Soundtrack do rozdziału:
• The Fray - How to Save a Life
• Safetysuit - Stay
Tessa’s POV:
- Chryste – słyszę głos Harry’ego, głęboko wewnątrz mojego zamglonego umysłu. To musi być on. – Kurwa,Tess, tak mi przykro. To wszystko moja wina – przykro za co?
- Masz całkowitą rację! To wszystko twoja wina, a teraz wynoś się stąd, zanim zadzwonię po policję! – wrzeszczy moja matka.
- Mogłaby pani dać sobie spokój? Nigdzie się nie wybieram. Śmiało, proszę dzwonić na policję i zrobić zamieszanie w środku nocy, z którego będzie musiała się pani tłumaczyć całemu miastu, a wszyscy wiemy, że pani tego nie chce.
Po prostu przestańcie! Chcę
krzyczeć na nich oboje, nie mogę nadążyć za tym, jak kłócą się w ten sposób.
Moja matka znowu przemawia, ale niemożliwe jest, bym ją usłyszała, ciemność
mnie wciąga, mocno naciska. Może to dlatego moja głowa jest taka ciężka.
- Mam nadzieję, że mnie słyszysz, tak mi przykro. Boże, przepraszam za wszystko. Po pierwsze, nie powinienem był pozwolić ci odejść. Co ja sobie myślałem?
- Ale ciebie nawet tam nie było? – mówię do niego. Czy mnie słyszy?
- Myślę, że powinnaś być ze mnie trochę dumna. Nie zabiłem Dana, kiedy go spotkałem, tylko kopnąłem go w twarz... i lekko poddusiłem, ale oddycha. I prawie się upiłem tej nocy, lecz nie mogłem tego zrobić. Nie chciałem jeszcze bardziej pogorszyć spraw między nami. Wiem, że pewnie myślisz, że to mnie nie obchodzi, ale po prostu nie wiem, jak ci to okazać – głos Harry’ego łamie się w czasie jego miękkiej mowy. – Słyszysz mnie? – pyta.
- Tak, co z Zaynem? Skrzywdziłeś go? – oddycham, myśli są ze mną, a ja robię, co mogę, by je wypowiedzieć. Nie jestem tylko pewna, czy moje usta współpracują z umysłem.
- Nie, tu Harry. Jestem Harry, nie Zayn.
Wiem. Tak mi się wydaje. Harry tu jest, nie Zayn. Czekaj, Zayn też tu jest. Prawda?
- Nie, Harry, czy skrzywdziłeś Zayna? – ciemność odciąga mnie w stronę przeciwną od chłopaka. Głos mojej matki dobiega do pokoju, ale nie mogę rozpoznać ani słowa, jedyna jasność, jaką mam, leży w głosie Harry’ego.
- Nie, nie skończyłem – warczy. – Jasne, gdzie jest jej pokój?
Parę chwil później, czuję coś napierającego pod moje ciało. Rękę Harry’ego? Nie jestem całkowicie pewna, ale zostaję podniesiona z kanapy, gdy znajoma woń mięty wypełnia moje nozdrza. Czemu on tu jest i jak mnie znalazł?
Tylko kilka sekund później po tym jak jestem delikatnie ułożona na łóżku, ponownie zostaję uniesiona. Nie chcę się ruszać. Trzęsące się dłonie Harry’ego zakładają mi t-shirt przez głowę i chcę krzyczeć, żeby przestał mnie dotykać. Ostatnia rzecz, której chcę, to bycie dotykaną, ale w momencie, kiedy palce Harry’ego wodzą po mojej skórze, wspomnienie ohydnego dotyku Dana zostaje wymazane.
- Dotknij mnie jeszcze raz, proszę. Spraw, żeby to odeszło – błagam.
On nie odpowiada.
Czy mnie nie słyszy? Głęboko w środku wiem, że nie może, ale cicho modlę się, by jakimś sposobem mógł. Jego dłonie wciąż dotykają mojej głowy, szyi, włosów i próbuję unieść swoją dłoń do jego, ale jest za ciężka.
- Kocham cię i jest mi tak strasznie przykro – słyszę, nim moja głowa znowu wypoczywa na poduszce. – Chcę zabrać ją do domu.
Nie, zostaw mnie tutaj. Proszę, myślę sobie. Nie marnuję energii na próby powiedzenia czegokolwiek.
Ale nie odchodź…
- Mam nadzieję, że mnie słyszysz, tak mi przykro. Boże, przepraszam za wszystko. Po pierwsze, nie powinienem był pozwolić ci odejść. Co ja sobie myślałem?
- Ale ciebie nawet tam nie było? – mówię do niego. Czy mnie słyszy?
- Myślę, że powinnaś być ze mnie trochę dumna. Nie zabiłem Dana, kiedy go spotkałem, tylko kopnąłem go w twarz... i lekko poddusiłem, ale oddycha. I prawie się upiłem tej nocy, lecz nie mogłem tego zrobić. Nie chciałem jeszcze bardziej pogorszyć spraw między nami. Wiem, że pewnie myślisz, że to mnie nie obchodzi, ale po prostu nie wiem, jak ci to okazać – głos Harry’ego łamie się w czasie jego miękkiej mowy. – Słyszysz mnie? – pyta.
- Tak, co z Zaynem? Skrzywdziłeś go? – oddycham, myśli są ze mną, a ja robię, co mogę, by je wypowiedzieć. Nie jestem tylko pewna, czy moje usta współpracują z umysłem.
- Nie, tu Harry. Jestem Harry, nie Zayn.
Wiem. Tak mi się wydaje. Harry tu jest, nie Zayn. Czekaj, Zayn też tu jest. Prawda?
- Nie, Harry, czy skrzywdziłeś Zayna? – ciemność odciąga mnie w stronę przeciwną od chłopaka. Głos mojej matki dobiega do pokoju, ale nie mogę rozpoznać ani słowa, jedyna jasność, jaką mam, leży w głosie Harry’ego.
- Nie, nie skończyłem – warczy. – Jasne, gdzie jest jej pokój?
Parę chwil później, czuję coś napierającego pod moje ciało. Rękę Harry’ego? Nie jestem całkowicie pewna, ale zostaję podniesiona z kanapy, gdy znajoma woń mięty wypełnia moje nozdrza. Czemu on tu jest i jak mnie znalazł?
Tylko kilka sekund później po tym jak jestem delikatnie ułożona na łóżku, ponownie zostaję uniesiona. Nie chcę się ruszać. Trzęsące się dłonie Harry’ego zakładają mi t-shirt przez głowę i chcę krzyczeć, żeby przestał mnie dotykać. Ostatnia rzecz, której chcę, to bycie dotykaną, ale w momencie, kiedy palce Harry’ego wodzą po mojej skórze, wspomnienie ohydnego dotyku Dana zostaje wymazane.
- Dotknij mnie jeszcze raz, proszę. Spraw, żeby to odeszło – błagam.
On nie odpowiada.
Czy mnie nie słyszy? Głęboko w środku wiem, że nie może, ale cicho modlę się, by jakimś sposobem mógł. Jego dłonie wciąż dotykają mojej głowy, szyi, włosów i próbuję unieść swoją dłoń do jego, ale jest za ciężka.
