piątek, 19 czerwca 2015

Rozdział 265.

Soundtrack do rozdziału:

• Rachel Diggs - Hands of Time
• The Fray - Over My Head
• Imagine Dragons - Demons


Harry's POV:

- Whiskey i cola - burczę zamówienie w stronę barmana. Łysy mężczyzna wpatruje się we mnie, kiedy wyciąga szklankę spod blatu i wypełnia ją lodem. Byłem się odlać, kiedy zauważyłem przez łazienkowe okno, że Christian wyjeżdża z parkingu swoim wynajętym autem. Pewnie mnie tutaj poszukiwał. Trochę szkoda, że nie został, moglibyśmy wypić ojcowsko-synowskiego drinka.
Kurwa, to wszystko jest takie pojebane.
- Albo podwójnie to samo - modyfikuję swoje zamówienie.
- Robi się - sarkastycznie odpowiada. Moje oczy odnajdują stary telewizor na ścianie i czytam napisy na dole ekranu. Właśnie wyświetlana jest reklama firmy ubezpieczeniowej, w którym ukazane są małe dzieci. Nigdy się nie dowiem, czemu umieszczają je w każdej cholernej reklamie.
Barman podsuwa mój drink po drewnianym blacie bez słowa, a ja przystawiam go do ust, pozwalając mojemu umysłowi odlecieć.

