poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 282.

Soundtrack do rozdziału:

• The Fray - Over My Head
• Liza Anne - 1000 years
• One Direction - Something Great
• Hanna Baumann - Cool My Heart


Tessa’s POV:

Jazda była dokładnie tak nieznośna, jak oczekiwałam. Droga wydawała się nigdy nie kończyć, każda żółta linia była jednym z jego uśmiechów, jednym z jego grymasów. Każdy niekończący się sznur samochodów wydawał się przedrzeźniać każdy błąd, który popełniłam, a każde auto na drodze było kolejnym nieznajomym, kolejną osobą z własnymi problemami. Czułam się samotnie, zbyt samotnie, w moim małym samochodzie, odjeżdżając dalej od tego, gdzie chciałam być.
Czy jestem głupia, że nawet próbuję to zwalczać? Czy mogłabym być prawdopodobnie na tyle silna, żeby i tym razem walczyć z obecnym stanem rzeczy? Czy w ogóle chcę?
Jakie są szanse, że tym razem, z puli, która wydaje się setkami razy, coś uczyni ten raz innym? Czy on  tylko używa słów, które zawsze chciałam usłyszeć z desperacji, ponieważ wie, jak bezstronna się stałam?
Moja głowa wydaje się być tysiąc stronicową powieścią głębokich myśli, bezmyślnego paplania i masy beznadziejnych pytań, na które nie znam odpowiedzi.
Kiedy zaparkowałam przed domem Kimberly i Christiana tylko kilka minut temu, napięcie w moich ramionach było prawie nieznośne. Dosłownie wyczuwałam mięśnie pod skórą, spinające się do punktu pęknięcia, a kiedy teraz stoję w salonie, czekając aż Kimberly dołączy do mnie i Smitha, owe napięcie rośnie.
- Powiedziała, że zejdzie na dół, kiedy skończy pocierać nogę mojego taty – Smith marszczy  nos w zniesmaczeniu.
Nie mogę się powstrzymać od śmiechu z małego chłopca z dołeczkami.
- W porządku. Dziękuję – mówię. On siada na skraju sofy bez słowa.
Skupia się na gadżecie w swojej dłoni, a ja skupiam się na nim. Młodszy brat Harry’ego. To taka dziwna idea, że ten uroczy, mały chłopiec, który z jakiegoś powodu wydaje się mnie nie lubić, przez cały czas był biologicznym bratem Harry’ego. W jakiejś części to ma sens, on zawsze był taki ciekawy Harry’ego i wydawał się lubić jego towarzystwo, kiedy większość ludzi nie jest z niego zadowolona.
- Gdzie jest twój Harry? – pyta mnie, przyłapując mnie na podglądaniu go. Twój Harry. Wydaje się, jakby za każdym jednym razem, kiedy zadaje to pytanie, mój Harry jest daleko stąd. Tym razem dalej niż kiedykolwiek.
- On jest… - zaczynam, kiedy Kimberly wchodzi do pokoju, tocząc się w moją stronę z otwartymi ramionami. Ma na sobie szpilki i makijaż. Przypuszczam, że świat zewnętrzny wciąż ewoluuje, nawet jeśli mój się zatrzymał.
- Tessa! – piszczy, obejmując mnie ramionami i ściskając tak ciasno, że muszę zakasłać. - Uch! Minęło za dużo czasu! – ściska mnie jeszcze raz, nim odsuwa się i ciągnie mnie za przedramię do kuchni.
- Jak tam?  - pytam ją, wspinając się na ten sam stołek, na którym chyba zawsze siedzę. Ona staje naprzeciwko baru śniadaniowego i przeczesuje dłońmi swoje krótkie blond włosy, odgarniając je do tyłu, a następnie związując w niechlujnego koka na czubku głowy.
- Cóż, wszyscy przetrwaliśmy tę przeklętą wycieczkę do Londynu. Ledwo, ale udało nam się – przybiera grymas twarzy, a ja robię to samo.
- Co z nogą pana Vance’a?
- Pana Vance’a? – śmieje się. – Daj sobie z tym spokój na zawsze. Powiedziałabym, że możesz śmiało mówić Christian, albo Vance. Jego noga się goi, na szczęście ogień zajął się głównie jego ubraniami, nie skórą – marszczy brwi, a dreszcz przechodzi po jej ramionach.
- Jak ty się masz? Przykro mi słyszeć o twoim tacie, powinnam była do ciebie więcej dzwonić. Byłam po prostu zajęta i próbowałam to wszystko rozgryźć – Kimberly nachyla się nad granitem i umieszcza swoją dłoń na mojej.
- Nie, nie. Nie przepraszaj. Tyle się u ciebie działo. I tak nie byłam najlepszą towarzyszką. Wychodziłam z siebie, dosłownie – próbuję się zaśmiać, ale nawet ja spostrzegam, jak fałszywy, suchy i niezręczny dźwięk z siebie wydobyłam.
- Widzę – mierzy mnie wzrokiem sarkastycznie. – Co z tym? – jej ręce wymachują przede mną, a ja spoglądam w dół, na moją porozciąganą bluzę i brudne jeansy.
- Nie wiem, to były długie dwa tygodnie – wzruszam ramionami  i zakładam nieuczesane kosmyki włosów za uszy.
