Soundtrack do rozdziału:
• Chris Young - Tomorrow
• Mayday Parade - Miserable at Best
Harry's POV:
- Jak tam twój wczorajszy trening
kickboxingu? - pyta Liam. Jego głos jest naprężony, bo właśnie
podnosi kolejny worek ziemi. - Możesz mi pomóc, wiesz?
- Wiem - podpieram nogę o jedną z drewnianych półek wewnątrz szklarni Karen.
Z dramatycznym wywróceniem oczu, Liam rzuca worek na ziemię i ociera pot z czoła.
- Kickboxing jest w porządku, ale trenerem była kobieta, więc było słabo.
- Czemu? Bo skopała ci tyłek?
- Masz na myśli moją dupę? I nie, nie zrobiła tego.
-
Co sprawiło, że wykorzystałeś voucher? Mówiłem Tess, by ci go nie
kupowała, bo go nie użyjesz - czuję ukłucie irytacji na sposób, w jaki
wymawia jej imię. Nie podoba mi się to.
To tylko Liam, przypominam sobie. Nie zalicza się on do całego syfu, o który teraz muszę się martwić.
-
Ponieważ byłem wkurwiony i poczułem wielką potrzebę rozwalenia całego
cholernego mieszkania, więc kiedy wywalałem wszystkie szuflady z komody,
znalazłem ten voucher, założyłem buty i poszedłem.
- Wywaliłeś
wszystkie szuflady z komody? Tessa cię zabije - potrząsa swoją głową i
nareszcie siada na wielkim stosie z worków ziemi. Nie wiem, czemu zgodził
się pomóc swojej mamie w przenoszeniu tego wszystkiego.
- W każdym razie, ona tego nie zobaczy. Już tam nie mieszka - przypominam mu, starając się utrzymać normalny ton głosu.
- Przykro mi.
- Taa - wzdycham, nie umiem powrócić do mojej wcześniejszej, wyluzowanej postawy.
- Trudno mi jest tobie współczuć, kiedy równie dobrze możesz być tam z nią - mówi Liam po paru chwilach ciszy.
- Pierdol się - opieram moją głowę o ścianę i czuję na sobie jego spojrzenie.
- To nie ma sensu - dodaje.
- Dla ciebie.
- I dla niej oraz dla nikogo.
- Nie muszę się nikomu tłumaczyć - wybucham.
- To dlaczego tutaj jesteś?
Zamiast
mu odpowiedzieć, rozglądam się po szklarni, nie będąc pewny swojej
odpowiedzi.
- Nie mam gdzie się podziać - czy on myśli, że nie
tęsknię za nią przez każdą cholerną sekundę? Albo, że nie wolałbym być
tam z nią niż przebywać tutaj?
- A co z twoimi przyjaciółmi? - pyta.
-
Masz na myśli tę, która nafaszerowała Tessę narkotykami? Albo tego,
który specjalnie poinformował Tessę o zakładzie; albo jeszcze tego,
który chciał dobrać się do jej majtek? - wyliczam na palcach, dodając
dramatycznego efektu. - Mam wymieniać dalej?
- Raczej nie - wzrusza ramionami. - Więc co masz zamiar robić?
- Dokładnie to, co robię teraz.
- Zamierzasz spędzać czas ze mną i rozczulać się nad sobą?
-
Nie rozczulam się nad sobą, robię to, co mi poradziłeś - 'staję się
lepszy' - kpię z jego cytatu. - Rozmawiałeś z nią, odkąd wyjechała? -
pytam.
- Tak, pisała mi, że dojechała.
- Jest u Vance'a, prawda?
- Dlaczego tak cię to interesuje? - kurwa, Liam jest taki irytujący.
- Wiem, że tam jest. Gdzie indziej miałaby być?
-
Z tym chłopakiem, Trevorem - Liam uśmiecha się przebiegle, a ja walczę z
pragnieniem powalenia go na ziemię. Za bardzo by nie ucierpiał, siedzi
tylko parę metrów nad gruntem. Nawet, by nie został mu po tym siniak...
-
Zapomniałem o pieprzonym Trevorze - jęczę, pocierając mocno skronie.
Trevor jest prawie tak samo irytujący jak Zayn, jednakże wiem, że ma
dobre intencje, jeśli chodzi o Tessę, co mnie jeszcze bardziej wnerwia.
-
Więc co dalej z projektem samodoskonalenia? - uśmiecha się, ale to mija
się z celem, więc zmienia swój wyraz twarzy na poważny. - Jestem bardzo
dumny z ciebie, że to robisz, wiesz? Miło jest widzieć, że faktycznie
się starasz i nie jest to krótkotrwałe. Wiele będą dla niej znaczyć
te dostrzegalne zmiany.
- Nie próbuj mnie pouczać. Nie zdążyłem niczego spartaczyć, bo minął dopiero jeden dzień od jej wyjazdu.
Długi, nieszczęśliwy, samotny dzień.
- Nie nadużywałeś alkoholu, nie wszcząłeś bójki, nie zostałeś aresztowany i wiem, że przyszedłeś pogadać ze swoim tatą.