- Kocham cię i jest mi tak strasznie przykro – słyszę, nim moja głowa znowu wypoczywa na poduszce. – Chcę zabrać ją do domu.
Nie, zostaw mnie tutaj. Proszę, myślę sobie. Nie marnuję energii na próby powiedzenia czegokolwiek.
Ale nie odchodź…
***
Moja głowa jest ciężka, taka
ciężka, a światło lśni za jasno przez żółte zasłonki. Żółte zasłonki? Ponownie
otwieram oczy, by ujrzeć znajome żółte zasłonki zasłaniające okna mojego
starego pokoju. Ostatnie dwanaście godzin zalewa w częściach mój umysł jako
połamane i pomieszane wspomnienia, które mają dla mnie niewiele sensu.
Nic nie ma sensu. Mojemu umysłowi zajmuje sekundy, a może minuty, aby chociaż spróbować zrozumieć, co się stało.
Steph i jej zdrada na tę chwilę są najsilniejszym ze wspomnień. Jak ona mogła mi to zrobić? Nigdy się tego nie spodziewałam. Pamiętam moją ulgę, gdy weszła do pokoju, tylko po to, by usłyszeć, jak przyznaje, że właściwie nigdy nie była moją przyjaciółką. Dosypała mi coś do drinka, żeby mnie spowolnić, albo żebym odleciała, nie jestem pewna, ale wiem, że mnie znarkotyzowała. Byłam znarkotyzowana na imprezie przez kogoś, kogo uważałam za swoją przyjaciółkę. Prawdziwość tego mocno mnie uderza i z wściekłością strzepuję łzy z moich policzków.
Upokorzenie zastępuje ukłucie zdrady, gdy przypominam sobie Dana i jego kamerę. Zdjęli moją sukienkę. Małe, czerwone światełko w ciemnym pokoju jest czymś, czego chyba nigdy nie zapomnę.
Za każdym razem, kiedy myślę, że mogę dostać przerwę od ciągłej walki, którą stało się moje życie, dzieje się coś takiego. Nie mogę zbyt wiele narzekać, mam dobre życie i nie chcę się nad sobą użalać, ale ostatnio to stało się przytłaczające. Steph spośród wszystkich ludzi? Ciągle nie mogę tego załapać. Jeśli jej motyw był prawdziwy, jeśli zrobiła to tylko dlatego, że mnie nie lubi i ma coś do Harry’ego, dlaczego po prostu mi nie powiedziała? Dlaczego udawała przez ten cały czas moją przyjaciółkę tylko, by mnie wrobić?
Powoli siadam, a to wciąż okazuje się za szybko. Mój puls bije mi za uszami i chcę się pospieszyć do łazienki i zmusić się do zrzucenia resztek leku. Jednak tego nie robię, ale za to zamykam oczy.
Kiedy budzę się ponownie, moja głowa jest nieco jaśniejsza i daję radę wyjść z małego łóżka. Nie mam na sobie żadnych spodni, tylko mały t-shirt, którego zakładania nie pamiętam. Moja matka musiała mnie ubrać. To nie wydaje się prawdopodobne, musiałam ubrać się sama.
Jedyne spodnie od pidżamy, które zostawiłam w swojej starej komodzie są niewygodnie ciasne i za krótkie. Od wyjazdu do college’u przybrałam na wadze, ale właściwie moje ciało podoba mi się bardziej teraz, niż kiedykolwiek przedtem.
Kiedy wchodzę do kuchni, moja matka opiera się o blat, czytając magazyn. Jej czarna sukienka jest gładka i bez kłaczków, jej dobrane szpilki są wysokie, a jej włosy są zakręcone w idealne, klasyczne fale. Kiedy spoglądam na zegar na piekarniku, jest dopiero ósma rano.
- Jak się czujesz? – nieśmiało pyta moja matka, obracając się do mnie twarzą.
- Fatalnie – wyjękuję, mówiąc to, co myślę.
- Wyobrażam sobie, po nocy, jaką miałaś.
No to ruszamy.
- Napij się trochę kawy i weź jakiś lek przeciwbólowy, poczujesz się lepiej.
Powoli potakuję i podchodzę do szafki po kubek.
- Mam dziś rano kościół, podejrzewam, że do mnie nie dołączysz? – pyta czystym głosem.
- Nie, nie jestem teraz w formie, by być w kościele – tylko moja matka zaoferowałaby mi pójście ze sobą do kościoła, kiedy dopiero co obudziłam się po przespaniu efektów pigułki gwałtu.
- Dobrze, powiem Porterom, że ich pozdrawiasz – bierze z kuchennego stołu swoją kopertówkę i odwraca się z powrotem do mnie. – Będę w domu koło jedenastej, może chwilę po.
Wciąż nie zadzwoniłam do Noah, odkąd dowiedziałam się o odejściu jego babci. Wiem, że powinnam była i muszę. Zadzwonię do niego, gdy msza się skończy. Jeśli będę mogła znaleźć swój telefon.
- Jak się tu wczoraj dostałam? – próbuję złożyć do kupy kawałki układanki. Pamiętam Zayna wpadającego do pokoju i niszczącego kamerę.
- Miał na imię Zayn, chyba – ponownie spuszcza wzrok na swój magazyn i cicho czyści gardło.
- Och…
Nienawidzę tego. Nienawidzę niewiedzenia tego, co stało się ostatniej nocy. Lubię wszystko kontrolować, a ostatniej nocy nie kontrolowałam moich myśli ani ciała.
- Zadzwoń, jeśli będziesz czegoś potrzebowała – mówi moja matka, wychodząc przez drzwi frontowe.
- Dobrze.
- Och, i przejrzyj moją szafę i znajdź sobie coś do założenia na dzień – obdarza ostatnim nieprzychylnym spojrzeniem moją pidżamę i wychodzi z domu.
W momencie, kiedy zamykają się drzwi, przebłysk głosu Harry’ego wbija się do mojej głowy. 'To wszystko moja wina' – powiedział. To nie mógł być Harry, mój umysł płata mi figle. Muszę zadzwonić do Zayna i podziękować mu za zabranie mnie tutaj. Właściwie to muszę mu podziękować za wejście do tego pokoju i zabranie mnie z imprezy. Nie mogę sobie wyobrazić, co by się stało przed tą kamerą, gdyby się nie zjawił.
Słone łzy mieszają się z czarną kawą przez następne pół godziny. Wreszcie zmuszam się do przenosin znad stołu do łazienki, by zmyć ohydne wydarzenia ubiegłej nocy z mojego ciała. Do czasu, kiedy przeszukuję szafę mojej matki w poszukiwaniu czegoś bez wbudowanego dziwnego stanika, czuję się o wiele lepiej.
- Nie masz żadnych normalnych ubrań? – jęczę, przekładając kolejne wieszaki koktajlowych sukienek. Jestem w punkcie, gdzie raczej usiadłabym nago, nim wreszcie znajduję kremowy sweter i ciemne jeansy. Jeansy pasują idealnie, a sweter jest opięty na mojej klatce piersiowej, ale jestem zadowolona, że znalazłam cokolwiek, więc nie mam zamiaru narzekać.
