poniedziałek, 14 września 2015

Rozdział 290.


Soundtrack do rozdziału:

• The Fray - Over my Head
• One Direction - Trough the Dark
• Bon Iver - Blood Bank


CZERWIEC.

Tessa's POV: 


- Wyglądam dobrze? - obracam się w lustrze, ciągnąc moją sukienkę do kolan. Bordowy jedwab nadaje nostalgiczny nastrój pod palcami. W momencie, kiedy przymierzyłam sukienkę, zakochałam się w sposobie, w jaki materiał i kolor przypominają mi o mojej przeszłości, o czasie kiedy byłam kimś innym. Ta sukienka jest inna niż jej starsza wersja. Tamta była luźna z wysokim kołnierzykiem i rękawkami trzy-czwarte. Ta sukienka jest dopasowana, ma nieco niższy kołnierz z wyciętym wzorem na dekolcie i nie ma rękawów. Zawsze będę kochać tę starą sukienkę, ale jestem szczęśliwa, że znalazłam tą, która bardziej mi pasuje.
- Oczywiście, Tereso - moja matka opiera się o drzwi z uśmiechem.
Starałam się uspokoić nerwy, podczas przygotowań na dzisiaj, ale udało mi się wypić cztery kubki kawy, zjeść pół paczki popcornu i chodzić po całym domu mojej matki jak wariatka. Każda sekunda każdego dnia w ciągu ostatnich dwóch miesięcy prowadziła do dzisiejszego dnia. Ukończenie studiów Harry'ego. 
Mam lekką paranoję, że moja firma nie przyjedzie, a oferta będzie przyjemna, ale po cichu wracam do czasów kiedy nie byliśmy w oddzieleni. Minuty i godziny zaznaczone w jakiś sposób, w ten sam sposób jak zawsze były i zawsze będą, ale tym razem nie próbuję o nim zapomnieć. Tym razem pamiętam, uzdrawiam i myślę z powrotem o moim czasie z Harrym, kiedy byłam szczęśliwa. 
Tamtej kwietniowej nocy, nocy, kiedy Liam sprowadził mnie na ziemię, pojechałam prosto do domu mojej matki. Zadzwoniłam do Kimberly i płakałam do słuchawki, dopóki nie powiedziała mi, że przetrwam to, mam przestać płakać i zrobić coś z kierunkiem, w którym idzie moje życie.
Nie zdawałam sobie sprawy, jakie moje życie stało się ciemne, dopóki znowu nie zobaczyłam w nim światła. Pierwszy tydzień spędziłam w samotności, ledwo opuszczając mój pokój z dzieciństwa i zmuszając się do jedzenia. Każda moja myśl obracała się wokół Harry'ego i tym jak bardzo mi go brakuje, jak bardzo go potrzebuję i kocham.
Następny tydzień był mniej bolesny, jak to było podczas naszych rozstań, ale tym razem było inaczej. Tym razem musiałam przypomnieć sobie, że Harry jest w lepszym miejscu z rodziną i że nie zostawiłam go samego. Ma tam swoją rodzinę, która pomaga mu, gdy czegoś potrzebuje. Codzienne rozmowy z Karen były jedyną rzeczą, która powstrzymywała mnie od jazdy z powrotem do Pullman. Musiałam ułożyć moje życie, ale jednocześnie być pewną, że nie wyrządzam więcej szkód w życiu Harry'ego lub kogokolwiek innego wokół mnie. Stałam się dziewczyną, która obciąża wszystkich wokół niej i nie zdaje sobie z tego sprawy, ponieważ Harry był wszystkim, co widziała. Jego opinia o mnie była jedyną ważną dla mnie rzeczą i spędziłam moje dnie i noce próbując go naprawić, naprawić nas, a jednocześnie niszcząc wszystko inne, w tym samą siebie.
Harry był wytrwały przez pierwsze trzy tygodnie, ale tak jak moje codzienne rozmowy z Karen, stawał się coraz bardziej osłabiony. Kobieta zapewniała mnie, że Harry jest szczęśliwy, ale nie mogłam znaleźć tego w sobie, żeby się nie denerwować, że nie pozostaniemy w kontakcie tak bardzo jak chciałam i miałam nadzieję, że będziemy.
Najbardziej w kontakcie pozostałam z Liamem. Czuł się okropnie, rano po moim zejściu na ziemię. Poszedł do pokoju Harry'ego, aby mnie przeprosić, ale zastał tam samego i wkurzonego Harry'ego. Liam natychmist do mnie zadzwonił, błagając mnie żebym wróciła i wszystko mu wyjaśniła, ale zapewniłam mu, że miał rację, a ja muszę pobyć trochę sama z dala od wszystkiego. Tak bardzo jak chciałam jechać z nim do Nowego Jorku, musiałam wrócić do miejsca, gdzie zaczęłam niszczyć moje życie i zacząć od nowa, sama.