***

- Dlaczego przyniosłaś do domu produkty dla dzieci? - zapytałem ją. Usiadła na brzegu wanny i związała swoje włosy w kucyka. Zacząłem się martwić, czy ma obsesje na punkcje dzieci, bo wszystko na to wskazuje.
I tak jest po dzień dzisiejszy, naprawdę.
- To nie jest produkt dla dziecka - zaśmiała się Tessa. - Po prostu na opakowaniu wydrukowane jest zdjęcie ojca z dzieckiem.
- Naprawdę nie rozumiem przekazu - podniosłem pudełko rzeczy do golenia, które Tessa mi kupiła, przyglądnąłem się pulchnym policzkom dzieciaka i zastanawiałem się, co on ma wspólnego z goleniem.
- Też tego nie rozumiem, ale podejrzewam, że dziecko na opakowaniu ma pomóc w sprzedaży - powiedziała z uśmiechem.
- Chyba tylko dla kobiet, które kupują te gówna dla swoich chłopaków i mężów - poprawiłem ją. Żaden normalny mężczyzna nie wziąłby tego z półki.
- Nie, jestem pewna, że ojcowie też to kupują.
- Jasne - rozerwałem pudełko i wysypałem całą zawartość. - Miska? - spojrzałem w lustro, by nawiązać z nią kontakt wzrokowy.
- Tak, to do kremu. A jeszcze lepszy efekt uzyskasz, jeśli użyjesz pędzla - stwierdziła.
- Skąd to wiesz? - uniosłem na nią brwi, mając nadzieję, że nie posiada tej wiedzy przez Noah.
- Poczytałam trochę.
- Jasne, że tak - dogryzłem jej, moja zazdrość zniknęła, a ona żartobliwe mnie kopnęła. - Odkąd stałaś się ekspertem w tych sprawach, chodź mi pomóc - powiedziałem. Zawsze używałem tylko prostej maszynki i kremu, ale odkąd Tessa przejęła tę sprawę, nie zamierzam się z nią kłócić, bo dzięki temu golenie mojej twarzy może wejść na zupełnie inny poziom.
Tessa się uśmiechnęła i wstała na nogi, dołączając do mnie przy zlewie. Wzięła tubkę z kremem, wycisnęła ją do miski oraz wymieszała pędzlem do uzyskania piany.
- Proszę - uśmiechnęła się, podając mi pędzel.
- Nie, ty to zrób - umieściłem go z powrotem w jej dłoni i owinąłem ręce wokół jej bioder. - Lekko się podnieś - powiedziałem i poprawiłem ją na zlewie. Rozszerzyłem jej uda i stanąłem pomiędzy nimi.
Wyraz jej twarzy był ostrożny, ale skoncentrowany, kiedy zanurzyła pędzel w pianie i rozprowadziła  płyn po mojej szczęce.
- Naprawdę nie chcę wychodzić nigdzie wieczorem. Mam zbyt dużo pracy. Na dodatek będziesz mnie rozpraszać - powiedziałem, po czym złapałem jej pierś i lekko ścisnąłem. Jej ręka się ześlizgnęła, przez co trochę piany znalazło się na mojej szyi.
- Dobrze, że nie miałaś maszynki w ręku - zażartowałem.
- Dobre spostrzeżenie - zakpiła i wzięła nową maszynkę do ręki. - Jesteś pewny, że chcesz, abym to zrobiła? Obawiam się, że będę mogła cię przez przypadek zaciąć - przegryzła swoją pełną wargę.
- Nie przejmuj się, jestem pewien, że dokładnie prześledziłaś to miejsce - powiedziałem. Nie powiedziała nic, ale wiedziałem, że mam rację. Wystawiła język w dziecinny sposób, więc pochyliłem się nad nią i ją pocałowałem, zanim jeszcze zaczęła swoją pracę. - Ale wiedz, że jeśli coś mi zrobisz, to będzie lepiej, jeśli uciekniesz - zaśmiałem się, a ona znowu się skrzywiła.
- Nie ruszaj się, proszę - jej ręce się trzęsły, ale szybko się ogarnęła, kiedy delikatnie przejechała maszynką wzdłuż mojej szczęki.
- Powinnaś po prostu pójść beze mnie - powiedziałem i zamknąłem oczy. Czynność, którą wykonywała sprawiała mi pewnego rodzaju komfort i czułem się zaskakująco spokojnie. Naprawdę nie chciałem jechać do mojego ojca na obiad, ale Tessa czuła się dobrze w tym domu, więc kiedy Karen nas zaprosiła, aż podskoczyła z radości.
Co za ironia, on nawet nie jest moim ojcem.
- Jeśli chcesz zostać, to możemy to przełożyć na weekend. Zrobisz do tego czasu swoją pracę? - zapytała.
- Myślę, że tak - odpowiedziałem.
- To możesz do nich zadzwonić i im to powiedzieć. Jak tutaj skończę, pójdę zrobić obiad, a ty będzie mógł pracować - dotknęła moja górną wargę, sygnalizując, bym zamknął usta i delikatnie przejechała maszynką w okolicach ust.
