Soundtrack do rozdziału:
• Lifehouse - You and Me
• The Fray - How to Save a Life
Tessa's POV:
- Jeśli nie rozmawiamy o ślubie, to idę pod prysznic. Jest siódma, a Kimberly chce jechać o 8 - oznajmiam Harry'emu, który siedzi na krawędzi łóżka, a jego łokcie spoczywają mu na kolanach.
- Nadal idziesz? - szydzi.
- Tak. Mówiłam wcześniej, pamiętasz? To był jedyny powód, dla którego chciałeś tu przyjechać - otwieram szufladę i wyciągam z niej majtki oraz pasujący stanik.
- Nie, nie jedyny - broni się. Spekulacyjnie unoszę brwi, a on przewraca oczami.
- Nie mówię, że to nie jest powód, mówię, że nie jest jedyny.
- Cały czas chcesz iść, prawda? - pytam.
- Nie, nigdy nie chciałem iść, ale jeśli ty pójdziesz, to ja też - przytakuję i wychodzę z pokoju z czystymi ubraniami w ręku. Nie wiem gdzie teraz jest, ale nie idzie za mną. Dziwi mnie, że chcę tego. Wiem, że jest wkurzony o Zayna, ale denerwuje mnie to, że znów ma tajemnice. Z drugiej strony cieszę się, że jest tutaj, więc nie chcę tracić czasu na kłótnie.
Owijam ręcznik wokół głowy, aby włosy nie zmoczyły mi się pod prysznicem. Nie mam czasu na zabawę z nimi. Woda łagodzi napięcie w moich ramionach, ale nie pomoże mojej głowie, cóż, muszę być w lepszym nastroju w ciągu następnej godziny. Jestem pewna, że Harry będzie myślał całą noc. Chciałabym się dobrze bawić z Christianem i Kimberly, liczę na to, że nie będzie niezręcznej ciszy, lub jakiejś publicznej kłótni, chcę żebyśmy się dogadywali i żebyśmy oboje byli szczęśliwi. Nie byłam na żadnym wieczornym wypadzie odkąd tu przyjechałam. Mam nadzieję, że ten pierwszy będzie tak udany jak tylko się da. Jak to możliwe, że Harry'emu zmienił się tak szybko nastrój, gdy dowiedział się o spotkaniu z Zaynem?
Moje poczucie winy nie chce odejść, jednak czuję ulgę, gdy moje irracjonalne myśli spływają wraz z pianą.
Harry puka do drzwi, kiedy wyłączam prysznic. Owijam ręcznik wokól mojego ciała i biorę oddech zanim mówię.
- Będę gotowa za dziesięć minut. Muszę ogarnąć włosy - spoglądam w lustro, a chłopak stoi za mną.
- Co z nimi nie tak? - Harry przygląda się nieładowi na mojej głowie.
- Są kompletnie rozczochrane - śmieję się. - To nie potrwa długo.
- Ubierasz to? - jego oczy wędrują na czarną sukienkę. Kiedy ostatni raz miałam ją na sobie doprowadziła do katastrofalnej nocy.
- Kimberly powiedziała, że trzeba tam wyglądać.
- Nadal idziesz? - szydzi.
- Tak. Mówiłam wcześniej, pamiętasz? To był jedyny powód, dla którego chciałeś tu przyjechać - otwieram szufladę i wyciągam z niej majtki oraz pasujący stanik.
- Nie, nie jedyny - broni się. Spekulacyjnie unoszę brwi, a on przewraca oczami.
- Nie mówię, że to nie jest powód, mówię, że nie jest jedyny.
- Cały czas chcesz iść, prawda? - pytam.
- Nie, nigdy nie chciałem iść, ale jeśli ty pójdziesz, to ja też - przytakuję i wychodzę z pokoju z czystymi ubraniami w ręku. Nie wiem gdzie teraz jest, ale nie idzie za mną. Dziwi mnie, że chcę tego. Wiem, że jest wkurzony o Zayna, ale denerwuje mnie to, że znów ma tajemnice. Z drugiej strony cieszę się, że jest tutaj, więc nie chcę tracić czasu na kłótnie.
Owijam ręcznik wokół głowy, aby włosy nie zmoczyły mi się pod prysznicem. Nie mam czasu na zabawę z nimi. Woda łagodzi napięcie w moich ramionach, ale nie pomoże mojej głowie, cóż, muszę być w lepszym nastroju w ciągu następnej godziny. Jestem pewna, że Harry będzie myślał całą noc. Chciałabym się dobrze bawić z Christianem i Kimberly, liczę na to, że nie będzie niezręcznej ciszy, lub jakiejś publicznej kłótni, chcę żebyśmy się dogadywali i żebyśmy oboje byli szczęśliwi. Nie byłam na żadnym wieczornym wypadzie odkąd tu przyjechałam. Mam nadzieję, że ten pierwszy będzie tak udany jak tylko się da. Jak to możliwe, że Harry'emu zmienił się tak szybko nastrój, gdy dowiedział się o spotkaniu z Zaynem?
Moje poczucie winy nie chce odejść, jednak czuję ulgę, gdy moje irracjonalne myśli spływają wraz z pianą.
Harry puka do drzwi, kiedy wyłączam prysznic. Owijam ręcznik wokól mojego ciała i biorę oddech zanim mówię.
- Będę gotowa za dziesięć minut. Muszę ogarnąć włosy - spoglądam w lustro, a chłopak stoi za mną.
- Co z nimi nie tak? - Harry przygląda się nieładowi na mojej głowie.
- Są kompletnie rozczochrane - śmieję się. - To nie potrwa długo.
- Ubierasz to? - jego oczy wędrują na czarną sukienkę. Kiedy ostatni raz miałam ją na sobie doprowadziła do katastrofalnej nocy.
- Kimberly powiedziała, że trzeba tam wyglądać.
- Co masz na myśli? - Harry spogląda na swoje jeansy i czarny T-shirt.
Śmieję się i wzruszam ramionami, gdy wyobrażam sobie Kimberly każącą zmienić Harry'emu strój.
- Nie będę się przebierał - oznajmia, a ja ponownie wzruszam ramionami.
Harry nie spuszcza wzroku z mojego odbicia, podczas gdy ja próbuję rozczesać niesfornie pokręcone, przez parę spod prysznica, włosy. Nie ma na nie rady, więc robię z nich niski kok. Mój makijaż wygląda naprawdę dobrze. Wygląda na to, że właśnie przez to przypłaciłam kiepską fryzurą.