Najbardziej, zabolało mnie, gdy Liam powiedział, że nie jestem częścią ich rodziny. To sprawiło, że czułam się nie mile widziana, niekochana i nieprzyłączona do czegokolwiek lub kogokolwiek. Czułam, że zostałam sama. Stałam się zbyt zależna od innych i zaginęłam w środku cyklu, w którym chciałam być chciana. Nienawidzę tego uczucia, nienawidzę go bardziej niż czegokolwiek, ale teraz rozumiem, dlaczego Liam oświadczył to sam w gniewie. Podczas mojego czasu z dala od nich, postanowiłam odbudować relację z moją matką, wiem, że to istotna część woli Harry'ego do zaakceptowania i działa na jego relację z Kenem. Nie robię tego dla niego, ale pomoc w staniu się lepszym człowiekiem to jedno z moich największych dokonań.
- Głowa w chmurach nie pomoże ci szybciej wyjść przez drzwi - moja matka podchodzi do mnie i otwiera górną szafkę mojego pudełka z biżuterią. Para małych diamentowych kolczyków jest umieszczona w mojej dłoni, a jej dłoń zamyka się na mojej.
- Załóż je. Nie będzie tak źle jak myślisz, po prostu zachowaj spokój i nie okazuj żadnej słabości - moja matka radzi. Śmieję się z niej, próbującej mnie pocieszyć i wkładam drugi kolczyk.
- Dziękuję - uśmiecham się do jej odbicia w lustrze, a ona Carol Young, sugeruje, żebym zebrała włosy z dala od mojej twarzy, nałożyła więcej szminki i ubrała wyższe obcasy. Stosuję jej rady, po czym dziękuję jej ponownie, gdy ona nie naciska na swoje pomysły. Moja matka i ja jesteśmy na drodze do relacji, o której zawsze marzyłam. Uczy mnie, że jestem młodą kobietą, będącą w stanie podejmować własne decyzje i że nigdy nie zamierzałam stać się kobietą, jak ona. Miała złamane serce przez mojego ojca wiele lat temu i nigdy go nie odzyskała. Pracuje nad tym teraz, jakby przez to, że tu jestem. Byłam zaskoczona, kiedy powiedziała mi, że spotyka się z kimś od kilku tygodni. Największą niespodzianką było to, że ten mężczyzna, David, nie jest prawnikiem, ani lekarzem i nie jeździ nowym samochodem. Jest właścicielem piekarni w mieście i śmieje się więcej niż ktokolwiek inny, którego kiedykolwiek spotkałam. Ma dziesięcioletnią córkę. Dziewczyna mocno polubiła przymierzanie moich ubrań, które są za duże na jej małe ciało i pozwoliła mi ćwiczyć moje powoli rozwijające się umiejętności makijażu i czesania włosów na niej. Jest słodką dziewczynką o imieniu Heather, a jej mama zmarła, gdy miała siedem lat i zaskakująco moja matka jest bardzo miła dla tej dziewczynki. David wniósł coś do mojej matki, czego nigdy wcześniej nie widziałam i uwielbiam sposób, w jaki śmieje się i uśmiecha, gdy on jest w pobliżu.
- Ile mam czasu? - zwracam się do mojej matki i robię krok w moich butach. Ignoruję sposób, w jaki moja matka przewraca oczami, kiedy wybieram najniższe obcasy, jakie mam w szafie. Już jestem kłębkiem nerwów, ostatnią rzeczą jaką należy dodać do moich lęków jest martwienie się o chodzenie w szpilkach.
- Pięć minut, jeśli chcesz przyjechać wcześniej, a wiem, że chcesz - kręci głową i przerzuca jej długie blond włosy na jedno ramię. To niesamowite i emocjonalne doświadczenie oglądać zmiany w mojej matce, oglądać, jak niektóre kamienie pękają, jak staje się lepszą wersją siebie. Miło jest mieć jej wsparcie dzisiaj, zwłaszcza dzisiaj, i jestem wdzięczna, że zachowała swoją opinię mnie jadącej do Pullman dla siebie.
- Mam nadzieję, że nie będzie korków. Co jeśli to będzie katastrofa? Dwie godziny jazdy łatwo mogą zamienić się w cztery godziny, moja sukienka będzie pognieciona, a włosy opadną i...
- Będzie dobrze. Za dużo myślisz, teraz nałóż trochę szminki i ruszaj w drogę.
Wzdycham i robię dokładnie to, co mówi, mając nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Chociaż raz. 