- Oczywiście, znowu dostajesz cykora. Harry znowu coś zrobił? Albo jest taki sam, jak w Londynie? – Kimberly unosi łukowatą brew, przypominając mi o tym, jak zarośnięte muszą być moje. Regulowanie i woskowanie były najmniej ważnymi czynnościami w moim umyśle, ale Kimberly jest jedną z tych kobiet, które sprawiają, że chcesz przez cały czas być ładna jak ona.
- Nie dokładnie. Cóż, po prostu zrobił to, co robi zawsze, ale w końcu powiedziałam mu, że z nami koniec – mogę ujrzeć sceptycyzm w jej niebieskich oczach. – Naprawdę. Myślę o przeprowadzce do  Nowego Jorku.
- Nowy Jork? Co do cholery? Z Harrym? – rozdziawia usta. – Och, wybacz, właśnie powiedziałaś mi, że zerwaliście – plaska ręką o czoło w dramatycznym geście.
- Z Liamem. On jedzie na Uniwersytet Nowojorski i zaproponował mi dołączenie. Zamierzam wziąć sobie wolny semestr i mam nadzieję, że będę mogła się dostać w przyszłym semestrze.
- Wow, daj mi chwilę – śmieje się.
- To duża zmiana, wiem. Po prostu ja… cóż, muszę się stąd wydostać, a Liam i tak jedzie, a ja naprawdę tego potrzebuję – to szalone, kompletnie szalone, po prostu przeprowadzić się na drugą stronę kraju, a reakcja Kimberly to potwierdza.
- Nie musisz mi się tłumaczyć. Myślę, że to naprawdę dobry pomysł, jestem tylko zaskoczona. Ty, przeprowadzasz się na drugi koniec kraju bez harmonogramu albo rocznego planowania – Kim nawet nie próbuje kontrolować swojego uśmieszku.
- Głupie, prawda? Czy nie? – pytam, niepewna co chcę usłyszeć.
- Nie! Od kiedy jesteś taka niepewna siebie? Dziewczyno, przeszłaś przez wielkie bagno, ale musisz to wszystko pozbierać. Jesteś młoda, inteligentna i piękna. Życie nie jest takie złe! Cholera, spróbuj obmywać poparzenia twojego narzeczonego tuż po tym, jak zdradził cię ze swoją 'na długo zaginioną miłością' i koniecznego niańczenia go, kiedy w rzeczywistości chciałabyś, żeby się udławił – wykonuje palcami w powietrzu znak cudzysłowu i wywraca oczami.
Nie wiem, czy chciała być zabawna, ale muszę ugryźć się w język, aby powstrzymać się od śmiechu z obrazu, jaki wykreowała w mojej głowie.
- Naprawdę, nie ma nic złego w byciu smutnym, ale jeśli pozwolisz, żeby smutek kontrolował twoje życie,  nigdy naprawdę nie zaznasz życia – jej słowa uderzają mnie gdzieś pomiędzy mój samolubny skowyt a nerwy związane z przeprowadzką do Nowego Jorku bez porządnego planu.
Ona ma rację, wiele przeszłam w zeszłym roku, ale co dobrego może zdziałać trwanie w tym stanie? Poczucie smutku i ukłucie straty przy każdej myśli? Tak bardzo, jak kochałam łatwość nie czucia niczego, nie czułam się sobą. Czułam się sobą zmagając się z każdą negatywną myślą i zaczynałam się bać, że już nigdy nie będę sobą z powrotem. Nadal nie jestem, ale może pewnego dnia?
- Wiem, że masz rację, po prostu nie wiem jak przestać. Jestem taka zła przez cały czas – zaciskam pięści, a ona potakuje – albo smutna. Jest we mnie dużo smutku i bólu. Nie wiem jak je oddzielić, a teraz one mnie wyżerają, przejmują kontrolę nad moim umysłem.
- Cóż, to nie jest takie łatwe, jak przed chwilą próbowałam, żeby zabrzmiało, ale przede wszystkim, musisz się podekscytować. Przeprowadzasz się do Nowego Jorku, dziewczyno! Zachowuj się jakby tak było. Jeśli będziesz chodziła powłócząc nogami po ulicach Nowego Jorku, nigdy nie zdobędziesz żadnych przyjaciół – uśmiecha się, łagodząc swoje słowa.
- A co, jeśli nie potrafię? Co jeśli już zawsze będę się tak czuła?
- Wtedy już zawsze będziesz się tak czuła. Taka jest prawda, ale nie możesz myśleć w ten sposób. Życie, choć nie za długie - uśmiecha się – nauczyło mnie, że dzieje się dużo gównianych rzeczy, a ty idziesz do przodu. To ssie i uwierz mi, wiem, że chodzi o Harry’ego. Zawsze chodzi o Harry’ego, ale musisz zaakceptować fakt, że on nie da ci tego, czego chcesz ani potrzebujesz i zrób co w twojej mocy, by udawać, że ruszasz do przodu. Jeśli dasz radę ogłupić go i wszystkich innych, w końcu sama też w to uwierzysz.
- Myślisz, że powinnam? No wiesz, naprawdę zostawić go za sobą? – pytam ją, kręcąc palcami złożonymi na podołku.
- Pójdę za ciosem i okłamię cię, bo to właśnie musisz teraz usłyszeć – Kimberly podchodzi do szafki i wyciąga dwa kieliszki do wina. – W tej chwili musisz wysłuchać ogromnej ilości gówna i pochwał. Później zawsze jest czas na zmierzenie się z prawdą, ale póki co – przegrzebuje szufladę tuż pod zlewem i wyciąga z niej korkociąg. - Póki co napijemy się wina, a ja opowiem ci wszelkie historie o zerwaniach, które sprawią, że twoja wydaje się jak dziecięca gra.