- Powiedział ci? - wytrzeszczam oczy. A to skurwiel.
- Nie, nic mi nie powiedział. Mieszkam tu i widziałem twój samochód.
- Aha.
- Myślę, że rozmowa z nim znaczyłaby bardzo dużo dla Tessy.
-
Mógłbyś przestać? Kurwa, nie jesteś moim psychiatrą. Przestań się
zachowywać, jakbyś był lepszy ode mnie, a ja jakbym był jakimś
wybrakowanym zwierzęciem, które potrzebuje...
- Dlaczego nie
możesz tego wziąć po prostu za komplement? Nigdy nie powiedziałem, że
jestem lepszy od ciebie, wszystko co staram się robić, to być twoim
przyjacielem. Nie masz nikogo, sam to stwierdziłeś i teraz,
kiedy pozwoliłeś Tessie przeprowadzić się do Seattle, nie masz ani
jednej osoby - patrzy na mnie, a ja spoglądam gdzieś w dal. -
Musisz przestać odpychać od siebie ludzi. Wiem, że mnie nie lubisz.
Nienawidzisz mnie, bo myślisz, że jestem trochę odpowiedzialny za twoje
problemy z tatą, ale bardzo przejmuję się tobą i Tessą, niezależnie od
tego, czy chcesz mnie słuchać czy nie.
- Ani słowa więcej - parskam
w odpowiedzi. Czemu zawsze wygaduje mi takie bzdury? Przyszedłem tutaj
by... nie wiem, porozmawiać z nim. Nie po to, by dowiedzieć się, że się
mną przejmuje. Czemu w ogóle się mną przejmuje? Byłem dupkiem dla niego
od dnia naszego pierwszego spotkania, ale nie mogę go nienawidzić. Czy
na serio tak myśli?
- Cóż, to jedna z rzeczy, nad którymi musisz popracować - wstaje na nogi i wychodzi ze szklarni, zostawiając mnie samego.
- Ja pierdolę - wykopuję nogę, a ona przez przypadek zderza się z półką. Dźwięk łamania drewna rozprzestrzenia się po pomieszczeniu, a ja szybko skaczę na nogi. - Nie, nie,
nie! - próbuję złapać pudła kwiatów, donice i inne przypadkowe gówna,
zanim spadną na podłogę. W ciągu kilku sekund wszystko jest na betonowym
podłożu. To się, do cholery, nie dzieje naprawdę, nawet nie chciałem tego złamać, a
teraz stos ziemi, kwiatów i połamanych naczyń leży u moich stóp.
Może uda mi się coś posprzątać, zanim...
- O mój... - Karen wstrzymuje oddech.
Jaa pierdolę.
-
Nie chciałem tego zrobić, przysięgam. Kopnąłem nogą i przypadkowo
złamałem półkę, a te pierdoły zaczęły spadać, ale próbowałem to
wszystko złapać! - gorączkowo się tłumaczę, kiedy Karen podbiega do stosu
złamanej ceramiki. Jej ręce przesiewają grunt, próbując poskładać
wszystkie części doniczki niebieskiego kwiatu, ale widocznie nie ma
szans na przywrócenie pierwotnego stanu.
Nic nie mówi, ale słyszę jej pociąganie nosem oraz widzę, jak unosi ubrudzone od ziemi ręce, by otrzeć policzki.
- Miałam tę doniczkę, od kiedy byłam małą dziewczynką, ten kwiatek to była pierwsza rzecz jaką posadziłam.
- Ja... - nie wiem, co mam jej powiedzieć. Spośród całego bałaganu, jaki zawsze robiłem, to był tylko wypadek.
- On i porcelana to były jedyne rzeczy, które zostały mi po babci - płacze.
Porcelana. Porcelana, którą rozbiłem na milion kawałków.
- Karen, przepraszam. Ja...
- W porządku, Harry - wzdycha, rzucając kawałki wazonu z powrotem na
stertę ziemi. Nie jest w porządku, mogę to wyczytać z jej brązowych
oczu. Mogę fizycznie zobaczyć jak cierpi i jestem zaskoczony od ciężaru
winy na mojej klatce piersiowej na widok jej smutnych oczu. Patrzy na
rozbitą doniczkę przez parę sekund, a ja w ciszy się jej przyglądam.
-
Pójdę skończyć obiad, niedługo będzie gotowy - ponownie pociera oczy i
zostawia mnie w ten sam sposób, jaki jej syn parę minut wcześniej.
Tessa'a POV:
- Gdzie jest twój Harry? - Smith pyta cichym głosem.
- Jest w domu, z powrotem w Pullman.
- Gdzie to jest?
- Daleko stąd - robię, co w mojej mocy, by się uśmiechnąć.
- A przyjedzie tutaj? - Smith patrzy na mnie swoimi zielonymi oczyma.
-
Nie sądzę. Lubisz Harry'ego, prawda? - śmieję się i wciskam rękawy
mojej starej bordowej sukienki na wieszak, a następnie umieszczam ją w szafie.
- Tak jakby, jest zabawny.
- Też jestem zabawna - drażnię się z nim, a on nieśmiało się uśmiecha.
