- Dok jest trochę chybotliwy, ale
wystarczająco solidny. Muszę wynająć tu kogoś, żeby go odnowił – mówi Ken,
kiedy idziemy za nim do doku za domkiem.
Ogród prowadzi prosto do niego, widok jest niesamowity.
-Świetnie – komentuje Harry. Fale rozbijają się o skały, wyznaczając linię brzegową. Instynktownie chowam się za Harrym.
- Coś nie tak? – pyta cicho.
- Nie, jestem po prostu nieco podenerwowana.
Obraca się, aby stanąć ze mną twarzą w twarz, wślizgując swoje obie dłonie do tylnych kieszeni moich dżinsów.
- To tylko woda, kochanie, będzie w porządku – uśmiecha się. Nie umiem określić, czy ze mnie szydzi, czy jest szczery, ale kiedy jego wargi przemierzają mój policzek, moje wątpliwości znikają.
– Zapomniałem, że nie lubisz wody – przyciąga mnie bliżej.
- Lubię wodę, w basenach.
- I strumieniach? – w jego oczy błyszczą humorem.
- Tylko jednym strumieniu - uśmiecham się na samo wspomnienie.
Tamtego dnia też byłam zdenerwowana. Harry zaciągnął mnie do tej wody tylko przekupstwem. Obiecał odpowiedzieć na jedno z moich niekończących się pytań na jego temat, w zamian za wejście z nim do wody. Ten dzień wydaje się tak odległy, w sumie przedpotopowy, ale powszechny motyw tajności zaśmieca również naszą teraźniejszość. Harry ujmuje moje dłonie w swoje, gdy podążamy za jego rodziną do niesamowitego okazu cumowanego na końcu doku. Nie wiem zbyt wiele na temat łódek, ale wydaje mi się, że to może być przerośnięty ponton. Wiem, że to nie jest jacht, ale jest większe niż jakakolwiek łódź rybacka, którą kiedykolwiek widziałam.
- Jest taki wielki – szepczę do Harry’ego.
- Ćśś, nie powinnaś mówić w tej chwili o moim kutasie – docina, uśmiechając się. Uwielbiam ten swawolny, acz naburmuszony nastrój, w którym się znajduje, jego uśmiech jest zaraźliwy.
- Uważajcie na stopień – woła do nas Ken, wchodząc na drabinkę, łączącą łódź z dokiem. Ręka Harry’ego przesuwa się na moje plecy, podczas gdy pomaga mi przebyć drabinkę. Próbuję zmusić się do wyobrażenia sobie, że wspinam się tylko na małą drabinkę na placu zabaw, a nie na olbrzymią łódź. Otucha, która przychodzi wraz z dotykiem Harry’ego jest jedyną rzeczą, zatrzymującą mnie przed ucieknięciem przez chwiejny dok do chatki i skryciem się pod łóżkiem.
- To nie jacht, ale nam pasuje.
Łódź jest miła, wystrój utrzymany w białej i karmelowej skórze. Miejsce do siedzenia jest wielkie, wystarczająco duże, aby zmieścić nas wszystkich, a nawet więcej osób, wciąż siedząc wygodnie.
- Miło widzieć, że twoja łódka jest ładniejsza od domu mamy – mówi Harry, a dumny uśmiech Kena znika.
- Harry – szepczę, tarmosząc go za rękę.
- Przepraszam – fuka. Ken wzdycha, ale akceptuje przeprosiny syna, a potem odchodzi na inną stronę łodzi.
- Wszystko w porządku? – zwraca się do mnie Harry.
- Tak, ale proszę, bądź tylko miły. Już jestem przyprawiona o mdłości.
- Będę miły, już przeprosiłem.
Siada na jednej z sof, a ja do niego dołączam. Liam bierze od niego torbę z zakupami i schyla się, by rozpakować puszki wody gazowanej i paczki chrupek. Rozglądam się od lewej do prawej, mój wzrok wodzi przez łódź i wodę. Jest pięknie, słońce tańczy na tafli wody.
- Kocham cię – mówi miękko Harry do mojego ucha. Silnik łodzi zostaje przywrócony do życia z lekkim szumem, a ja przysuwam się bliżej do Harry’ego.
- Kocham cię – odpowiadam, spoglądając za siebie, na wodę.
- Jeżeli wypłyniemy dostatecznie daleko, może zobaczymy parę delfinów albo, jeśli się nam poszczęści, wieloryba! – mówi głośno Ken.
- Na pewno wieloryb przewróci tę łódź za parę chwil – odgryza się Harry, a ja głośno przełykam ślinę na tę myśl.
- Kurwa, przepraszam – kaja się.
Im dalej odpływamy od brzegu, tym spokojniejsza się staję. To dziwne, myślałam, że będzie na odwrót, ale jest pewien spokój, który niesie ze sobą bycie tak odłączonym od lądu.
- Często widujecie tutaj delfiny? – pytam Karen, podczas gdy siorbie swojego drinka.
- Nie, to zdarzyło się tylko raz, ale ciągle próbujemy – uśmiecha się.
- Nie mogę uwierzyć w dzisiejszą pogodę, czuję się jakby to był czerwiec – stwierdza Liam, zdejmując koszulkę przez głowę.
- Pracujesz nad swoją opalenizną? – pytam go, zauważając jego blady tors.
- Tak, nawet jeśli nie będę potrzebował jej w mieście.