- Film grozy? – pytam, wiedząc, że ma na myśli dokładnie coś odwrotnego.
- Nie, mądralo. Wiesz, znam kobiety, które miały za sobą wiele lat małżeństwa, a ich mężowie puknęli ich siostry. Ten rodzaj pieprzniętego gówna przekona cię, że nie masz tak źle – zostaje przede mną postawiony kieliszek napełniony białym winem, a w chwili, kiedy mam zamiar odmówić, Kimberly unosi go i przyciska do moich ust.
Półtorej butelki później, śmieję się i opieram na blacie jako podpórce. Kimberly rozprawiła się ze swoją listą szalonych związków, a ja wreszcie przestałam sprawdzać telefon co dziesięć sekund. Harry i tak nie ma mojego numeru telefonu, co muszę nieustannie sobie przypominać.
To o Harrym rozmawiamy. Jeśli chce numer, znajdzie sposób, aby go zdobyć.
Moja upierdliwa podświadomość przypomina mi. Nie mogę przestać rozmyślać o jego rozmowie z Kenem. Jak poszła? Czy ma się dobrze? Czy powinnam była poczekać, aby upewnić się, że wszystko jest w porządku, zanim wyjechałam?
Niektóre z historii, które Kimberly opowiedziała mi przez ostatnią godzinę wydają się zbyt szalone, aby były prawdziwe. Jestem przekonana, że wino sprawiło, że ubarwiła każdą kilkoma detalami. Nie ma mowy, żeby kobieta przyłapała swojego męża śpiącego z jej siostrą, potem jej matką, a potem ich adwokatem rozwodowym. Niemożliwe, żeby ganiała go po kancelarii prawnej, ciskając swoimi szpilkami w jego głowę, podczas gdy on uciekał korytarzami bez spodni.
Śmieję się, naprawdę się w tej chwili śmieję, a Kimberly trzyma się za brzuch, zapewniając, że widziała tego mężczyznę kilka dni później, z odciskiem szpilki swojej niebawem-byłej żony lśniącym na środku jego czoła.
- Nawet nie żartuję! To była totalna demolka! Najlepszą częścią tej całej historii jest to, że oni teraz ponownie się pobrali! – uderza ręką o blat, a ja kręcę głową na głośność jej głosu teraz, kiedy jest pijana. Cieszę się, że Smith zostawił głośną, pijącą wino kobietę samą i zapomniałam, że Pan Vance… Christian w ogóle tu mieszka.
- Faceci to dupki. Każdy jeden – unosi swój nowo napełniony kieliszek do mojego pustego. – Ale prawda musi wyjść na jaw, kobiety też są dupkami, więc jedynym sposobem, aby sprawić, żeby to działało jest znalezienie dupka, z którym możesz sobie dać radę. Takiego, przy którym wydajesz się trochę mniej dupkiem.
Christian wybiera ten moment, aby wjechać  do kuchni.
- Cała ta rozmowa o dupkach rozbrzmiewa w korytarzu – uśmiecha się do swojej narzeczonej, a ona zawstydza się tak, jak za każdym razem, gdy on patrzy na nią w ten sposób. Jestem tym zaskoczona. Wiedziałam, że jest w trakcie procesu wybaczania mu, nie wiedziałam tylko, że to był już tak domknięty interes, albo że może wyglądać tak radośnie robiąc to.
- Przepraszam – uśmiecha się do niego, a on sięga po jej biodra, ściągając ją na swoje kolana w fotelu. Krzywi się, kiedy jej udo dotyka jego uszkodzonej nogi, a ona szybko poprawia się, siadając na drugiej nodze.
- Wygląda gorzej niż jest – mówi, kiedy zauważa, że spoglądam to na metalowe krzesło, to na poparzone ciało na jego nodze.
- To prawda. On wykorzystuje to wszystko – droczy się Kim, trącając dołeczek w jego lewym policzku. Odwracam wzrok.
- Jesteś tu sama? – pyta Vance, ignorując spojrzenie, które Kimberly posyła mu, kiedy on gryzie jej palec. Nie mogę przestać ich obserwować, nawet jeśli wiem, że nie będę na ich miejscu w najbliższym czasie, o ile kiedykolwiek będę.
- Tak. Harry jest z powrotem w Pullman, u swojego… - przerywam, aby się poprawić – u Kena.
Christian wygląda na zawiedzionego, a Kimberly powstrzymała swoje spojrzenie, natomiast dziura we mnie, która była zakryta przez ostatnią godzinę, zaczyna się pokazywać na głośne wspomnienie imienia Harry’ego.
- Jak on się ma? Naprawdę chciałbym, żeby odbierał moje połączenia. Dupek – mruczy Christian i kiedy zaczynam na niego naskakiwać, obwiniam o to wino.
- Dużo się u niego teraz dzieje – zgryźliwość w moim tonie jest ewidentna i natychmiast czuję się jak kretynka. – Przepraszam, nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało, po prostu wiem, że on przez wiele teraz przechodzi. Nie zamierzałam być niegrzeczna.
Decyduję się zignorować uśmieszek okrywający twarz Kimberly, gdy bronię Harry’ego.