- Zostajesz do niedzieli? - chcę się upewnić, że napięcie między nami jest opanowane i nie będziemy się kłócić w nocy.
- Tak, a co? - pyta chłodno.
- Pomyślałam, że w piątek moglibyśmy wrócić do Pullman, bo chcę spotkać się z Liamem i Karen. Z twoim tatą też.
- A co z twoim?
- Och, racja - chwilowo zapomniałam o własnym ojcu.
- Naprawę starałam się nie myśleć o tej sytuacji, dopóki się więcej nie dowiem.
- Jesteś pewna, że chcesz tam iść? - pyta.
- Tak. Teraz tam nie mieszkam. Zawsze mogę wrócić, jeśli zechcę.
- Nie wiem czy to dobry pomysł...
- Czemu nie? - bardzo tęsknię za Liamem.
- Nie wiem - pociera swój kark rękoma. - Cały ten szajs ze Steph i Zaynem...
- Harry, nie idę znów spotkać się z Zaynem, i póki Steph nie pojawi się w mieszkaniu lub w domu twojego ojca, to i tak jej nie spotkam.
- Nadal myślę, że nie powinnaś.
- Musisz trochę odpuścić.
- Trochę odpuścić?
- Tak, nie możesz mieć wszystkiego pod kontrolą.
Jego mózg wychwytuje ostatnie zdanie, gapi się na mnie.
- I ze wszystkich ludzi, to Ty właśnie mi to mówisz?
- Tak tylko powiedziałam. Nie możesz powstrzymać mnie przed wyjazdem do Pullman tylko, dlatego, że boisz się, że spotkam Zayna.
- Nie będę się przebierał - oznajmia, a ja ponownie wzruszam ramionami.
Harry nie spuszcza wzroku z mojego odbicia, podczas gdy ja próbuję rozczesać niesfornie pokręcone, przez parę spod prysznica, włosy. Nie ma na nie rady, więc robię z nich niski kok. Mój makijaż wygląda naprawdę dobrze. Wygląda na to, że właśnie przez to przypłaciłam kiepską fryzurą.
- Zostajesz do niedzieli? - chcę się upewnić, że napięcie między nami jest opanowane i nie będziemy się kłócić w nocy.
- Tak, a co? - pyta chłodno.
- Pomyślałam, że w piątek moglibyśmy wrócić do Pullman, bo chcę spotkać się z Liamem i Karen. Z twoim tatą też.
- A co z twoim?
- Och, racja - chwilowo zapomniałam o własnym ojcu.
- Naprawę starałam się nie myśleć o tej sytuacji, dopóki się więcej nie dowiem.
- Jesteś pewna, że chcesz tam iść? - pyta.
- Tak. Teraz tam nie mieszkam. Zawsze mogę wrócić, jeśli zechcę.
- Nie wiem czy to dobry pomysł...
- Czemu nie? - bardzo tęsknię za Liamem.
- Nie wiem - pociera swój kark rękoma. - Cały ten szajs ze Steph i Zaynem...
- Harry, nie idę znów spotkać się z Zaynem, i póki Steph nie pojawi się w mieszkaniu lub w domu twojego ojca, to i tak jej nie spotkam.
- Nadal myślę, że nie powinnaś.
- Musisz trochę odpuścić.
- Trochę odpuścić?
- Tak, nie możesz mieć wszystkiego pod kontrolą.
Jego mózg wychwytuje ostatnie zdanie, gapi się na mnie.
- I ze wszystkich ludzi, to Ty właśnie mi to mówisz?
- Tak tylko powiedziałam. Nie możesz powstrzymać mnie przed wyjazdem do Pullman tylko, dlatego, że boisz się, że spotkam Zayna.
- Skończyłaś? - pyta, pochylając się nad zlewem.
- Z argumentami czy włosami? - uśmiecham się do niego głupio.
- Ale ty mnie denerwujesz - śmieje się i klepie mnie w tyłek, gdy opuszczam łazienkę.
- Jestem już gotowa, tylko wezmę jeszcze torebkę - oznajmiam Harry'emu, a on idzie do salonu, gdzie znajduje się Christian.
Biorę torebkę i sprawdzam telefon. Muszę wkrótce zadzwonić do mojej matki. Nie mogę wciąż tego odkładać, bo i tak nie przestanie wybierać mojego numeru. Jest też wiadomość od Zayna.
'Proszę, nie bądź na mnie zła za dzisiejszy wieczór. Zachowałem się jak kretyn, nie chciałem. Przepraszam'
Nie odpowiadam, tylko usuwam wiadomość i chowam telefon do torebki. Moja przyjaźń z Zaynem jest teraz skończona.
Zwodziłam go przez cały czas i z czasem sytuacja robiła się coraz gorsza. To nie jest w porządku wobec niego i Harry'ego. Harry i ja mamy wystarczająco dużo problemów i denerwuje mnie to jako kobietę, że zabrania mi zobaczyć się z Zaynem, ale nie mogę zaprzeczyć, że byłabym ogromną hipokrytką, gdybym kontynuowała naszą przyjaźń. Nigdy nie chciałabym, żeby Harry przyjaźnił się z Molly i spędzał z nią czas sam na sam. Gdy tylko o tym pomyślę, robi mi się niedobrze. Zayn wywoł te uczucia i to nie jest w porządku wobec Harry'ego. Mulat jest dla mnie miły i pomógł mi wiele razy, ale nie podoba mi się to, jak się czuję, gdy z nim rozmawiam.
Kiedy wracam do salonu, Harry trzyma ręce we włosach.
- Nie, do cholery - rozdrażniony odsuwa się od Christiana.
- Poplamione krwią jeansy i ta brudna koszula nie nadają się do klubu niezależnie od znajomości z właścicielem - Christian rzuca jakąś czarną tkaninę w kierunku klatki piersiowej Harry'ego.
- Nie założę tego - mówi, pozwalając jej upaść u stóp Vance'a.
- Nie bądź dzieckiem, po prostu to załóż.
- Jeśli to ubiorę, to zostawiam jeansy - Harry negocjuje i patrzy na mnie, szukając poparcia.
- Nie przywiozłeś żadnych ubrań, które nie byłyby zakrwawione? - śmieje się Christian i pochyla, aby podnieść koszulę.
- Możesz ubrać swoje czarne jeansy, Harry - proponuję.
- Zgoda, daj mi, kurwa, tę koszulę - Harry wyrywa materiał z rąk Vance'a i pokazuje mu środkowy palec, po czym rusza w stronę korytarza.
- Mógłby też coś zrobić z włosami - dokucza Christian, a ja nie mogę powstrzymać się od śmiechu.
- Och, mógłbyś zostawić go w spokoju. Nie będę go powstrzymywać, jeśli będzie chciał ci podbić oko - Kimberly żartuje ze swoim narzeczonym.
- Jasne, jasne - obejmuje ją i całuje w usta.
Odwracam się, gdy słyszę dzwonek do drzwi.
- To pewnie Lillian - mówi Kimberly, wydostając się z uścisku Christiana.
Harry wchodzi do pokoju w tym samym momencie, gdy Lillian pojawia się w drzwiach.
- Co ona tu robi? - stęka.
- Nie bądź niemiły, ona jest twoją przyjaciółką, pamiętasz? - na początku Lillian nie przypadła mi do gustu, ale z czasem ją polubiłam, chociaż nie widziałam jej odkąd wyjechaliśmy na urlop.
- Nie jest.
- Tessa! Harry! - niebieskooka dziewczyna wita nas szerokim uśmiechem. Cieszę się, że nie ubrała takiej samej sukinki jak ja, ponieważ gdy ją pierwszy raz spotkałam miałyśmy identyczne.
- Hej - odwzajemniam uśmiech, a Harry krótko kiwa głową,
- Wyglądasz świetnie - komplementuje dziewczyna.
- Dziękuję, ty też - jest ubrana w prosty sweter i spodnie w kolorze khaki.
- Okej, jeśli jesteście gotowe... - narzeka Harry.
- Miło cię widzieć, Harry - przewraca na niego oczami. Chłopak nieco zmiękczony posyła jej uśmiech.
- Smith jest na górze, więc nie powinniśmy wrócić później niż o północy - Kimberly biega po całym pokoju, zakłada obcasy i sprawdza makijaż w dużym lustrze nad kanapą.
- Gotowa, kochanie? - pyta Christian.
- My pojedziemy osobno - oznajmia Harry.
- Czemu? Przecież mamy na dzisiaj kierowcę - informuje go Christian.
- Chcę jechać swoim samochodem.
- Jak wolisz - pan Vance wzrusza ramionami, a Harry zamyka mieszkanie.
Nie miałam czasu, aby przyjrzeć się koszulce, którą Christian dał Harry'emu. To czarny T-shirt z długim rękawem i guzikiem na dole, zupełnie niepodobny do tego tych, które Harry zwykle nosi, a różnica polega na tym, że ta koszula ma ledwo zauważalny zwierzęcy print.
- Nic nie mów - Harry widzi moje spojrzenie.
- Nie mówię - przygryzam wargę, słysząc jak marudzi.
- Ta koszula jest ohydna - stwierdza.
Chichoczę przez całą drogę do samochodu.
Chłopak włącza nawigację w telefonie, podczas gdy ja siadam na miejscu pasażera i słyszę jak jęczy z powodu koszuli, do której założenia został 'zmuszony'.
Klub znajduje się w centrum Seattle, a ulice są tak przepełnione, jak gdyby to była sobota, a jest przecież jest środa. Czekamy przed samochodem, kiedy podjeżdża lśniący czarny pojazd, z którego wychodzą Kimberly i Christian.
- Bogaty drań - stwierdza Harry i ściska ręką moje udo.
Łysy mężczyzna z rześkim uśmiechem przepuszcza nas przez wejście. Kimberly prowadzi nas do środka ciemnego klubu. Wewnątrz znajdują się stoły zrobione z szarych bloczków kamiennych, a czarna kanapa kontrastuje z białymi poduszkami. Jedynym 'kolorowym' akcentem są róże stojące na stołach.
- Świetnie - Harry przewraca oczami. Wygląda naprawę pięknie w blasku świateł, a koszula Christiana, którą ma na sobie i czarne jeansy sprawiają, że moje hormony szaleją.
- Fajnie, prawda? - Kimberly obraca się.
- No - odpowiada Harry. Kiedy wokół stolika robi się tłoczno, jego ręka oplata moje biodra tak, żebym znalazła się bliżej niego.
- Christian czeka na nas w naszej sekcji dla VIP-ów - informuje nas Kimberly. Cicha muzyka w klubie jest relaksująca i jednocześnie pobudzająca. Satynowa zasłona odsuwa się, ukazując średniej wielkości pomieszczenie, z czterema sofami przy ścianach z zasłon oraz duży kamienny stół pokryty butelkami alkoholu, miską z lodem i koreczkami. Prawie nie zauważam Maxa siedzącego na jednej z kanap, tuż obok Christiana.
Świetnie.
Max ociera się o złą drogę i wiem, że Harry'ego nie obchodzi nic więcej. Chłopak znów obejmuje mnie ramieniem i rzuca piorunujące spojrzenie w kierunku Christiana.
- Miło znów cię widzieć, Max - uśmiecha się Kimberly. Ona jest świetna.
- Ciebie też, kochana - na jego twarzy pojawia się uśmiech. Bierze jej rękę w dłoń i przyciąga do ust.
- Przepraszam - słyszę za sobą damski głos. Harry i ja przesuwamy się na bok, a Sasha przechodzi przez małą przestrzeń. Krótka sukienka zdecydowanie pomogła dostać się jej do tego pomieszczenia.
- Super - mówi po chwili Harry.
- Sasha - Kimberly próbuje udawać, że cieszy się na jej widok, jednak nie udaje jej się to. Jedną z wad Kim jest to, że nie potrafi opanować emocji.
Sasha uśmiecha się ciepło do Kimberly i zajmuje miejsce na sofie obok Maxa. Jego ciemne oczy napotykają moje, jak gdyby prosił, abym usiadła obok nich. Patrzę za Harrym, gdy ciągnie mnie na kanapę naprzeciwko nich. Kimberly siada na kolanach Christiana i sięga ręką po butelkę szampana.
- Co myślisz o tym miejscu, Thereso? - głos Maxa jest jednocześnie gładki i mocny.
- Uhm - jęczę, słysząc swoje pełne imię. - Jest miłe.
- Chce ktoś szampana? - proponuje Kimberly.
- Ja nie chcę, ale Tessa owszem - odpowiada za mnie Harry.
Opieram się na jego ramieniu.
- Z argumentami czy włosami? - uśmiecham się do niego głupio.
- Ale ty mnie denerwujesz - śmieje się i klepie mnie w tyłek, gdy opuszczam łazienkę.
- Jestem już gotowa, tylko wezmę jeszcze torebkę - oznajmiam Harry'emu, a on idzie do salonu, gdzie znajduje się Christian.
Biorę torebkę i sprawdzam telefon. Muszę wkrótce zadzwonić do mojej matki. Nie mogę wciąż tego odkładać, bo i tak nie przestanie wybierać mojego numeru. Jest też wiadomość od Zayna.
'Proszę, nie bądź na mnie zła za dzisiejszy wieczór. Zachowałem się jak kretyn, nie chciałem. Przepraszam'
Nie odpowiadam, tylko usuwam wiadomość i chowam telefon do torebki. Moja przyjaźń z Zaynem jest teraz skończona.
Zwodziłam go przez cały czas i z czasem sytuacja robiła się coraz gorsza. To nie jest w porządku wobec niego i Harry'ego. Harry i ja mamy wystarczająco dużo problemów i denerwuje mnie to jako kobietę, że zabrania mi zobaczyć się z Zaynem, ale nie mogę zaprzeczyć, że byłabym ogromną hipokrytką, gdybym kontynuowała naszą przyjaźń. Nigdy nie chciałabym, żeby Harry przyjaźnił się z Molly i spędzał z nią czas sam na sam. Gdy tylko o tym pomyślę, robi mi się niedobrze. Zayn wywoł te uczucia i to nie jest w porządku wobec Harry'ego. Mulat jest dla mnie miły i pomógł mi wiele razy, ale nie podoba mi się to, jak się czuję, gdy z nim rozmawiam.
Kiedy wracam do salonu, Harry trzyma ręce we włosach.
- Nie, do cholery - rozdrażniony odsuwa się od Christiana.
- Poplamione krwią jeansy i ta brudna koszula nie nadają się do klubu niezależnie od znajomości z właścicielem - Christian rzuca jakąś czarną tkaninę w kierunku klatki piersiowej Harry'ego.
- Nie założę tego - mówi, pozwalając jej upaść u stóp Vance'a.
- Nie bądź dzieckiem, po prostu to załóż.
- Jeśli to ubiorę, to zostawiam jeansy - Harry negocjuje i patrzy na mnie, szukając poparcia.
- Nie przywiozłeś żadnych ubrań, które nie byłyby zakrwawione? - śmieje się Christian i pochyla, aby podnieść koszulę.
- Możesz ubrać swoje czarne jeansy, Harry - proponuję.
- Zgoda, daj mi, kurwa, tę koszulę - Harry wyrywa materiał z rąk Vance'a i pokazuje mu środkowy palec, po czym rusza w stronę korytarza.
- Mógłby też coś zrobić z włosami - dokucza Christian, a ja nie mogę powstrzymać się od śmiechu.
- Och, mógłbyś zostawić go w spokoju. Nie będę go powstrzymywać, jeśli będzie chciał ci podbić oko - Kimberly żartuje ze swoim narzeczonym.
- Jasne, jasne - obejmuje ją i całuje w usta.
Odwracam się, gdy słyszę dzwonek do drzwi.
- To pewnie Lillian - mówi Kimberly, wydostając się z uścisku Christiana.
Harry wchodzi do pokoju w tym samym momencie, gdy Lillian pojawia się w drzwiach.
- Co ona tu robi? - stęka.
- Nie bądź niemiły, ona jest twoją przyjaciółką, pamiętasz? - na początku Lillian nie przypadła mi do gustu, ale z czasem ją polubiłam, chociaż nie widziałam jej odkąd wyjechaliśmy na urlop.
- Nie jest.
- Tessa! Harry! - niebieskooka dziewczyna wita nas szerokim uśmiechem. Cieszę się, że nie ubrała takiej samej sukinki jak ja, ponieważ gdy ją pierwszy raz spotkałam miałyśmy identyczne.
- Hej - odwzajemniam uśmiech, a Harry krótko kiwa głową,
- Wyglądasz świetnie - komplementuje dziewczyna.
- Dziękuję, ty też - jest ubrana w prosty sweter i spodnie w kolorze khaki.
- Okej, jeśli jesteście gotowe... - narzeka Harry.
- Miło cię widzieć, Harry - przewraca na niego oczami. Chłopak nieco zmiękczony posyła jej uśmiech.
- Smith jest na górze, więc nie powinniśmy wrócić później niż o północy - Kimberly biega po całym pokoju, zakłada obcasy i sprawdza makijaż w dużym lustrze nad kanapą.
- Gotowa, kochanie? - pyta Christian.
- My pojedziemy osobno - oznajmia Harry.
- Czemu? Przecież mamy na dzisiaj kierowcę - informuje go Christian.
- Chcę jechać swoim samochodem.
- Jak wolisz - pan Vance wzrusza ramionami, a Harry zamyka mieszkanie.
Nie miałam czasu, aby przyjrzeć się koszulce, którą Christian dał Harry'emu. To czarny T-shirt z długim rękawem i guzikiem na dole, zupełnie niepodobny do tego tych, które Harry zwykle nosi, a różnica polega na tym, że ta koszula ma ledwo zauważalny zwierzęcy print.
- Nic nie mów - Harry widzi moje spojrzenie.
- Nie mówię - przygryzam wargę, słysząc jak marudzi.
- Ta koszula jest ohydna - stwierdza.
Chichoczę przez całą drogę do samochodu.
Chłopak włącza nawigację w telefonie, podczas gdy ja siadam na miejscu pasażera i słyszę jak jęczy z powodu koszuli, do której założenia został 'zmuszony'.
Klub znajduje się w centrum Seattle, a ulice są tak przepełnione, jak gdyby to była sobota, a jest przecież jest środa. Czekamy przed samochodem, kiedy podjeżdża lśniący czarny pojazd, z którego wychodzą Kimberly i Christian.
- Bogaty drań - stwierdza Harry i ściska ręką moje udo.
Łysy mężczyzna z rześkim uśmiechem przepuszcza nas przez wejście. Kimberly prowadzi nas do środka ciemnego klubu. Wewnątrz znajdują się stoły zrobione z szarych bloczków kamiennych, a czarna kanapa kontrastuje z białymi poduszkami. Jedynym 'kolorowym' akcentem są róże stojące na stołach.
- Świetnie - Harry przewraca oczami. Wygląda naprawę pięknie w blasku świateł, a koszula Christiana, którą ma na sobie i czarne jeansy sprawiają, że moje hormony szaleją.
- Fajnie, prawda? - Kimberly obraca się.
- No - odpowiada Harry. Kiedy wokół stolika robi się tłoczno, jego ręka oplata moje biodra tak, żebym znalazła się bliżej niego.
- Christian czeka na nas w naszej sekcji dla VIP-ów - informuje nas Kimberly. Cicha muzyka w klubie jest relaksująca i jednocześnie pobudzająca. Satynowa zasłona odsuwa się, ukazując średniej wielkości pomieszczenie, z czterema sofami przy ścianach z zasłon oraz duży kamienny stół pokryty butelkami alkoholu, miską z lodem i koreczkami. Prawie nie zauważam Maxa siedzącego na jednej z kanap, tuż obok Christiana.
Świetnie.
Max ociera się o złą drogę i wiem, że Harry'ego nie obchodzi nic więcej. Chłopak znów obejmuje mnie ramieniem i rzuca piorunujące spojrzenie w kierunku Christiana.
- Miło znów cię widzieć, Max - uśmiecha się Kimberly. Ona jest świetna.
- Ciebie też, kochana - na jego twarzy pojawia się uśmiech. Bierze jej rękę w dłoń i przyciąga do ust.
- Przepraszam - słyszę za sobą damski głos. Harry i ja przesuwamy się na bok, a Sasha przechodzi przez małą przestrzeń. Krótka sukienka zdecydowanie pomogła dostać się jej do tego pomieszczenia.
- Super - mówi po chwili Harry.
- Sasha - Kimberly próbuje udawać, że cieszy się na jej widok, jednak nie udaje jej się to. Jedną z wad Kim jest to, że nie potrafi opanować emocji.
Sasha uśmiecha się ciepło do Kimberly i zajmuje miejsce na sofie obok Maxa. Jego ciemne oczy napotykają moje, jak gdyby prosił, abym usiadła obok nich. Patrzę za Harrym, gdy ciągnie mnie na kanapę naprzeciwko nich. Kimberly siada na kolanach Christiana i sięga ręką po butelkę szampana.
- Co myślisz o tym miejscu, Thereso? - głos Maxa jest jednocześnie gładki i mocny.
- Uhm - jęczę, słysząc swoje pełne imię. - Jest miłe.
- Chce ktoś szampana? - proponuje Kimberly.
- Ja nie chcę, ale Tessa owszem - odpowiada za mnie Harry.
Opieram się na jego ramieniu.
- Jeśli ty nie pijesz, ja też nie powinnam.
- Spokojnie, nie mam nic przeciwko, ja po prostu nie chcę.
- Dziękuję, nie chcę - posyłam uśmiech Kimberly.
Harry marszczy brwi i kładzie pełny kieliszek na stole.
- Spokojnie, nie mam nic przeciwko, ja po prostu nie chcę.
- Dziękuję, nie chcę - posyłam uśmiech Kimberly.
Harry marszczy brwi i kładzie pełny kieliszek na stole.
- Powinnaś się napić, miałaś długi dzień.
- Chcesz mnie upić tylko po to, bym nie zadawała żadnych pytań - szepczę i przewracam oczami.
- Nieprawda - uśmiecha się, rozbawiony. - Po prostu chcę, żebyś spędziła miło czas, czy nie tego przypadkiem chciałaś?
- Nie potrzebuję alkoholu, żeby się dobrze bawić - kiedy spoglądam na salę zauważam, że nikt nie zwraca uwagi na naszą rozmowę.
- Nigdy nie powiedziałem, że potrzebujesz. Tylko mówię, że twoja przyjaciółka oferuje ci szampana, który pewnie kosztował więcej, niż mój i twój strój razem wzięte.
- Dobra uwaga - opieram się na jego ramieniu, a on umieszcza kieliszek w mojej dłoni. - Wypiję tylko jednen - mówię.
Trzydzieści minut później, kończę drugą kolejkę i próbuję nie czuć się niekomfortowo, kiedy Sasha przemieszcza się wokół małej przestrzeni. Wiem, że chce tylko tańczyć, ale mogłaby iść na salę do tego przeznaczoną.
Próbuje zdobyć uwagę przez rozpustę.
Zatykam usta, żeby nie powiedzieć tych słów głośno.
- Co? - Harry jest znudzony. Bardzo znudzony. Przy okazji gapi się na czarną zasłonę, a jego dłoń przeciąga się po moich plecach.
Potrząsam głową. Nie powinnam myśleć takich rzeczy o kobiecie, której nawet nie znam. Jedyne co wiem na jej temat to to, że sypia z żonatym mężczyzną.
Nic nie poradzę, że jej nie lubię.
- Czy możemy wyjść? - Harry szepcze mi w szyję. Jego ręka przenosi się z kanapy na moje udo.
- Poczekaj chwilkę - mówię do niego. Niekoniecznie mi się nudzi, ale wolałabym spędzić trochę czasu z Harrym, unikając kontaktu wzrokowego z Sashą.
- Tessa, idziesz tańczyć? - zachęca Kimbrely, a Harry się spina.
- Nie tańczę zbyt dobrze, zapomniałaś? - moje myśli podążają do ostatniego razu, gdy wyszłam z Kimberly do nocnego klubu. Tańczyłam z jakimś kolesiem, aby zrobić na złość Harry'emu mimo tego, że go tam nie było. Miałam wtedy złamane serce, więc niestety nie myślałam trzeźwo. Facet zaczął mnie całować i praktycznie skończyło się gwałtem w moim pokoju w hotelu, gdzie Harry później znalazł Trevora. To było ogromnie nieporozumienie, ale kiedy wracam myślami do tej nocy, nie kończy się to dobrze.
- Więc chodź się przejść, czy coś. Wyglądasz jakbyś miała zasnąć.
- Okej - zgadzam się i staję na nogi. - Idziesz? - pytam Harry'ego, a on pozrąsa głową.
- Nic jej nie będzie, wrócimy za moment - Kimberly go zapewnia.
Nie patrzy na nią zadowolony, ale też nie próbuje jej zatrzymać. Stara się pokazać mi, że nie jest niezadowolony i kocham to w nim.
- Jeśli ją zgubisz, nie trudź się wracać - Harry ostrzega Kimberly z uśmiechem. Kim wybucha śmiechem i ciągnie mnie do wyjścia.
Harry's POV:
- Chcesz mnie upić tylko po to, bym nie zadawała żadnych pytań - szepczę i przewracam oczami.
- Nieprawda - uśmiecha się, rozbawiony. - Po prostu chcę, żebyś spędziła miło czas, czy nie tego przypadkiem chciałaś?
- Nie potrzebuję alkoholu, żeby się dobrze bawić - kiedy spoglądam na salę zauważam, że nikt nie zwraca uwagi na naszą rozmowę.
- Nigdy nie powiedziałem, że potrzebujesz. Tylko mówię, że twoja przyjaciółka oferuje ci szampana, który pewnie kosztował więcej, niż mój i twój strój razem wzięte.
- Dobra uwaga - opieram się na jego ramieniu, a on umieszcza kieliszek w mojej dłoni. - Wypiję tylko jednen - mówię.
Trzydzieści minut później, kończę drugą kolejkę i próbuję nie czuć się niekomfortowo, kiedy Sasha przemieszcza się wokół małej przestrzeni. Wiem, że chce tylko tańczyć, ale mogłaby iść na salę do tego przeznaczoną.
Próbuje zdobyć uwagę przez rozpustę.
Zatykam usta, żeby nie powiedzieć tych słów głośno.
- Co? - Harry jest znudzony. Bardzo znudzony. Przy okazji gapi się na czarną zasłonę, a jego dłoń przeciąga się po moich plecach.
Potrząsam głową. Nie powinnam myśleć takich rzeczy o kobiecie, której nawet nie znam. Jedyne co wiem na jej temat to to, że sypia z żonatym mężczyzną.
Nic nie poradzę, że jej nie lubię.
- Czy możemy wyjść? - Harry szepcze mi w szyję. Jego ręka przenosi się z kanapy na moje udo.
- Poczekaj chwilkę - mówię do niego. Niekoniecznie mi się nudzi, ale wolałabym spędzić trochę czasu z Harrym, unikając kontaktu wzrokowego z Sashą.
- Tessa, idziesz tańczyć? - zachęca Kimbrely, a Harry się spina.
- Nie tańczę zbyt dobrze, zapomniałaś? - moje myśli podążają do ostatniego razu, gdy wyszłam z Kimberly do nocnego klubu. Tańczyłam z jakimś kolesiem, aby zrobić na złość Harry'emu mimo tego, że go tam nie było. Miałam wtedy złamane serce, więc niestety nie myślałam trzeźwo. Facet zaczął mnie całować i praktycznie skończyło się gwałtem w moim pokoju w hotelu, gdzie Harry później znalazł Trevora. To było ogromnie nieporozumienie, ale kiedy wracam myślami do tej nocy, nie kończy się to dobrze.
- Więc chodź się przejść, czy coś. Wyglądasz jakbyś miała zasnąć.
- Okej - zgadzam się i staję na nogi. - Idziesz? - pytam Harry'ego, a on pozrąsa głową.
- Nic jej nie będzie, wrócimy za moment - Kimberly go zapewnia.
Nie patrzy na nią zadowolony, ale też nie próbuje jej zatrzymać. Stara się pokazać mi, że nie jest niezadowolony i kocham to w nim.
- Jeśli ją zgubisz, nie trudź się wracać - Harry ostrzega Kimberly z uśmiechem. Kim wybucha śmiechem i ciągnie mnie do wyjścia.
Harry's POV:
- Gdzie ona wzięła Theresę? - pyta mnie Max.
- Tessę - poprawiam go. Skąd on, kurwa, wie, że ona ma na imię Theresa?
Myślę, że to chyba oczywiste, ale nie podoba mi się to.
- Tessa... - uśmiecha się i bierze duży łyk szampana. - Jest uroczą dziewczyną.
Sięgam po butelkę wody i ignoruję jego komentarz. Nie jestem zainteresowany rozmową z nim. Powinienem pójść z nimi tam, gdziekolwiek teraz są. Próbuję pokazać Tessie, że potrafię się 'rozchmurzyć' i patrzcie, gdzie mnie to prowadzi.
- Wrócę za sekundę, zespół właśnie przyjechał - informuje mnie Christian. Wkłada swój telefon do kieszeni spodni. Max wstaje i podąża za nim, daje mu radę jak się dobrze bawić i bierze więcej szampana.
To nie może być prawda, że zostawili mnie tu z tą laską.
- Spójrz, zostaliśmy tylko we dwoje - mówi Stacey, potwierdzając dokładną sytuację w jakiej jesteśmy.
- Mhm - kręcę plastikową zakrętką wokół kamiennego stołu.
- Co myślisz o tym miejscu? Max mówi, że jest zatłoczone od dnia otwarcia - uśmiecha się do mnie. Próbuję nie zwracać uwagi, gdy szarpie dół swojej krótkiej sukienki, żeby pokazać rozcięcie... lub jego brak.
- Jest otwarte od kilku dni, oczywiście, że są tłumy.
- I tak to fajne miejsce - rozkłada, a potem znów krzyżuje nogi.
Czy ona może być jeszcze bardziej zdesperowana? W tym momencie nie jestem w stanie powiedzieć, czy chce czegoś ode mnie, czy faktycznie taka jest. Ignoruję ją, a ona pochyla się nad stołem pomiędzy nami.
- Chcesz zatańczyć? Obok jest sala - przejeżdża długimi paznokciami po moim rękawie, ale wyszarpuję się.
- Pojebało cię? - Przesuwam się na inne miejsce. Rok temu pewnie wziąłbym jej zdesperowany tyłek do łazienki i pieprzył, ale teraz na samą myśl chce mi się wymiotować na jej białą sukienkę.
- Co? Tylko spytałam, czy chcesz zatańczyć.
- Tańcz ze swoim żonatym chłopakiem.
Podnoszę się i odsuwam zasłonę w nadziei, że zobaczę Tessę.
- Nie osądzaj, nic o mnie nie wiesz.
- Wiem wystarczająco dużo.
- Taa, więc powinieneś wiedzieć, że ja też wiem kilka rzeczy o tobie.
- Doprawdy? - śmieję się.
- A, owszem - mruży na mnie oczy. Jestem pewny, że próbuje mnie zastraszyć.
- Jeśli wiedziałabyś jakieś gówno o mnie, to nie groziłabyś mi teraz - ostrzegam ją.
- Jesteś dokładnie taki jak mówiła... - przybliża kieliszek do ust, a ja zostawiam ją samą, więc mogę iść szukać Tessy, żebyśmy mogli, do cholery, stąd iść.
Dokładnie taki jak kto mówił? Kim ona myśli, że jest? Christian ma szczęście, że obiecałem Tessie miły wieczór, inaczej Max odpowiedziałby za swoje niewyparzone usta. Okrążam klub poszukując błyszczącej sukienki Tessy i jasnych blond włosów Kimberly. Dziękuję za to, że to nie jedno z tych miejsc, gdzie wszyscy cały czas tańczą. Tutaj większość ludzi zostaje przy stołach, co czyni moje poszukiwania łatwiejszymi. W końcu zastaję je przy barze rozmawiające z Christianem, Maxem i innym mężczyzną. Tessa jest odwrócona do mnie plecami, ale mogę stwierdzić, że jest zdenerwowana. Kolejna osoba dołącza do nich i im bliżej jestem, pierwszy mężczyzna wydaje się coraz bardziej i bardziej znajomy.
- Harry, tu jesteś! - Kimberly wyciąga ręce, żeby dotknąć moich ramion, ale wymijam ją i podchodzę do Tessy. Kiedy odwraca się do mnie, jej szare oczy ostrożnie przekierowują moje w stronę mężczyzny.
- Pamiętasz profesora Soto, prawda?
To są, kurwa, jakieś jaja.
- Jonah - poprawia ją. Wyciąga rękę, aby uścisnąć moją, jednak jestem zbyt zaskoczony, aby ją odrzucić.
- Mały ten świat, prawda? - Tessa szepcze mi do ucha, a ja wzruszam ramionami. Zapowiada się długa noc.
• jeśli przeczytałeś/aś - zostaw komentarz •
1 lmao
OdpowiedzUsuńCudowny! Pierwsza, taak *o*
OdpowiedzUsuńkocham <3
OdpowiedzUsuńStacey XDDD
OdpowiedzUsuńCuuudoo 😍
OdpowiedzUsuńWyczuwam kłopoty ^^
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńSuper ❤
OdpowiedzUsuńCzekam kolejny:) dzieki:) umiliłaś mi sobotę:*
OdpowiedzUsuńTrochę niby, idk.
OdpowiedzUsuńNudny
OdpowiedzUsuńŚwietny *, *
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńŚwietny ;) <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam :D
OdpowiedzUsuńSuper.
OdpowiedzUsuńBoski, czekam na next ;**
OdpowiedzUsuńUwielbiam, uwielbiam, uwielbiam <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńOoo super czekam na następny ;)))
OdpowiedzUsuńAle super nie moge doczekać się następnego :) :***
OdpowiedzUsuńO matko! Rzeczywiście, jaki ten świat mały... ;)
OdpowiedzUsuńJuz czytam :*
OdpowiedzUsuńŚwietny! Czekam na next! <3 :*
OdpowiedzUsuńTen ff chyba nigdy sie nie skonczy ^.^
OdpowiedzUsuńA rozdzial swietny, jak zawsze ;)
Cudnyy
OdpowiedzUsuńKocham to!!
OdpowiedzUsuńoj na pewno to będzie dłuuga noc! :) nie mogę się doczekać kolejnego!
OdpowiedzUsuńO matko! No to jak to Harry stwierdził 'to będzie długa noc' :o Czekam na next'a, dodawaj szybko!! :D Kocham <33333333333
OdpowiedzUsuńświetny <3
OdpowiedzUsuńPierwszy raz przeczytałam w ten sam dzień, w którym został dodany :* Bawi mnie zawsze, jak Harry myli imię Sashy xD Wyczuwam nagły przypływ Dramy O.o Nie mogę się doczekać następnego :D
OdpowiedzUsuńWOW super rozdział, dzieki za tłumaczenie :)
OdpowiedzUsuń😍❤ Jeju wspaniały 😁
OdpowiedzUsuńBoskiiiiii :****
OdpowiedzUsuńCudny <3 :)
OdpowiedzUsuńSuuupeeeer :))
OdpowiedzUsuńUwielbiam! :) ;*
OdpowiedzUsuńfantastyczny rozdział, wielkie dzięki :)
OdpowiedzUsuńDziekuje, ze tlumaczysz <3
OdpowiedzUsuńJestem zmęczona, bolą mnie oczy ale jeśli widzę następny rozdział Aftera to nic mnie nie powstrzyma aby go przeczytać. Mam nadzieję że w kolejnym rozdziale będzie się więcej działo ale i tak ten jest świetny
OdpowiedzUsuńGenialne :D
OdpowiedzUsuńProfesor Soto to jakiś stalker :-)
OdpowiedzUsuńPomyślałam o tym samym xD
UsuńCudowny <3
OdpowiedzUsuńNaprawdę ten świat jest mały :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
Nie męczy Was to, że wszyscy faceci lecą na Tessę? Soto pewnie następny w kolejce .
OdpowiedzUsuńZnowu się zaczyna😕
OdpowiedzUsuńłoooooł
OdpowiedzUsuńczyzby prof przeniosl sie na uczelnie do Seattle? hahhaa
czekam na nastepne rozdzialy x
omg ccbkudxsdghnhjgfcdscv *-*
OdpowiedzUsuńidk, ale jakoś nie lubię tego profesorka
codziennie sprawdzam After chyba z 50 razy a dzisiiaj patrze 251 rozdzial i TAK JEST CODZIENNIE , jestem UZALEŻNIONA ! *o* <3
OdpowiedzUsuńCudny , zresztą jak WSZYSTKIE ROZDZIAŁY ! <3
Czekam na tą "dlugą noc " 8) <3
Dziękuje Ci za tlumaczenie <3
Mam jedno pytanie :)
Bedziesz tlumaczyla inne opowiadania Anny Todd ??? <3
Kochane <3
OdpowiedzUsuńŚwietny.
OdpowiedzUsuńkim byl ten profesor? bo nie moge sobie przypomniec?:) + rozdzial cudowny
OdpowiedzUsuńCoś tak czułam, że to Soto. .-.
OdpowiedzUsuńCo on prześladuje Tessę? Lolz
najlepszy!
OdpowiedzUsuńbiedny Harry hahahaha nie mogę się doczekać następnego ♥
OdpowiedzUsuńco ten jonah tam robi? lol
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńBędzie się działo, nie moge się doczekać next <3
OdpowiedzUsuńUuuu profesor Soto :) <3
OdpowiedzUsuńNie moge doczekać się następnego :D ;))
OdpowiedzUsuńO matko ! Dużo się dzieje !;)
OdpowiedzUsuńWkurza mnie Sasha ( Stacey hahahahahhah )
Coś czuje , że to jakaś koleżanka Steph
Druga szmata w życiu Tessy
Zabierzcie ją stąd !!
Hahhah , ale na serio moglyby się od niej odczepic nooo
Tessa jest cudowna , miła i wgl , a one jej zazdroszczą poprostu i się mszczą za to jaka ona jest
Harry <3
OdpowiedzUsuńO ja będzie się działo, ale się skończyło :) czekam <3
OdpowiedzUsuńCudowny!! <3 :*
OdpowiedzUsuńPiękny :***
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;) <3
OdpowiedzUsuń♥♥♥♥♥♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńBoski, nie moge się doczekać next :)) <3
OdpowiedzUsuńProfesor Soto będzie się działo ;)
OdpowiedzUsuńBędzie się działo:)
OdpowiedzUsuńnareszcie! tyle czekałam na tą część. bardzo mi się podoba, taki nawet spokojny, bez żadnych większych sporów... super <3 czekam na rozwój akcji! :*
OdpowiedzUsuńDodaj jak najszybciej następny proszę :**
OdpowiedzUsuńKocham, kocham <3
OdpowiedzUsuńCudny !!! :)) ;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam, czekam <3
OdpowiedzUsuńPrzeczytane, polubione i obserwuje ;-)
OdpowiedzUsuńBłagam dodaj jak najszybciej następny ;* <3
OdpowiedzUsuńCudny rozdział ;** ;)
OdpowiedzUsuńDodaj, dodaj, dodaj jutro proszę <3
OdpowiedzUsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuńza 5 godzin mam samolot ale after nie moglam przegapic
OdpowiedzUsuńRewelacja <3
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział ;))
OdpowiedzUsuńŚwietny :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam!!!
OdpowiedzUsuńchce więcej i więcej...
Boski <3 <3 <3
OdpowiedzUsuń♡♡♡
OdpowiedzUsuńDodaj jak najszybciej następny ;))
OdpowiedzUsuńDzieki za tłumaczenie :)
OdpowiedzUsuńBłagam dodaj szybko następna cześć <3 :*
OdpowiedzUsuńOh my God! :o Brakuje tam jeszcze Steph, Molly, Zayna i Pieprzonego Trevora, żeby Harry wybuchnął i zrównał to miejsce z ziemią...
OdpowiedzUsuńKiedy next??? Oby jak najszybciej :D
OdpowiedzUsuńDodaj dzisiaj następny proszę <3
OdpowiedzUsuńNie moge się doczekać :)) ;D
OdpowiedzUsuńKiedy następny?? Nie moge się doczekać ;**
OdpowiedzUsuńOoooo będzie się działo, dodaj jak najszybciej następny proszę ;) <3
OdpowiedzUsuńBłagam, błagam dodaj dzisiaj :*
OdpowiedzUsuńDodaj szybko proszę :))
OdpowiedzUsuńNext błagam <3
OdpowiedzUsuńJak ja go kocham ♡
OdpowiedzUsuńHarry ♥♥
Dodaj dzisiaj proszę ;D
OdpowiedzUsuńgenialne
OdpowiedzUsuńjejuuu błagam
OdpowiedzUsuńKiedy następny??? Oby jak najszybciej :*
OdpowiedzUsuńCudowny, dodaj dzisiaj następny proszę <3 ;))
OdpowiedzUsuńBłagam dodaj szybko next ;* <3
OdpowiedzUsuńDodaj dzisiaj błagam <3 :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj błagam ;D
OdpowiedzUsuńNie moge się juz doczekać <3
OdpowiedzUsuńSasha? Stacey? Nie było jeszcze trzeciego imienia? Tak mi się wydaje, ze było xD
OdpowiedzUsuńKiedy nastepny?? ♥
OdpowiedzUsuńNastępny błagam dzisiaj :) ;*
OdpowiedzUsuńDzisiaj proszę :**
OdpowiedzUsuńNiedawno dowiedziałam się o tym blogu i musze Ci ppowiedziec, że jest świetny. :))
OdpowiedzUsuńJuz się nie moge doczekać <3
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz następny? Tak długo czekamy :*
OdpowiedzUsuńDodaj dzisiaj błagam <3 ;)
OdpowiedzUsuńProfesor Soto, kolejny rozdział będzie ekstra XD
OdpowiedzUsuńdumna z Harrego, że tak potraktował Saszę ;) //Daria
OdpowiedzUsuńPROSZEEEEE DODAJ KOLEJNE CZESCI AFTER. :-) MUSZE WIEDZIEC CZY BEDA RAZEM. O:-) A TAK WOGOLE TO SUUUUPER TO WYSZLO I OBY TAK DALEJ!!!!!!!!!!!!!! CZEKAMY NA NEXTA!!!!!!!!!!! o (∩ ω ∩) o
OdpowiedzUsuńDODAJ SZYBKO NEXTA!!!!!! BOZE NORMALNIE CIE KOCHAM DZIEWCZYNOOOO!!!!!!!!! OBY TAK DALEJ BO TO JEST SWIETNE o (∩ ω ∩) o
OdpowiedzUsuńKiedy następny? Błagam dodaj dzisiaj :D <3
OdpowiedzUsuńA tak kilka rozdziałów się zastanawiałam kiedy znowu pojawi się profesor. I o to jest! Przypadek? Nigdy w życiu! :)
OdpowiedzUsuń