Harry's POV: 

- Najgłupsze gówno jakie kiedykolwiek nosiłem w moim życiu, właśnie tym to jest - jęczę, wpatrując się w ohydną czarną szatę w lustrze przede mną. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego jestem zmuszony do noszenia tego gówna. Co jest złego w noszeniu normalnych ubrań podczas ceremonii? I tak przecież byłbym ubrany na czarno.
- Och, daj spokój. Po prostu to załóż - Karen przewraca na mnie oczami.
- Ciąża sprawia, że jesteś coraz mniej znośna - drażnię ją i przesuwam się, zanim uderza moje ramie.
- Ken jest na miejscu od dziewiątej rano. Będzie dumny, gdy zobaczy ciebie ubranego w szatę, idącego po scenie - uśmiecha się, a jej oczy błyszczą. Jeśli zacznie płakać, będę musiał wyjść. Zacznę powoli wychodzić z pokoju i mam nadzieję, że nie pójdzie za mną.
- Sprawiasz, że to brzmi jakbym szedł na bal - narzekam, dopasowując głupi czarny materiał, żeby połknął całe moje ciało. 
Moje ramiona są napięte, moja głowa pulsuje, a klatka piersiowa pali w oczekiwaniu. Nie z powodu ceremonii czy dyplomu ukończenia studiów, mam je w dupie. Zdecydowanie mój niepokój wynika z możliwości, że ona może tam być. Tessa jest jedynym powodem, dla którego idę na to przedstawienie, jest jedyną, która mnie przekonała, dobrze w pierwszej kolejności oszukali mnie z tym wyjazdem, ale jeśli znam ją, tak jak ją znam, przyjedzie. 
Choć jej rozmowy stały jest rzadsze, a jej wiadomości praktycznie nie istniały, przyjedzie dzisiaj. 
Godzinę później, jesteśmy na parkingu przed miejscem, w którym odbywa się wręczenie dyplomów. Zgodziłem się jechać z Karen, po tym jak zapytała mnie dziewięćdziesiąt razy. Wolałbym pojechać sam, ale ona naprawdę ostatnio jest czepliwa. Wiem, że stara się aż za bardzo od wyjazdu Tessy z mojego życia, ale nic nie wypełni tej luki. Nic i nikt nigdy nie dostarczą mi tego, co Tessa, zawsze będę jej potrzebował. Wszystko co robię każdego dnia odkąd mnie zostawiła, robię to, żeby miała lepiej. Poznałem kilku nowych przyjaciół, dobra, dwóch przyjaciół. Luke i jego dziewczyna Kaci są najbliższymi moimi przyjaciółmi i są w porządku. Żadne z nich nie pije za dużo i nie spędzają czasu na gównianych imprezach lub robieniu zakładów. Poznałem Luke'a, który jest kilka lat starszy ode mnie i chodzi na terapię dla par raz w tygodniu, podczas mojej tygodniowej sesji z doktorem Tran od pomocy dla psychicznie chorych ludzi. To koleś, któremu płacę sto dolarów, żeby przez godziny słuchał jak mówię o Tessie. Sprawia to, że czuję się lepiej, rozmawiając z kimś o wszystkich gównach w mojej głowie, a on jest na tyle przyzwoity, żeby mnie słuchać.
- Liamowi jest przykro, że nie mógł dzisiaj przyjechać. Jest bardzo zajęty w Nowym Jorku - Karen mówi mi, gdy jedzie przez parking. - Obiecałam mu, że zrobię dużo zdjęć.