- Gdyby woda nie była lodowato zimna, moglibyśmy wszyscy pójść popływać bliżej brzegu – mówi Karen.
- Może latem – przypominam jej, na co wesoło kiwa głową.
- Przynajmniej wciąż mamy jacuzzi w domku – mówi Ken.
- Myślałem, że było zepsute? – pyta Liam swojej matki.
- Nie, już działa. Jest na tarasie, w pokoju Harry’ego i Tessy – mówi. Harry wciąż siedzi cicho, wgapiając się w przestrzeń.
- Spójrzcie! Tutaj! – Ken wskazuje na miejsce za nami. Oboje z Harrym szybko się odwracamy i zajmuje mi chwilę, by zobaczyć, na co wskazuje. Ławica delfinów ślizga się po wodzie. Nie są blisko łodzi, ale wystarczająco blisko, by zobaczyć, jak synchronicznie przedzierają się przez fale.
- To nasz szczęśliwy dzień! – śmieje się Karen.
Wiatr zdmuchuje moje włosy na twarz, na moment blokując mój widok, więc ręka Harry’ego sięga, aby odgarnąć je z powrotem za moje ucho. To zawsze są te proste rzeczy, które robi, małe powody, które znajduje, aby mnie dotknąć bez przemyślenia; to one wprowadzają zamieszanie w moim brzuchu.
- To było takie nieskazitelne – mówię do niego.
- Tak, właściwie było – brzmi na zdumionego.
Po dwóch godzinach rozmawiania o łodziach, pięknych latach w tym miejscu, sportach, i niezręcznym wspomnieniu Seattle, które Harry uciął prawie tak szybko jak się zaczęło, Ken zawraca do brzegu.
- Nie było tak źle, co nie? – oboje z Harrym pytamy się o to w tym samym czasie.
- Chyba nie – śmieje się, pomagając mi zejść z drabinki do doku. Słońce naznaczyło jego policzki i mostek nosa, jego włosy są niesforne i roztrzepane przez wiatr. Jest taki piękny, to boli.
- Zrobię nam lunch, jestem pewna, że wszyscy są głodni – informuje Karen, kiedy wchodzimy do domku.
- Co jeszcze jest tu do roboty? – pyta Harry swojego ojca.
- Cóż, jest miła restauracja w mieście dalej, planowaliśmy wyjście tam jutro na obiad dla nas wszystkich, oprócz tego staromodne kino, biblioteka…
- A więc nagromadzenie lamerskich badziewi? – mówi Harry, jego słowa są ostre, ale ton rozbawiony.
- To miłe miejsce, powinieneś dać mu szansę – mówi Ken. Nie wydaje się być obrażony przez słowa syna.
Nasza piątka stoi dookoła kuchni, podczas gdy Karen nakłada półmisek kanapek i owoców. Harry, który zachowuje się dziś przesadnie uroczo, jeszcze raz układa swoją dłoń na moim udzie.
Może to miejsce jest dla niego dobre.
Po lunchu pomagam Karen posprzątać kuchnię i zrobić lemoniadę, gdy Liam i Harry dyskutują jak okropna jest literatura nowoczesna. Nie mogę temu poradzić i śmieję się, gdy Liam wspomina 'Harry’ego Pottera', co prowadzi Harry’ego do pięciominutowej pogadanki o tym, dlaczego nigdy nie czytał i nigdy nie przeczyta tych książek, a Liama do desperackich prób przekonania go do zmiany zdania.
- Karen i ja zamierzamy wyjść do domku naszych przyjaciół parę domów stąd, jeśli zechcecie dołączyć – oferuje Ken. Harry spogląda na mnie z drugiego końca pokoju i czekam aż odpowie.
- Ja spasuję – mówi w końcu, wciąż patrząc na mnie.
Liam spogląda w tę i z powrotem pomiędzy Harrym a mną, zanim składa swoją odpowiedź.
- Ja pójdę – mówi i przysięgam, że złapałam go posyłającego uśmieszek Harry’emu, zanim odszedł do Kena.
- Jeżeli potrzebujecie czegokolwiek po prostu zadzwońcie do mnie na komórkę, nie powinniśmy wyjść na dłużej niż godzinę lub dwie – mówi Ken.
Jak tylko zamykają się frontowe drzwi, Harry wstaje, by dołączyć do mnie na kanapie.
- Nie chciałeś iść? – pytam.
- Kurwa, nie, dlaczego, do cholery, miałbym chcieć? O wiele bardziej wolę zostać tu z tobą, sam na sam – zgarnia moje włosy z mojej szyi, wysyłając lekki dreszcz, przeszywający się przeze mnie.
Ogród prowadzi prosto do niego, widok jest niesamowity.
-Świetnie – komentuje Harry. Fale rozbijają się o skały, wyznaczając linię brzegową. Instynktownie chowam się za Harrym.
- Coś nie tak? – pyta cicho.
- Nie, jestem po prostu nieco podenerwowana.
Obraca się, aby stanąć ze mną twarzą w twarz, wślizgując swoje obie dłonie do tylnych kieszeni moich dżinsów.
- To tylko woda, kochanie, będzie w porządku – uśmiecha się. Nie umiem określić, czy ze mnie szydzi, czy jest szczery, ale kiedy jego wargi przemierzają mój policzek, moje wątpliwości znikają.
– Zapomniałem, że nie lubisz wody – przyciąga mnie bliżej.
- Lubię wodę, w basenach.
- I strumieniach? – w jego oczy błyszczą humorem.
- Tylko jednym strumieniu - uśmiecham się na samo wspomnienie.
Tamtego dnia też byłam zdenerwowana. Harry zaciągnął mnie do tej wody tylko przekupstwem. Obiecał odpowiedzieć na jedno z moich niekończących się pytań na jego temat, w zamian za wejście z nim do wody. Ten dzień wydaje się tak odległy, w sumie przedpotopowy, ale powszechny motyw tajności zaśmieca również naszą teraźniejszość. Harry ujmuje moje dłonie w swoje, gdy podążamy za jego rodziną do niesamowitego okazu cumowanego na końcu doku. Nie wiem zbyt wiele na temat łódek, ale wydaje mi się, że to może być przerośnięty ponton. Wiem, że to nie jest jacht, ale jest większe niż jakakolwiek łódź rybacka, którą kiedykolwiek widziałam.
- Jest taki wielki – szepczę do Harry’ego.
- Ćśś, nie powinnaś mówić w tej chwili o moim kutasie – docina, uśmiechając się. Uwielbiam ten swawolny, acz naburmuszony nastrój, w którym się znajduje, jego uśmiech jest zaraźliwy.
- Uważajcie na stopień – woła do nas Ken, wchodząc na drabinkę, łączącą łódź z dokiem. Ręka Harry’ego przesuwa się na moje plecy, podczas gdy pomaga mi przebyć drabinkę. Próbuję zmusić się do wyobrażenia sobie, że wspinam się tylko na małą drabinkę na placu zabaw, a nie na olbrzymią łódź. Otucha, która przychodzi wraz z dotykiem Harry’ego jest jedyną rzeczą, zatrzymującą mnie przed ucieknięciem przez chwiejny dok do chatki i skryciem się pod łóżkiem.
- To nie jacht, ale nam pasuje.
Łódź jest miła, wystrój utrzymany w białej i karmelowej skórze. Miejsce do siedzenia jest wielkie, wystarczająco duże, aby zmieścić nas wszystkich, a nawet więcej osób, wciąż siedząc wygodnie.
- Miło widzieć, że twoja łódka jest ładniejsza od domu mamy – mówi Harry, a dumny uśmiech Kena znika.
- Harry – szepczę, tarmosząc go za rękę.
- Przepraszam – fuka. Ken wzdycha, ale akceptuje przeprosiny syna, a potem odchodzi na inną stronę łodzi.
- Wszystko w porządku? – zwraca się do mnie Harry.
- Tak, ale proszę, bądź tylko miły. Już jestem przyprawiona o mdłości.
- Będę miły, już przeprosiłem.
Siada na jednej z sof, a ja do niego dołączam. Liam bierze od niego torbę z zakupami i schyla się, by rozpakować puszki wody gazowanej i paczki chrupek. Rozglądam się od lewej do prawej, mój wzrok wodzi przez łódź i wodę. Jest pięknie, słońce tańczy na tafli wody.
- Kocham cię – mówi miękko Harry do mojego ucha. Silnik łodzi zostaje przywrócony do życia z lekkim szumem, a ja przysuwam się bliżej do Harry’ego.
- Kocham cię – odpowiadam, spoglądając za siebie, na wodę.
- Jeżeli wypłyniemy dostatecznie daleko, może zobaczymy parę delfinów albo, jeśli się nam poszczęści, wieloryba! – mówi głośno Ken.
- Na pewno wieloryb przewróci tę łódź za parę chwil – odgryza się Harry, a ja głośno przełykam ślinę na tę myśl.
- Kurwa, przepraszam – kaja się.
Im dalej odpływamy od brzegu, tym spokojniejsza się staję. To dziwne, myślałam, że będzie na odwrót, ale jest pewien spokój, który niesie ze sobą bycie tak odłączonym od lądu.
- Często widujecie tutaj delfiny? – pytam Karen, podczas gdy siorbie swojego drinka.
- Nie, to zdarzyło się tylko raz, ale ciągle próbujemy – uśmiecha się.
- Nie mogę uwierzyć w dzisiejszą pogodę, czuję się jakby to był czerwiec – stwierdza Liam, zdejmując koszulkę przez głowę.
- Pracujesz nad swoją opalenizną? – pytam go, zauważając jego blady tors.
- Tak, nawet jeśli nie będę potrzebował jej w mieście.
- Gdyby woda nie była lodowato zimna, moglibyśmy wszyscy pójść popływać bliżej brzegu – mówi Karen.
- Może latem – przypominam jej, na co wesoło kiwa głową.
- Przynajmniej wciąż mamy jacuzzi w domku – mówi Ken.
- Myślałem, że było zepsute? – pyta Liam swojej matki.
- Nie, już działa. Jest na tarasie, w pokoju Harry’ego i Tessy – mówi. Harry wciąż siedzi cicho, wgapiając się w przestrzeń.
- Spójrzcie! Tutaj! – Ken wskazuje na miejsce za nami. Oboje z Harrym szybko się odwracamy i zajmuje mi chwilę, by zobaczyć, na co wskazuje. Ławica delfinów ślizga się po wodzie. Nie są blisko łodzi, ale wystarczająco blisko, by zobaczyć, jak synchronicznie przedzierają się przez fale.
- To nasz szczęśliwy dzień! – śmieje się Karen.
Wiatr zdmuchuje moje włosy na twarz, na moment blokując mój widok, więc ręka Harry’ego sięga, aby odgarnąć je z powrotem za moje ucho. To zawsze są te proste rzeczy, które robi, małe powody, które znajduje, aby mnie dotknąć bez przemyślenia; to one wprowadzają zamieszanie w moim brzuchu.
- To było takie nieskazitelne – mówię do niego.
- Tak, właściwie było – brzmi na zdumionego.
Po dwóch godzinach rozmawiania o łodziach, pięknych latach w tym miejscu, sportach, i niezręcznym wspomnieniu Seattle, które Harry uciął prawie tak szybko jak się zaczęło, Ken zawraca do brzegu.
- Nie było tak źle, co nie? – oboje z Harrym pytamy się o to w tym samym czasie.
- Chyba nie – śmieje się, pomagając mi zejść z drabinki do doku. Słońce naznaczyło jego policzki i mostek nosa, jego włosy są niesforne i roztrzepane przez wiatr. Jest taki piękny, to boli.
- Zrobię nam lunch, jestem pewna, że wszyscy są głodni – informuje Karen, kiedy wchodzimy do domku.
- Co jeszcze jest tu do roboty? – pyta Harry swojego ojca.
- Cóż, jest miła restauracja w mieście dalej, planowaliśmy wyjście tam jutro na obiad dla nas wszystkich, oprócz tego staromodne kino, biblioteka…
- A więc nagromadzenie lamerskich badziewi? – mówi Harry, jego słowa są ostre, ale ton rozbawiony.
- To miłe miejsce, powinieneś dać mu szansę – mówi Ken. Nie wydaje się być obrażony przez słowa syna.
Nasza piątka stoi dookoła kuchni, podczas gdy Karen nakłada półmisek kanapek i owoców. Harry, który zachowuje się dziś przesadnie uroczo, jeszcze raz układa swoją dłoń na moim udzie.
Może to miejsce jest dla niego dobre.
Po lunchu pomagam Karen posprzątać kuchnię i zrobić lemoniadę, gdy Liam i Harry dyskutują jak okropna jest literatura nowoczesna. Nie mogę temu poradzić i śmieję się, gdy Liam wspomina 'Harry’ego Pottera', co prowadzi Harry’ego do pięciominutowej pogadanki o tym, dlaczego nigdy nie czytał i nigdy nie przeczyta tych książek, a Liama do desperackich prób przekonania go do zmiany zdania.
- Karen i ja zamierzamy wyjść do domku naszych przyjaciół parę domów stąd, jeśli zechcecie dołączyć – oferuje Ken. Harry spogląda na mnie z drugiego końca pokoju i czekam aż odpowie.
- Ja spasuję – mówi w końcu, wciąż patrząc na mnie.
Liam spogląda w tę i z powrotem pomiędzy Harrym a mną, zanim składa swoją odpowiedź.
- Ja pójdę – mówi i przysięgam, że złapałam go posyłającego uśmieszek Harry’emu, zanim odszedł do Kena.
- Jeżeli potrzebujecie czegokolwiek po prostu zadzwońcie do mnie na komórkę, nie powinniśmy wyjść na dłużej niż godzinę lub dwie – mówi Ken.
Jak tylko zamykają się frontowe drzwi, Harry wstaje, by dołączyć do mnie na kanapie.
- Nie chciałeś iść? – pytam.
- Kurwa, nie, dlaczego, do cholery, miałbym chcieć? O wiele bardziej wolę zostać tu z tobą, sam na sam – zgarnia moje włosy z mojej szyi, wysyłając lekki dreszcz, przeszywający się przeze mnie.
Harry’s POV:
- Chciałaś posiedzieć w pokoju i słuchać nudnych, dupnych ludzi, gadających o nudnych, dupnych rzeczach? – pytam ją, ustami ledwie ocierając o jej szczękę.
- Nie – jej oddech już się zmienił.
- Jesteś pewna? – droczę się i przesuwam nos wzdłuż jej szyi, prowokując ją do odchylenia głowy.
- Nie wiem, tamto mogłoby być zabawniejsze od tego – mówi, a ja chichoczę w jej szyję, całując ją tam, gdzie pojawiają się ciarki, spowodowane moim oddechem.
Nic, kurwa, podobnego.
- Nie wydaje mi się, my mamy jacuzzi w naszym pokoju, pamiętasz?
- Tak, ale to nie jest dla nas wyjście, bo nie mam kostiumu kąpielowego – lekko ssę jej szyję i wyobrażam sobie jak wyglądałaby w stroju kąpielowym.
Kurwa mać.
- Nie potrzebujesz go.
- Owszem, potrzebuję! Nie wchodzę do jacuzzi bez ubrań na sobie!
- Dlaczego nie? – to brzmi jak bardzo zabawny czas dla mnie.
- Ponieważ jest tu twoja rodzina.
- Nie rozumiem dlaczego zawsze używasz tego jako wymówki – moja ręka wędruje w dół, na jej podołek, naciskam na niego przez szew jej jeansów – czasami myślę, że mogłoby ci się to podobać.
- Niby co? – pyta, praktycznie, kurwa, dysząc.
- Możliwość zostania przyłapanym.
- Dlaczego to miałoby się komukolwiek podobać?
- Wielu osobom się to podoba, dreszczyk bycia przyłapanym, no wiesz? – aplikuję więcej napięcia pomiędzy jej nogi, a ona próbuje je zacisnąć.
- Nie, to jest… nie wiem, ale nie podoba mi się to – kłamie. Jestem, cholernie, bardzo pewien, że podoba jej się to.
- Mhm…
- Nie podoba! – broni się, jej policzki są okryte rumieńcem, a oczy rozszerzone w zawstydzeniu.
- Tess, to w porządku jeśli to lubisz. To bardzo, cholernie gorące, serio – zapewniam ją.
- Nie lubię – no pewnie, Tesso.
- No dobrze, nie lubisz – unoszę ręce w poddańczym geście. Wiem, że nie było sposobu, żeby się przyznała, ale cóż, warto było spróbować.
- Masz zamiar wstać i wejść ze mną do jacuzzi? – pytam i zdejmuję z niej moją dłoń.
- Pójdę tam, ale nie wchodzę z tobą.
- Jak sobie chcesz – uśmiecham się i wstaję z kanapy. Wiem, że skończy tam ze mną, po prostu będzie trzeba ją przekonywać dłużej niż większość dziewczyn. Gdyby o tym pomyśleć, nigdy wcześniej nie byłem z kobietą w jacuzzi, nagą czy nie.
Tessa wstaje razem ze mną i okręca swoją małą dłoń wokół mojego nadgarstka, kiedy wchodzimy po schodach do pokoju, który jest przeznaczony dla nas na następne kilka dni. Balkon, połączony z pokojem, jest przede wszystkim tym, co sprawiło, że wybrałem tę sypialnię. W momencie, w którym zobaczyłem, że to jacuzzi usytuowane tutaj, wiedziałem, że muszę ją zmusić, żeby do niego weszła. Łóżko też nie jest złe, jest małe, ale ani trochę nie potrzebujemy dużego, biorąc pod uwagę sposób, w jaki śpimy.
- Naprawdę uwielbiam to miejsce, jest tak spokojnie – mówi, siadając na łóżku, żeby zdjąć buty, podczas gdy ja otwieram podwójne balkonowe drzwi.
- Jest w porządku – jeśli mój ojciec, jego żona i Liam nie byliby tu, na pewno byłoby o niebo lepiej.
- Nie mam nic, co mogłabym włożyć na siebie jutro do tej restauracji, o której mówił twój ojciec.
- Więc nie pójdziemy – wzruszam ramionami i schylam się, aby przekręcić gałkę w jacuzzi.
- Chcę iść, po prostu nie wiedziałam, że będziemy się gdzieś wybierać.
- Więc słaba organizacja to ich wina, po prostu założymy dżinsy – kusi mnie, żeby ktoś powiedział jej coś o tym, co ma na sobie.
- No nie wiem.
- Dobrze, jeśli nie chcesz założyć dżinsów, możemy znaleźć sklep w tej dziurze, żeby coś dla ciebie kupić – oferuję, a ona się uśmiecha.
- Dlaczego jesteś w takim dobrym nastroju? – Tessa unosi swoją brew i łypie na mnie.
- Nie wiem… Po prostu jestem.
- Okej… Powinnam się martwić? - pyta, wychodząc ze mną na balkon.
- Nie.
Tak.
- Czy przynajmniej posiedzisz ze mną na zewnątrz, kiedy ja będę raczył się relaksacją, jaką niesie ze sobą siedzenie w tryskającej, gorącej wodzie? – śmieje się i kiwa głową, siadając na wiklinowym krześle obok machiny. Obserwuję jej niewinne oczy, kiedy patrzy się na mnie, zdejmującego koszulkę i spodnie. Zostaję w bokserkach, ona może je zdjąć.
- Jesteś pewna, że nie chcesz wejść? – pytam jej, przekładając nogę przez krawędź, i wchodzę do jacuzzi. Kurwa, jest gorąco jak w piekle. Parę sekund później płomień znika i opieram plecy o twardy plastik.
- Jestem pewna – mówi i rozgląda się po drewnianym otoczeniu.
- Nikt nie może nas zobaczyć, naprawdę myślisz, że zaproponowałbym ci wejście tu nago, gdyby ktoś mógł? – pytam. Powinna mnie znać lepiej.
- Co jeśli oni wrócą? – pyta cicho, jak gdyby ktoś mógł ją usłyszeć.
- Powiedzieli godzinę lub dwie.
- Tak, ale…
- Myślałem, że zaczęłaś trochę uczyć się życia? – drażnię moją piękną dziewczynę.
- Bo tak jest.
- Siedzisz tam, grymasząc na krześle, kiedy ja podziwiam widoki – wskazuję na to, o czym mówię.
- Nie grymaszę – grymasi jeszcze bardziej.
- Jak tam chcesz – posyłam jej uśmieszek, wiedząc, że to zirytuje ją bardziej. Zamykam oczy, kiedy zagryza wargi.
- Na pewno jestem tutaj samotny, może będę musiał sam o siebie zadbać.
- Nie mam w co się ubrać.
- Deja-vu – dogryzam jej, myśląc o naszych chwilach w strumieniu po raz drugi dzisiaj.
- Ja…
- Po prostu wejdź do tej cholernej wody.
- Dobra, wchodzę!
To nie było takie trudne, jak się spodziewałem. Kiedy otwieram oczy, prawie dotykam kutasem szyi. Tessa ściąga bluzkę przez głowę i oczywiście ma na sobie ten cholerny, czerwony stanik.
- Zdejmij stanik.
Po raz kolejny się rozgląda i kręcę głową. Jedynym, co może dojrzeć z tego balkonu są woda i drzewa.
- Zdejmij go – zachęcam, a ona skina głową, zsuwając ramiączka z ramion.
Nigdy nie otrzymam jej dość, nieważne jak wiele razy jej dotykam, pieprze ją, całuje ją, ściskam ją, to nigdy nie będzie wystarczająco, zawsze chcę więcej. To nawet nie chodzi o seks, który uprawiamy często, chodzi o to, że jestem jedynym, który kiedykolwiek z nią był, a ona ufa mi na tyle, by rozebrać się do naga na pieprzonym balkonie.
Dlaczego jestem takim popaprańcem?
Jej dżinsy dołączają do jej koszulki i stanika na krześle, oczywiście idealnie złożone.
- Majtki – przypominam jej.
- Nie, ty masz swoje na sobie – odgryza się i wchodzi do wody.
- Auć – piszczy, zabierając stopę z powrotem, zanim wślizguje się do wody.
Wzdycha, zakładam, że jej ciało przyzwyczaiło się do wody.
- Chodź tu – sięgam po nią i przyciągam ją na swoje kolana. Przypuszczam, że niewygodne, plastikowe siedzenia mogą być mimo wszystko użyteczne. Sposób, w jaki czuję naciskające na mnie jej ciało w kombinacji z wodą tryskającą z dysz, sprawia, że chcę w tej chwili zedrzeć te majtki.
- Mogłoby być tak w Seattle, cały czas – mówi, a jej ramiona zarzucają się wokół mojej szyi.
- Jak? – pieprzone Seattle jest ostatnią rzeczą, o której chcę rozmawiać. Jeżeli mógłbym znaleźć sposób, by wymazać to cholerne miasto z mapy, zrobiłbym to.
- Jak teraz – wskazuje pomiędzy nas. – Tylko my, bez problemów z twoimi przyjaciółmi typu Molly, bez złej historii, tylko ty i ja w nowym mieście. Moglibyśmy zacząć wszystko od nowa, Harry, razem.
- To nie jest takie proste – mówię jej.
- Ależ jest. Nigdy więcej Zayna.
- Myślałem, że zamierzasz wejść tutaj i pieprzyć mnie, a nie rozmawiać o Zaynie – docinam jej, a ona napina się.
- Przepraszam, ja…
- Uspokój się, żartuję. Cóż, na temat tego z Zaynem – przekładam jej ciało tak, że siedzi na mnie okrakiem, jej obnażona klatka piersiowa czerwieni się, naciskając na mnie.
- Jesteś dla mnie wszystkim, wiesz o tym, prawda? – powtarzam pytanie, które zadawałem jej już tak wiele razy.
Nie odpowiada tym razem, zamiast tego opiera łokcie na moich ramionach, wplata palce w moje włosy i całuje mnie.
• jeśli przeczytałeś/aś - zostaw komentarz •
:o <3 NAJLEPSZY! <3 NANANNAA, NIECH ON SIĘ ZGODZI NA TE SEATTLE, BŁAGAM!
OdpowiedzUsuńBoże jest cudowny! *.* uwielbiam <3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńHarry to słodki frajer, co nie zmienia faktu że jest słodki ♥ pozdrawiam mame i tate
OdpowiedzUsuńjeju fkskdkdkdkdk
OdpowiedzUsuńswietny :)
aa wreszcie! dziękuje <3
OdpowiedzUsuńsuper super rozdzial :)
OdpowiedzUsuńJestem pierwsza? XD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Wydaje mi sie,
Ze Harry ma związek z Seatle xd czekam na kolejny <3
Mmm ;> Hessa w jacuzzi xd <3 ~Justyna ;**
OdpowiedzUsuńsuper jestem ciekawa kolejnych części
OdpowiedzUsuńOwww ide czytac!
OdpowiedzUsuńo boże. harry jest taki idealny
OdpowiedzUsuńO mój boże tak bardziej kocham to ff i wesołego Harry'ego :D Vabanakak <333 Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńHessa ♥
OdpowiedzUsuńOni są cudowni
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać next'a :)
Hessa forever ♥
OdpowiedzUsuńAWWWWWWWWWWWWWW <3 Kocham Ich <3
OdpowiedzUsuńBomba ! Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńCuuudooo! :*
OdpowiedzUsuńZajebisty!
OdpowiedzUsuńhehehe ... będzie seks ... hehehe
Piękny, idealny, najlepszy <3
OdpowiedzUsuńAaaa jestem pierwsza. Idę czytać bo kocham tego bloga;*
OdpowiedzUsuńOMG co z seattle ?
OdpowiedzUsuńjeju slodko, ale czuje, ze cos sie za tym kryje i mam wrazenie, ze to przez Harry'ego ta wlascicielka z mieszkania z Seattle sie nie odzywa..idek
OdpowiedzUsuńAaaaa piersza. Idę czytać kocham;*
OdpowiedzUsuńKocham
OdpowiedzUsuńpierwsza!? Omg! Rozdział ahcrahgunaaes!!! <3 wyczówam +18 w następnym xD ? <3
OdpowiedzUsuńKocham
OdpowiedzUsuń1 cudo cudeńko czekam na nexta będzie sex? <3333 Ola
OdpowiedzUsuńCudowny rozdzial. Kocham
OdpowiedzUsuńRodział super czekam na nexta. Pierwsza:-)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńCudowny :*
OdpowiedzUsuńOmg, cudowny!!! *.*
OdpowiedzUsuńo kurwa dfckfdxjckdlr tego jeszcze nie było cdjxnmcvgjfkcgfjckfm @weronika7
OdpowiedzUsuńNiesamowite!!! *.*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kolejny rozdział będzie poprzedzony czerwonym tekstem ^_^ :D
O.M.G
OdpowiedzUsuńAAAAA ZGON
HESSA
TAK BARDZO
ZGON
UMARLAM
IM DONE
BEDO SEKSY♡ KC ADIOS
Pierwsza! Kocham <3 Harry taki zboczony XD
OdpowiedzUsuńWyczuwam seks w kolejnym rozdziale. Dziekuje
OdpowiedzUsuń*0* Super :*
OdpowiedzUsuńhahha nie będziecie pierwsi
OdpowiedzUsuńSuper:)
OdpowiedzUsuńIdę czytać
OdpowiedzUsuńCudny jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńpierwsza! wygrałam przeruchanie harrego i darmowy lot w łysą dolinę tessy.pozdrawiam mamę,tatę,psa,oliwię,ale brata nie.dobrej nocy
OdpowiedzUsuńSwietny, czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńBoooskiii!!! Dziekuje ze tak szybkooo! <33
OdpowiedzUsuńCudny :-*
OdpowiedzUsuńKocham
OdpowiedzUsuńCo jest z tym Seattle...? :/ No mam nadzieje że już nie długo się dowiemy ^ ^
OdpowiedzUsuńDo następnego xoxo
Super !!!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie ! Mam nadzieję że masz jeszcze dla siebie trochę czasu :) Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńPierwsza? Bomba!
OdpowiedzUsuńzajebisty ♥♥♥
OdpowiedzUsuńO Boże, to takie askwdwbdfghtyggjfhchhhhghbhjgdjcjkhsdhfadhjkjlj! Niech Harry sie z nią przeprowadzi!
OdpowiedzUsuńBedzie sie dzialo ;o Nie moge sie doczekac ;D
OdpowiedzUsuńJej pierwsza
OdpowiedzUsuńCudowny *.* ♥ czekam na następny!! :)
OdpowiedzUsuńPiękności
OdpowiedzUsuńJestem pierwsza *-*
OdpowiedzUsuńŁał :D
boski rozdział ♡♥♡♥♡
64!
UsuńO boże fantastyczne normalnie super. Miałam nadzieję że jednak będą się bzykac w tej wodzie
OdpowiedzUsuńooooo świetny rozdział jak zawsze *.*
OdpowiedzUsuńKurcze akurat w takim momencie xd
Czekam na nexta :*
Super rozdział. Kocham takiego Harrego ;-)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko harry to romantyk :-*
OdpowiedzUsuńOmg.. Ale boskie*.* kocham to i czytałam to opowiadanie już z tysiąc razy a dalej mnie zaskakuje ;* Kocham Cię za to że je tłumaczysz<3
OdpowiedzUsuńprzeczuwam czerwoną czcionkę :) hahaha ;p nie rozumiem, dlaczego Harry tak się upiera przed wyjazdem do Seattle ;o nie zaszkodzi spróbować :) nie mogę się doczekać kolejnego i na wszystkie rozdziału warto czekać, nawet jeżeli miałabym czekać miesiąc, dwa czy rok! Angie dziękuję Ci i dziewczynom co Ci pomagają ;*
OdpowiedzUsuńO kurczaki,ale uroczo:)
OdpowiedzUsuńwyczuwam czerwoną czcionkę w następnym rozdziale ^^
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaaa kocham błagam next !! jak najszybciej !!!!
OdpowiedzUsuństyleskowa
coraz bardziej chujowy ten after
OdpowiedzUsuńSuper!!!! Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńAlle-kurwa-luja dziekuje ze dodalas jest.....oejdjskhziskshksks umieram *.* razem z moimi feels bo...
OdpowiedzUsuń-Wesoly Harry
-Zadnej Klotni
-Obstawiam ze w nastepnym rozdziale albo ich przylapia albo seks
-no i Harry Rozmawia o pieprzonej przeprowadze
więcej takich rozdziałów *o* +dziękuję za tłumaczenie
OdpowiedzUsuńI to w takim momencie się skończyło :ccccccccccc
OdpowiedzUsuńcoś mi się zdaje że Harry ma coś wspólnego z tym że Tessa nie ma gdzie mieszkać w Seattle. nie moge doczekać się next :D
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest tak kurewsko idealny, kocham go.
OdpowiedzUsuńI kocham perspektywę Harry'ego ♡
xox
Red♡
Wyczuwam scene w następnym rozdziale xd ^^
OdpowiedzUsuńno zobaczycie co w następnym, już nie będzie tak słodko ;D
OdpowiedzUsuńJakie kochane 💓😍
OdpowiedzUsuńNajlepszy rozdział ! Harry jest taki abjdbacahahsbx ♥♥♥
OdpowiedzUsuńHarry jest zbyt miły nie żeby coś ale chyba to nie bez powodu.. Seattle kolejny temat który zawiera wiele tajemnic, przynajmniej jak na razie. Dzięki za tłumaczenie, czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńAwwawwwwwawe
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział taki uroczy.
OdpowiedzUsuńSuper *.*
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńharry muso soe zgodzic na seattle
OdpowiedzUsuńRozdział dodany na urodziny mojej mamy!
OdpowiedzUsuńczerwona czcionka nadchodzi *,*
OdpowiedzUsuńNiech bedzie w następnym rozdziale czerwona czcionka! Tak bardzo prosze :D kocham teksty Harrego, są boskie <3 czekam NN ;)
OdpowiedzUsuńYhym okej fajnie :) ciekawe ile bedzie taka sielanka ;d dzięki za tłumaczenie :)
OdpowiedzUsuńTen rozdzial jest MEGA!!!!!!!!! *,* XJDJSNBSB
OdpowiedzUsuńAle sprawa z tym Seattle się ciągnie :-/
OdpowiedzUsuńSuperrrrr :-*
OdpowiedzUsuńAfter jest wspaniały :-D
OdpowiedzUsuńCudo!!
OdpowiedzUsuńuuuuuu coś czuje ze w nastepnym rozdziale zrobi sie jeszcze goręcej!!!!! Dziękuje za rozdział! xx
OdpowiedzUsuńCudoo. Nie mogę się doczekać nexta. :)
OdpowiedzUsuńkurde Harry ma coś wspólnego z tym mieszkaniem i ogólnie Seattle... Boje się
OdpowiedzUsuńJaka słodka końcówka <3
OdpowiedzUsuńv'.b;n][pfl.lgfphko0jfe boże kochany onisą -[-s;;dodnfherifjgndfjgbnfdbhngeout pi piorsatu hsfbikedhrfgewuihfewoheouiwhu4eiwth5jlyijuy cholera jasna andjkf niech b ęsozie czerwona czcionka już, błagam! akljhkijuf
OdpowiedzUsuń,Malu
Awwwwwwwwwwww <3 Będzie +18 Huehuehuehuehue
OdpowiedzUsuńKochani :D
OdpowiedzUsuńAgauwbsksndoensidjeobeidj ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńcudowne *-*
OdpowiedzUsuńHarry do kurwy zgódź się na to Seatlle!!!! No wnerwia mnie on nooo :< rozdział zajesuperfajny czekam na następny :3
OdpowiedzUsuńPrzeczuwam że w następnym rozdziale pojawią się ,,gorące " chwile w Jacuzzi :x
OdpowiedzUsuńcudowny!
OdpowiedzUsuńHarry jest na prawdę popaprany XD o czym on myśli?? xD
OdpowiedzUsuńJa nie mogę się doczekać dalszych losów!! Tak mnie to wszystko wciągnęło, że O.M.G!! <3
O moj boze kochaaaam tooo kochaaaaaaaaam @PModzelewska
OdpowiedzUsuńSory coś psuje
OdpowiedzUsuńMi się
OdpowiedzUsuńkocham to fanfiction!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Harry w końcu się ugnie i pojadą razem do Seattle.
OdpowiedzUsuńtaki idealny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńbędzie seks uuu xd
OdpowiedzUsuńNiech on z nią jedzie do tego Seattle !
OdpowiedzUsuń@HarryIsMyyBaby
Omgash, to chyba jeden z moich ulubionych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńHarry jest taki jwkxktkqoskfk i słodki i uroczy i taki jprdl jakxkkgwk
Tylko zastanawiam się dlaczego nagle jest taki ..to znaczy żadnych większych docinek, żadnej kłótni itd.
Poza tym myślę, że on ma po prostu jakieś złe wspomnienia z tym Seattle..
Nie może tak po prostu nienawidzic tego miasta.
Idk, mam nadzieje, że się dowiemy w następnych rozdziałach C:
Jej kahsgdfklwoeueb *-* Świetny ^^ Hessa <3
OdpowiedzUsuńIdealne
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze w koncu wyjadą razem do Seattle ... nie widzę tego by ona wyjechała sama, musza byc razem .... harry musi coś dla niej poświęcić... a nie ona dla niego wszystko, gdyby sie nagle rozstali to on by wrocil do swojego zycia a ona nie mialaby nikogo oprocz nialla :( swietnie przetlumaczony rozdzial xx
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńAwww słodko. Mogłoby być gdybyś pojechał z nią Harry!
OdpowiedzUsuń<3333333333333333333333333
OdpowiedzUsuń♡♥♡♥
OdpowiedzUsuńHarry coś kręci, i założę się że ma coś wspólnego z tym mieszkaniem w Seattle. Dziwne, że Tessa jeszcze nie zauważyła że Harry jest podejrzanie za miły.
OdpowiedzUsuńOna mogłaby zostać z nim a nie jechać do Seatle a on mógłby zrezygnowac z Anglii. Kocham tego bloga <3 nigdy nie wiadomo co się wydarzy ...
OdpowiedzUsuńAwww świetny :-D
OdpowiedzUsuńhahhahaha czuje ze nastepny rozdzial zacznie sie czerwona czcionka xd
OdpowiedzUsuńeeej ja tez chce zeby razem wyjechali do Seattle :) byloby tak super :)
no ale czekam na nastepny :) x
Jest cudny, ale jak ja nie cierpię jak kończy się w takich... momentach <3
OdpowiedzUsuńAwwww *__* Harry taki słodki :)
OdpowiedzUsuńBOSKI ! kiedy next ?
OdpowiedzUsuńnie jest dla ciebie wszystkim jak nie chcesz z nia jechac:/
OdpowiedzUsuńsuper rodział xx
OdpowiedzUsuńdzieki
O jej *-* zajebisty rozdział <3
OdpowiedzUsuńHarry dzonił do tej laski z seatle i powiedziała że ona nie jedzie.! Boski.!!
OdpowiedzUsuńAww uroczo 😍
OdpowiedzUsuń