On kręci głową i śmieje się:
- W porządku. Zasługuję na to wszystko. Wiem, że tak jest, chcę z nim tylko porozmawiać, ale wiem, że zjawi się, kiedy będzie gotowy. Moje drogie panie, zostawię was tu, chciałem tylko zobaczyć z jakiego powodu te wszystkie śmiechy i piski.
Z tymi słowy na ustach całuje Kimberly, przelotnie, ale czule i wyjeżdża w fotelu na kółkach z pokoju. Przytrzymuję swój kieliszek, prosząc o dolewkę. Kolejną.
- Poczekaj, więc to znaczy, że już nie będziesz ze mną pracować? Nie możesz mnie zostawić z tymi dziwkarskimi kobietami! Jesteś jedyną, którą mogę znieść, oprócz nowej dziewczyny Trevora.
- Trevor ma dziewczynę? – pytam, siorbiąc zimne wino. Kimberly miała rację, wino i śmiech pomagają. Czuję, że wychylam się ze swojej muszelki, próbując wrócić do życia, a z każdym żartem i absurdalną historią przychodzi mi to nieco łatwiej.
- Tak! Tą rudą! Wiesz, ta, która zajmuje się naszymi mediami społecznościowymi?
Próbuję skojarzyć kobietę, ale nic nie widzę przez wino tańcujące w moim mózgu.
- Nie znam jej. Od jak dawna się spotykają?
- Tylko kilka tygodni. Ale ogarnij to – oczy Kimberly rozjaśniają się na wspomnienie jej ulubionej rzeczy – Christian słyszał ich razem.
Biorę kolejny łyk wina, czekając na jej dalsze wyjaśnienia.
- W sensie razem-razem. W sensie, że gzili się w jego biurze! A co nawet bardziej szalone, to rzeczy, które usłyszał Christian – pauzuje, aby się zaśmiać. – Byli sprośni. Mam na myśli, że Trevor jest totalnym skurczybykiem w łóżku. Były klapsy, różne sprośne ksywki i wszystko.
Wybucham śmiechem jak głupiutka uczennica. Uczennica, która spożyła zbyt dużo wina.
- Nie ma mowy! - nie mogę sobie wyobrazić, jak słodki Trevor daje klapsa komukolwiek. Ten obraz sprawia, że śmieję się bardziej i kręcę głową, próbując nie myśleć o tym za dużo. Trevor jest przystojny, bardzo przystojny, ale ma tak dobrze wychowany i słodki.
- Przysięgam! Christian był przekonany, że on przywiązał ją do biurka, albo coś takiego, bo kiedy zobaczył go później, odczepiał coś od rogów swojego biurka! – Kim wymachuje dłońmi w powietrzu, a strumień zimnego wina wystrzela z mojego nosa. Po tym kieliszku kończę. Gdzie jest Harry, alkoholowy autorytet, gdy go potrzebuję?
Harry.
Moje serce zaczyna bić w szalonym tempie, a mój śmiech prędko się wykoleja, aż do czasu, kiedy Kimberly dodaje kolejny nieczysty detal do tej historii.
- Nie mogę w to uwierzyć. On jest taki słodki i delikatny. Prawdopodobnie nie mógłby przywiązać kobiety do biurka i tak się z nią kochać! – dodaję. Po prostu nie umiem sobie tego wyobrazić. Mój zdradziecki, kontrolowany przez wino umysł zaczyna stwarzać obrazy Harry’ego, biurka, węzłów i klapsów.
- Poza tym, kto uprawia seks w swoim biurze? Mój Boże, te ściany są cienkie jak papier – mówi Kimberly, a ja rozdziawiam usta. Prawdziwe obrazy, wspomnienia Harry’ego przeginającego mnie nad moim biurkiem przemykają przez moje myśli, a moja już wcześniej rozgrzana skóra rumieni się i parzy. Kimberly posyła mi wiele wiedzący uśmiech i odchyla głowę do tyłu. – Zgaduję, że ci sami ludzie, którzy uprawiają seks w domowych siłowniach innych ludzi – oskarża, chichocząc. Ignoruję ją, pomimo palącego wstydu, który odczuwam.
- Wracając do Trevora – mówię, ukrywając tak dużą część mojej twarzy za kieliszkiem, jak mogę.
- Wiedziałam, że będzie dziwakiem. Mężczyźni noszący na co dzień garnitury zawsze są dziwakami – rozmyśla.
- Tylko w powieściach erotycznych – kontruję, mając na myśli książkę, którą planowałam przeczytać, ale jeszcze nie miałam okazji.
- Te historie muszą się skądś brać, nieprawdaż? – mruga do mnie. – Ciągle przechodzę koło biura Trevora, mając nadzieję usłyszeć, jak ją obezwładnia, ale jeszcze ich nie przyłapałam – niedorzeczność tej całej nocy sprawiła, że czuję się tak lekko, jak nie czułam się już dawno. Próbuję uchwycić to uczucie i trzymać je tak ciasno przy swojej klatce piersiowej, jak mogę. Nie chcę, aby się wymknęło.
- Kto wiedział, że Trevor jest takim dziwakiem, nie? – porusza brwiami, a ja kręcę głową.
- Pieprzony Trevor – mówię i czekam w ciszy, aż Kimberly wybucha śmiechem.
- Pieprzony Trevor! – wrzeszczy, a ja dołączam do niej, rozmyślając o źródle tej ksywki, podczas gdy na zmianę powtarzamy ją, jak najlepiej imitując jej kreatora.