- Hura - uśmiecham się do Karen i wychodzę z samochodu. Budynek jest pełny, siedzenia, takie jak na stadionie, wypełnione są dumnymi rodzicami, krewnymi i przyjaciółmi. Kiwam do Karen, kiedy macha do mnie z krzesła z przodu. Jako żona rektora ma pierwszeństwo. Nic nie poradzę, ale próbuję znaleźć Tessę w tłumie. To niemożliwe, aby zobaczyć chociaż pół twarzy, ponieważ te cholerne światła są tak jasne i nadmiernie oślepiające. Nie chcę wiedzieć, ile ta bardzo ekstrawagancka ceremonia kosztuje uniwersytet. Znalazłem moje nazwisko na oparciu krzesła i uśmiecham się do kobiety w złym humorze, odpowiedzialnej za siedzenia. Jest zirytowana, ponieważ może opuściłem próbę, ale naprawdę jak bardzo skomplikowane może być to gówno? Plastikowe krzesło jest niewygodne, a facet siedzący obok mnie poci się jak cholerna dziwka w kościele. Wierci się, nucąc pod nosem, a jego kolana się trzęsą. Prawie chcę mu coś powiedzieć, dopóki nie zdaję sobie sprawy, że robię to samo, minus obrzydliwy pot.
Nie jestem pewien, ile godzin minęło, ale chyba cztery, kiedy moje nazwisko jest wreszcie wyczytane. Jest to niezręczne i wywołuje wymioty. I jeszcze ten sposób, w jaki każdy na mnie patrzy... Szybko schodzę ze sceny, kiedy oczy Kena wypalają we mnie dziurę. Muszę robić to przez resztę alfabetu, więc mogę jej szukać. Przy literze V wydaje mi się, że mogę wstać z mojego siedzenia i przerwać całą ceremonię. Ile osób może mieć nazwisko zaczynające się na literę V? Najwyraźniej dużo, tyle. Nareszcie owacje opadają i wreszcie możemy opuścić nasze miejsca. Praktycznie wyskakuję z siebie w chwili, gdy tłum zaczyna kierować się w stronę wyjścia. Usprawiedliwiam siebie od płaczliwej mowy gratulacyjnej Karen i szybko szukam jej. Wiem, że tutaj jest, w jakiś sposób to czuję. Nie widziałem jej dwa miesiące, dwa pieprzone długie miesiące i jestem nabuzowany, pełen adrenaliny, kiedy w końcu widzę ją w pobliżu wyjścia. Miałem wrażenie, że będzie chciała to zrobić, przyjść tutaj i spróbować wyjść zanim ją znajdę, ale ja na to nie pozwolę. Będę gonić jej samochód w dół ulicy, jeśli spróbuje.
- Tessa! - przepycham się przez nagromadzone rodziny na mojej drodze do niej, a ona odwraca się, gdy popycham jakiegoś chłopca z drogi. Widziałem ją tak dawno temu, że ulga jest przytłaczająca. Cholernie przytłaczająca, a ona wygląda pięknie jak zawsze. Jej skóra ma blask, którego nie miała wcześniej, a jej oczy są jaśniejsze, szczęśliwsze, powłoka została zastąpiona życiem. Mogę powiedzieć to wszystko jedynie na nią patrząc.
- Hej - uśmiecha się i zaczesuje włosy za ucho, co robi zawsze, gdy jest zdenerwowana.