- Nie całkiem - odpowiada bez ogródek, a ja śmieję się głośniej.
- Harry myśli, że jestem zabawna - kłamię.
- Naprawdę? - Smith naśladuje moje poczynania i zaczyna pomagać mi składać moje ubrania.
- Tak, chociaż tego nie przyznał na głos.
- Czemu?
- Nie wiem - wzdycham. Może dlatego, że nie jestem za bardzo zabawna, a kiedy się staram, to wychodzi mi to jeszcze gorzej.
- Cóż, powiedz Harry'emu, by przyjechał i tu zamieszkał, tak jak ty.
Serce
mi mięknie na słodkie słowa tego małego chłopczyka.
- Przekażę mu. Nie
musisz tego składać - mówię, sięgając po niebieską koszulkę z jego
małych rączek.
- Lubię składać - ukrywa koszulkę za swoimi plecami, a ja przytakuję.
- Pewnego dnia będzie z ciebie dobry mąż - uśmiecham się do niego, a on ukazuje swój uśmiech z dołeczkami w odpowiedzi.
- Nie chcę być nigdy mężem - mówi, marszcząc nos, a ja wywracam oczyma na tego pięciolatka, który mówi jak dorosły mężczyzna.
- Pewnego dnia jeszcze zmienisz zdanie.
- Nie - przerywa rozmowę i kończymy składanie moich ubrań w ciszy.
Mój
pierwszy dzień w Seattle dobiega końca, a jutro będzie mój pierwszy
dzień w nowym biurze. Jestem niesamowicie zdenerwowana i nie mogę nic na
to poradzić, ale jestem na skraju wytrzymałości. Nie obchodzą mnie nowe
rzeczy, co mnie przeraża. Lubię mieć pod kontrolą każdą sytuację i
wstępować do nowego środowiska z solidnym planem. Nie miałam czasu
niczego zaplanować, w związku z tą przeprowadzką, oprócz zapisania się do
nowej klasy i szczerze mówiąc, nie jestem tak podekscytowana, jak
powinnam być. Jestem tak zajęta karceniem się w środku swojego umysłu,
że nawet nie dostrzegam, kiedy Smith znika z mojej tymczasowej sypialni,
pozostawiając perfekcyjnie złożony stos ubrań.
Muszę wyjść i
zwiedzić Seattle jutro po pracy. Muszę sobie przypomnieć, za co tak
bardzo kocham to miasto, ponieważ teraz - w tej nieznanej sypialni, parę
godzin drogi od tego, co zawsze znałam - czuję się po prostu... samotnie.
Harry's POV:
- Steph to psychopatka, nikt nie wiedział, co planowała - Louis zapewnia mnie, wypijając do dna swoje piwo.
- Dan wiedział. A jeśli dowiem się, że ktoś jeszcze... - ostrzegam go, na co potakuje.
- Nikt inny nie miał pojęcia, nie, żebym potrafił cię jakoś o tym zapewnić, ale sam dobrze wiesz, że nigdy nic nie wiem - wysoka brunetka pojawia się koło Louisa, a ten zarzuca na nią swoje ramię. - Niall i Chelsea niedługo tu będą - oznajmia dziewczynie.
- Wieczorek dla par - jęczę. - Widzę, że czas na mnie - poruszam się, by wstać, jednak Louis mnie powstrzymuje.
- To nie jest żaden wieczorek dla par. Tristan jest teraz singlem, a Niall nie spotyka się z Chelsea, pieprzą się tylko.
I tak nie wiem, po co tu przyszedłem, ale Liam ledwo co ze mną gadał, a Karen wyglądała tak ponuro przy obiedzie. Nie potrafiłem tam po prostu usiedzieć.
- Niech no zgadnę, Zayn też tu będzie?
- Nie sądzę. Wydaje mi się, że był jeszcze bardziej wkurwiony niż ty przez to całe gówno, ponieważ od tamtej chwili nie odezwał się do nikogo z nas.
- Nikt nie jest bardziej wkurwiony niż ja - mówię przez zęby. Siedzenie z moimi starymi kumplami nie pomaga mojej samotności, tylko się wnerwiam. Jak ktokolwiek ma czelność twierdzić, że Zayn troszczy się o Tessę bardziej niż ja?
- Nie chodziło mi o to, mój błąd. Napij się piwa i wyluzuj - odzywa się Louis i wymachuje ręką w powietrzu. Niall, dziewczyna o imieniu Chelsea i Tristan idą przez pomieszczenie w naszym kierunku.
- Nie chcę pieprzonego piwa - mówię cicho, starając się kontrolować swoją postawę. Louis stara się mi tylko pomóc, ale strasznie mnie irytuje. Wszystko i wszyscy mnie irytują.
- Dawno się nie widzieliśmy - Tristan stara się zażartować, ale staje się tylko niezręcznie, bo żadne z nas nie ma nawet cienia uśmiechu. - Przykro mi z powodu tego gówna, które Steph urządziła. Nie miałem o tym bladego pojęcia - odzywa się w końcu, sprawiając, że atmosfera jest jeszcze bardziej niezręczna.
- Nie chcę o tym gadać - niemiło zaznaczam, zakończając rozmowę.
Podczas gdy mała grupka moich kumpli gada o pierdołach, które gówno mnie obchodzą, przyłapuję się na tym, że rozmyślam o Tessie. Co teraz robi? Polubiła Seattle? Zastanawiam się, czy czuje się tak niekomfortowo u Vance'a, jak mi się wydaje. Czy są dla niej mili?
Oczywiście, że tak. Kimberly i Christian zawsze są mili. Czy Tessa tęskni za mną, tak jak ja za nią?
- Zamierzasz się napić? - Niall wyrywa mnie z rozmyślań, machając mi przed nosem pełnym kieliszkiem.
- Nie, dobrze mi z tym - wskazuję na wodę, po czym chłopak odchyla swoją głowę do tyłu i wypija alkohol do dna.
Jest to ostatnia rzecz, na jaką mam ochotę. To młodociane picie, póki się nie porzygają, czy nie odlecą, może i wydaje się im fajne, ale mnie to nie jara. W ich myślach nie pojawia się głos, który nieustannie gdera o tym, żeby stali się lepsi i zrobili coś ze swoim życiem. Nie mają nikogo, kto ich kocha i sprawia, że chcą stać się lepsi.
'Chcę być dla ciebie dobry, Tess' - raz jej powiedziałem. Zobaczcie, jak świetnie mi idzie.
- Zmywam się - oznajmiam, jednak nikt nie zauważa, jak wstaję i opuszczam bar.
Postanowiłem, że nie będę marnował swojego życia na spędzanie czasu w knajpach z ludźmi, których nie obchodzę. Do większości osób nic nie mam, ale będąc szczerym, nikt z nich tak naprawdę nie zna prawdziwego mnie, czy też troszczy się wystarczająco. Lubili we mnie to, że byłem głupim alkoholikiem, który pieprzy pierwsze lepsze dziewczyny. Byłem po prostu jednym z wielu kozaków, którzy pokazywali się na imprezach. Gówno o mnie wiedzą, nawet nie domyślili się, że mój ojciec jest rektorem na naszym kampusie.
Nikt nie zna mnie, tak jak ona. Nikt nawet się nie fatygował, żeby mnie poznać, a ona tak. Zawsze zadaje przypadkowe, ale za to niesamowicie natrętne pytania.
'O czym myślisz?'
'Dlaczego lubisz ten program?'
'Jak sądzisz, o czym myśli tamten facet?'
'Jakie jest twoje pierwsze wspomnienie?'
Zawsze zachowywałem się, tak jakby jej pociąg do wiedzy był strasznie nieznośny, lecz tak naprawdę sprawiał, że czułem się... wyjątkowy... lub po prostu czułem, że ktoś się mną interesuje przez pożądanie odpowiedzi na te niedorzeczne pytania. Nie rozumiem, czemu nie mogę normalnie funkcjonować. Jakaś część mnie mówi mi, że mam się pozbierać do kupy i kopnąć swój żałosny tyłek w stronę Seattle, zapukać do drzwi Vance'a i powiedzieć jej, że już nigdy nie pozwolę jej odejść. Z drugiej strony nie jest to takie łatwe, ponieważ jest jeszcze ta druga część mnie; ta, która uświadamia mi, jak bardzo jestem zjebany. Jestem jedną wielką porażką, która rujnuje swoje, jak i innych życie, więc jeśli dam Tessie spokój, to tak naprawdę zrobię jej przysługę. To jest właśnie ta część mnie, której potrafię uwierzyć, ponieważ nie ma przy mnie TEJ dziewczyny, która powiedziałaby mi, że się mylę.
Plan Liama, żebym stał się lepszą osobą, brzmi całkiem nieźle, ale co potem? Mam niby uwierzyć, że będę taki już na zawsze? Mam uwierzyć, że będę dla niej wystarczająco dobry, ponieważ postanowiłem, że nie sięgnę po butelkę wódki za każdym razem, gdy się wkurwię?
Byłoby mi o wiele lżej, gdybym nie przyznał się do tego, jaki jestem pojebany. Nie wiem, co zamierzam zrobić, jednak nie będę postanawiał tego dzisiaj. Wrócę po prostu do mieszkania i będę oglądał ulubione seriale Tessy, które są okropne przez denne wątki, czy też marną grę aktorską. Prawdopodobnie będę udawał, że siedzi tuż obok mnie i wyjaśnia każdą scenę, pomimo że oglądam telewizję razem z nią. Jest to strasznie irytujące, ale uwielbiam to, jak ekscytuje się najmniejszymi rzeczami, na przykład tym, kto nosi czerwony płaszcz i niepokoi te nieznośne dziewczyny.
Gdy wychodzę z windy, nadal planuję swój wieczór. Skończę na oglądaniu tego gówna, potem coś zjem i wezmę prysznic. Co więcej, pewnie spuszczę się na myśl o ustach Tessy wokół mnie i postaram się z całych sił, by nie zrobić nic głupiego. Może posprzątam bałagan ze wczoraj.
Zatrzymuję się przed drzwiami mieszkania i spoglądam z powrotem na korytarz. Dlaczego, kurwa, drzwi są otwarte? Tessa wróciła, czy znowu ktoś się włamał? Nie wiem, która opowiedz bardziej by mnie wkurwiła.
- Tessa? - popycham drzwi nogą, a tuż potem przewraca mi się w żołądku na widok jej ojca, który upada na podłogę, będąc całym we krwi.
- Co jest, kurwa? - drę się i trzaskam drzwiami, zamykając je.
- Uważaj - wyjękuje Richard, a ja swój wzrok kieruję w stronę postaci stojącej w przedpokoju.
- Co, do cholery, się mu stało i dlaczego tu, kurwa, jesteś? - pytam mężczyzny. Jeśli dobrze pamiętam, to ma na imię Chad...
- Miałem nadzieję ujrzeć dziewczynę, ale ty też możesz być - drwi.
Krew się we mnie gotuje, gdy ten oblech wspomina o mojej Tessie.
- Wypierdalaj stąd i zabieraj go ze sobą - wskazuję na leżącego Richarda. Jego krew brudzi mi podłogę.
- Problem w tym, że wisi mi sporo kasy i nie ma jak mi zapłacić - Chad zdrapuje swoimi brudnymi paluchami krople zaschniętej krwi z ramion.
Pierdolony ćpun.
- Nie mój, kurwa, problem. Nie zamierzam się powtarzać i jestem pewien jak cholera, że nie dam ci żadnej forsy.
- Nie wiesz, z kim rozmawiasz, dziecko - rzuca głupawy uśmiech i kopie Richarda w żebro. Żałosny skowyt wydobywa się z jego ust, gdy z powrotem osuwa się na ziemię, nie podnosząc się.
- Mam wyjebane na ciebie czy jego. Jesteś w przykrym błędzie, jeśli myślisz, że się ciebie boję - syczę. Nie mam nastroju, by mierzyć się z pieprzonymi ćpunami włamującymi się do mojego mieszkania.
Co jeszcze, kurwa, się mi przydarzy w tym tygodniu?
Nawet nie chcę znać odpowiedzi.
Robię krok w stronę Chada, na co się wycofuje. Wiedziałem, że to zrobi.
- Powiem to jeszcze raz, wypad albo wezwę gliny, a podczas czekania aż przyjadą, włoję ci kijem bejsbolowym, który trzymam pod kanapą w razie, gdyby jakiś popierdoleniec odstawiał takie gówno jak teraz - sięgam pod mebel i wyciągam broń, by potwierdzić swoje zamiary.
- Jeśli wyjdę bez kasy, którą mi wisi, cokolwiek mu zrobię będzie z twojej winy. Jego krew będzie na twoich rękach.
- Mam wyjebane na to, co mu zrobisz - mówię niepewny, czy rzeczywiście mam to na myśli.
- Na pewno jego córeczka byłaby przeszczęśliwa, gdyby dowiedziała się, że jesteś odpowiedzialny za pobicie jej tatusia, spalenie, czy cokolwiek przyjdzie mi na myśl.
Kusi mnie, by samemu rozwalić kij o twarz Richarda.
- Ile? - pytam.
- Jestem pewien, że nie aż tak dużo w porównaniu do tego, na ile możesz sobie pozwolić - rozgląda się po salonie.
- Ile, kurwa, chcesz tej forsy? - powtarzam.
- Pięć stówek.
- Nie ma mowy, żebym dał ci pięćset dolarów.
Wyraz twarzy Tessy, gdy dowie się, że jej tata jest narkomanem i że wprowadził tu tego dupka, sprawia, że mam ochotę rzucić w nim portfelem i oddać mu wszystko, co mam.
- Nie mam przy sobie tyle kasy.
- Dwie stówki? - proponuje.
- Zgoda - nie mogę uwierzyć, że daję kasę ćpunowi, który włamał mi się do mieszkania i skopał dupę tacie Tessy. Nawet nie mam dwóch stów w portfelu. Co mam zrobić? Zabrać go ze sobą do bankomatu? Co za jebane bagno. Kto, kurwa, wraca do domu, by stawić czoło takiej sytuacji? Ja. A któż by, kurwa, inny.
Wyciągam portfel z kieszeni i rzucam w nim banknotami o wartości osiemdziesięciu dolarów, które wypłaciłem, a potem idę do sypialni, wciąż trzymając kij. Sięgam po zegarek, który Ken i Karen kupili mi na Gwiazdkę i również nim rzucam w mężczyznę.
- Jest wart więcej niż pięć stów. A teraz wypierdalaj - tak naprawdę to nie chcę, żeby wychodził. Chcę, żeby się na mnie rzucił, bym mógł mu rozpierdolić łeb tym kijem.
- Widzimy się następnym razem, Rick - Chad grozi Richardowi, po czym kieruje się do drzwi.
- Jeśli jeszcze raz cię zobaczę, zabiję cię - zapewniam go i zamykam za nim drzwi.
• jeśli przeczytałeś/aś - zostaw komentarz •
No i jest nastepny rozdział *.* lece czytac <3
OdpowiedzUsuńjest nowy rozdział ;D
OdpowiedzUsuńszybko dodajesz <3 ^^
Wow dziękuję
OdpowiedzUsuńLecę czytać szybciutko :)
OdpowiedzUsuńKurwa Heri zawsze ma pecha :/
OdpowiedzUsuńoo! nowy rozdzial!
OdpowiedzUsuńzabieram sie do czytania c:
O MÓJ BOŻE, CO ZA ROZDZIAŁ
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!! Do tego tak szybko <3 Ciekawe co będzie dalej. Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńdziekuje ci za ten rozdzial, cudowny jak zawsze
OdpowiedzUsuńciekawe co harry zrobi ojcu tess? czekam na next
Cholera, ale bagno...
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;*
Mega *o* chciałabym , żeby Harry wrócił do Tess ;c musi wrócić!
OdpowiedzUsuńNowy rozdział:jednym słowem jest GENIALNY.
OdpowiedzUsuńNo Harry rusz się i jedź do Tessy...
boże, nie masz pojęcia jak ja cię kocham ! nie spodziewałam się że tak dużo rozdziałów będzie w tak krótkim czasie <3
OdpowiedzUsuńWow juz kolejny? Jestes genialna tak jak to opowiadanie ciekaw co Harry zrobi z ojcem Tessy
OdpowiedzUsuńJej już myślałam, że Harry serio zabije tego gościa tym kijem xp
OdpowiedzUsuńJezu, ale sie porobilo. Niech Harry pojedzie do Tessy do Seattle, byłabym w niebie <3
OdpowiedzUsuńwspaniały. *_* . Czekam na nn. Dzięki jeszcze raz za tłumaczenie.
OdpowiedzUsuńRozpieszczasz nas tak częstymi rozdziałami ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
(:
OdpowiedzUsuńOmg
OdpowiedzUsuńO boże! Modlę się tylko o to, aby Harry ruszył to Swoje seksowne dupsko i pojechał do Tessy.
OdpowiedzUsuńDziękuje Ci <3
Świetny rozdzial :)
OdpowiedzUsuńJest nowy rozdzial !!! Supcio ^^ lece czytac <3
OdpowiedzUsuńJEEEZUUU
OdpowiedzUsuńKoniec zajebisty *O* Musze przyznać, że przez chwilę się bałam o Harry'ego, ale potem zauważyłam, że się go nie boi i jest gotowy mu wpierdolić
Nieeee :( oni muszą być razem :( HARRY DO SEATTLE ALE TO JUŻ! !!!
OdpowiedzUsuńHarry ty durniu nie zastanawiaj sie dluzej tylko jedz do Seattle!
OdpowiedzUsuńgenialny =) bardzo dziękuje za to, że tłumaczysz
OdpowiedzUsuńCudowny *.*
OdpowiedzUsuńSzybko dodajesz, ale ja się nie dziwię. "After" na wattpadzie jest już skończone.
tyle że zaczęłam tłumaczyć After jak autorka była w trakcie drugiej części.
UsuńHazz jestem dumna <3
OdpowiedzUsuń*O* Wow niech Harry jedzie do Tess i jej o tym powie może przy okazji się trochę ułoży :3 cudo *-*
OdpowiedzUsuńMatko, jak Ty znajdujesz czas na dodawanie tych rozdziałów to ja nie wiem... KOCHAM CIĘ
OdpowiedzUsuńBoże, jak dobrze że zaczął myśleć o innych... NIECH TERAZ ZAPIERDALA DO SEATTLE ASDFGHJK
OdpowiedzUsuńOmg 😱😱
OdpowiedzUsuńMega :3 Czekam na następny :3
OdpowiedzUsuńHarry i jego pechowy dzień , ciekawe które z nich się pierwsze przełamie i odezwie :)
OdpowiedzUsuńKolejny rozdział *o* Lecę czytać <33
OdpowiedzUsuńco tu sie dzieje omg
OdpowiedzUsuńOmg! Kocham <3
OdpowiedzUsuńO jezu. Harry *-*
OdpowiedzUsuńO w morde, ale akcja O.O kocham to
OdpowiedzUsuńwooow niesamowite.... dziekuje za to co robisz :D jestes KOCHANA - ja
OdpowiedzUsuńWow xd koncowka jest zaskakujaca :p
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę historię.To chyba najbardziej optymistyczny rozdział od dawna. Dziękuję za tłumaczenie.
OdpowiedzUsuńTessa ogląda Pretty Little Liars? Ale super!
OdpowiedzUsuńOjciec Tess mnie wkurza. Powinien się ogarnąć przynajmniej dla niej. Ale jesteś wspaniałą tłumaczką <3 Rozdział super, chodź wiem że później Harry pewnie do niej przyjedzie znowu się prześpią. Kłótnia. Odjedzie. I w kółko to samo. Ale co tam kocham after i tyle haha ;D
OdpowiedzUsuńło cholera
OdpowiedzUsuńCudo! Cudo! Harry naprawdę się stara :3 I matko kocham, że dodajesz tak szybko <333333 Dziękuje, że to tłumaczysz i czekam na next'a :D
OdpowiedzUsuńOch jesteś wspaniała bardzo ci dziękujemy za te rozdziały ♥♡♥
OdpowiedzUsuńO ja pierdole mam nadzieję że Hazz nic nie zrobi richardowi
OdpowiedzUsuńO mój borze ;_; Harry nie bądź taki niepewny siebie ona za tabą tęskni a ty za nią, więc jedź do niej bo zaraz nie wytrzymam :c
OdpowiedzUsuńRozdział nie jest zły, ale bardzo się cieszę, że się pojawił c:
Końcówka najlepsza <3
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńFajny :) :)
OdpowiedzUsuńSuper!!!
OdpowiedzUsuńJak zwykle boski ;) + ksiazka zamowiona
OdpowiedzUsuńŚwietny!!
OdpowiedzUsuńAle sie porobilo... :)
OdpowiedzUsuńo ja pierdziele co tu się wyrabia *o* @weronika7
OdpowiedzUsuńNiezłe gówno... ;-;
OdpowiedzUsuńAle rozdzial. ! Mam tylko przeczucia ze hjak ten gosciu nie zabil ojca Tessy to Harry to zrobi ; /
OdpowiedzUsuńświetny :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Harry jest taki wspaniały. I jeszcze Smith <3 Dzięki, że tak szybko tłumaczysz ;*
OdpowiedzUsuńBoski, no Hazza coraz lepiej panuje nad swoimi emocjami :)
OdpowiedzUsuńJak Harry się zmienia! Jest taki dobry <3
OdpowiedzUsuńO kurwa jak dobrze że Tessy nie było w pobliżu!! Dziękuje za tłumaczenie xx
OdpowiedzUsuńDlaczego się ba niego nie rzucił? Myślałam że będą się nawalac a tu dupa :((
OdpowiedzUsuńAle i tak kocham ten rozdział!
A i niech się Harry w końcu do niej wybierze a nie !
Jestem w galerii i czytam sobie After
OdpowiedzUsuńJezu...Harry chce się zmienić dla Tess a tu takie coś..
OdpowiedzUsuńHarry rusz ten tyłek i jedź do niej bo ona tęskni za tobą!!!
Tak bardzo się boję że Harry wróci do dawnych nawyków i zdradzi Tess :c
OdpowiedzUsuńO kurwa!!! nic więcej! nie mam po prostu słów! Woah!
OdpowiedzUsuńTak sądziłam, że włamanie ma związek z ojcem tessy, ale ie sądziłam, że..tf
Całe szczęście, że Tessy nie było w domu.
Dziękuję, że to tłumaczysz /Grease
Wut???
OdpowiedzUsuńJgshsjvdhdjd boże Harry brakuje mi słów
OdpowiedzUsuńUwielbiam te rozmowy Harrego i Liama. Harry niby go nie lubi ale zawsze idzie do niego i rozmawiają. Jak tacy prawdziwi bracia :)
OdpowiedzUsuńTessa jest samotna, Harry jest samotny. Mogli by zrobić z tego użytek.
Smith jest uroczy <3
Dzięki za tłumaczenie i czekam na nowy :)
'jego krew brudzi mi dywan' aka najlepszy cytat z After xD
OdpowiedzUsuńO ja pitoleee! Co tu sie dzieje?
OdpowiedzUsuńŚwietny xx
Harry jestem z tb xD
Kij bejsbolowy.. Hahahah :D Nie mogłam wytrzymać.. ;D Czekam na next'a :) / Ali
OdpowiedzUsuńoooo co sie dzieje ciekawe co powie Tessa jak sie o tym dowie
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest mega! Trzeba być naprawdę boskim żeby napisać coś tak dobrego!
OdpowiedzUsuńSzkoda Mi trochę Richarda ;) rozdział jak zwykle świetny 😘
OdpowiedzUsuńwiedziałam, że Richard nie ma czystych intencji! Dalej nie moge uwierzyć, że Tess wyjechała, a Harry nie pojechał z nią ;o
OdpowiedzUsuńW pewnym momencie się rozpłakałam , a potem taki szok bo znowu to włamanie . Tak bardzo chciałabym , aby Harry ruszył tyłek do Seattle i pogodził się z Tess
OdpowiedzUsuńDziękuję za tłumaczenie ;**
omg! dzieje się
OdpowiedzUsuńtylko żeby Harry nie miał problemów bo się wścieknę
Super.
OdpowiedzUsuńMoZ Harry zadzwoni do Tess przez jej ojca czy coś..?
OdpowiedzUsuńRozdział super :) nie mg się doczekac co dalej ;)
jestem ciekawa następnych rozdziałów .. dziekuje ze tak czesto dodajesz! <3
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak bardzo się uśmiecham za każdym razem gdy widzę nowy rozdzial , dziękuję ze dajesz mi te chwile przyjemności. :*
OdpowiedzUsuńLubię czytać rozmowy Harrego i Liama. Liam zawsze mu przemówi do rozsądku.
OdpowiedzUsuńA Smith jest taki uroczy. I mówi jak Harry o małżeństwie.
Niech Harry zrozumie i do niej pojedzie :(
I już wiadomo kto się wkradał. Grrr.
Omg niech on już ruszy ten seksowny tyłek do niej,bo nie wytrzymam ): dziękuję że marnujesz swój cenny czas i tłumaczysz to dla nas <3
OdpowiedzUsuńWow wow wow! Co tam się dzieje?
OdpowiedzUsuńKocham <3 <3
OdpowiedzUsuńcudny :(((
OdpowiedzUsuńHarry rozwalił mnie jak kopnął w półkę w szklarni i zaczęło wszystko spadać i jak zaczął sie tłumaczyć Karen ha :D końcówka ciekawa czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńHarry>>
OdpowiedzUsuńHarry niczym tykająca bomba XD
OdpowiedzUsuńJa pierdziele, Harry jedź do tego Seattle. Nie jesteś popierdolony! Tessa cię kocha! I błagam nie wkrecaj się w kolejne problemy.
OdpowiedzUsuńSwietny x
OdpowiedzUsuńO boze kocham to i dziekuje tobie.
OdpowiedzUsuńnic się nie zmieniło, Tessa dalej mnie wkurwia idk czemu a Harry staje się lepszy awwww
OdpowiedzUsuńDziękuje za tłumaczenie ii z nie cierpliwością czekam na kolejną część. buziaki!! :*:*
OdpowiedzUsuńboziu, ryczę
OdpowiedzUsuńnajlepsze fanfiction na świecie
kocham tak strasznie
jejku harry jest taki cudowny
o jezu.
OdpowiedzUsuńHarry dal mu te pieniądze nie wierzę O.o
OdpowiedzUsuńCzemu on do niej nie pojedzie do tego Seattle ? Mam nadzieje ze w najbliższych rozdziałach to zrobi a jak nie to chociaż będzie wytłumaczenie jego decyzji :)
Dziękuje bardzo za tłumaczenie tego rozdziału ♥
Harry jest taki inny bez Tessy ;-; Troszczy sie o nia, martwi i wgl ... taki ciapowaty ;p
OdpowiedzUsuńTak jak czytałam te jego myśli, kiedy był z przyjaciółmi to jednak Harry dojrzał. Nie dostrzegałam tego, kiedy pod sam nos mi tego nie podstawiono.
Ojciec Tessy to jakaś tragedia -,- Harry powinien zmienić zamki..
Niech Tessie się wiedzie tam jak najlepiej ;)
Harry, w końcu znów zaczynam Go kochać. <3 Hahahaha!. :-);-)
OdpowiedzUsuńOkej, znowu komentuję kilka rozdziałów. ASDFGHJKLJHGFDSDFGYUJHGFDSERTYJKHERHJHERYHJHFRERTYUYTYJKHTRGHNHEWQSFGFDSERHHGR JA PITOLE. HARRY, KOCHAM CIĘ ADFGHJKJHGFDSDFGHKKJGFDSWYUKLKJHFDSDFHJKJHFRTYJKJHGTYK, DOBRZE, ŻE NIE WYRZUCIŁ Z MIESZKANIA RICHARDA BO TO BY BYŁO CHAMSKIE! ASDFGHJKLKJHGFDSDFHJHFDSERGHBVDS TERAZ APEWNO MU POMOŻE, TRALALLALALALAALLALAL :)))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńMALU x
Harry w akcji !!! <3 ----> :3
OdpowiedzUsuńHarry kurwa !!! Zabieraj dupe i resztę namatkow i zapowiedzielaj do Tessy !!!😡 albo ja sama wezme Cię i zatargam do tego Seattle!!! ojca Tessy oddaj na odwyk a Steph zabij kijem bejsbolowym😉taka rada 😘 tak wgl rozdział standardowo rozwala system !! Cud miud i orzeszki 💎💎💎👌👌👌
OdpowiedzUsuńLandryna_Kamajla
Pomimo tego ze Styles w stosunku do Tess zachowuje sie jak kutas... To mimo wszystko jest chyba najlepszym co moglo sie jej przydarzyc, no i taki Maly Duzy Bohater z niego : )
OdpowiedzUsuńHarry jedź do Seattle, wymów umowę najmu, zostaw całe WSU za sobą i przepisz się na uczelnię w Seattle, poszukaj mieszkania dla was w Seattle i zamieszkaj tam z Tess! Rusz dupe, dupku.
OdpowiedzUsuńja pierdole dzieje sie kurwaaaaa
OdpowiedzUsuń^^
OdpowiedzUsuńomg harry vfvgfgbhrhntgdvd
OdpowiedzUsuńJezu... We mnie jest tyle emocji, że nie moge nic konkretnego tu napisać :o.
OdpowiedzUsuńPo prostu jsjdjvhhvuduidisoodfoccndd.
Harry nie powinien dawac kasy temu gosciowi tulko rozwalic mu leb tym kijem
OdpowiedzUsuńmam wgl wrazenie ze ten facet pojedzie do Tessy i jej cos zrobi
Wow ;3
OdpowiedzUsuńNic więcej, po prosto wow c:
dobreeeee
OdpowiedzUsuńlece czytac kolejny x