Kiedy skończyła, powiedziałem. - Powinnaś wypić resztę tego wina, które jest w lodówce, ponieważ jest otwarte od paru dni i niedługo będzie kwaśne.
- Ja... nie wiem - zawahała się. Wiedziałem dlaczego. Otworzyłem moje oczy, a ona sięgnęła za zlew, by zakręcić kurek i chwycić ręcznik.
- Tessa - przycisnąłem mój palec pod jej podbródek - możesz przy mnie pić. Nie jestem alkoholikiem, który chce przetestować swoją wytrzymałość - powiedziałem.
A spójrz teraz na mnie, siedzę w barze i piję whiskey. Ze wszystkich miejsc, w których mógłbym skończyć, przyszedłem właśnie tutaj.
- Wiem, ale nie chcę, by było niezręcznie. Naprawdę nie muszę pić tego wina. Jeśli ty nie pijesz, to ja też nie muszę.
- Moje picie nie jest problemem. Robię to tylko wtedy, gdy jestem wkurzony, więc to jest mój problem.
- Wiem - przełknęła ślinę. Ona już to wiedziała.
Co sobie o mnie pomyśli, jeśli mnie tutaj znajdzie?
- Jestem dupkiem, kiedy piję, a robię to by naprawić to całe bagno, a czasem nawet nie ma co naprawiać, więc ze mną wszystko okej - owinęła ręcznik wokół mojej twarzy i wytarła resztki kremu. - Nie chcę być jednym z tych dupków jak mój ojciec, którzy piją, a potem stwarzają zagrożenie dla otoczenia , a od kiedy ty się pojawiłaś, a jesteś jedyną osobą, o którą się przejmuję, to już więcej nie chcę pić w twoim otoczeniu - próbowałem dać jej komfort.
- Kocham cię - powiedziała prosto.
- A ja kocham ciebie - nie mogłem nic na to poradzić, ale spojrzałem w dół na jej ciało na zlewie. Miała na sobie tylko mój biały podkoszulek i pod tym czarne majtki. - Muszę teraz utrzymać ciebie przy sobie, jeśli umiesz tak dobrze ogolić mój zarost. Oprócz tego sprzątasz, gotujesz... - dogryzłem jej, na co trzepnęła mnie ręką.
- A mam jakieś inne wyjście? - zakwestionowała. - Jesteś brudasem, pomagasz mi w kuchni tylko raz w tygodniu,. Masz swoje humorki rano... - przerwałem jej przez wsunięcie ręki między jej uda i odsunięcie jej majtek. - Myślę, że jesteś dobry tylko w jednej rzeczy - uśmiechnęła się, a ja wsunąłem palec wewnątrz nią.
- Tylko w jednej rzeczy? - dodałem drugi, na co jęknęła i odchyliła do tyłu głowę.
- Chcesz jeszcze jednego drinka? - ręka barmana pstryka o blat. Mrugam parę razy i spoglądam na swoją pusta szklankę.
- Tak - podsuwam szklankę, moje wspomnienia zanikają, kiedy czekam na dolewkę. - Jeszcze raz podwójnie.
- Harry Styles? - słyszę kobiecy głos. Odwracam głowę by zobaczyć znajomą twarz Judy Welch, przyjaciółki mojej mamy. Cóż, byłej przyjaciółki.
- Tak - przytakuję, zauważając, że płynące lata nie była dla niej pomyślne.
- Jasna cholera! Ile to już minęło? Sześć... siedem lat? Jesteś tutaj sam? - umieszcza swoje ręce na moich ramionach i wsuwa się na miejsce obok mnie.
- Tak, coś koło tego i tak, jestem tutaj sam. Moja mama raczej nie będzie cię za to prześladować - komentuję. Ona ma twarz kobiety, która nie była szczęśliwa i wypiła za dużo w swoim życiu. Jej włosy mają ten sam blond-biały odcień, który miała, gdy byłem nastolatkiem, a jej implanty na klatce piersiowej wyglądają na niesymetrycznie duże. Pamiętam ten pierwszy raz, kiedy mnie dotykała. Czułem się jak mężczyzna, pieprząc przyjaciółkę mojej mamy i teraz patrząc na nią, nie przespałbym się z nią nawet z litości.
- Ale ty urosłeś - mruga do mnie. Mój drink zostaje umieszczony naprzeciwko mnie i wypijam go w ciągu paru sekund.
- Rozmowny jak zawsze - ponownie klepie mnie po ramieniu i wykrzykuje swoje zamówienie do barmana. - Przyszedłeś topić smutki? Problemy miłosne? - pyta.
- Nie - obracam szklankę palcami, wsłuchując się, jak lód obija ściany naczynia.
- Cóż ja jestem po to, by je utopić, więc napijmy się paru shotów - Judy się uśmiecha i zamawia dwie kolejki taniego whiskey.