- Hej - powtarzam jej powitanie i poświęcam kilka chwil, żeby się jej przyjrzeć. Jest jeszcze piękniejsza, niż pamiętam w mojej głowie. Wydaje się, że robi dokładnie to samo, kiedy na nią patrzę, skanuje mnie z góry na dół. Żałuję, że nie mam na sobie tej głupiej marynarki, żeby mogła zobaczyć jak dużo pracuję nad swoją formą.
- Twoje włosy są dłuższe - mówi pierwsza. Śmieję się i zaciskam palce przez chaos. To wszystko chyba przez tę popieprzoną czapkę, a skoro już o niej mowa to nie wiem, gdzie to cholerstwo jest. Może zostawiłem ją na krześle, nie wiem, właściwie nie obchodzi mnie to.
- Tak, twoje też - mówię bez zastanowienia. Chichocze i przyciska dłoń do ust. - To znaczy, twoje włosy też są długie. W sumie zawsze były długie - staram się odnaleźć, ale to tylko sprawia, że śmieje się ponowie. Łagodne. Na prawdę, kurwa, łagodnie.
- Wręczenie było tak złe jak się spodziewałeś? - pyta. Stoi mniej niż cztery stopy ode mnie, chciałbym żebyśmy siedzieli na dole czy coś, bo czuję, że muszę usiąść. Dlaczego jestem tak cholernie niespokojny?
- Gorzej. Widziałaś jak długo to trwało? Człowiek czytający nazwiska był chyba nie z tej epoki - mówię jej, mając nadzieję, że znowu się uśmiechnie. Kiedy to robi, uśmiecham się do niej i odgarniam moje włosy z twarzy. Naprawdę muszę się ostrzyć, ale myślę, że wytrzymam tak jeszcze przez chwilę.
- Jestem z ciebie naprawdę dumna. Jestem pewna, że Ken jest bardzo szczęśliwy.
- A ty jesteś szczęśliwa?
- Dzięki Tobie? Tak, oczywiście. Jestem bardzo szczęśliwa, że przyszedłeś. To w porządku, że przyszłam, prawda? - pyta, patrząc w dół na swoje nogi tylko na sekundę, zanim jej oczy skupiają się na mnie. Jest w niej coś innego, jakby bardziej pewna siebie, bardziej... nie wiem, silna? Stoi prosto, jej oczy są ostre i skoncentrowane, i mimo, że mogę powiedzieć, że jest zdenerwowana, nie jest onieśmielona jak kiedyś.
- Oczywiście, że tak. Byłbym bardzo wkurzony, gdybym przyszedł do niczego - uśmiecham się do niej. Wydaje się, że nic nie robimy, ale uśmiechamy się, a nasze dłonie niespokojnie się poruszają. - Jak się masz? Przepraszam, że nie odzywałem się za dużo, ale byłem bardzo zajęty - chaotycznie mówię.
Kręci głową. - W porządku, wiem, że dużo się u ciebie dzieje w sprawie studiów i przygotowania przyszłości - słabo się uśmiecha. - Było dobrze, zgłosiłam się do każdej uczelni w promieniu pięćdziesięciu mil od Nowego Jorku.
- Wciąż chcesz tam iść? Liam powiedział mi, że nie jesteś pewna? - pytam ją. Wczoraj rozmawiałem z Liamem, który powiedział, że nie jest pewnien czy Tessa nadal będzie chciała się tam przenieść.
- Nie jestem pewna, czekam na odpowiedź z co najmniej jednej uczelni, zanim się przeniosę. Przeniesienie się na kampus w Seattle psuje moje papiery. Dział przyjęć na NYU mówi, że to wydaje się niestabilne i nieprzygotowane, więc mam nadzieję, że przynajmniej jedna z uczelni się zgodzi. W przeciwnym razie pozostanie mi college - bierze głęboki oddech. - To była długa odpowiedź na krótkie pytanie - śmieje się, ale brzmi to jak szloch matki idącej za rękę ze swoją odzianą w suknię córką.