Zostaję w ręczniku dopóki nie wysychają moje wyprane majtki i stanik, w tym czasie przeszukując dom w poszukiwaniu mojej komórki i torebki. Nie mam żadnego wspomnienia, które mogłoby naprowadzić mnie na miejsce ich ukrycia. Przypuszczam, że mój samochód wciąż jest zaparkowany przed akademikiem Steph. Mam nadzieję, że nie powybijała mi szyb. 'Gdzie jest jej pokój?' – zapytał męski głos. Dlaczego mój umysł nie może po prostu wyczyścić pokręconej nocy i związać końca z końcem?
Nic nie ma sensu. Mojemu umysłowi zajmuje sekundy, a może minuty, aby chociaż spróbować zrozumieć, co się stało.
Steph i jej zdrada na tę chwilę są najsilniejszym ze wspomnień. Jak ona mogła mi to zrobić? Nigdy się tego nie spodziewałam. Pamiętam moją ulgę, gdy weszła do pokoju, tylko po to, by usłyszeć, jak przyznaje, że właściwie nigdy nie była moją przyjaciółką. Dosypała mi coś do drinka, żeby mnie spowolnić, albo żebym odleciała, nie jestem pewna, ale wiem, że mnie znarkotyzowała. Byłam znarkotyzowana na imprezie przez kogoś, kogo uważałam za swoją przyjaciółkę. Prawdziwość tego mocno mnie uderza i z wściekłością strzepuję łzy z moich policzków.
Upokorzenie zastępuje ukłucie zdrady, gdy przypominam sobie Dana i jego kamerę. Zdjęli moją sukienkę. Małe, czerwone światełko w ciemnym pokoju jest czymś, czego chyba nigdy nie zapomnę.
Za każdym razem, kiedy myślę, że mogę dostać przerwę od ciągłej walki, którą stało się moje życie, dzieje się coś takiego. Nie mogę zbyt wiele narzekać, mam dobre życie i nie chcę się nad sobą użalać, ale ostatnio to stało się przytłaczające. Steph spośród wszystkich ludzi? Ciągle nie mogę tego załapać. Jeśli jej motyw był prawdziwy, jeśli zrobiła to tylko dlatego, że mnie nie lubi i ma coś do Harry’ego, dlaczego po prostu mi nie powiedziała? Dlaczego udawała przez ten cały czas moją przyjaciółkę tylko, by mnie wrobić?
Powoli siadam, a to wciąż okazuje się za szybko. Mój puls bije mi za uszami i chcę się pospieszyć do łazienki i zmusić się do zrzucenia resztek leku. Jednak tego nie robię, ale za to zamykam oczy.
Kiedy budzę się ponownie, moja głowa jest nieco jaśniejsza i daję radę wyjść z małego łóżka. Nie mam na sobie żadnych spodni, tylko mały t-shirt, którego zakładania nie pamiętam. Moja matka musiała mnie ubrać. To nie wydaje się prawdopodobne, musiałam ubrać się sama.
Jedyne spodnie od pidżamy, które zostawiłam w swojej starej komodzie są niewygodnie ciasne i za krótkie. Od wyjazdu do college’u przybrałam na wadze, ale właściwie moje ciało podoba mi się bardziej teraz, niż kiedykolwiek przedtem.
Kiedy wchodzę do kuchni, moja matka opiera się o blat, czytając magazyn. Jej czarna sukienka jest gładka i bez kłaczków, jej dobrane szpilki są wysokie, a jej włosy są zakręcone w idealne, klasyczne fale. Kiedy spoglądam na zegar na piekarniku, jest dopiero ósma rano.
- Jak się czujesz? – nieśmiało pyta moja matka, obracając się do mnie twarzą.
- Fatalnie – wyjękuję, mówiąc to, co myślę.
- Wyobrażam sobie, po nocy, jaką miałaś.
No to ruszamy.
- Napij się trochę kawy i weź jakiś lek przeciwbólowy, poczujesz się lepiej.
Powoli potakuję i podchodzę do szafki po kubek.
- Mam dziś rano kościół, podejrzewam, że do mnie nie dołączysz? – pyta czystym głosem.
- Nie, nie jestem teraz w formie, by być w kościele – tylko moja matka zaoferowałaby mi pójście ze sobą do kościoła, kiedy dopiero co obudziłam się po przespaniu efektów pigułki gwałtu.
- Dobrze, powiem Porterom, że ich pozdrawiasz – bierze z kuchennego stołu swoją kopertówkę i odwraca się z powrotem do mnie. – Będę w domu koło jedenastej, może chwilę po.
Wciąż nie zadzwoniłam do Noah, odkąd dowiedziałam się o odejściu jego babci. Wiem, że powinnam była i muszę. Zadzwonię do niego, gdy msza się skończy. Jeśli będę mogła znaleźć swój telefon.
- Jak się tu wczoraj dostałam? – próbuję złożyć do kupy kawałki układanki. Pamiętam Zayna wpadającego do pokoju i niszczącego kamerę.
- Miał na imię Zayn, chyba – ponownie spuszcza wzrok na swój magazyn i cicho czyści gardło.
- Och…
Nienawidzę tego. Nienawidzę niewiedzenia tego, co stało się ostatniej nocy. Lubię wszystko kontrolować, a ostatniej nocy nie kontrolowałam moich myśli ani ciała.
- Zadzwoń, jeśli będziesz czegoś potrzebowała – mówi moja matka, wychodząc przez drzwi frontowe.
- Dobrze.
- Och, i przejrzyj moją szafę i znajdź sobie coś do założenia na dzień – obdarza ostatnim nieprzychylnym spojrzeniem moją pidżamę i wychodzi z domu.
W momencie, kiedy zamykają się drzwi, przebłysk głosu Harry’ego wbija się do mojej głowy. 'To wszystko moja wina' – powiedział. To nie mógł być Harry, mój umysł płata mi figle. Muszę zadzwonić do Zayna i podziękować mu za zabranie mnie tutaj. Właściwie to muszę mu podziękować za wejście do tego pokoju i zabranie mnie z imprezy. Nie mogę sobie wyobrazić, co by się stało przed tą kamerą, gdyby się nie zjawił.
Słone łzy mieszają się z czarną kawą przez następne pół godziny. Wreszcie zmuszam się do przenosin znad stołu do łazienki, by zmyć ohydne wydarzenia ubiegłej nocy z mojego ciała. Do czasu, kiedy przeszukuję szafę mojej matki w poszukiwaniu czegoś bez wbudowanego dziwnego stanika, czuję się o wiele lepiej.
- Nie masz żadnych normalnych ubrań? – jęczę, przekładając kolejne wieszaki koktajlowych sukienek. Jestem w punkcie, gdzie raczej usiadłabym nago, nim wreszcie znajduję kremowy sweter i ciemne jeansy. Jeansy pasują idealnie, a sweter jest opięty na mojej klatce piersiowej, ale jestem zadowolona, że znalazłam cokolwiek, więc nie mam zamiaru narzekać.
Zostaję w ręczniku dopóki nie wysychają moje wyprane majtki i stanik, w tym czasie przeszukując dom w poszukiwaniu mojej komórki i torebki. Nie mam żadnego wspomnienia, które mogłoby naprowadzić mnie na miejsce ich ukrycia. Przypuszczam, że mój samochód wciąż jest zaparkowany przed akademikiem Steph. Mam nadzieję, że nie powybijała mi szyb. 'Gdzie jest jej pokój?' – zapytał męski głos. Dlaczego mój umysł nie może po prostu wyczyścić pokręconej nocy i związać końca z końcem?
Wracam do swojej starej sypialni i otwieram
szufladę biurka. Mój telefon jest w środku, na wierzchu małej torebki. Naciskam
guzik zasilania i czekam na pojawienie się ekranu blokowania. Prawie wyłączam
go z powrotem, gdy wibracje wydają się być niekończące się. Wiadomość za
wiadomością, poczta głosowa za pocztą głosową pojawiają się na małym ekranie.
Harry… Harry… Zayn… Harry… nieznany numer… Harry… Harry…
Mój brzuch wywraca się w najmniej wygodny sposób, w reakcji na jego imię na ekranie. On wie, musi. Ktoś powiedział mu, co się stało. To dlatego dzwonił i pisał tak wiele razy. Powinnam przynajmniej zadzwonić i powiedzieć mu, że nic mi nie jest, zanim zamartwi się do szaleństwa. Niezależnie od stanu naszego związku, prawdopodobnie mu smutno po usłyszeniu o tym, co się stało.
Przestaję dzwonić po sześciu sygnałach, kiedy odzywa się jego poczta głosowa. Wracam do pokoju mojej matki, by doprowadzić włosy do ładu. Ostatnią rzeczą, o którą się dziś martwię, jest mój wygląd, ale również nie mam ochoty słuchać uwag mojej matki przez cały dzień, jeśli nie będę wyglądała co najmniej przyzwoicie. Zakrywam głębokie wory pod oczami i aplikuję kilka pociągnięć tuszu na rzęsy oraz czeszę włosy. Są już prawie suche, układające się, tak jak chcę, kiedy przeczesuję dłońmi naturalne fale. To nie wygląda w przybliżeniu tak dobrze, jak bym tego chciała, ale nie mam energii, by zajmować się kędzierzawym bałaganem ani chwili dłużej, niż to zrobiłam.
Słaby odgłos pukania we frontowe drzwi wyciąga mnie z pokoju mojej matki na korytarz. Kto byłby tu o tej porze? Moja paranoiczna podświadomość każe mojemu żołądkowi zrobić fikołka na myśl o Harrym stojącym po drugiej stronie drzwi.
- Tessa? – woła głos, gdy drzwi się otwierają, a Noah sam się wpuszcza do środka. Ulga i wina uderzają mnie, gdy odczytuję jego znajomy, lecz zachwiany uśmiech.
- Hej – kiwa głową, przenosząc się z jednej stopy na drugą.
Bez myślenia, praktycznie rzucam się na niego, zarzucając mu ręce wokół szyi. Zakopuję twarz w jego torsie i zaczynam płakać.
- Wszystko w porządku? – jego silne ramiona oplatają mnie i trzymają mnie, powstrzymując nas oboje przed upadkiem.
- Tak, ja tylko… nie, nie w porządku – podnoszę głowę z jego klatki piersiowej, nie chcąc rozmazać tuszu do rzęs na jego swetrze.
- Co się stało? Twoja mama powiedziała, że jesteś w mieście – ciągle mnie trzyma, gdy ja ciągle zaciągam się jego znajomością.
- Tak wiele, za dużo, by nawet wyjaśnić. Zachowuję się tak dramatycznie – jęczę i odklejam się od niego.
- College wciąż nie traktuje cię tak, jak miałaś nadzieję? – pyta z uśmiechem i idzie za mną do kuchni. Parzę kolejny dzbanek kawy, a on siada przy stole.
- Nie, zupełnie nie. Przeprowadzam się do Seattle.
- Twoja mama mi powiedziała.
- Wciąż wybierasz się na WSU wiosną? Nie polecałabym tej szkoły – próbuję zażartować z własnego nieszczęścia, ale nie udaje mi się, gdy moje oczy napełniają się łzami.
- Tak, taki jest plan. Ale Becca i ja myśleliśmy też o San Francisco. Wiesz jak kocham Kalifornię.
- Becca? Wciąż z nią chodzisz? – obrzydzenie w moim głosie jest oczywiste.
- To nie tak, jak myślisz. Ona nie wiedziała w co się pakuje. Ta dziewczyna, Steph, twoja stara współlokatorka ją spiknęła – niebieskie oczy Noaha lśnią pod fluorescencyjnymi światłami kuchennymi.
- Co? Jak?
- Cóż, Becca spotkała ją w jej pracy, pracuje w Zooms czy coś, w sklepie w tamtejszym centrum handlowym i pewnego dnia zobaczyła mnie tam z Beccą.
- Byłeś w Pullman? – przeszkadzam mu.
- Tak, żeby zobaczyć się z Beccą. Powinienem był do ciebie zadzwonić czy coś, ale wszystko pomiędzy nami było takie dziwne.
- Wiem, w porządku – zapewniam go i pozwalam mu dokończyć.
- Kontynuując, wydaje mi się, że po tym Steph zaprosiła Beccę na wyjścia i takie tam, więc Becca była bardzo podekscytowana. Ostrzegałem ją, żeby trzymała się z dala od niej, ale ona i tak nie powiedziała mi większości z tego i nie wspomniała o żadnej z przykrości, które Steph jej sprawiała. Ona po prostu powiedziała jej, że ty jesteś… no wiesz, i nagadała jej mnóstwo rzeczy o tobie, które były nieprawdziwe.
- Jakich rzeczy?
- Po prostu rzeczy, nie chcę ich powtarzać, ale ona dała Becce bardzo złe wrażenie na twój temat, więc Becca nie miała problemu, kiedy Steph powiedziała jej, żeby wyszła z tym kolesiem Zaynem.
- Steph powiedziała jej, żeby prowadzała się z Zaynem, żeby mnie wkurzyć? – wytrzeszczam oczy. Prawdziwość nienawiści Steph do mnie kąsa mnie raz jeszcze.
- Tak. Nie wiedziałem o niczym z tych rzeczy do niedawna, powiedziałbym ci. Wiesz o tym – mówi i wiem, że jest szczery. – Na początku z nią zerwałem, ale wyjaśniła mi wszystko i jest jej naprawdę przykro.
- Czuję się, jakbym nie mogła już nikomu zaufać, nigdy więcej – wzdycham, a Noah marszczy brwi. – Nawet Harry’emu. Zwłaszcza Harry’emu.
- To to stało się ostatniej nocy?
- Tak jakby – zastanawiam się, co powiedziała mu moja matka.
- Wiedziałem, że to musiało być coś dużego, że zwabiło cię do domu - kiwam głową, a on wychyla się przez stół, żeby objąć moje dłonie swoimi. – Tęskniłem za tobą – mruczy z czystym smutkiem w głosie.
- Przepraszam, bardzo, że nie zadzwoniłam w związku z twoją babcią.
- W porządku. Wiem, że jesteś zajęta.
- To nie jest wymówka, byłam dla ciebie taka okropna.
- Nie byłaś – kłamie.
- Wiesz, że byłam. Traktowałam cię tak źle odkąd wyjechałam i bardzo mi przykro. Nie zasłużyłeś na nic z tego.
- Przestań się besztać, już jest dobrze – zapewnia mnie z ciepłym uśmiechem, ale poczucie winy nie odstępuje.
- Wciąż nie powinnam była tak robić.
- Jeśli mogłabyś zrobić to wszystko od nowa, co byś zmieniła? – zaskakuje mnie tym pytaniem.
- Moje podejście do rzeczy. Nie powinnam była cię wystawiać i odejść za twoimi plecami. Znam cię połowę swojego życia, a porzuciłam cię tak nagle, to było okropne z mojej strony.
- Było – zaczyna – ale teraz to pojmuję. Nie byliśmy dobrzy dla siebie nawzajem. Cóż, byliśmy razem idealni, ale uważam, że to stanowiło problem – śmieje się, a ciężar zostaje zdjęty z mojej klatki piersiowej.
- Tak myślisz?
- Tak. Kocham cię i zawsze będę cię kochał. Po prostu nie kocham cię w sposób, w jaki zawsze myślałem, a ty nigdy nie mogłabyś mnie pokochać tak, jak kochasz jego – wstrzymuję oddech na jego wzmiankę o Harrym.
Ma rację, tak bardzo ma rację, ale nie mogę rozmawiać z Noah o Harrym. Nie teraz. Muszę zmienić temat.
- Więc Becca cię uszczęśliwia? Ona nie jest dokładnie osobą, którą wyobrażałam sobie chodzącą z tobą po mnie – uśmiecham się. Jej ciemna oprawa twarzy jest przeciwieństwem mojej i ona ma tatuaże. Niewiele, ale nie mogę wyobrazić sobie jej i Noaha jako pary.
- A Harry nie jest dokładnie osobą, dla której oczekiwałem, że ze mną zerwiesz – jego uśmiech nie jest szorstki, gdy lekko się śmieje. – Wydaje mi się, że oboje potrzebowaliśmy kogoś innego.
Ma rację, po raz kolejny.
- Tak myślę – dołączam do śmiechu i dalej rozjaśniamy rozmowę, aż kolejne pukanie do drzwi nam przerywa.
- Otworzę – mówi, wstając i opuszczając małą kuchnię, nim mogę go powstrzymać.
Harry’s POV:
Jestem za wcześnie… cholernie za wcześnie. Wiedziałem, że powinienem był posiedzieć dłużej w samochodzie, ale nie mogłem tego znieść. Obserwowanie zegarka zmieniającego się z minuty na minutę dosłownie powoli mnie zabijało. Prędzej wyrwałbym sobie włosy jeden po drugim, niż czekał na tym pieprzonym podjeździe do południa. Samochodu mamy Tessy tu nie ma. Na podjeździe nie ma innych samochodów, prócz należącego do Tessy, w którym siedzę ja, i Liama, który zaparkował na drodze. Zgodził się pojechać tu ze mną, żebym mógł zostawić jej samochód z całym jej dobytkiem i odwieźć mnie później do mieszkania. Szczęśliwie, on troszczy się o jej dobro bardziej niż wszyscy inni, oprócz mnie, więc przekonanie go nie zajęło długo. Właściwie to nic nie zajęło. Spytałem, a on natychmiast się zgodził.
- Idź i zapukaj do drzwi, albo ja to zrobię – mówi Liam do telefonu w momencie, kiedy odbieram.
- Idę! Kurwa, daj mi chwilę. Nie wiem, czy ktokolwiek jest w domu.
- Cóż, jeśli nie, zostaw kluczyki w skrzynce pocztowej i odjedziemy – dokładnie dlatego jeszcze tego nie zrobiłem. Chcę, żeby ona była w środku. Muszę wiedzieć, że ma się dobrze.
- Już idę – mówię i kończę rozmowę z moim okropnym przybranym bratem.
Siedemnaście schodów w górę do frontowych drzwi jej mamy jest najgorsze w moim życiu. Pukam do drzwi, ale nie jestem pewien, czy wystarczająco głośno. Pieprzyć to, pukam jeszcze raz, tym razem o wiele mocniej. Za mocno, za mocno. Opuszczam dłoń w chwili, gdy marna powierzchnia się ugina. Kurwa mać.
Drzwi skrzypią, otwierając się, i zamiast Tessy, jej mamy, czy kogokolwiek innego na tej cholernej planecie, kogo wolałbym zobaczyć, pojawia się Noah.
- To są chyba, kurwa, jakieś jaja - mówię, a on próbuje zamknąć mi drzwi przed nosem, ale zatrzymuję je butem.
Harry… Harry… Zayn… Harry… nieznany numer… Harry… Harry…
Mój brzuch wywraca się w najmniej wygodny sposób, w reakcji na jego imię na ekranie. On wie, musi. Ktoś powiedział mu, co się stało. To dlatego dzwonił i pisał tak wiele razy. Powinnam przynajmniej zadzwonić i powiedzieć mu, że nic mi nie jest, zanim zamartwi się do szaleństwa. Niezależnie od stanu naszego związku, prawdopodobnie mu smutno po usłyszeniu o tym, co się stało.
Przestaję dzwonić po sześciu sygnałach, kiedy odzywa się jego poczta głosowa. Wracam do pokoju mojej matki, by doprowadzić włosy do ładu. Ostatnią rzeczą, o którą się dziś martwię, jest mój wygląd, ale również nie mam ochoty słuchać uwag mojej matki przez cały dzień, jeśli nie będę wyglądała co najmniej przyzwoicie. Zakrywam głębokie wory pod oczami i aplikuję kilka pociągnięć tuszu na rzęsy oraz czeszę włosy. Są już prawie suche, układające się, tak jak chcę, kiedy przeczesuję dłońmi naturalne fale. To nie wygląda w przybliżeniu tak dobrze, jak bym tego chciała, ale nie mam energii, by zajmować się kędzierzawym bałaganem ani chwili dłużej, niż to zrobiłam.
Słaby odgłos pukania we frontowe drzwi wyciąga mnie z pokoju mojej matki na korytarz. Kto byłby tu o tej porze? Moja paranoiczna podświadomość każe mojemu żołądkowi zrobić fikołka na myśl o Harrym stojącym po drugiej stronie drzwi.
- Tessa? – woła głos, gdy drzwi się otwierają, a Noah sam się wpuszcza do środka. Ulga i wina uderzają mnie, gdy odczytuję jego znajomy, lecz zachwiany uśmiech.
- Hej – kiwa głową, przenosząc się z jednej stopy na drugą.
Bez myślenia, praktycznie rzucam się na niego, zarzucając mu ręce wokół szyi. Zakopuję twarz w jego torsie i zaczynam płakać.
- Wszystko w porządku? – jego silne ramiona oplatają mnie i trzymają mnie, powstrzymując nas oboje przed upadkiem.
- Tak, ja tylko… nie, nie w porządku – podnoszę głowę z jego klatki piersiowej, nie chcąc rozmazać tuszu do rzęs na jego swetrze.
- Co się stało? Twoja mama powiedziała, że jesteś w mieście – ciągle mnie trzyma, gdy ja ciągle zaciągam się jego znajomością.
- Tak wiele, za dużo, by nawet wyjaśnić. Zachowuję się tak dramatycznie – jęczę i odklejam się od niego.
- College wciąż nie traktuje cię tak, jak miałaś nadzieję? – pyta z uśmiechem i idzie za mną do kuchni. Parzę kolejny dzbanek kawy, a on siada przy stole.
- Nie, zupełnie nie. Przeprowadzam się do Seattle.
- Twoja mama mi powiedziała.
- Wciąż wybierasz się na WSU wiosną? Nie polecałabym tej szkoły – próbuję zażartować z własnego nieszczęścia, ale nie udaje mi się, gdy moje oczy napełniają się łzami.
- Tak, taki jest plan. Ale Becca i ja myśleliśmy też o San Francisco. Wiesz jak kocham Kalifornię.
- Becca? Wciąż z nią chodzisz? – obrzydzenie w moim głosie jest oczywiste.
- To nie tak, jak myślisz. Ona nie wiedziała w co się pakuje. Ta dziewczyna, Steph, twoja stara współlokatorka ją spiknęła – niebieskie oczy Noaha lśnią pod fluorescencyjnymi światłami kuchennymi.
- Co? Jak?
- Cóż, Becca spotkała ją w jej pracy, pracuje w Zooms czy coś, w sklepie w tamtejszym centrum handlowym i pewnego dnia zobaczyła mnie tam z Beccą.
- Byłeś w Pullman? – przeszkadzam mu.
- Tak, żeby zobaczyć się z Beccą. Powinienem był do ciebie zadzwonić czy coś, ale wszystko pomiędzy nami było takie dziwne.
- Wiem, w porządku – zapewniam go i pozwalam mu dokończyć.
- Kontynuując, wydaje mi się, że po tym Steph zaprosiła Beccę na wyjścia i takie tam, więc Becca była bardzo podekscytowana. Ostrzegałem ją, żeby trzymała się z dala od niej, ale ona i tak nie powiedziała mi większości z tego i nie wspomniała o żadnej z przykrości, które Steph jej sprawiała. Ona po prostu powiedziała jej, że ty jesteś… no wiesz, i nagadała jej mnóstwo rzeczy o tobie, które były nieprawdziwe.
- Jakich rzeczy?
- Po prostu rzeczy, nie chcę ich powtarzać, ale ona dała Becce bardzo złe wrażenie na twój temat, więc Becca nie miała problemu, kiedy Steph powiedziała jej, żeby wyszła z tym kolesiem Zaynem.
- Steph powiedziała jej, żeby prowadzała się z Zaynem, żeby mnie wkurzyć? – wytrzeszczam oczy. Prawdziwość nienawiści Steph do mnie kąsa mnie raz jeszcze.
- Tak. Nie wiedziałem o niczym z tych rzeczy do niedawna, powiedziałbym ci. Wiesz o tym – mówi i wiem, że jest szczery. – Na początku z nią zerwałem, ale wyjaśniła mi wszystko i jest jej naprawdę przykro.
- Czuję się, jakbym nie mogła już nikomu zaufać, nigdy więcej – wzdycham, a Noah marszczy brwi. – Nawet Harry’emu. Zwłaszcza Harry’emu.
- To to stało się ostatniej nocy?
- Tak jakby – zastanawiam się, co powiedziała mu moja matka.
- Wiedziałem, że to musiało być coś dużego, że zwabiło cię do domu - kiwam głową, a on wychyla się przez stół, żeby objąć moje dłonie swoimi. – Tęskniłem za tobą – mruczy z czystym smutkiem w głosie.
- Przepraszam, bardzo, że nie zadzwoniłam w związku z twoją babcią.
- W porządku. Wiem, że jesteś zajęta.
- To nie jest wymówka, byłam dla ciebie taka okropna.
- Nie byłaś – kłamie.
- Wiesz, że byłam. Traktowałam cię tak źle odkąd wyjechałam i bardzo mi przykro. Nie zasłużyłeś na nic z tego.
- Przestań się besztać, już jest dobrze – zapewnia mnie z ciepłym uśmiechem, ale poczucie winy nie odstępuje.
- Wciąż nie powinnam była tak robić.
- Jeśli mogłabyś zrobić to wszystko od nowa, co byś zmieniła? – zaskakuje mnie tym pytaniem.
- Moje podejście do rzeczy. Nie powinnam była cię wystawiać i odejść za twoimi plecami. Znam cię połowę swojego życia, a porzuciłam cię tak nagle, to było okropne z mojej strony.
- Było – zaczyna – ale teraz to pojmuję. Nie byliśmy dobrzy dla siebie nawzajem. Cóż, byliśmy razem idealni, ale uważam, że to stanowiło problem – śmieje się, a ciężar zostaje zdjęty z mojej klatki piersiowej.
- Tak myślisz?
- Tak. Kocham cię i zawsze będę cię kochał. Po prostu nie kocham cię w sposób, w jaki zawsze myślałem, a ty nigdy nie mogłabyś mnie pokochać tak, jak kochasz jego – wstrzymuję oddech na jego wzmiankę o Harrym.
Ma rację, tak bardzo ma rację, ale nie mogę rozmawiać z Noah o Harrym. Nie teraz. Muszę zmienić temat.
- Więc Becca cię uszczęśliwia? Ona nie jest dokładnie osobą, którą wyobrażałam sobie chodzącą z tobą po mnie – uśmiecham się. Jej ciemna oprawa twarzy jest przeciwieństwem mojej i ona ma tatuaże. Niewiele, ale nie mogę wyobrazić sobie jej i Noaha jako pary.
- A Harry nie jest dokładnie osobą, dla której oczekiwałem, że ze mną zerwiesz – jego uśmiech nie jest szorstki, gdy lekko się śmieje. – Wydaje mi się, że oboje potrzebowaliśmy kogoś innego.
Ma rację, po raz kolejny.
- Tak myślę – dołączam do śmiechu i dalej rozjaśniamy rozmowę, aż kolejne pukanie do drzwi nam przerywa.
- Otworzę – mówi, wstając i opuszczając małą kuchnię, nim mogę go powstrzymać.
Harry’s POV:
Jestem za wcześnie… cholernie za wcześnie. Wiedziałem, że powinienem był posiedzieć dłużej w samochodzie, ale nie mogłem tego znieść. Obserwowanie zegarka zmieniającego się z minuty na minutę dosłownie powoli mnie zabijało. Prędzej wyrwałbym sobie włosy jeden po drugim, niż czekał na tym pieprzonym podjeździe do południa. Samochodu mamy Tessy tu nie ma. Na podjeździe nie ma innych samochodów, prócz należącego do Tessy, w którym siedzę ja, i Liama, który zaparkował na drodze. Zgodził się pojechać tu ze mną, żebym mógł zostawić jej samochód z całym jej dobytkiem i odwieźć mnie później do mieszkania. Szczęśliwie, on troszczy się o jej dobro bardziej niż wszyscy inni, oprócz mnie, więc przekonanie go nie zajęło długo. Właściwie to nic nie zajęło. Spytałem, a on natychmiast się zgodził.
- Idź i zapukaj do drzwi, albo ja to zrobię – mówi Liam do telefonu w momencie, kiedy odbieram.
- Idę! Kurwa, daj mi chwilę. Nie wiem, czy ktokolwiek jest w domu.
- Cóż, jeśli nie, zostaw kluczyki w skrzynce pocztowej i odjedziemy – dokładnie dlatego jeszcze tego nie zrobiłem. Chcę, żeby ona była w środku. Muszę wiedzieć, że ma się dobrze.
- Już idę – mówię i kończę rozmowę z moim okropnym przybranym bratem.
Siedemnaście schodów w górę do frontowych drzwi jej mamy jest najgorsze w moim życiu. Pukam do drzwi, ale nie jestem pewien, czy wystarczająco głośno. Pieprzyć to, pukam jeszcze raz, tym razem o wiele mocniej. Za mocno, za mocno. Opuszczam dłoń w chwili, gdy marna powierzchnia się ugina. Kurwa mać.
Drzwi skrzypią, otwierając się, i zamiast Tessy, jej mamy, czy kogokolwiek innego na tej cholernej planecie, kogo wolałbym zobaczyć, pojawia się Noah.
- To są chyba, kurwa, jakieś jaja - mówię, a on próbuje zamknąć mi drzwi przed nosem, ale zatrzymuję je butem.
• jeśli przeczytałeś/aś - zostaw komentarz •
Omg , już jest nowy jdjddjej lece czytac :D
OdpowiedzUsuńNowy rozdział! :)
OdpowiedzUsuńWowwwwww
OdpowiedzUsuńHarry i Tess muszą sobie wszystko wytłumaczyć i do siebie wrócić.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam ;_;
UsuńJa też :)
UsuńJa też:);):):)
UsuńŚwietny :-)
OdpowiedzUsuńKocham
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!
OdpowiedzUsuńCo dalej? Co dalej? Co dalej?
O boze xjdbjxbfkanxidbgkcn
OdpowiedzUsuńTak,tak,tak przyjechał !!!!!
OdpowiedzUsuńTylko po chuj Noah mu otworzył?!
Coś mi się wydaje,że teraz zamiast przeprosić Tessę znowu się pokłócą tym razem o Noah ;/
Awr już nie mogę sie doczekać następnego vgfsdgdfgh :D
OdpowiedzUsuńkoniec jest po prostu fascynujący. Czekałam na to fsdf ♥
dziękuję, że to tłumaczysz :) <3
Djdbsisjdjdi cudowny rozdział dkjddnkdjdjdkdjdj
OdpowiedzUsuńOO wow:) czekam na koljny:) dzieki:)
OdpowiedzUsuń(:
OdpowiedzUsuńokwgsnns wow, to się Harry wkurzy :O
OdpowiedzUsuńOmg, cudowny :O *_*
hahahaha Noah i Harry XD
OdpowiedzUsuńTo sobą chyba, kurwa, jakieś jaja żeby kończyć w takim momencie. Nie wiem czemu Harry nie odebrał telefonu od Tes. I dobrze że nie ma jej matki. Ale jest Noah *-* jeej. Tess czemu nie pamiętasz? I Harry myślał że ona woła Zayn ale wiedziała, przynajmniej wtedy, że to Harry. I biedna że nie dała rady mówić. I Harry ją ubrał no.... Boże, świetny rozdział a kolejny będzie ciekawy *-*
OdpowiedzUsuńDo następnego
N:***
No i baaardzo bardzo dziękuję za rozdział <3 tak często dodajesz, jesteś cudowna dla nas. Rozpieszczasz nas :*
Nadrabiam sobie ostatnie rozdziały i chcę kliknąć w kolejny a tu nagle "32" Świetne uczucie *.*
OdpowiedzUsuńkońcówka najlepsza haha
OdpowiedzUsuńJEZU JEZU <3
OdpowiedzUsuńJezu jakie emocje
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdzial xx
Harry i Noah .. to będzie ciekawe .
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
O hahahahahah nieźle *,* już nie mg doczekać się nexta ^^ ciekawe ck zrobi Harry. Btw ktoś jeszcze kibicuje Tessie i Zaynowi?? ;)
OdpowiedzUsuńJa ;3
UsuńZdecydowanie ja 😍
UsuńAle się usmiechnęłam na końcu XD nie wiem dlaczego.
OdpowiedzUsuńBoże uwielbiam jak akcja w Afterze nabiera tępa :D
Ale się akcja rozkręciła ^^ Już nie mogę się doczekać nexta.
OdpowiedzUsuńzhsjwndnejxoaqk kocham <3
OdpowiedzUsuń@karmelowyheri
Super.
OdpowiedzUsuńSpotkanie Noah'a i Harrego.. no to będzie ciekawie xd czekam na next z niecierpliwością :*
OdpowiedzUsuńHahhaahhahha dokładnie to są chyba jakieś jaja kurwa :3 kocham i dziękuję za tłumaczenie :33
OdpowiedzUsuńboze, kocham to ff
OdpowiedzUsuńOMG CUDOWNY SGSGSDSGCCB ADADFFSDF :-* :-*
OdpowiedzUsuńWow :P końcówka - mega! Juz nie moge sie doczekac kolejnego! *.* <3
OdpowiedzUsuńHohoho no nieźle nieźle. Harry się wkurzył, a Tessa sobie chyba z nim nie pogada. Kocham was dziewczyny za te codzienne rozdziały. Jesteście najlepszymi tlumaczkami! Uwielbiam was! Czytam After juz od ponad roku i jestem z nim tak cholernie zżyta.
OdpowiedzUsuńAww ! <3 dajesz Harry ! <3 Tylko błagam nie spieprz tego jeszcze bardziej ! :D :*
OdpowiedzUsuńNowy rozdział jako wspaniały prezent urodzinowy ! <3
Natt ♥
OMG.
OdpowiedzUsuńHARRY
NIE
SPIEPRZ
TEGO
BŁAGAM
Harry...jakie rozczarowanie..hahahahah :D
OdpowiedzUsuńOMFG!!! Szybko nexta!!!! :D Genialny :)
OdpowiedzUsuńHarry zawsze czymś pierdolnie hahhahahahaha koniec najlepszy <3
OdpowiedzUsuńaaaa świetny i ta końcówka ciekawe czy oni się pogodzą, jak to będzie wyglądać w następnych rozdziałach*.* uwielbiam to❤
OdpowiedzUsuńNo to jest jakieś chore! Ta chora ździra(czyt. steph) jest taką wrendą****, ze zaraz nie wytrzymam i ugh! Steph?! nigdy bym sie tego po niej nie spodziewała! pierdole! jaka ******! wkurzyłam sie.
OdpowiedzUsuńKocham :-) taki moment na końcu i koniec :-( czekam na nastepny , dziękuje ze jesteś i tłumaczysz after :-) ♥
OdpowiedzUsuńJak dobrze ze z Tessą już wszystko w porządku ... <3! Jejka ... nigdy bym się nie spodziewała, ze bedziesz tak często dodawać rodziałyy! tak bardzo dziękuje! <333 ;** Znów zapowiada się bardzo ciekawie ... Harry ! Walcz o nią !!! <3 Jest już na dobrej drodze ... <3! Dziękuje!
OdpowiedzUsuń*o*
OdpowiedzUsuń<3!!
OdpowiedzUsuńJejku jest świetny ! <3
OdpowiedzUsuńNadrabiam sobie ostatnio rozdziały bo nie chciało mi się czytać bo wciąż się klucili ale się zmibilizowalam i czytam czytam i 4 ostatnie rozdziały to takie BUM!
OdpowiedzUsuńO matko! Ciekawe co sie stanie?
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie zacytować Harrego. To są chyba, kurwa jakieś jaja. Omg. Rozdział tak bardzo wspaniały, że normalnie chyba sobie po angielsku przeczytam kolejny, bo nie wytrzymię z tej ciekawości *-* Harry i Noah.. To może skończyć się tylko kłutnią, a ja bym chciała by w końcu Harry i Tessa się pogodzili :CCC
OdpowiedzUsuńDziękujemy za rozdział :)
jprdl kocham cie xd codziennie rozdzial...kocham aftera i cb za tlumaczenie...cenie tez czas ktory poswiecasz na pisanie ;)
OdpowiedzUsuńNiech oni już do siebie wrócą...
OdpowiedzUsuńUuuuu ale masakra *-*
OdpowiedzUsuńOstatnbie słowa Harry'ego mnie rozbawiły.. xD
OdpowiedzUsuńnooo nie w takim momencie :(( a ze Steph taka dwulicowa żmija jakich mało
OdpowiedzUsuńo ja pierdziele isbxudvszbusbdhdbdidndjkd
OdpowiedzUsuńchcę już nowy rozdział, omg
to jet cudowne
;o sie dzieje ;c
OdpowiedzUsuńBłagam o następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie zacznie bić Noaha czy coś... XD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ^^ Naprawdę bardzo dziękuję za to genialne tłumaczenie ♥
Jacie jacie! Noah jest taki kochany. Dzięki za tłumaczenie
OdpowiedzUsuńKIEDY ONI ZNOWU BĘDĄ RAZEM?
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana! <3
OdpowiedzUsuń,,To są chyba kurwa jakieś jaja" haha Harry :D
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci że to tłumaczysz, to ff to zycie!
Mniej więcej co godzinę sprawdzałam czy dodałaś dzisiaj rozdział i cały czas zdawało mi się, że nie. Dopiero przed chwilą moja siostra uświadomiła mnie, że dzisiaj jest 28, a nie 29. Kiedy mi to powiedziała miałam ochotę rzucić telefonem. Aczkolwiek nie ważne.
OdpowiedzUsuńPrzez cały rozdział czekałam na przybycie Harrego. Mam nadzieję, że tak szybko nie odpuści i spotka się z Tessą. Niech ona wraca do mieszkania jej i Harrego. Ewentualnie do Liama, ale niech nie zostaje z matką. Ona nigdy nie wróży niczego dobrego. Prędzej czy później ją zrani i mam nadzieję, że wtedy Tessa wróci do Harrego. Niech chociaż da mu szansę. I niech on się przyzna, że to on u niej był i ją przebrał.
Jeszcze równy miesiąc do premiery Aftera!<3
Jesteś aniołem <3 Nie spodziewałam się tylu rozdziałów w tym tygodniu :)
OdpowiedzUsuńJeju, cudowny rozdział :*
OdpowiedzUsuńAle byłby lepszy gdyby oni byli razem :(
NEXT!!!!
OdpowiedzUsuńnie no Steph tez to z Rebbeca, jaka fałyszwa suka...
OdpowiedzUsuńTESSA BŁAGAM PRZYPOMNIJ SOBIE ŻE HARRY U CIEBIE BYŁ
O BOŻE!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBiedna Tessa , taka niesłyszalna dla Harry'ego
OdpowiedzUsuńOMG
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńJezu, jak ja kocham Harry'ego mimo wszytko, kocham, kocham, kocham go <3
OdpowiedzUsuńBędzie zabawnie:)) Fajowo że znowu dodajesz rozdziały tak często! Dziękuję:* @louisnastka
OdpowiedzUsuńŚwietny *_*
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział i oczywiście tłumaczenie. Co by tu jeszcze napisać? Po prostu nie wiem. Wszystkie moje pomysły zostały wyczerpane w innych komentarzach, wiec THANK YOU, THANK YOU. Za tłumaczenie, za czas dla na poświęcony i ogólnie za wszystko!!!
OdpowiedzUsuńTo są chyba, kurwa, jakieś jaja, Haroldzie jesteś moim mistrzem, zapowiada się ciekawa pogawędka
OdpowiedzUsuńNienawidzę Steph i Noah. Tak bardzo ich nienawidzę.
OdpowiedzUsuńBoże, niech oni się w końcu spotkają i pogadają.... ugh
OdpowiedzUsuńJeju, jesteś cudowna! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ♥
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Herold nie słyszał tego co rzeczywiście mówiła Tess :'(
OdpowiedzUsuńPs: DZIĘKUJĘ ZA TLUMACZENIE!
Ten ostatni tekst Harry'ego mnie rozwalił. :p
OdpowiedzUsuńWohooo ale się dzieje
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i po prostu nie mogę doczekać się kolejnego. Czekam na 28 stycznia żebym miała pretekst do przeczytabi tego opowiadania od początku po raz kolejny <3
OdpowiedzUsuńBoje sie, ze znowu bedzie jakas straszna klotnia, czy oni nie moga miec chwili spokoju? Dziewczyny jestescie the best!
OdpowiedzUsuńAtduhpkvyxtvojpnucrx *.* Nie mogę się doczekać kolejnego *o*
OdpowiedzUsuńOmg omg ale mnie zżera ciekawość co się teraz stanie o_o nie moge się już doczekać następnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńNie mogę sie doczekać ily
OdpowiedzUsuńDlaczego nikt nie zauważa Zayna ?! 😱Uwielbiam gooooo 😍
OdpowiedzUsuńHarry choć raz się ogarnij!
OdpowiedzUsuńŚwietny xx
przeczytane ii havebdjavdld nie mg się doczekać kolejnej części!!! buziaki :*:*:*
OdpowiedzUsuńCudo!! <3
OdpowiedzUsuńGENIALNY <3
OdpowiedzUsuńjesus christ :o
OdpowiedzUsuń