Harry’s POV:

Ten dzień był długi. Cholernie za długi i jestem gotowy do snu. Po rozmowie w cztery oczy z Kenem, jestem wypruty. To, po czym Sarah, Sonia, jakkolwiek, kurde, ona ma na imię i Liam, i ich wzrokowe pieprzenie przy stole, wynudziło mnie na śmierć.
Tęsknię za Tessą i byłem wkurzony, kiedy zauważyłem, że wyjechała, nie mówiąc mi.
Pozwólcie mi ująć to inaczej: wyjechała bez mojej wiedzy. Ona nie musi mi mówić o bzdurach.
Nawet jeśli chcę, żeby tak było, mogę to powiedzieć na głos.
Zachowywałem się miło, tak jak obiecałem Tessie i zjadłem kolację w ciszy, podczas gdy Karen i mój tata, czy kimkolwiek on jest, obserwowali mnie uważnie, oczekując aż eksploduję albo zepsuję ich posiłek w jakiś sposób, ale tego nie zrobiłem.
Siedziałem w ciszy i przeżuwałem każdy kęs, nawet nie trzymałem łokci na tym brzydkim, obrusowatym czymś, na temat którego Karen sądzi, że dodaje wiosennych kolorów, albo innego gówna, ale tak nie jest. Jest ohydne i ktoś powinien to spalić, gdy ona nie patrzy.
Czułem się trochę lepiej, niezręcznie jak cholera, ale trochę lepiej, po rozmowie z moim tatą. Wydaje mi się to zabawne, że teraz wciąż nazywam go swoim tatą, ale jako nastolatek, ledwo mogłem wypowiedzieć jego imię bez grymasu albo żałowania, że wyjechał, tylko żebym mógł go uderzyć. Teraz, kiedy rozumiem, cóż, jakby rozumiem, jak się czuł i dlaczego zrobił to, co zrobił, wreszcie mogę pozbyć się części gniewu, który trzymałem w sobie tak długo.
Jednak to dziwne, czuć, jak to wszystko umyka z twojego ciała. Słyszałem, jak wyjaśniają to w powieściach, nazywają to przebaczeniem, ale nigdy przed dzisiejszą nocą tego nie czułem. Nie jestem do końca przekonany, czy podoba mi się to uczucie, ale przyznam, że pomaga mi odejść myślami od nieprzerwanego bólu tęsknoty za Tessą. Tak jakby.
Czuję się lepiej, szczęśliwiej? Nie wiem, ale teraz nie mogę przestać myśleć o przyszłości. Przyszłości, w której ja i Tessa kupujemy dywan, albo cokolwiek robią małżeństwa. Jedynymi znanymi mi ludźmi po ślubie, którzy potrafią się tolerować, są Ken i Karen, a nie mam pojęcia, co oni robią razem. Oprócz robienia dzieci po czterdziestce. Niedojrzale wzdrygam się na tę myśl i udaję, że przed chwilą nie myślałem o ich życiu seksualnym.
Myślenie o przyszłości jest o wiele fajniejsze, niż kiedykolwiek sobie wyobrażałem. Nigdy nie oczekiwałem niczego od przyszłości, ani od teraźniejszości. Zawsze wiedziałem, że będę sam, więc nie kłopotałem się wymyślaniem głupich planów czy życzeń. Aż do ośmiu miesięcy wstecz, nie wiedziałem, że może być ktoś taki, jak Tessa. Nie miałem pojęcia, że gdzieś chodzi sobie ta okropna blondynka, czekając, aż wywróci moje życie do góry nogami, doprowadzając mnie do jebanego szału i sprawiając, że kocham ją bardziej, niż kocham oddychanie.
Cholera, gdybym wiedział, że ona gdzieś tam była, nie marnowałbym swojego czasu pieprząc się z każdą laską, z którą mogłem. Wcześniej na niczym nie polegałem, nie było siły napędowej z wspomagającymi mnie szarymi oczami, prowadzącymi mnie przez moje popierdolone życie, więc popełniłem za dużo błędów i teraz muszę pracować ciężej niż najciężej, próbując naprostować te rzeczy, które zrobiłem źle.
Gdybym mógł to cofnąć, nie dotknąłbym innej dziewczyny. Ani jednej. I gdybym wiedział, jak dobre będzie dotykanie Tessy, przygotowywałbym się, odliczając dni do tego, w którym wpadła do mojego pokoju w bractwie, dotykając moich rzeczy, kiedy już powiedziałem jej, żeby tego nie robiła.
Jedyną rzeczą, która trzyma mnie w najmniejszym stopniu w kontroli nad sobą, jest nadzieja, że ona się pojawi. Zobaczy, że tym razem nie mam zamiaru wycofywać się ze swoich słów i tym razem ożenię się z nią, nawet jeśli będę ją musiał zawlec tą alejką.
To kolejny z naszych problemów, te myśli. Tak bardzo, jak odwodzę je od jej twarzy nie mogę się w tej chwili powstrzymać od uśmiechu, mając wizję jej w białej sukni, grymaszącej i krzyczącej na mnie, kiedy dosłownie ciągnę ją za nogi wyłożoną dywanem alejką, kiedy jakaś gówniana piosenka rozbrzmiewa na harfie albo jakimś innym instrumencie, którego nikt nie używa poza ślubami i pogrzebami.
Gdybym miał jej numer, napisałbym do niej, tylko żeby się upewnić, że wszystko u niej w porządku. Ale ona nie chce, żebym miał jej numer, wiem to. Dużo samokontroli potrzeba było do powstrzymania się od podpierdolenia telefonu Liama z jego kieszeni po kolacji i ukradnięcia numeru Tessy.
Leżę w tym łóżku, w Pullman, kiedy powinienem jechać do Seattle. Powinienem, mógłbym, potrzebowałem, ale nie mogę. Muszę dać jej trochę przestrzeni, albo ona się ode mnie jeszcze bardziej odsunie. Trzymam swój telefon w ciemności i przeglądam jej zdjęcia w mojej rolce z aparatu. Jeśli przeglądanie zdjęć wiążących się ze wspomnieniami jest wszystkim, co będę miał przez jakiś czas, będę potrzebował więcej zdjęć. Siedemset dwadzieścia dwa nie wystarczy.
Zamiast kontynuowania bycia obsesyjnym stalkerem, wychodzę z łóżka i nakładam jakieś spodnie. Nie sądzę, by Liam lub ciężarna Karen docenili widok mnie nagiego. Cóż, może by docenili. Uśmiecham się do własnych myśli i daję sobie chwilę na wprowadzenie w życie mojego planu. Liam będzie uparty, wiem to, ale łatwo go złamać. Będzie wykrzykiwał jej numer po drugim żarcie, który powiem na temat jego nowego zauroczenia, któremu on obficie zaprzecza, jak dziecko z podstawówki.
Pukam dwukrotnie, dając mu sprawiedliwe ostrzeżenie, po czym otwieram drzwi. On śpi, leżąc na plecach z książką na klatce piersiowej. Pieprzony Harry Potter. Powinienem był wiedzieć. Jak znak z góry, ekran jego telefonu rozświetla się na stoliku, więc sięgam po niego. Na początku tekstu wyświetla się imię Tessy. Wykonuję kolisty ruch głową, próbując nie pozwolić mojej zazdrości na przejęcie kontroli.
Dlaczego ona pisze do niego o tak późnej porze?
Próbuję zgadnąć jego kod dostępu, ale on jest trudniejszy do odczytania niż Tessa. Jej był taki oczywisty, naprawdę komiczny. Wiedziałam, że zupełnie jak ja, będzie się bała zapomnieć kodu i wybierze 1234. To nasze hasło do wszystkiego. Kody PIN, kody do zapłacenia za telewizję internetową, cokolwiek, do czego potrzeba liczb, zawsze tego używamy.
Widzicie, praktycznie i tak jesteśmy już jak pieprzone małżeństwo.
- Obudź się, kutasie – uderzam Liama poduszką z jego łóżka, a on ryczy.
- Odejdź.
- Potrzebuję numeru Tessy – plaskam go w policzek.
- Nie.
Plask. Plask. Mocniejszy plask.
- Ugh! – skomle, siadając. – Dobra. Dam ci ten numer – sięga po swój telefon, a ja umieszczam go w jego dłoni, obserwując cyfry, które przyciska, tylko na wypadek, gdybym potrzebował tego w przyszłości.
Wręcza mi odblokowany telefon, a ja dziękuję mu po zapisaniu jej numeru w swoim urządzeniu. Ulga, którą czuję, wciskając przycisk „zapisz” jest patetyczna, ale nie przejmuję się tym. Po raz kolejny uderzam go poduszką, tylko, żeby wyrównać liczbę i opuszczam jego pokój.