Tessa' s POV:

- Gdzie on może być? Nie znam za bardzo tego miejsca i nie odpowiada jeszcze na moje połączenia - mówię do Kimberly. Dopiero co skończyła kląć na Christiana przez telefon.
- Szczerze też nie mam pojęcia. Christian przyjedzie tutaj lada chwila. Wciąż jest jeszcze wcześnie. Mam nadzieję, że po prostu poszedł odświeżyć umysł - próbuje mnie uspokoić, ale znam Harry'ego i wiem, że na pewno nie poszedł  'odświeżyć umysłu'.
- Nie wiem - ponownie próbuję się z nim połączyć, ale natychmiast słyszę jego pocztę głosową. Musiał całkowicie wyłączyć telefon.
- Myślisz, że mógłby pojechać na ślub? - Kimberly patrzy na mnie. - No wiesz, zrobić awanturę.
Chciałabym jej powiedzieć, że to niemożliwe, ale jest pod taką presją, że to stało się możliwe.
- Nie wierzę, że nawet to sugeruję, ale może powinnaś pójść na ślub? Przynajmniej po to, by mieć pewność, że czegoś nie odstawi. I jeszcze jest prawdopodobieństwo, że może ciebie szuka i na początek pójdzie tam sprawdzić.
Sama myśl, że Harry może pojawić się na weselu i wywołać awanturę, przyprawia mnie o wymioty, ale moja egoistyczna strona ma nadzieję, że tam będzie, bo w przeciwnym razie nie będę miała szans go znaleźć. Sam fakt, że wyłączył telefon martwi mnie, że może nie chcę być poszukiwany.
- Też tak myślę. Może powinnam zostać na zewnątrz? - sugeruję. Kimberly przytakuje i przyglądam się jak wyraz jej twarzy się zmienia, kiedy dostrzega jak czarny, elegancki samochód wjeżdża na parking.
Auto parkuje obok wynajętego samochodu Kimberly i wychodzi z niego Christian, ubrany w garnitur.
- Nie odzywał się, prawda? - pyta się, kiedy do nas podchodzi. Pochyla się, by pocałować Kimberly w policzek (pewnie z przyzwyczajenia) , ale ona się odsuwa od niego, zanim jego usta będą w stanie dotknąć jej skóry.
- Tak mi przykro - słyszę jak do niej szepcze. Potrząsa swoją głowę i zwraca na mnie uwagą. Serce mi się zaciska, nie zasłużyła na tą zdradę. Myślę, że zdrada przychodzi bez uprzedzenia i do ludzi, którzy w ogóle by się niej nie spodziewali.
- Tessa będzie wypatrywać Harry'ego podczas ślubu - zaczyna mu wyjaśniać. - Więc, kiedy my będziemy w środku, ona będzie pilnowała tego, by nic nie przerwało tego wspaniałego dnia - jad w jej głosie jest jasny, ale przy tym pozostaje spokojna.
- Nie idziemy na to cholerne wesele. Nie po tym bałaganie, który się wydarzył - mówi swojej narzeczonej.
- Czemu nie?
- Ponieważ to - Vance wskazuje na przestrzeń pomiędzy nimi - i dwójka moich synów są bardziej ważniejsi niż ten ślub, szczególnie ten. Nie oczekuję od ciebie tego, że będziesz z uśmiechem przebywać w tym samym pomieszczeniu co ona - mówi. Kimberly wygląda na bardzo zaskoczoną, ale uradowaną tymi słowami.
Przyglądam się im i pozostaje cicho. Kiedy Christian przedstawia Harry'ego i Smitha jako swoich 'synów', to czuję się wstrząśnięta. Jest tyle zawistnych słów, które chciałabym powiedzieć Christianowi, ale wiem, że nie powinnam. To w niczym nie pomoże, a moja uwaga musi zostać skupiona na odnalezieniu Harry'ego.
- Ludzie będą gadać. Zwłaszcza Sasha - Kimberly syczy.
- Mam w dupie Sashę, Maxa i wszystkich ludzi. Pozwól im gadać. Mieszkamy w Seattle, nie Hampstead - łapie ją za ręce, a ona mu na to pozwala - naprawianie moich błędów jest teraz moim priorytetem - mówi jej trzęsącym głosem.
- Nie powinieneś był pozwolić Harry'emu wysiąść z samochodu - mówi Kimberly, dalej trzymając ręce Christiana.
- Nie mógłbym go zatrzymać. Znasz przecież Harry'ego - mówi jej, a ona przytakuje w zgodzie.
- Jak myślisz, gdzie poszedł? Jeśli nie pokaże się na weselu, to gdzie mam go szukać? - wreszcie przemawiam.
- Cóż, sprawdziłem dwa bary, które są otwarte tak wcześnie - marszczy brwi. - Tak w ogóle - jego spojrzenie łagodnieje, kiedy na mnie spogląda - wiem, że nie powinienem was rozdzielać, kiedy mu o tym mówiłem. To był wielki błąd i teraz nie mam bladego pojęcia gdzie jest i wiem, że ty jesteś tym, czego potrzebuje.
Nie jestem w stanie wymyślić jakiejś grzecznej odpowiedzi, więc tylko przytakuję i wyjmuję telefon z kieszeni, by ponownie spróbować zadzwonić do Harry'ego. Wiem, że na pewno nie włączył telefonu, ale i tak próbuję.
- Ślub zaczyna się za dwadzieścia minut. Mogę cię tam zawieźć - oferuje Christian.
- Ja ją zawiozę. Ty zabierz Smitha z powrotem do hotelu - mówi Kimberly.
- Ale... - zaczyna argumentować, ale kiedy spogląda na jej twarz, mądrze odpuszcza. - Wrócisz do hotelu, prawda? - pyta ją. Jego oczy są wypełnione strachem.
- Tak – wzdycha. – Nie zamierzam wyjechać z kraju.