- Zdecydowałeś co chcesz robić dalej? - pyta mnie.
- Cóż, mam umówionych kilka rozmów w ciągu najbliższych kilku tygodni.
- To dobrze, bardzo mnie to cieszy.
- Jednak żadnej nie mam tutaj - wyjaśniam, dokładanie obserwując jej twarz, gdy wypowiadam te słowa.
- Tutaj, czyli w Pullman?
- Nie, czyli w Waszyngtonie.
- Gdzie one są? Jeśli nie masz nic przeciwko, że pytam? - jest spokojna i uprzejma, a jej głos jest miękki i słodki, przez co muszę zrobić krok bliżej.
- Jedna w Chicago i trzy w Londynie.
- Londynie? - stara się ukryć zaskoczenie w jej głosie i kiwa głową. Nie chciałem jej tego mówić, ale ja po prostu korzystam z każdej okazji, żeby wróciła na mój sposób. Prawdopodobnie tam nie wrócę, po prostu odkrywam moje możliwości.
- Nie byłem pewien, co się stanie, wiesz, z nami - staram się wyjaśnić.
- Nie, rozumiem, po prostu jestem zaskoczona, to wszystko.
Wiem, co sobie myśli, jedynie patrząc na nią. Praktycznie mogę usłyszeć jej myśli.
- Rozmawiałem ostatnio trochę z mamą - mówię jej. To brzmi dziwnie, gdy wychodzi z moich ust, a jeszcze dziwniejsze było, gdy w końcu odebrałem telefon, gdy moja mama dzwoniła. Unikałem ją aż dwa tygodnie. Nie całkiem jej wybaczyłem, ale staram się nie być tak wkurzonym o ten cały bałagan.
- Naprawdę? Harry, wspaniale to usłyszeć - jej grymas znika, a ona uśmiecha się do mnie tak, że moja klatka piersiowa dosłownie boli z jej, kurwa, piękna.
- Tak, trochę - wzruszam ramionami, a ona wciąż uśmiecha się do mnie, tak jakbym powiedział jej, że wygrała na cholernej loterii.
- Jestem taka szczęśliwa, że wszystko idzie zgodnie z planem. Zasługujesz na wszystko, co dobre w życiu.
Nie jestem pewien co powiedzieć, ale tak bardzo brakowało mi jej dobroci, że nie mogę się powstrzymać przed sięgnięciem po jej ramiona i ujęciu jej w uścisku. Jej ramiona przenoszą się na moje, a jej głowa opada na moją pierś. Przysięgam, że właśnie usłyszałem jej westchnienie.
- Harry! - ktoś krzyczy moje imię, a Tessa odsuwa się ode mnie i staje obok. Jej policzki są zaróżowione i znowu wygląda na nerwową. Luke i Kaci zbliżają się do nas z bukietem kwiatów w dłoni.
- Nie mów, że to, kurwa, dla mnie - jęczę, wiedząc, że to musiał być pomysł jego kobiety. Tessa stoi obok mnie, z szeroko otwartymi oczami, patrząc na Luke'a i niską brunetkę u jego boku.
- Oboje wiemy jak bardzo kochasz lilie - Luke mówi głośno, a Kaci macha do Tessy. Tessa odwraca się do mnie zdezorientowana, ale uśmiecha się, ma najpiękniejszy uśmiech, jaki widziałem w ciągu dwóch miesięcy.