Sądzę, że słyszę, jak mnie wyklina nim zamykam drzwi, śmiejąc się. Mógłbym się przyzwyczaić do tego uczucia, tej… nadziei, którą mam, kiedy wpisuję proste „dobranoc” do niej i z niepokojem czekam na jej odpowiedź. Wszystko wydaje się u mnie polepszać, wreszcie, a ostatnim krokiem jest przebaczenie Tessy. Potrzebuję tylko resztek nadziei, którą ona zawsze żywiła na to, że wrócę.
'Harrry?' - głosi wiadomość. Kurwa, zaczynałem myśleć, że mnie zignoruje.
'Nie, nie Harrry. Po prostu Harry' - decyduję się zacząć rozmowę drażnieniem jej, nawet jeśli mam ochotę błagać ją o powrót z Seattle, albo żeby nie wariowała, jeśli pojawię się tam w środku nocy.
'Przepraszam, nie umiem pisać na tej klawiaturze. Jest za delikatna' - mogę sobie wyobrazić ją, leżącą w jej łóżku w Seattle, mrużącą oczy i marszczącą brwi, kiedy używa palca wskazującego, aby wystukać każdą literę.
'Ta, iPhone, co? Twoja stara klawiatura była ogromna, więc widzę, dlaczego masz problem'
Ona wysyła w odpowiedzi uśmiechniętą buźkę, a mnie imponuje i bawi jej użycie emotek. Ja ich cholernie nienawidzę i zawsze odmawiałem używania ich, ale jestem tutaj, pędząc, aby je pobrać, żebym mógł odpowiedzieć pasującą uśmiechniętą twarzą.
'Jesteś tam?' – pyta w chwili, gdy wysyłam dobraną buźkę.
'Tak. Dlaczego nie śpisz tak późno? Widziałem, że piszesz z Liamem' – nie powinienem był tego wysyłać.
Mija kilka sekund, a ona wysyła obrazek malutkiego kieliszka z winem. Powinienem był wiedzieć, w końcu spędzała czas z Kimberly.
'Winko, co?' – wysyłam z dołączonym czymś, co wygląda jak zaskoczona buźka. Tak myślę. Dlaczego jest tak dużo tych cholernych rysuneczków? Kiedy ktokolwiek miałby potrzebę wysyłania obrazka tygrysa i po jakiego chuja?
Będąc ciekawskim i nieco podniesionym na duchu uwagą, jaką mi poświęca, wysyłam cholernego tygrysa i śmieję się do siebie, gdy ona odpowiada wielbłądem. Śmieję się za każdym razem, gdy wysyła mi głupi, mały obrazek, dla którego prawdopodobnie nikt nie miałby zastosowania.
Kocham to, że załapała, że wiedziała, że wysłałem tygrysa, bo to dosłownie nie ma żadnego, cholernego sensu i teraz gramy w grę zwaną 'wyślij najbardziej przypadkową emotkę', a ja leżę tu, w ciemności, sam, śmiejąc się tak bardzo, że mój brzuch naprawdę boli.
'Skończyły mi się' - oznajmia po ponad pięciu minutach wzajemnego przerzucania się emotikonami.
'Mnie też. Jesteś zmęczona?'
'Tak, wypiłam trochę za dużo wina.'
'Dobrze się bawiłaś?' – jestem zdziwiony, kiedy pragnę, żeby odpowiedziała twierdząco, że dobrze spędziła czas, nawet jeśli ja nie byłem częścią jej wieczora.
'O tak. Wszystko u ciebie w porządku? Mam nadzieję, że wszystko wyszło dobrze z twoim ojcem.'
'Wyszło dobrze. Może będziemy mogli o tym porozmawiać kiedy przyjadę do Seattle?' – dołączam do swojej nachalnej wiadomości serduszko i obrazek, który wygląda jak wieżowiec.
'Może'
'Przepraszam, że byłem takim gównianym chłopakiem. Zasługujesz na kogoś lepszego ode mnie, ale ja cię kocham' – wysyłam wiadomość, nim mogę się powstrzymać. To prawda i po prostu nie mogę się powstrzymać przed powiedzeniem jej w tej chwili. Popełniłem błąd trzymania swoich uczuć do niej w sobie i to dlatego ona teraz tak szybko podważa moje obietnice.
'Za dużo wina w moim mózgu na tę rozwomę. Christian słyszał jak Trevor uprawia seks w swoim biurze' – wywracam oczami, widząc jego imię na ekranie. Pieprzony Trevor.
'Pieprzony Trevor'
'Właśdnie takj mówiłam. Opwiedziałam Kim te smae rzeczay'
'Za dużo literówek, by to czytać. Idź spać, napisz do mnie jutro' – wysyłam, po czym zaczynam kolejną wiadomość. – 'Proszę. Proszę, napisz do mnie jutro'
Uśmiech wkrada się na moją twarz, kiedy ona wysyła obrazek telefonu, śpiącą buźkę i tego cholernego tygrysa.


