sobota, 19 września 2015

Rozdział 291.

Soundtrack do rozdziału:

• Mat Kearney - Nothing Left to Lose
• James Bay - Move Together
• Keaton Henson - Sweetheart What Have You Done to Us
• Taylor Swift - Treacherous



WRZESIEŃ.

Tessa's POV:

- Jesteś pewna, że wszystko w porządku, prawda? Pamiętaj, Sophia powiedziała, że możesz zostać z nią na weekend, jeśli nie czujesz się komfortowo - Liam mówi do mnie, umieszczając stos czystych, złożonych ręczników w szafie. Jego mieszkanie jest małe i prawie wcale nie ma miejsca na meble, ale to działa dla niego. Cóż, na nas. Za każdym razem przypominam Liamowi, że to jego mieszkanie, nie moje, a on z kolei przypomina mi, że ja tu teraz żyję, w tym mieszkaniu, w Nowym Jorku.
- Jest w porządku, naprawdę. I tak muszę pracować przez większość weekendu - kiwam głową do niego, ukrywając palący niepokój na zbliżające się dni. To drugi piątek września, a samolot Harry'ego może wylądować w każdej chwili. Nie pytałam go, dlaczego przylatuje, nie mogłam się zmusić, a kiedy Liam niezręcznie powiedział, że chce tu zostać, po prostu kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się.
- Bierze taksówkę z Newark, więc będzie tutaj za około godzinę. Czuję, że to nie pójdzie dobrze, że nie powinienem się na to godzić - Liam przebiega dłonią po brodzie zanim chowa twarz w dłoniach. Sięgam po jego ręce i zabieram je, żeby widzieć jego twarz. 
- W porządku. Jestem dużą dziewczynką, poradzę sobie trochę z Harrym Stylesem - drażnię go, wiedząc, że jestem nerwowa jak cholera, ale komfort pracy i świadomość, że Sophia jest na dole w bloku, będzie trzymać mnie przez weekend.
- Czy wszyscy-wiemy-kto będzie się kręcić przez te dni? Nie wiem, jak Harry na to zareaguje... - Liam wygląda na spanikowanego, jakby w każdej chwili miał zacząć płakać lub krzyczeć.
- Nie, on też pracuje przez cały weekend - podchodzę do kanapy i podnoszę mój fartuch ze stosu czystych ubrań. Życie z Liamem jest łatwe, mimo jego ostatnich problemów w związku, i kocha sprzątać, więc dobrze dogadujemy się w tej sprawie. Nasza przyjaźń szybko wróciła i nie było niezręcznych momentów odkąd przyleciałam cztery tygodnie temu. Lato spędziłam z moją matką, jej chłopakiem Davidem i jego córką Heather. Wysyłałam wiadomości i nawet uczyłam się przez Skype'a z Liamem i spędziłam moje dni na planowaniu lotu. To było to lato, kiedy zasypiasz czerwcowej nocy, a budzisz się sierpniowego poranka. Minęło bardzo szybko, a dużo mojego czasu spędzałam na przypominaniu sobie Harry'ego. Davis wynajął chatkę na tydzień w lipcu i skończyliśmy mniej niż pięć mil od  chatki Stylesów, gdzie udałam się z Harrym i jego rodziną. Szłam tą samą drogą, tym razem z córką Davida, która zatrzymywała się przy każdym bloku, żeby zerwać dla mnie kwiaty. Jedliśmy w tej samej restauracji, w której miałam jeden z najbardziej napiętych dni mojego życia i mieliśmy nawet tego samego kelnera, Roberta. Byłam zaskoczona, kiedy powiedział mi, że on również przeprowadza się do Nowego Jorku, na studia medyczne. Zaproponowano mu znacznie większy zasiłek do uczestniczenia na uniwersytecie w Nowym Jorku niż na jego poprzedni wybór w Seattle, więc go wziął. Wymieniliśmy się numerami telefonów i pisaliśmy ze sobą latem, oboje przenieśliśmy się do miasta w tym samym czasie. Przyleciał tydzień przede mną i teraz pracuje w tym samym miejscu, co ja. Pracuje również prawie tyle co ja, na razie przez najbliższe dwa tygodnie, dopóki nie zacznie szkoły w pełnych godzinach. Chciałabym robić to samo, ale niestety było już za późno, aby dostać się na semestr zimowy na NYU. Ken poradził mi, żeby poczekać przynajmniej do letniego semestru, żeby pójść do innej uczelni. Powiedział, że nie powinnam wracać tam z powrotem, to tylko pogorszy moje transkrypty, a NYU jest wybredne. Nie przeszkadza mi przerwa, pomimo faktu, że będe musiała pracować ciężej, żeby wszystko nadrobić, ponieważ mam zamiar wykorzystać czas pracy i spróbuję zapoznać się z miastem. Harry i ja rozmawialiśmy tylko kilka razy od jego ukończenia studiów, kiedy wyjechał bez pożegnania. Pisał do mnie kilka razy i wysłał kilka e-mailów. E- maile były sztywne, niezręczne i formalne, więc odpowiedziałam tylko na niektóre.
- Macie jakieś plany na weekend? - pytam Liama, kiedy próbuje zawiązać sznurki od fartucha wokół mojej tali.
- Nic o tym nie wiem. Myślę, że on po prostu będzie tu nocował i wyjedzie w poniedziałek po południu.
- Dobrze. Dzisiaj pracuję na dwie zmiany, więc nie czekaj na mnie. Nie wrócę do domu przed drugą.
Liam wzdycha. - Naprawdę chciałbym, żebyś tak dużo nie pracowała. Nie musisz płacić, żeby pomóc, mam wystarczająco dużo pieniędzy z dotacji i wiesz, że Ken nie pozwolił mi za dużo płacić.
Daję Liamowi mój najsłodszy uśmiech i wiążę moje włosy znowu w niski kucyk, opada tuż nad moim czarnym kołnierzem zapinanej koszuli. - Nie będę znowu z tobą o tym rozmawiać - kręcę głową i chowam koszulę do spodni roboczych. Mój strój roboczy nie jest taki zły, czarny zapinany na guziki, czarne spodnie i czarne buty. Jedyną częścią stroju, której nie lubię jest neonowo zielony krawat, który muszę nosić. Zajęło mi dwa tygodnie, żeby przyzwyczaić się do tego wyglądu, ale jestem wdzięczna, że Sophia załatwiła mi pracę jako kelnerka w tak prestiżowej restauracji, kolor krawatu nie ma znaczenia. Ona jest szefem kuchni w Lookout, nowo otwartej i bardzo drogiej, nowoczesnej restauracji na Manhatanie. Trzymam się z dala od jej i Liama... przyjaźni? Zwłaszcza po spotkaniu z jej współlokatorami, jednego z nich spotkałam już w Waszyngtonie. Liam i ja mamy ten sam rodzaj 'To naprawdę bardzo mały świat' szczęścia.
- Napiszesz do mnie, kiedy wyjdziesz? - Liam zabiera klucze z wieszaka i umieszcza je w mojej ręce. Zgadzam się, zapewniając go, że przybycie Harry'ego nie zdenerwuje mnie i nie opuszczę pracy. Nie mam nic przeciwko dwudziestominutowemu spacerze w jedną stronę, wciąż uczę się mojej drogi przez to potężne miasto, za każdym razem kiedy gubię się w tłumie zapracowanych ludzi, jednak w jakiś sposób czuje się bardziej związana z tym miastem. 
Hałas z ulic, ciągłe głosy, syreny i rozbrzmiewające klaksony utrzymywały się w pierwszym tygodniu. Teraz to prawie uspokajające w pewien sposób, rodzaj wtopienia się w tłum. Oglądanie ludzi w Nowym Jorku jest niepodobne do niczego, co kiedykolwiek doświadczyłam. Każdy wydaje się tak ważny jak urzędnik, kocham zgadywać ich historie, skąd pochodzą, dlaczego tutaj są. Nie wiem, jak długo zamierzam tutaj zostać, nie na stałe, ale lubię to teraz. 