- Miło cię w końcu spotkać - Kaci otula ramiona wokół ciała Tessy, a Luke próbuje wcisnąć mi ten ohydny bukiet. Pozwalam kwiatom upaść na ziemię, a on przeklina na mnie zanim wyrzuca je do najbliższego kosza.
- Jestem Kaci, przyjaciółka Harry'ego. Tak dużo o tobie słyszałam, Tessa.
Kobieta owija jedną rękę wokół Tessy i jestem trochę zaskoczony, że Tessa uśmiecha się zamiast patrzeć na mnie, prosząc o pomoc. Dołącza do rozmowy o zmarnowanych kwiatkach.
- Harry wygląda jak dziecko kwiatu, prawda? - Kaci śmieje się, a Tessa chichocze razem z nią. - To, dlatego, że wytatuował sobie te śmieszne liście.
- Liście? - Tessa podnosi pytająco brew.
- To nie są dokładnie liście, ale zrobiłem parę nowych tatuaży, odkąd cię po raz ostatni widziałem - mówię jej. Nie jestem pewien dlaczego, ale czuję się teraz trochę winny.
- Och - próbuje się uśmiechnąć, ale mogę powiedzieć, że nie jest on autentyczny. - To dobrze.
Nastrój jest trochę niezręczny odkąd Luke powiedział Tessie o nowych tatuażach na dole mojego brzucha, robi wielki błąd.
- Mówiłem mu, żeby ich nie robił, czworo z nas było na zewnątrz, a Kaci była ciekawa tatuaży Harry'ego i zdecydowała, że też chce jeden - mówi.
- Czworo? - Tessa wtrąca się, widzę żal w jej oczach gdy pyta. Piorunuje wzrokiem Luke'a w tym samym czasie, gdy Kaci dźga ją łokciem w bok.
- Siostry Kaci - Luke mówi Tessie, próbując naprawić to, co spieprzył, ale jest coraz gorzej. Pierwszy raz kiedy wyszedłem z Luke'iem, spotkaliśmy Kaci na kolacji. W ten weekend poszliśmy do kina, a Kaci przyszła razem z siostrami. Kilka spotkań później zdałem sobie sprawę, że były mną trochę zauroczone, więc powiedziałem im, żeby spadały. Nie chciałem i ciągle nie chcę ani nie potrzebuję rozproszenia, podczas kiedy czekam aż Tessa wróci do mnie.
- Och - Tessa daje Luke'owi jej sztuczny uśmiech i wpatruje się w tłum. Kurwa, nienawidzę patrzeć na jej twarz teraz. Zanim mogę powiedzieć Luke'owi i Kaci, żeby spadali i wyjaśnić Tessie całe to gówno, podchodzi do mnie Ken.
- Harry, jest ktoś, kogo chciałbym, żebyś poznał - mówi do mnie. Luke i Kaci usprawiedliwiają się, a Tessa robi krok w bok. Sięgam po nią, ale ona wyrywa mi się.
- W każdym razie muszę znaleźć toaletę - uśmiecha się i odchodzi po szybkim 'Witam' do mojego ojca.
- To jest Chris, człowiek, o którym ci mówiłem. Jest szefem wydawnictwa Gabber w Chicago i przyjechał aż tutaj, żeby z tobą porozmawiać - Ken uśmiecha się, ale nic nie poradzę, że szukam Tessy w tłumie.
- Tak, dzięki - potrząsam ręką niskiego mężczyzny, który rozpoczyna rozmowę. Między zastanawianiem się co za gówno Ken musiał wyciągnąć, żeby ten facet tutaj przyjechał, a martwieniem się, że Tessa nie znajdzie łazienki, ledwo łapię połowę jego oferty. Po obejściu każdej łazienki i zadzwonieniu do niej dwa razy, zdaje sobie sprawę, że Tessa opuściła ukończenie bez pożegnania. 