Ulga zastępuje panikę Christiana i puszcza dłonie Kimberly.
- Bądź ostrożna i zadzwoń do mnie, jeśli czegokolwiek potrzebujesz. Znasz adres kościoła, prawda? – pyta ją.
- Tak. Daj mi klucze do swojego wypożyczonego auta. Smith już jest w moim – wyciąga dłoń. W ciszy podziwiam jej silne działania. Na jej miejscu byłabym w rozsypce. Już jestem wewnątrz w rozsypce.
Mniej niż dziesięć minut później Kimberly wyrzuca mnie przed małym kościołem. Większość gości już weszła do środka, tylko kilku niedobitków wciąż stoi na schodach wiodących do wejścia. Siadam na ławce przed wejściem i obserwuję ulice w poszukiwaniu jakiegokolwiek śladu Harry’ego.
Z mojego miejsca mogę usłyszeć płynącą z kościoła muzykę. Mogę sobie wyobrazić Anne w jej sukni ślubnej, kroczącą główną nawą na spotkanie swemu panu młodemu. Anne w moim umyśle nie pokrywa się z matką, która kłamie na temat ojca swojemu jedynemu synowi.
Schody pustoszeją, a wszyscy goście wchodzą do środka, by obserwować ślub Anne i Robina. Minuty mijają, a ja słyszę prawie każdy odgłos dochodzący z wnętrza małego kościoła. Ponad godzinę później, goście radują się, gdy narzeczeni zostają ogłoszeni mężem i żoną. Obieram to jako moją wskazówkę, by wyjść. Nie wiem, dokąd pójdę, ale nie mogę po prostu tu siedzieć i czekać. Anne niedługo wyjdzie z kościoła, a ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję, jest niezręczne spotkanie ze świeżą mężatką.
Wstaję na równe nogi i zaczynam iść drogą, którą przyjechałyśmy. Tak przynajmniej myślę… Nie pamiętam dokładnie, ale mam nadzieję, że mam rację. Jeśli nie, mam nadzieję, że niebawem natknę się na Harry’ego, bo nie mam dokąd pójść. Ponownie wyciągam swój telefon i wybieram jego numer. Jego komórka wciąż pozostaje wyłączona. Mam mniej niż pół baterii, ale nie chcę wyłączać jej na wypadek, gdyby Harry próbował do mnie zadzwonić.
Słońce zachodzi na londyńskim niebie, podczas gdy ja kontynuuję swoje poszukiwania. Powinnam była poprosić Kimberly o pożyczenie jednego z ich samochodów, ale nie myślałam jasno. Poza tym, ona ma teraz inne zmartwienia. Wypożyczony samochód Harry’ego stoi przed lokalem Gabriela, ale ja nie mam zapasowych kluczy.
Piękno i wdzięk Hampstead niknie z każdym krokiem, który stawiam w inną stronę miasta. Bolą mnie stopy, a wiosenne powietrze ochładza się wraz z zachodzeniem słońca. Nie powinnam zakładać tej sukienki ani tych głupich butów. Gdybym wiedziała, jaki obrót przybierze dzisiejszy dzień, założyłabym ciuchy na siłownię i trampki. W przyszłości, jeśli jeszcze kiedykolwiek wyjadę poza miasto z Harrym, to będzie mój standardowy strój. Nie umiem określić, czy mój umysł płata mi figle, czy ta ulica jest naprawdę znajoma. Przy ulicy stoją w równej linii małe domki, bardzo podobne do tych, które pamiętam z okolicy Anne, ale spałam, kiedy Harry nas tam przywiózł i teraz nie ufam własnemu umysłowi. Jestem wdzięczna, że ulice są w większości puste, a wszyscy rezydenci wydają się być w domach na noc. W przeciwnym razie, byłabym bardziej przestraszona chodząc ulicami Londynu w ciemności, samotnie. Wciąż się boję, ale moja troska o Harry’ego przezwycięża tę o samą siebie.
Prawie wybucham płaczem ulgi, kiedy widzę w bliskiej odległości dom Anne. Jest już ciemno, ale latarnie uliczne są włączone i mam pewność, że to jej dom. Nie wiem, czy Harry tu będzie, ale modlę się, że na wypadek, gdyby go tu nie było, drzwi są niezamknięte, żebym mogła przysiąść i napić się wody. Łaziłam bez celu po okolicy godzinami. Mam szczęście, że skończyłam na jedynej ulicy w tym sąsiedztwie, która może mi dać jakiś pożytek.
Podniszczony neon w kształcie piwa rozprasza moją uwagę, kiedy podchodzę do domu Anne. Mały bar jest usytuowany pomiędzy domem a ulicą. Przechodzą mnie dreszcze. To tam jest on, wiem to.
Kiedy popycham stalowe drzwi, natychmiastowo jestem bardziej zawstydzona swoim strojem. Wyglądam jak kompletna świruska, wchodząc do tego typu baru w sukience, boso, z butami w dłoniach. Poddałam się i zdjęłam je godzinę temu. Upuszczam buty na podłogę i ponownie wsuwam w nie stopy, krzywiąc się na ból pasków ocierających płaty skóry na moich kostkach.
Bar nie jest zbytnio zatłoczony, zwłaszcza biorąc pod uwagę rozmiar miejsca. Nie zajmuje mi dużo czasu przeskanowanie pomieszczenia i znalezienie Harry’ego siedzącego przy barze ze szklanką przytkniętą do ust. Moje serce spada na podłogę i biorę głęboki oddech, nim do niego podchodzę.
- Harry – dotykam jego ramienia. On obraca stołek barowy, aby stanąć ze mną twarzą w twarz, a mój brzuch wykonuje fikołka na widok przede mną. Oczy Harry’ego są przekrwione, z czerwonymi liniami znaczącymi ścieżki tak gorliwie, że białko prawie zniknęło. Jego policzki są zarumienione, a zapach alkoholu jest tak silny, że mogę go posmakować. Ręce zaczynają mi się pocić, a w ustach czuję suchość.
- Popatrz, kto to jest – mamrocze. Szklanka w jego dłoni jest prawie pusta. Wzdrygam się, zauważając trzy puste kieliszki do szotów stojące przed nim. – Właściwie to jak mnie znalazłaś? – odchyla głowę do tyłu i wypija duszkiem resztkę brązowego płynu. - Jeszcze jeden! – krzyczy Harry do mężczyzny za barem.
- Nic ci nie jest? – pytam, wiedząc, że coś jest, ale nie wiedząc jak powinnam radzić sobie z nim dopóki zdążę wyczuć jego nastrój i to, jak dużo alkoholu skonsumował.
- Taa, taa. W porządku. Usiądź sobie. Chcesz się napić? – wykonuję przeczący ruch głową, a on wyciąga spod blatu stołek obok siebie i poklepuje siedzisko w geście zachęty. Rozglądam się po małym barze, zanim wdrapuję się na stołek.
- Więc jak mnie znalazłaś? – pyta ponownie. Jestem skołowana i  chwieję się na krawędzi przez jego zachowanie. Jest z całą pewnością pijany, ale nie to mnie martwi. To ten dziwaczny spokój w jego głosie. Już go słyszałam i to nigdy nie kończy się dobrze.
- Włóczyłam się przez kilka godzin, rozpoznałam dom twojej mamy po drugiej stronie ulicy, więc wiedziałam… cóż, wiedziałam, że powinnam tutaj sprawdzić – przechodzą mnie ciarki na wspomnienie opowieści Harry’ego o Kenie spędzającym noc za nocą dokładnie w tym barze.
- Mój mały detektyw – mówi miękko Harry, podnosząc dłoń, aby włożyć pasmo moich włosów za ucho. Nie wzdrygam się ani nie odskakuję, pomimo wzrastającego we mnie, buzującego lęku.
- Pójdziesz ze mną? Chcę wrócić do tego hotelu na noc, a potem, rankiem możemy wylecieć – próbuję go przekonać w chwili, gdy barman stawia przed nim drinka.
- Jeszcze nie.
- Proszę, Harry – napotykam jego przekrwione oczy. – Jestem taka zmęczona i wiem, że ty też jesteś – próbuję użyć swojej słabości przeciwko niemu, bez wspominania o Christianie czy Kenie. – Moje stopy mnie dobijają i tęskniłam za tobą – przysuwam się bliżej do niego. Znam go dość dobrze, by wiedzieć, że jeśli zacznę nad czymś się za mocno rozwodzić, on mnie spławi, a ten spokój wyparuje w ciągu kilku sekund.
- Napij się. Moja przyjaciółka tu jest, kupi ci shota – macha dłonią w stronę pustych kieliszków na barze.
- Przyjaciółka? – żołądek podchodzi mi do gardła.
- Stara przyjaciółka rodziny – mówi i wskazuje głową w kierunku kobiety nadchodzącej z łazienki. Wygląda na późną trzydziestkę, może wczesną czterdziestkę i ma rozjaśnione blond włosy. Odczuwam ulgę, że nie jest młodą kobietą, skoro wygląda na to, że Harry pije z nią już dłuższy czas.
- Naprawdę sądzę, że powinniśmy iść – naciskam i sięgam po jego dłoń. On odsuwa się.
- Judith, to jest Theresa – przedstawia mnie kobiecie.
- Judy – poprawia go w tym samym czasie, gdy ja mówię 'Tessa'.
- Miło cię poznać – wymuszam uśmiech i odwracam się z powrotem do Harry’ego. – Proszę – znowu go błagam.
- Judy wiedziała, że moja mama była kurwą – oświadcza Harry. Smród whiskey po raz kolejny bombarduje moje zmysły.
- Nie powiedziałam tego – śmieje się kobieta. Jest ubrana zbyt swawolnie jak na jej wiek. Jej top jest wysoko odcięty, a rozkloszowane dżinsy – za ciasne.
- Powiedziała to. Moja mama nienawidzi Judy – uśmiecha się Harry.
- Zastanów się dlaczego – kobieta odpowiada uśmiechem i czuję się, jakbym była na zewnątrz ich prywatnej pogawędki.
- Dlaczego? – pytam bez zastanowienia.
Harry posyła jej ostrzegawcze spojrzenie i macha ręką, odrzucając moje pytanie. Muszę zebrać wszystko w sobie, aby nie zrzucić go z tego stołka. Gdybym nie była świadoma, że on tylko maskuje swój ból, po prostu bym to zrobiła.
- Długa historia, laleczko. W każdym razie wyglądasz, jakby mogło ci się przydać trochę tequili – kobieta wzywa barmana.
- Nie, wszystko w porządku, nie potrzebuję jej – odmawiam. Ostatnią rzeczą, której pragnę, to pić.
- Rozchmurz się, kochanie – Harry przysuwa się bliżej do mnie. – To nie ty właśnie dowiedziałaś się, że twoje całe życie jest pierdolonym kłamstwem, więc rozchmurz się i napij się ze mną – boli mnie serce z jego powodu, ale picie nie jest odpowiedzią na nic. Muszę go stąd wydostać. W tej chwili.
- Wolicie swoje drinki zmrożone czy z lodem? To nie jest lokal z górnej półki, więc nie macie zbyt wielkiego wyboru – oznajmia mi Judy.