Najlepszą i szczerze mówiąc jedyną dobrą rzeczą tutaj w byciu samotnym jest to, że jestem wolna i mogę mieszkać, gdzie chcę bez żadnych argumentów. Kogo ja oszukuję? Znalazłabym tysiąc argumentów, żeby mieć go tutaj teraz ze mną. Przestań. Muszę przestać myśleć w ten sposób, jestem teraz szczęśliwa, a on najwyraźniej ułożył sobie życie beze mnie. To w porządku, chcę tylko, żeby był szczęśliwy, to wszystko. Podobał mi się widok jego z nowymi przyjaciółmi na zakończeniu, podobał mi się sposób, w jaki był taki opanowany, taki... szczęśliwy. Po prostu nienawidzę sposobu, w jaki odszedł, kiedy za długo nie wracałam z toalety. Zostawiłam swój telefon na blacie i spędziłam pół godziny na szukaniu zguby i znalazłam dzięki temu, że poprosiłam strażnika o pomoc. Gdy już odzyskałam urządzenie, bateria całkowicie wysiadła. Starałam się znaleźć Harry'ego tam gdzie go zostawiłam, ale go nie było. Ken powiedział mi, że pojechał ze swoimi przyjaciółmi i wtedy coś zaskoczyło, to był koniec. Czy chciałam, żeby z powrotem do mnie wrócił? Oczywiście, ale tego nie zrobił, a ja nie mogę żyć swoim życiem, chcąc, żeby tak było. Celowo wzięłam dodatkowe zmiany w ten weekend, chcę być tak zajęta jak to możliwe i spędzić jak najmniej czasu w mieszkaniu. Ze względu na napięcie i kłótnie pomiędzy Sophią i jej współlokatorami mam zamiar jak najbardziej unikać pobytu tam, ale na pewno znajdę tam schronienie, jeśli rzeczy z Harrym staną się niezręczne.
Sophia i ja stałyśmy się bliższe, ale staram się trzymać z daleka od sytuacji jej i Liama... Jestem zbyt stronnicza ze względu na moją przyjaźń z Liamem i szczerze mówiąc, nie sądzę, że chcę poznać szczegóły. Patrzę w dół na mój telefon, aby sprawdzić czas, podczas oczekiwania na pasach, które prowadzą do Lookout i niemalże wpadam Roberta. Jego ręka sięga mnie i powstrzymuje mnie przed zderzeniem się z jego ciałem, a sygnalizacja zapala się na zielono.
- Rozproszona? - uśmiecha się podczas regulacji swojego limonkowo-zielonego krawatu. Na nim wygląda o wiele lepiej niż na mnie, a jego blond włosy są w nieładzie, stercząc prosto w niektórych miejscach. Zastanawiam się czy porozmawiać z nim o Harrym, ale pozostaję cicho, kiedy przechodzimy przez ulicę z grupką nastoletnich dziewczyn, wszystkie chichoczą i uśmiechają się do Roberta. Nie winie ich, jest bardzo przystojny.
- Trochę - w końcu przyznaję, kiedy skręcamy za rogiem.
- Przyjeżdża dzisiaj, prawda? - Robert otwiera dla mnie drzwi i wchodzę do ciemno oświetlnej restauracji. Pomimo faktu, że jest prawie południe, wnętrze Lookout jest ciemne, mija kilka sekund zanim moje oczy dostosowują się do różnicy, kiedy wchodzę do środka ze słonecznego południa. Idę za nim z powrotem na zaplecze, gdzie w małej szafce przechowuję torebkę. Wsuwa telefon na górną półkę.
- Tak - zamykam drzwi od szafki i opieram się o nią plecami.
- Wiesz, że możesz ze mną o nim rozmawiać. Nie bardzo za nim przepadam, ale możesz ze mną pogadać o wszystkim - Robert mówi, wyciągając rękę, żeby dotknąć mojego łokcia.
- Wiem - wzdycham. - Doceniam to, ale po prostu nie sądzę, że to dobry pomysł, aby otworzyć tę szufladę. Trzymałam ją zamkniętą zbyt długo - śmieję się i mam nadzieję, że wyszło bardziej autentycznie niż czuję. Wychodzę z zaplecza, a Robert idzie tuż za mną. Uśmiecha się i patrzy na zegar wiszący na ścianie. Jeśli nie świeciłby na czerwono z ciemnoniebieskimi numerami, nie sądzę, że mógłby odczytać godzinę na korytarzu. 
Korytarze to najciemniejsza część restauracji, a kuchnia i zaplecze to jedyne miejsca z normalnym oświetleniem. Moja zmiana zaczyna się jak zawsze, a godziny mijają szybko, kiedy tłum ludzi jedzących lunch wychodzi, a ludzie jedzący obiad przychodzą. Dotarłam do punktu, w którym prawie udało mi się zapomnieć o przyjeździe Harry'ego przez pięć minut, kiedy Robert przychodzi ze zmartwioną miną.
- Są tutaj. Liam i Harry - mówi. Jego ręce chwytają rąbek fartucha i ociera czoło szmatką. - Chcą siedzieć w twojej części.
Nie panikuję tak jak przypuszczałam, że będę, zamiast tego po porstu idę za Robertem w kierunku holu i szukam Liama. Mrużę oczy, żeby szukały tylko Liama i jego koszuli w kratę, a nie Harry'ego. Nerwowo rozglądam się wokół, patrząc na twarz po twarzy, ale żadna z nich to nie twarz Liama.
- Tess - ręka dotyka mojego ramienia, a ja odskakuję od kontaktu. To ten głos, głęboki, akcentowany głos, który grał w mojej głowie przez wiele miesięcy. - Tessa? - Harry dotyka mnie ponownie, tym razem jego ręka owija się wokół mojego nadgarstka w sposób, w jaki zawsze to robi. Nie chcę się odwrócić i stawić mu czoła, dobra, chcę, ale jestem przerażona. Jestem przerażona, żeby go zobaczyć, jego twarz, która na zawsze została oznaczona w moim umyśle, nigdy nie zostanie zmieniony czy rozcieńczony w sposób, w jaki myślałam, że będzie. Jego twarz, jego uśmiech, zawsze będą żywe jak wtedy, gdy po raz pierwszy go zobaczyłam. 
Szybko wychodzę z transu i odwracam się. Mam plan. Staram skupić się na znalezieniu oczu Liama zanim odnajdę oczy Harry'ego, ale to niemożliwe. Nie da się przegapić tych oczu, te zielone oczy, które nigdy nie będą zduplikowane.
- Cześć - Harry uśmiecha się do mnie, a ja stoję tam, nie będąc w stanie nic powiedzieć przez kilka minut. Muszę to zrobić.
- Cześć.
- Harry chciał tu przyjechać - Liam oznajmia. Słyszę jego głos, ale moje oczy wydaja się nie współpracować z moim umysłem. Harry patrzy na mnie tak samo, wciąż naciskając palcami na skórę mojego nadgarstka. Powinnam odciągnąć go, zanim wyczuję łomotanie mojego impulsu na jego widok po trzech miesiącach.
- Nie musimy zostawać i jeść tutaj, jeśli jesteś zajęta - Liam dodaje.
- Nie, w porządku. Naprawdę - zapewniam mojego najlepszego przyjaciela. Wiem co on myśli, wiem, że czuje się winny i obwinia się za przyprowadzenie tutaj Harry'ego, który zrujnuje nową Tessę. Tessę, która śmieje się i żartuje, Tessę, która odnalazła własną siebie, może nawet uparcie. Jednak to się nie stanie, mam się na baczości, pod kontrolą. Naprawdę. Delikatnie ciągnę mój nadgarstek z uścisku Harry'ego i łapię dwa menu z blatu.
- Jak długo tu pracujesz? - Harry idzie obok mnie w drodze do stolika. Jest ubrany w ten sam sposób, jak zawsze, ta sama czarna koszulka i te same czarne obcisłe dżinsy. Ta para ma małą dziurę na kolanie, a jego buty to ta para, którą zazwyczaj nosi. Muszę sobie przypomnieć, że minęło zaledwie pięć miesięcy odkąd wyjechałam do domu mojej matki. Wydaje mi się, że minęło dużo więcej czasu, nawet lata.
- Tylko trzy tygodnie.
- Liam powiedział, że jesteś tu dzisiaj już od południa - pyta, a ja kiwam głową. Gestem wskazuję na małą lożę przed tylną ścianą, Harry przesuwa się w bok, a Liam w drugą stronę.
- Kiedy będziesz wolna?
- Zamykamy o pierwszej, więc zazwyczaj jestem w domu około drugiej - ustawiam menu przed nimi, a Harry znowu łapie mnie za nadgarstek. Wycofuje się, udając, że tego nie widziałam.
- Drugiej nad ranem? - gapi się i otwiera usta w dramatyczny sposób.
- Tak, w godzinach porannych. Pracuje tak prawie codziennie - Liam mówi. Strzelam mu gniewne spojrzenie, żałując, że nie zachował tego dla siebie i zastanawiam się dlaczego tak się czuję. Dla Harry'ego nie powinno mieć znaczenia, ile godzin spędzę tutaj. 
Nie mówi dużo po tym, po prostu patrzy na menu, wskazuje ravioli z jagnięciny i zamawia wodę do picia. Liam zamawia to co zazwyczaj, pytając czy Sophia jest bardzo zajęta w kuchni i dając mi więcej przepraszających uśmiechów niż to konieczne. Mój następny stolik zatrzymuje mnie, ponieważ pijana kobieta nie może się zdecydować co chce jeść, a jej mąż jest zbyt zajęty swoim telefonem, aby zwrócić na to uwagę. Jednak jestem naprawdę wdzięczna pijanej żonie odsyłającej jej jedzenie trzy razy, dzięki czemu mogę zatrzymać się przy stoliku Liama i Harry'ego, napełnić ich szklanki i posprzątać talerze.