• jeśli przeczytałeś/aś - zostaw komentarz •

53 komentarze:

  1. ooo :(
    ten Luke i Kacia działają mi na nerwy -.-

    OdpowiedzUsuń
  2. Troche nie rozumiem co jest między nimi :/ oby byli ze soba :) czekam na kolejny !! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie mi tez -.- ale tak pozatym to dziekujje <3 <3 <3 <3<3

      Usuń
  3. Omg ale się dzieje☺

    OdpowiedzUsuń
  4. Smuteeeg. Dzienki kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Takie to smutne się robi... no ale cóż... takie życie... :D Dzięki za świetne tłumaczenie! :*
    Weny i do następnego! x :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Tess, do cholery! Jak mogłaś?!

    OdpowiedzUsuń
  7. nie mogę uwierzyć jak losy Hessy się potoczyły. Począwszy od spotkania w bractwie, imprezy do pierwszego pocałunku, wypadu nad jezioro, zakładu, świąt, sylwestra, urodzin Tessy, ojca Tessy, zamieszania z Seatle, Nowym jorkiem do teraz.
    Jest mi przykro, że historia dobiega końca :( Zaglądam tu często i czytam przelotnie niektóre rozdziały :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Wyobrazenie sobie Harry'ego w szacie boziu płacze

    OdpowiedzUsuń
  9. Boze chce mi sie plakac! :(( Jak to opuscila ukonczenie! Niee!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ile zostało rozdziałów do końca ? ❤ / Kamila 😊

    OdpowiedzUsuń
  11. Harry mnie strasznie zaskakuje :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja już się gubię i naprawdę nie mam pojęcia jakie może być zakończenie tego.. -.-
    Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział, dziękuję xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Czemu oni są wa takiej niezrecznej sytuacji ugh

    OdpowiedzUsuń
  15. Tessa czemu ucieklas...mogła zapytać :-(

    OdpowiedzUsuń
  16. Coo?? Przecież on taki kochany już jest a ta ucieka... wto O.o dzięki za tłumaczonko ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Dzięki za tłumaczenie ☺ czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  18. Harry coś nie ma szczęścia :(

    OdpowiedzUsuń
  19. Harry taki biedny ...
    @blanka1499

    OdpowiedzUsuń
  20. O jezu jak to bez pożegnania?
    Wyjechała tak po prostu?
    No nie ;c

    OdpowiedzUsuń
  21. O zgon, tessa wracaj, udusze cie😭
    Dzięki xxx czrkam z niecierpliwością na następne tlumaczenie x

    OdpowiedzUsuń
  22. nie no nie wierze jak to mozliwe ze za kazdym razem musi pojsc cos nie tak xx

    OdpowiedzUsuń
  23. Tessa tchórz
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Oni będą razem prawda? Chyba tak łatwo się nie podadzą!

    OdpowiedzUsuń
  25. Woow... Super rozdział. Czekam z niecierpliwością na następny.

    OdpowiedzUsuń
  26. Aww! Jesteś wielka! Rozdział jak zawsze super, dziękuje za tłumaczenie :*

    OdpowiedzUsuń
  27. Mam nadzieję, że za niedługo znowu będą razem
    Dzięki za tłumaczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Jesu tessa przypoomina mi czasem moja kolezanke... wszedzie widzi problemy a jak ich nie ma to sama je stwarza

    OdpowiedzUsuń
  29. Świetny! Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Mega! <3 Czekam na następny :))

    OdpowiedzUsuń
  31. Boze -.- musieli tak duzo paplac :// mogli w ogole nie podchodzic, a Harry i Tess by sie polaczyli znow ze soba!

    OdpowiedzUsuń
  32. Tessa się więcej wycierpiała niż Harry, trzeba ją zrozumieć, że jest niepewna. Ale z tym uciekaniem to tak ni nie fajnie :/
    Zgaduję, że kolejny rozdział będzie z punktu widzenia Tessy (y) ~M

    OdpowiedzUsuń
  33. Boski!
    Nie mogę doczekać się następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Wiedziałam, że Tessa ucieknie. Dlaczego ona to robi! Nie widzi ze Harry jej potrzebuje ...

    OdpowiedzUsuń
  35. Świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń