książki hahahaha tak jestem mądra xdd Fajnie jest tak powrócić do początku ich znajomości.Harry, a raczej w książce Hardin to był taki dekiel xdd Matka Tessy zaakceptowała ich związek? Wow o.O Martwię się o Hessę. Dobra kończę ten komentarz bo obok mnie leży After i aż prosi się o przeczytanie 😂 Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  58. To jest to. Fajnie tak wieczorem położyć się i poczytać to ff. Ale to już troszeczkę jest nudne. Przydałaby się jakaś bomba, która każdego zaskoczy. Ale czekam na dalszy ciąg. ~Oliwia~

    OdpowiedzUsuń
  59. Wooow.. tego sie nie spodziewalam... :o dziekuje i pozdrawiam! ;**

    OdpowiedzUsuń
  60. Kocham żarty Harry'ego o okresie xD

    OdpowiedzUsuń