Harry's POV:

- Kurwa - mówię, kiedy nastaję na coś plastikowego. Mieszkanie jest ciemne, cholernie ciemne, że gówno widzę, a muszę sikać. Spanie na kanapie, wiedząc, że szafa Tessy, która strzeże jej pokoju jest pusta, doprowadza mnie do szaleństwa. Nienawidzę pomysłu jej spacerującej po mieście samotnie w środku cholernej nocy. Skarciłem Liama, że dał Tessie najmnieszy z dwóch pokoi, ale on przysięgał, że Tessa nie pozwoliła mu zmienić układu. Bądź tu mądry. Nie dziwi mnie, że nadal jest taka uparta jak była. Innym przykładem jest to, że pracuje do drugiej w nocy.
Powinienem pomyśleć o tym wcześniej, powinienem czekać przed tym śmiesznym miejscem, w którym pracuje od południa. Biorę mój telefon z kanapy i sprawdzam godzinę. Tylko teraz mogę wziąć taksówkę i dojechać tam w mniej niż dziesięć minut, nawet pomimo korku w piątkową noc. 

Piętnaście minut później stoję przed pracą Tessy, czekając na nią. Powinienem wysłać jej wiadomość, ale nie chcę dać jej szansy, żeby mi odmówić, zawłaszcza, że już tutaj jestem. Ludzie przechodzą przez ulicę, głównie mężczyźni i zaczynam zastanawiać się czy jest tu bezpieczna, opuszczając pracę o tak późnej porze. Podczas mojej analizy jej bezpieczeństwa, słyszę śmiech. Drzwi do restauracji otwierają się, a ona wychodzi, śmiejąc się i zasłaniając usta dłonią. Mężczyzna idący obok niej, przytrzymuje jej drzwi. Wygląda znajomo, zbyt znajomo... Kim, do cholery, jest ten facet? Przysięgam, że widziałem go wcześniej, ale nie pamiętam, gdzie widziałem kelnera... Kelnera. Jak to, do cholery, jest możliwe? Co, kurwa, ten facet robi w Nowym Jorku? Tessa pochyla się do niego, wciąż się śmiejąc i robi krok do przodu, a jej oczy natychmiast napotykają moje.
- Harry? Co ty tu robisz? - jej głos jest głośny.
- Przyszedłem, aby upewnić się, że bezpiecznie dotrzesz do domu.

Tessa i kelner patrzą na siebie, zanim on kiwa głową i wzrusza ramionami.
- Napisz do mnie jak wrócisz do domu - mówi, pocierając jej dłoń. Miesiące pracy w celu złagodzenia gniewu, miesiące rozmów z gównianym doktorem Tranem, aby kontrolować swoje emocje, znikają i nigdy nie mogłyby przygotować mnie na to. Myślałem trochę o Tessie mającej chłopaka, ale nie byłem przygotowany na to, że będę musiał się z tym zmierzyć.
- Nie - Tessa chichocze, machając ręką. - Zaprosiłeś mnie na kolację, Joe. Do zobaczenia jutro - uśmiecha się i macha do mnie, żebym szedł za nią, a kiedy skręcamy za rogiem, wpisuje kod do mieszkania Liama.
- Skąd znasz tego faceta? - pytam ją. Zatrzymuje się przed rzędem skrzynek pocztowych w holu i używa klucza, żeby jedną otworzyć, a ja czekam na jej odpowiedź.
- Mieszka tam za rogiem. Przychodzi tam każdej nocy i kiedy mamy resztki jedzenia w kuchni, staram się je zachować dla niego.
- Czy to bezpieczne? - pytam, kiedy idziemy pustym holem.
- Tak - śmieje się. - Nie jestem już tak krucha, jak kiedyś - jej uśmiech jest prawdziwy, wcale nieobrażony, a ja nie wiem co powiedzieć. Kiedy idziemy do mieszkania, Tessa ściąga swoje buty i krawat. Nie pozwoliłem sobie na zbyt wiele spojrzeń na jej ciało. Staram się utrzymać oczy na jej twarzy, włosach, cholera, nawet uszach, ale teraz, kiedy rozpina swoją czarną koszulę, ukazując tylko tank top pod spodem, jestem rozkojarzony i nie pamiętam, dlaczego nie miałem czasu na podziwianie tak pięknych rzeczy. Kurwa, jej ciało jest najbardziej idealne, a jej krągłe biodra mają coś o czym fantazjuję codziennie.
- Idę położyć się do łóżka, mam jutro poranna zmianę - mówi z kuchni.
- Jutro też pracujesz? - dołączam do niej w kuchni i czekam aż skończy swoją szklankę z wodą.
- Tak, pracuję cały dzień.
- Czemu? - pytam ją.
Wzdycha. - Mam rachunki do zapłacenia - kłamie.
- I? - naciskam.
- A może staram się ciebie unikać? - przyznaje.
- Unikałaś mnie wystarczająco długo, nie sądzisz? - podnoszę na nią brew, a ona przełyka ślinę.
- Nie unikałam cię. Ledwo się do mnie odzywałeś.
- To dlatego, że mnie unikałaś.
Przechodzi obok mnie, rozpuszczając kucyk. - Nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam zraniona, kiedy zostawiłeś mnie na zakończeniu i...
- To ty odeszłaś. Nie ja - przerywam jej.
- Co? - odwraca się, zatrzymując się.
- Opuściłaś zakończenie, a ja szukałem ciebie przez trzydzieści minut.
- Szukałam cię - wygląda na obrażoną. - Szukałam. Nigdy nie opuściłabym tak po prostu twojego ukończenia.
- Dobra, wydaje mi się, że znam inną historię, ale nie ma sensu się teraz o to kłócić. - jej oczy słabną i wydaje mi się, że się ze mną zgadza.
- Masz rację - podnosi pustą szklankę i przesuwa ją pod strumień, aby ponownie napełnić ją wodą.
- Spójrz na nas, nie kłócimy się, ani nic z tych bzdetów - drażnię ją, a ona pochyla się na łokciach, żeby zakręcić kurek.
- Bzdetów - powtarza, śmiejąc się.
- Bzdetów - oboje śmiejemy się, patrząc na siebie.
- Nie jest tak niezręcznie, jak myślałam, że będzie - Tessa mówi. Próbuje odwiązać fartuch, ale jej palce napotykają węzeł.
- Potrzebujesz pomocy? - pytam ją.
- Nie - jej odpowiedź przychodzi szybko, gdy szarpie za sznurek ponownie.
- Jesteś pewna?
Po kilku minutach zmagań, w końcu krzywi się i odwraca, aby dać mi dostęp do jej pleców. W ciągu kilku sekund rozplątuję węzeł, a ona liczy pieniądze na ladzie.
- Dlaczego nie dostaniesz kolejnego stażu? Jesteś więcej niż kelnerką.
- Nie ma nic złego w byciu kelnerką i to nie jest moim ostatecznym celem. Pracuję jako kelnerka, ponieważ nie przeszkadza mi to i...
- I ponieważ nie chcesz pytać Vance'a o pomoc - jej oczy rozszerzają się. - Zachowujesz się, jakbym cię nie znał, Tess - kręcę głową, zarzucając moje włosy do tyłu.
- Nie tylko dlatego, ja po prostu lubię, że ta praca jest moja. Będzie musiał pociągnąć za poważne sznurki, żeby dostać dla mnie staż w Nowym Jorku, nie jestem nawet aktywnie uczestnicząca w studniach przez następne kilka miesiecy.
- Sophia pomogła ci zdobyć tę pracę - zwracam jej uwagę. Chcę tylko usłyszeć jak mówi prawdę. - Chciałaś coś niepowiązanego ze mną, mam rację?
Bierze kilka oddechów i patrzy wszędzie tylko nie na mnie. -Tak, masz rację.
Stoimy w ciszy, patrząc na siebie w malutkiej kuchni. Po kilku sekundach staje prosto, bierze swój fartuch i szklankę wody. - Muszę iść do łóżka. Muszę jutro pracować cały dzień i jest już późno.
- Zadzwoń do nich - od niechcenia sugeruję, choć chcę tego od niej żądać.
- Nie mogę tak po prostu do nich zadzwonić - kłamie.
- Owszem, możesz.
- Nigdy nie opuściłam żadnego dnia.
- Jesteś tam tylko trzy tygodnie. Nie miałaś czasu, żeby opuścić jakiś dzień i naprawdę właśnie to ludzie robią w soboty w Nowym Jorku, dzwonią do pracy i spędzają czas w lepszym towarzystwie.
- I ty jesteś tym lepszym towarzystwem? - figlarny uśmiech szarpie kąciki jej pełnych ust.
- Oczywiście - macham ręką nad moim torsem, aby udowodnić swój punkt widzenia.
Ona patrzy na mnie przez chwilę i mogę powiedzieć, że naprawę rozważa wzięcie wolnego dnia.
- Nie, nie mogę. Przepraszam, po prostu nie mogę. Nie mogę ryzykować, sprawia to, że źle wyglądam, a naprawdę potrzebuję tej pracy - marszczy brwi, cała radość właśnie odeszła i została zastąpiona przez nadmierne myślenie. Prawie mówię jej, że nie potrzebuje tej pracy, że to, co musi zrobić to spakować swoje manatki i wrócić ze mną do Seattle, ale gryzę się w język. Doktor Tran mówi, że kontrola jest negatywnym czynnikiem w naszej relacji i 'trzeba znaleźć równowagę między kontrolą, a kierowaniem'. Doktor Tran naprawdę mnie wkurza.
- Rozumiem - wzruszam ramionami, psychicznie przeklinając doktora Trana, zanim uśmiecham się do Tessy. - Powinienem pozwolić ci iść do łóżka.
Z tym zostawia mnie samego w kuchni i dąsam się tam ciągle, przeklinając cholernego lekarza mówiącego w mojej głowie.

Tessa's POV:

W moich snach słyszę głos Harry'ego, proszący mnie, żebym go zatrzymała. Błagając, aby go zatrzymać? Co? Otwieram oczy i siadam na łóżku.
- Stop! - jego głos brzmi ponownie. Chwilę zajmuje mi, aby uświadomić sobie, że wcale nie śpię, a głos Harry'ego jest prawdziwy. Pędzę z mojego pokoju korytarzem do salonu, gdzie Harry mówi przez sen. Nie krzyczy, ani nie miota się jak zazwyczaj, ale jego głos jest błagający. Kiedy mówi 'Proszę, przestań', moje serce tonie.
- Harry, obudź się. Proszę, obudź się. - spokojnie mówię, biegnąc palcami po jego mokrej skórze. Otwiera oczy, a jego ręce dotykają mojej twarzy. Jest zdezorientowany, kiedy siada i ciągnie mnie do siebie na kolana. Nie walczę z nim, nie mogłabym. Ciche minuty mijają, zanim opiera głowę na mojej klatce piersiowej.
- Jak często? - pytam go, moje serce skręca się i boli dla niego.
- Tylko raz w tygodniu albo jakoś tak. Teraz biorę na nie tabletki, ale w nocy jak ta, było już za późno, aby je wziąć.
- Przepraszam - zmuszam się, aby zapomnieć, że nie widzieliśmy się od miesięcy. Nie myślałam o sposobie, w jaki już spadliśmy z powrotem do dotykania siebie nawzajem. Nie obchodzi mnie to mimo, że nigdy nie wrócę do pocieszania go, bez względu na okoliczności.
- Nie przepraszaj. Jest w porządku - zagłębia głowę dalej w moją szyję, owijając ramiona wokół mnie. - Przepraszam, że cię obudziłem.
- Nie przepraszaj - powtarzam jego słowa i opieram się o tył kanapy.
- Tęskniłem za tobą - ziewa, przyciągając moje ciało do jego. Kładzie się z powrotem, ciągnąc mnie za sobą, a ja pozwalam mu na to.
- Ja też -  przyznaję się.
Czuję nacisk jego ust na moje czoło i drżę pod wpływem ciepła jego ust na mojej skórze. To nie ma dla mnie sensu, jak to może być takie proste, aby tak naturalnie znaleźć się w ramionach Harry'ego ponownie.
- Kocham jak prawdziwe to jest - szepcze. - To nigdy nie zniknie, wiesz czy nie wiesz o tym?
- Mamy teraz różne życia - staram się uchwycić skrawek logiki.
- Wciąż czekam, aż to zobaczysz, to wszystko.
- Co zobaczę? - pytam go. Kiedy nic nie odpowiada, spoglądam na niego i napotykam jego zamknięte oczy i lekko rozchylone wargi w śnie.

***

Budzę się na dźwięk kapania kawy do kubka w kuchni. Twarz Harry'ego jest pierwszą rzeczą, jaką widzę po otworzeniu oczu i nie jestem pewna jak się z tym czuję. Odłączam moje ciało od jego, podnosząc jego ramiona z mojego pasa, i wstaję. Liam wychodzi z kuchni, trzymając w dłoni filiżnakę kawy. Niepowtarzalny uśmiech maluje się na jego twarzy.
- Co? - pytam, wyciągając ramiona. Nie dzieliłam łóżka czy kanapy z nikim innym niż z Harrym.
- Nic - uśmiech Liama rośnie, stara się ukryć go, biorąc łyk parującej kawy. Przewracam na niego oczami, walcząc z uśmiechem i idę do mojego pokoju po telefon. Panikuję, kiedy widzę, że jest wpół do dwunastej, nie spałam nigdy tak długo odkąd się tu przeprowadziłam, a teraz nie mam czasu, aby wziąć prysznic przed wyjśćiem do pracy. Wlewam sobie kawę i wsadzam ją do lodówki, aby się schłodziła, kiedy myję zęby, twarz i ubieram się. Stałam się wielkim fanem kawy mrożonej, ale nienawidzę płacić zwyżonej ceny w kawiarni tylko za wrzucenie do niej kostek lodu. Moja smakuje prawie tak samo, a Liam zgadza się ze mną. Harry jeszcze śpi, kiedy wychodzę. Chwilę później pochylam się nad nim, gotowa pocałować go na pożegnanie. Co jest ze mną nie tak? Liam wchodzi do pokoju w odpowiednim czasie, powstrzymując moje szalone zachowanie. Mój spacer do pracy, wypełniony jest myślami o Harrym: jak czuję się śpiąc w jego ramionach; jak komfortowo jest budzić się wtulona w jego ciało. Jestem zdezorientowana, jak zawsze, i przyśpieszam, aby dotrzeć do pracy na czas. Robert jest na zapleczu, otwiera swoją szafkę, kiedy wchodzę do środka.
- Spóźniłam się, zauważą? - pytam, szybko wrzucając torebkę do szafki i zamykając ją.
- Nie, spóźniłaś się tylko pięć minut. Jak minęła noc? - pyta, jego niebieskie oczy błyszczą z ciekawości.
- Było w porządku - wzruszam ramionami. Wiem, co Robert czuje do mnie i to nie sprawiedliwe z mojej strony rozmawiać z nim o Harrym, czy popiera to czy nie.
- W porządku, co? - uśmiecha się.
- Lepiej niż myślałam - trzymam się krótkich odpowiedzi.
- W porządku, Tessa. Wiem co do niego czujesz - mówi, dotykając dłonią mojego ramienia. -  Wiem to od dnia, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy.
Jestem teraz emocjonalna, chcąc, żeby Robert nie był taki łaskawy, chcąc, żeby Harry'ego nie było w Nowym Jorku na weekend, następnie biorąc go z powrotem i chcąc, żeby został na dłużej. Robert nie zadaje więcej pytań i jesteśmy tak zajęci w pracy, że nie mam czasu myśleć o niczym innym, niż podawaniu posiłków do pierwszej w nocy. Nawet moja przerwa mija szybko, mam tylko wystarczająco dużo czasu, aby zjeść talerz z klopsikami i serem.
Gdy zbliża się zamknięcie, jestem jedną z ostatnich osób, jakie wychodzą. Zapewniam Roberta, że nic się nie stanie, jak wyjdzie wcześniej na drinka z innymi kelnerami. Mam wrażenie, że gdy wyjdę z restauracji, Harry będzie na mnie czekał. Mam rację. Gdy wychodzę, stoi oparty o ścianę.
- Nie powiedziałaś mi, że Delilah i Sarah są współlokatorami - to pierwsze zdanie, jakie wychodzi z jego ust. Uśmiecha się, to ten uśmiech, kiedy jego nos zmienia się na końcu, ponieważ jego uśmiech jest tak duży.
- To wszystko jest strasznie pokręcone - kręcę głową, przewracając oczami.
Harry śmieje się. - Może to i dobrze, jednak - co to za cholerne prawdopodobieństwo? - podnosi rękę do piersi, kiedy jego śmiech wstrząsa ciałem. - To jest podobne do jakieś gównianej opery mydlanej.
- Czemu to mówisz? Musiałam sobie z tym poradzić. Biedny Liam, ale gdybyś widział jego twarz, kiedy spotkaliśmy Sophię z jej przyjaciółką na drinku w noc, gdy się dowiedział. Omal nie spadł z krzesła.
- To zbyt dużo - Harry chichocze.
- Nie śmiej się z tego przed Liamem, przechodził trudny okres czasu z nimi dwiema.
- Tak, tak. Wiem - przewraca oczami.
Zmieniam temat. - Czy mogę wiedzieć, co robisz w Nowym Jorku? - zaczyna wiać wiatr, a długie włosy Harry'ego latają wokół jego twarzy. Nic nie poradzę, ale wskazuję na jego twarz i zaczynam się śmiać.
- Moje włosy wyglądają lepiej w ten sposób i kobiety mają za co ciągnąć - dokucza mi, ale jego słowa uderzają prosto we mnie.
- Och - śmieję się razem z nim, nie chcąc aby widział, że moja głowa wiruje, a klatka piersiowa boli na myśl o kimś innym dotykającym go.
- Hej - łapie mnie i odwraca, abym spojrzała na niego, tak jakbyśmy byli sami na chodniku. - Żartowałem, gówniany, głupi, bardzo głupi, pieprzony żart.
- W porządku, nic mi nie jest - uśmiecham się do niego, chowając moje włosy za ucho.
- Możesz być niezależna od wszystkiego i na tyle odważna, żeby spędzać czas z bezdomnym mężczyzną, ale nadal jesteś gównianym kłamcą - stwierdza.
Staram się zachować spokój. - Hej, nie mów tak o Joe. Jest moim przyjacielem - zatrzymuję język za zębami, kiedy mijamy parę miziającą się na ławce.
- Pięć dolców, że wsadzi jej rękę pod spódnicę w mniej niż dwie minuty - Harry zauważa na tyle głośno, aby go zauważyli. Żartobliwie uderzam go w ramię, a on owija je wokół mojej tali.
- Nie bądź drażliwy, Joe będzie zadawał pytania - poruszam na niego brwiami, a on wybucha śmiechem.
- Co jest z tobą i bezdomnymi mężczyznami?
Myśli o moim ojcu wypełniają mój umysł i przestaję się śmiać. - Cholera, nie miałem tego na myśli - Harry mówi.
Podnoszę moją rękę i uśmiecham się. - Nie, jest w porządku. Naprawdę, mam tylko nadzieję, że Joe nie okaże się moim wujkiem - żartuję. Harry patrzy na mnie, jakby wyrosła mi jeszcze jedna para oczu, więc śmieję się z niego. - Czuje się dobrze! Też mogę sobie żartować, nauczyłam się nie brać siebie zbyt poważnie.
Wydaje mi się, że jest z tego zadowolony i nawet uśmiecha się do Joe, kiedy daje mu worek pełen sumów i kukurydzianych ciasteczek. Kiedy przyjeżdżamy w mieszkaniu jest ciemno, Liam prawdopodobnie śpi już od kilku godzin.
- Jadłeś coś? - pytam Harry'ego, kiedy idzie za mną do kuchni.
- Nie, właściwie to nie. Miałem ukraść torbę z jedzeniem dla Joe, ale zdecydowałem się tego nie robić - Harry siada przy stole dla dwóch osób i opiera łokcie o blat.
- Zrobić ci coś? - oferuję. - Też jestem głodna.
Dwadzieścia minut później zanurzam palec w sosie z nutą alkoholu, próbując go.
- Podzielisz się? - Harry pyta, stojąc za mną. - To nie pierwszy raz, kiedy będę jadł coś palcami - dokucza mi z uśmiechem. - I ta wisienka...
- Pamiętasz to? - pytam go, oferując mu trochę sosu na łyżce.
- Pamiętam wszystko, Tessa. Cóż, wszystko, kiedy nie byłem zbyt pijany - marszczę czoło i przyjmuję jego drażniący uśmiech, zanurzam palec w łyżce i oferuję ją Harry'emu. Jego uśmiech znowu powrca. Jego język jest ciepły na moim palcu, a jego oczy wypalają moje, kiedy liże sos od czubka mojego palca wskazującego. Ciągnie za niego między swoje wargi i ssie go ponownie, długo po tym, gdy sosu już nie ma.
- Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać, to wiąże się z tym co powiedziałaś o mnie pamiętającym te rzeczy - mój palec jest nadal w jego ustach, co mnie rozprasza. 

- Teraz?
- Wkrótce, to nie musi być dzisiaj wieczorem - szepcze, jego język przenika przez mokry czubek mojego palca.
- Co my robimy? - pytam go.
- Zbyt często o to pytasz - uśmiecha się, robiąc kolejny krok.
- Nie widzieliśmy się tak długo, to nie jest dobry pomysł - mówię, nie mając na myśli tych cholernych słów.
- Tęskniłem za tobą i czekam aż ty zatęsknisz za mną - jego ręka spoczywa na moim biodrze, naciskając na tkaninę roboczej koszuli.
- Nie lubię widzieć cię całej w czerni, to nie pasuje do ciebie - pochyla głowę i trąca moją szczękę nosem.
Moje palce grzebią przy guzikach mojej koszuli, niezdarnie przesuwając małe plastikowe kulki. - Jestem szczęśliwa, że ty nie pojawiłeś się w innym kolorze - mówię mu.
Uśmiecha się przy moim policzku. - Nie zmieniłem się za bardzo, Tess. Mam kilku lekarzy i więcej chodzę na siłownię.
- Nadal nie pijesz? - pytam, upuszczając koszulę na podłogę za nami i wspinam się na kanapę.
- Trochę tak. Zazwyczaj jakieś wino lub jasne piwo. Nigdy ponownie nie zamierzam ponownie pić duszkiem butelki wódki.
Moja skóra jest w ogniu, mój mózg powoli stara się zrozumieć jak się tu znaleźliśmy, wszystkie te miesiące później. Czekam z rękami na pozwolenie, aby ściągnąć jego koszulę. Wydaje się, że czyta w moich myślach.
- To jest nasza miesięczna rocznica, wiesz? - podnoszę koszulkę Harry'ego nad głowę i podziwiam widok jego nagiej klatki piersiowej. Moje oczy skanują ją i szukają nowych tatuaży, ale na szczęście znajduję tylko liście, paproć, wierzę, że Harry tak je nazywa.
- Nie mamy miesięcznej rocznicy, ty popaprańcu - staram się uzyskać widok na jego plecy, ale wstydzę się, gdy się odwraca.
- Mamy - Harry nie zgadza się. - Ciągle jesteś tylko ty na moich plecach - krótko wyjaśnia, podczas gdy wpatruję się w nowo wypracowane mięśnie na jego ramionach i plecach.
- Cieszę się - po cichu przyznaję, moje usta są suche.
- Czy jesteś już na tyle szalona, aby zrobić sobie tatuaż? - jego oczy są pełne rozbawienia, gdy zadaje to pytane.
- Nie - uderzam go, a on cofa się przed ladą i sięga po mnie.
- Czy to w porządku, że dotykam cię w ten sposób?
- Tak - moje usta wypowiadają, zanim mój mózg ma czas na uzgodnienie tego.
Używa jednej ręki, aby wyznaczyć szlak do szczytu mojego tank topu. - Co takiego?
Kiwam głową. Moje serce bije tak głośno, że jestem pewna, że może je usłyszeć. Czuję się taka nastrojona, taka żywa, na jawie i spragniona jego dotyku. To było tak dawno temu, a teraz on jest przede mną, mówi i robi to co kiedyś tak bardzo kochałam, tylko tym razem jest trochę bardziej ostrożny i cierpliwy.
- Tak bardzo cię potrzebuję, Tess - jego usta są mniej niż dwa cale od moich, a jego palce rysują okręgi na gołej skórze moich ramion. Czuję się pijana, moja głowa jest mętna. Gdy jego usta docierają do moich, ciągnie mnie z powrotem w dół. Zabiera mnie do miejsca, w którym istnieje tylko Harry, tylko jego place na mojej skórze, jego usta pieszczą moje, jego zęby szarpią kąciki moich warg, z jego gardła wychodzą tylko miękkie jęki, gdy rozpinam jego dżinsy.
- Czy znowu próbujesz mnie wykorzystać? - uśmiecha się naprzeciwko mnie, popychając swój język tak, że nie mogę odpowiedzieć.
- Testuję cię - mamroczę. Moje ramiona poruszają się wokół jego szyi, a palce przeczesują jego włosy.
- Gdybym nie był dżentelmenem, pieprzyłbym cię na tej ladzie - jego ręce trzymają moje piersi, a jego palce wchodzą pod mój tank top i biustonosz.
- Chciałbym podnieść cię tutaj, ściągając ci te ohydne spodnie, rozłożyć uda i wziąć cię.
- Powiedziałeś, że jesteś dżentelmenem - biorę oddech i przypominam mu.
- Zmieniłem zdanie. Teraz jestem pół-dżentelmenem - dokucza mi. Jestem podekscytowana, że zaczynam myśleć, że mogę spalić się i zrobić bałagan w kuchni. Wciskam rękę w dół jego bokserek i przewracam oczami, kiedy mówi.
- Kurwa, Tess.
- Pół? Co to znaczy? - jęczę, gdy jego palce prześlizgują się przez moje luźne w talii spodnie.
- To znaczy, że niezależnie od tego jak bardzo cię pragnę, jak cholernie bardzo chcę pieprzyć cię na tej ladzie i sprawić, że bedziesz krzyczala moje imię, tak głośno, że caly blok dowie sie dzięki komu doszłaś - ssie skórę mojej szyi - nie zrobię żadnej z tych rzeczy, aż do dnia, kiedy za mnie wyjdziesz.
Moje ręce zatrzymują się, jedna w jego bokserkch, a druga na plecach. - Co? - chrząkam, oczyszczajac gardlo.
- Słyszałaś mnie. Nie będę cię pieprzył, aż do dnia, kiedy za mnie wyjdziesz - musi mnie drażnić. Prawda?
- Nie mówisz poważnie, prawda? - proszę, on nie może być poważny. Nie może, zerwaliśmy prawie miesiąc temu.
- To nawet nie jest blisko żartu. To nie są żadne brednie - jego oczy tańczą z rozbawienia, a ja dosłownie tupię nogą o płytki na podłodze.
- Ale my nie jesteśmy... nie mamy jeszcze... - zbieram moje włosy do jednej ręki i staram się zrozumieć co mówi.
- Och, nie sądziłaś chyba, że odpuszczę tak łatwo, prawda? - pochyla się i dotyka ustami mojego płonącego policzka. - W ogóle mnie nie znasz? - jego uśmiech sprawia, że chcę uderzyć go i pocałować w tym samym czasie.
- Ale ty się poddałeś.
- Nie, dałem ci przestrzeń, tak jak tego chciałaś. Ufam twojej miłości do mnie, która w końcu doprowadzi cię do centrum. Jednak zajmie ci to dużo czasu.
Co do cholery?
- Ale... - dosłownie tracę słowa.
- Skrzywdzisz siebie - śmieje się i podnosi ręce do mojego policzka. - Chcesz spać dzisiaj na kanapie ze mną jeszcze raz? Czy może to będzie zbyt kuszące dla ciebie? - przewracam oczami i idę za nim do salonu, starając się zrozumieć jak cokolwiek z tego mogło mieć sens dla niego lub dla mnie. Jest tak wiele rzeczy, o których musimy porozmawiać, tak wiele pytań i odpowiedzi, ale teraz idę spać na kanapie z Harrym i udawać, że wszystko może być dobrze w moim świecie, chociaż raz. 