• jeśli przeczytałeś/aś - zostaw komentarz •

52 komentarze:

  1. Taki dłuuuuugi rozdział!!! Dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham After . Po prostu kocham. Fantastyczny rozdzial.

    OdpowiedzUsuń
  3. Next, next. Spoko tlumaczenie.:) xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję. W sam raz przed zaśnięciem...

    OdpowiedzUsuń
  5. Trevor taki zboczuch xDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdecydowanie zaczynam widzieć poprawę Harrego :-) dziękuje pięknie za tłumaczenie :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwszaaaa :-) świetny rozdział ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oni pisza najslodsze sms jakie kiedykolwiek widzialam xx
    Xwerkaax

    OdpowiedzUsuń
  9. Pieeerwsza ^^ kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  10. cudowny, dzieki za tlumaczenie :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Po prostu cudowny
    nie moge uwierzyc ze juz zblizamy sie powoli do konca tego ff ..

    OdpowiedzUsuń
  12. Pierwsza, yeah :D
    Świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  13. świetny :3
    czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział! Czekam na next x

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham! Nie mogę się doczekać kolejnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Pierwsza 😊 super rozdział. Przez cały czas banan nie schodził mi z twarzy. Mam nadzieję że miłość zwycięży. Czekam na następny 😃

    OdpowiedzUsuń
  17. Alee super rozdział.. Tak wszystko pozytywnie u nich... Narazie jeszcze ☺ nie mogę się doczekać następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Tygrysek.! 😅 Haha.. Kocham ich SMS'y :) do następnego ✋

    OdpowiedzUsuń
  19. Jejku, mega! Rozdział jest cudny! Niecierpliwie czekam na następny i mam nadzieję, że sie pogodzą :):)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja jestem tą, która używa tych tygrysków ♥

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny rozdział, Harry i emotki>>>>>

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetny dzięki za tłumaczenie. Czekam na następny xd ej śmiałam się chyba tak głośno jak Harry kiedy czytałam o tych emotkach xdd

    OdpowiedzUsuń
  23. Jaram sie nimi mega 😱

    OdpowiedzUsuń
  24. Super!!! czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  25. Pijana Tessa jest najlepsza Tessą :D
    I wgl nie wkurzyła się na Harry'ego .
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Cudowny 🐯💞👌🏽

    OdpowiedzUsuń
  27. Cudowny już nie mogę doczekać się następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  28. YUPI pierwsza!!!! UWIELBIAM!!
    !

    OdpowiedzUsuń
  29. Mam nadzieję,że między Tessa i Harrym zacznie się układać <3
    Pieprzony Trevor xd haha
    Czekaam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  30. jaki cudowny rozdział!
    Pijana Tess jest najlepsza, haha :D
    czekam na next, świetne!

    OdpowiedzUsuń
  31. Najbardziej uroczy moment byl wtedy gdy Harry pomimo nie używania emotek szybko zaczął je ściągać *o* 🐯 ~M

    OdpowiedzUsuń
  32. Opowieści Kim są genialne :) ... Świetny rozdział czekam na next ... :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Jejuu to takie słodkie i urocze *__*

    OdpowiedzUsuń
  34. Ten rozdział jest taki uroczy, Harry taki cudny, że gdyby nie jego monolog wewnętrzny ućkany przekleństwami to pomyślałabym ze jest bardzo wrażliwym i grzecznym chłopcem xd Super tłumaczenie. Biorę sie za next

    OdpowiedzUsuń
  35. O jaaaaaaaaa <3

    OdpowiedzUsuń
  36. Kocham Boże :(((

    OdpowiedzUsuń
  37. Mam nadzieję, że niedługo oni będą znów razem. <3

    OdpowiedzUsuń
  38. Megaaaa♥♥♥ Nie spodziewalam sie tego,ze Trevor bedzie zdolny do czegos takiego .. xd
    @blanka1499

    OdpowiedzUsuń
  39. Kocham! 😊😉 Ola! ❤🔞💑👪❤❤❤🍡

    OdpowiedzUsuń
  40. końcówka była taka słooodka *uuu* kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  41. Czy tylko mnie tak rozbawił ten tygrys?😂😂

    OdpowiedzUsuń