- Powiedziałam, że nie chcę pieprzonego drinka – naskakuję na nią. Jej oczy rozszerzają się, ale szybko dochodzi do siebie. Jestem prawie tak samo zaskoczona swoim wybuchem jak ona.
Słyszę Harry’ego dławiącego śmiech obok mnie, ale nie spuszczam wzroku z kobiety.
- Więc w porządku. Ktoś musi się rozluźnić – mówi, wkładając dłonie do torebki. Wyciąga z torby przesadnych rozmiarów paczkę papierosów i zapalniczkę.
- Bucha? – pyta Harry’ego. Spoglądam na niego, a on potakuje. Judy wyciąga dłoń za mną, aby podać mu odpalonego papierosa z jej ust. Kim do cholery jest ta kobieta?
Obrzydliwy pet zostaje umieszczony pomiędzy wargami Harry’ego, który zaciąga się. Chmury dymu krążą pomiędzy nami. Zakrywam usta i nos.
- Od kiedy ty palisz? – gapię się na niego.
- Zawsze paliłem. Tylko nie odkąd przeprowadziłem się do Pullman – bierze kolejnego bucha. Żarzący się czerwony ogień na końcu papierosa prześladuje mnie, więc wyciągam rękę i wydzieram go Harry’emu z ust, po czym wrzucam go do jego w połowie pełnej szklanki.
- Co do chuja? – podnosi głos i spogląda w dół, na swój zepsuty napój.
- Wychodzimy. Teraz – schodzę ze stołka, chwytając rękaw Harry’ego i ciągnąc go za sobą.
- Nie, nie wychodzimy – szarpie się i wyrywa z mojego uścisku. Ma na celu zdobycie uwagi barmana.
- On nie chce wychodzić – wtrąca się Judy. Gniew gotuje się we mnie i, szczerze, ta kobieta po prostu mnie wkurwia.
- Nie pamiętam, żebym cię pytała. Pilnuj własnego nosa i znajdź sobie nowego partnera do picia, bo my wychodzimy – krzyczę na nią.
Patrzy na Harry’ego, oczekując, aby ją obronił. Chora historia pomiędzy nimi uderza mnie prosto w twarz. To nie jest sposób, w jaki „przyjaciółka rodziny” zachowywałaby się z synem swojej przyjaciółki, który jest dwa razy młodszy od niej.
- Powiedziałem, że nie chcę wychodzić – mruczy znowu Harry.
Wyciągnęłam już wszystkie znaki stopu, a on nie reaguje. Moją ostatnią opcją jest zagrać na jego zazdrości. To cios poniżej pasa, zwłaszcza w stanie, w którym on się znajduje, ale nie pozostawił mi innego wyboru.
- Dobrze, jeśli nie zabierzesz mnie z powrotem do hotelu, będę musiała znaleźć sobie kogoś innego, kto to zrobi – przeszukuję bar. Mój wzrok spoczywa na najmłodszym facecie w polu widzenia. Daję Harry’emu kilka sekund na odpowiedź, a kiedy jej nie słyszę, zaczynam iść w kierunku grupy młodych mężczyzn.
- Cholera, nie, nie znajdziesz – dłoń Harry’ego spoczywa na moim ramieniu w mgnieniu oka.
- Więc zabierz mnie tam z powrotem.
- Jestem nawalony – mówi.
- Wiem. Możemy wziąć taksówkę, żeby zabrała nas do Gabriela, a ja odwiozę nas wypożyczonym samochodem do hotelu.
- Miałaś to wszystko zaplanowane, czyż nie? – sarkastycznie burczy.
- Nie, ale zostanie tutaj nie daje nawet odrobiny dobrego, więc albo ty pójdziesz zapłacić za swoje drinki i zabierzesz mnie stąd, albo ja wyjdę z kimś innym.
Harry zwalnia lekki uścisk na moim ramieniu, ale podchodzi bliżej mnie.
- Nie szantażuj mnie. Ja mógłbym równie łatwo wyjść z kimś innym – mówi, tylko kilka cali od mojej twarzy. Ukłucie zazdrości odzywa się z bólem, ale ignoruję je.
- No, dawaj, śmiało. Idź więc do domu z Judy. Wiem, że już kiedyś z nią spałeś, umiem to stwierdzić – stoję z wyprostowanymi plecami, mówię stabilnym głosem, rzucając mu wyzwanie. – Więc jak będzie? – unoszę brew.
- Cholera – mruczy z niezadowoleniem. Prawie zatacza się z powrotem do baru, aby zapłacić za swoje drinki. - Judy mówi 'papa' – oświadcza mi Harry, gdy wychodzimy z baru.
- Nie mów mi o niej – ucinam.
- Czy jesteś zazdrosna, Thereso? – jęczy, zarzucając wokół mnie ramię. – Kurwa, nienawidzę tego miejsca, tego baru, tamtego domu – gestykuluje w stronę małego budynku po drugiej stronie ulicy. – Och, na pewno chcesz się dowiedzieć czegoś śmiesznego! Vance tutaj mieszkał – wskazuje na ceglany dom tuż obok baru. Przyćmione światło świeci się na piętrze, a na parkingu stoi samochód.
- Zastanawiam się, co on robił w nocy, kiedy ci faceci przyszli do naszego pieprzonego domu – oczy Harry’ego skanują ziemię, po czym pochyla się. Zanim zdaję sobie sprawę co się dzieje, jego ręka jest podniesiona za głową, ściskając cegłę.
- Harry, nie! – wrzeszczę i chwytam jego ramię. Cegła spada na ziemię i ślizga się po betonie.
- Pieprzyć to – próbuje sięgnąć po nią, ale staję przed nim. – Pieprzyć to wszystko! Pieprzyć tę ulicę! Pieprzyć ten bar i ten jebany dom! Pieprzyć wszystkich – znowu się zatacza i wychodzi na ulicę. – Jeśli nie pozwolisz mi zniszczyć tego domu… - jego głos niknie. Ściągam buty i podążam za nim na drugą stronę ulicy, do frontowego ogródka jego domu z dzieciństwa.


• jeśli przeczytałeś/aś - zostaw komentarz •

53 komentarze:

  1. Biedny Harry :c
    Biedna Tessa :c

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny. 😍

    OdpowiedzUsuń
  3. Te rozdziały mnie wykończą
    ale i tak je kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział taki psbdhsyekdbdvd 😍

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział taki cudowny. Dhdheheu

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże ... Harry prosze nie rób niczego głupiego ! Niech po prostu wrócą do tego pieprzonego hotelu i idą spać ...
    Część zajebista + życze weny do tłumaczenia + czekam na następną część ;* ❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Ahahjaakakajaajahdhfbsk tyle czekałam ! <3. Rozdział jest mega !! <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  8. super ale kiedy następny rozdział ? :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Uuuu można tu zaobserwować baaardzo rebel Harrego :D

    OdpowiedzUsuń
  10. ohohohoh to się dzieje
    Tessa jest taka dzielna a Harry się poddał.
    Szkoda.
    Wkurza mnie ta jego "przyjaciółka rodziny".Szmata

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozpłakałam sie 😭😭😭

    OdpowiedzUsuń
  12. Tessa jest w ciąży? :000

    OdpowiedzUsuń
  13. Oooo ostry!!!! Czekam na nextaaaa;)))

    OdpowiedzUsuń
  14. O mój boże. Ciekawe co będzie dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Genialny;**
    @blanka1499

    OdpowiedzUsuń
  16. Boże wszystko sie popieprzyło...
    Świetny x

    OdpowiedzUsuń
  17. O Boże niesamowity 😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
  18. O kurde! Najebany Harry to zły harry! Nie mogłam się doczekać ;d Angie mam nadzieje, ze u ciebie wszystko w porządku! I wszystkie egzaminy zdane śpiewająo! Buziaki i pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Kurwa... Co się właśnie wydarzyło? Serio, nie wiem o co chodzi. Harry był na tyle pijany, żeby grozić Tess zdradą? :o To się w pale nie mieści.

    OdpowiedzUsuń
  20. boże.. harry, nie, nie, nie, nie

    OdpowiedzUsuń
  21. Jezu ale mi go szkoda całe jego dzieciństwo to kłamstwo....

    OdpowiedzUsuń
  22. Super dziękuję bardzo

    OdpowiedzUsuń
  23. Omg... Tessą musi go szybko ogarnąć :/

    OdpowiedzUsuń
  24. Jezu przeczytalm to wszystko zaledwie parę tygodni i wow !to jest GENIALNE ! JEZU !!!!!NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU !POZDRAWIAM :* <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) mam nadzieję że szybko go dodasz bo ostatnio przez dłuższy czas nic nie dodawałaś ;)
    Ps dzięki że tłumaczysz rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Fajny rozdział, szkoda mi Harrego jak życie się pieprzy to z wszystkich stron...
    Dziękuję za rozdział :)
    Ale dodaj szybciej następny, proszę :(

    OdpowiedzUsuń
  27. A już się martwiłam, że Harry coś odwali w barze. Super rodział. Idealny na zajęcie umysłu w trakcie sesji :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Naprawdę szkoda mi Harrego. ..sama nie wiem jakbym zareagowala na takie wieści

    OdpowiedzUsuń
  29. Boże! Biedni :( Kocham i dziękuje, że to tłumaczysz <33 Rozdział mega genialny, świetny jak zawsze :D Coś czuje, że stanie się coś złego :/ Nie mogę się doczekać next'a!! <3333333333333 :*

    OdpowiedzUsuń
  30. kocham After! czekam na nastepny rozdział wielkie dzieki za tłumaczenie :*

    OdpowiedzUsuń
  31. Rozdział wspaniały
    Harry nie powinnien pic z Judi :/
    Przecież ona go prowokowała,testowała jego silna wole
    On nawet nie chciał wyjśc z Tessa ,a zostać w barze z nią :/
    To nie do pomyślenia, mam nadzieje ze Hazz nie zrobi nic głupiego :/
    Zycze weny i do nastepnego :* <3

    OdpowiedzUsuń
  32. Czekam na kolejny rozdział. Super:)

    OdpowiedzUsuń
  33. Przeczytałam ten rozdział, a potem zapowiedź na fb 4 tomu i się zastanawiam czy tu Tessa też będzie chiała zerwać z Harrym... xD
    szkoda ze w najbliższym czasie nie mogę przecyztać książek b teraz zżera mnie ciekawość jak to jest w tamtej wersji... / Daria

    OdpowiedzUsuń
  34. Kocham to opowiadanie. Dziękuję za tłumaczenie. Bd dodawała częściej przez wakacje?

    OdpowiedzUsuń
  35. Biedna Tessa.. Że też musi to znosić

    OdpowiedzUsuń
  36. No i wracamy do punktu wyjścia: Harry się upija i BAM!!! - robi się z niego dupek
    Czekam na więcej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  37. Oooo ! Już wcześniej zauważyłam , że nowy rozdział , ale chyba jutro znajdę czas na przeczytanie :)
    Pewnie świetny jak zawsze , albo lepszy ;)


    Do następnego
    Panna Domka

    OdpowiedzUsuń
  38. Cuuudaa!!!! :******

    OdpowiedzUsuń
  39. Chłopak jest całkowicie zagubiony. Dziękuję za rozdział

    OdpowiedzUsuń
  40. Świetny rozdział! Czekam z niecierpliwością na kolejny! :)
    P.S. Świetnie tłumaczysz!

    OdpowiedzUsuń
  41. Ojejejej co to się dzieje....

    OdpowiedzUsuń