• jeśli przeczytałeś/aś - zostaw komentarz •

72 komentarze:

  1. oni są dla siebie stworzeni.
    nie mogę sobie wyobrazić że to już końców opowiadania.
    Hessa <3

    OdpowiedzUsuń
  2. PIERWSZY KOM. DZIEKUJE MOGE UMRZEC

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy na waszym blogu będą tylko 3 części książki, czy wszystkie pięć, jakie są w wersji papierowej?
    Proszę odpowiedzcie, to dla mnie bardzo ważne! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skad w ogole pomysl ze jest 5 czesci? Sa 4. Trzecia, blogowa czesc to 3 i 4 ksiazka. Tekst zostal rozdzielony na pol.

      Usuń
  4. Harry jest taki uroczy. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. O jejuu ja nie wierzę O.O Harry ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Oooo.... takie ulocze.... :3
    Weny i do następnego :* xx

    OdpowiedzUsuń
  7. swietny rozdzial:) czekam na nowy i dziekuje za tlumaczenie xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Oh, God. Nareszcie! Byłam już tak zniecierpliwiona, że ich pocałunek przyjęłam z bananem na twarzy. Mam nadzieję, że wszystko zmierza ku dobremu, chociaż jak ich znam to...

    Harry nieźle wymyślił z tym ślubem - szczerze, nigdy w życiu bym się tego nie spodziewała

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny
    Kocham to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  10. KURWAAAAAAA HARRY WTF

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten koniec ^^
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ta historia to życie ok

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow!!!!! Nie wiem co powiedzieć..... kocham tego Harrego!! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Noo kocham ich ! Kocham to ff i kocham to ze dla nas tlumaczysz ♥
    Nie moge sie doczekac co sie bedzie dzialo dalej ♥ oby kolejny rozdzial byl szybko ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. To
    Chwyta za serce jak nigdy przedtem

    OdpowiedzUsuń
  16. Cuuuuuudooo thxx lofffki

    OdpowiedzUsuń
  17. Harry teraz >>>>>> dziękuję za poświęcony czas na tłumaczenie! Wasza praca jest wielka! Jesteście wiekie! Kocham Was!

    OdpowiedzUsuń
  18. Dzisiaj przeczytalam całość 4 części i takiego zakończenia to się nie spodziewałam jestem w mega szoku
    Dziękuję za tłumaczenie i nadal będę z wami do końca ;-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Kolejny !! ❤️

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny, dziękuję za tłumaczenie xx

    OdpowiedzUsuń
  21. Pierwsza woow next ;#

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak to zaraz koniec? Nieee ee! Oni są po prostu fenomenalnie haha

    OdpowiedzUsuń
  23. Super rozdział:) dzięki:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Harry taki spryciarz xD oni sa dla siebie stworzeni, oncos jeszcze wykombinuje w tym nyc ;D

    OdpowiedzUsuń
  25. Umieram omfg dzięki za rozdział!:*

    OdpowiedzUsuń
  26. najlepsze fanfiction na całym świecie, bye
    kocham, jezuuuuuuu

    OdpowiedzUsuń
  27. Super rozdział
    Cieszę się ze Harry przyjechał do Tessy
    Cieszę się ze na nią nie naciska
    Cieszę sie bo sie zmienił
    Ale jeszcze bardziej będę sie cieszyła jak będą znowu razem
    Mam nadzieje że to nastąpi juz niedługo:***

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie poznaję Harrego, wow :)
    Dzięki za rozdział, z niecierpliwością czekam na nowy!

    OdpowiedzUsuń
  29. KOCHAM TO KURWA.TO JEST MOJE ŻYCIE OK

    OdpowiedzUsuń
  30. Bedzie film fuck yeahhh *.* gdyby tylko Harry i Ashley zagrali..... Byloby idealnie

    OdpowiedzUsuń
  31. A ile jeszcze będzie rozdziałów? Ktoś wie?
    *rozdział idealny *-* Hazz taki słodki♥

    OdpowiedzUsuń
  32. Kiedy dodasz następny?

    OdpowiedzUsuń
  33. Uwielbiam After <3 Wprost nie mogę uwierzyć, że powoli zbliża się koniec :( Śledzę ten fanfic od samego początku i bardzo zżyłam się z bohaterami. Pierwszy raz trafiłam na tak targające emocjami, nieprzewidywalne i zarazem dopracowane w drobnych szczegółach opowiadanie. Chociaż zdarzało mi się wiele razy przeklinać postępowanie Tessy i Harrego, teraz, widząc zmiany na lepsze, jestem jak najbardziej za ich związkiem. Serdecznie dziękuję za poświęcanie czasu na tłumaczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Heri po chrześcijansku 😂
    Czekam na nastepnyy

    OdpowiedzUsuń
  35. Ja pierdole Harry akdlgldlajdkflg kocham ich tak bardzo omg

    OdpowiedzUsuń
  36. Teraz będzie ruchu ruchu i 4 lata później... tessa i bliźniaki!

    OdpowiedzUsuń
  37. KOCHAM TO TAK BARDZO

    OdpowiedzUsuń
  38. Świetny kolejny chcemy!

    OdpowiedzUsuń
  39. Super! Oni muszą być razem! Będzie wesele i wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie, koniec! :D<3

    OdpowiedzUsuń
  40. Ahhh ten Harry ^^ czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  41. Dziękuję bardzo za Twoje tłumaczenie, wyobrażam sobie ile pracy Cię to kosztuje... możesz mniej więcej powiedzieć, kiedy możemy liczyć na następny i w jakich odstępach czasowych będzie pojawiać się reszta?

    OdpowiedzUsuń
  42. COCKCOCOOO JEJU JA CHXE JESZCZE AAAAA

    OdpowiedzUsuń
  43. Kiedy następny? Nie mogę się doczekać, świetnie tłumaczysz. ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  44. Ja pierdykam. Ryczę. Ale on jest uparty. Jak ona potrafi mu czegokolwiek odmówić. Harry ❤️

    OdpowiedzUsuń
  45. Kiedy następne rozdziały ♥ kocham ta książkę kocham After

    OdpowiedzUsuń
  46. Hahaha kocham Harrego 😂 Kiedy następny rozdział? 💕

    OdpowiedzUsuń
  47. Kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  48. Książkę przeczytałam juz dawno ale z przyjemnością czytam rozdziały na tym blogu. Dzięki dziewczyny za tłumaczenie - love you 💜

    OdpowiedzUsuń
  49. Jeeejku, chce nexta.. Tak dlugo juz czekamy. Prosimy o nexta! Dziekujemy za tlumaczenie :*
    W.

    OdpowiedzUsuń
  50. O boże kocham!!kiedy nowy rozdział? 💋💓💞💞

    OdpowiedzUsuń
  51. Kiedy następny? Pozatym świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń