Uwaga! Rozdział zawiera sceny erotyczne przeznaczone dla osób pełnoletnich. Czytając, robisz to na własną odpowiedzialność. Jeśli nie, możesz spokojnie ominąć notkę.
Soundtrack do rozdziału:
• One Direction - You & I
• One Direction - Happily
• Andrew Belle - In My Veins
Tessa’s POV:
- Jeszcze raz przepraszam
za mówienie tego przy stole, to było niewłaściwe - mówi Ken, umieszczając swoją
serwetkę na kolanach.
- W porządku. Naprawdę
doceniam twoją propozycję - wymuszam uśmiech. Doceniam tę ofertę, ale jest to
zbyt wiele do zaakceptowania.
- Porozmawiamy o tym
później – mruczy mi Harry do ucha. Ulżyło mi, że ani Harry, ani Ken
nie wrócili do jadalni z krwawiącym nosem lub podbitym okiem. Przytakuję, a
Karen wstaje żeby posprzątać stół. Ledwie dotknęłam jedzenia, wzmianka o
problemie mojego ojca… odebrała mi apetyt.
- Zjedz przynajmniej
deser. – Harry przyciąga moje krzesło bliżej swojego. Znowu mam skurcze,
ibuprofen przestał działać, a ból głowy powrócił ze zdwojoną siłą.
- Spróbuję – przytakuję.
Karen przynosi tacę z jej klonowymi smakołykami, sięgam po babeczkę. Harry
chwyta jedno ciasteczko, przyglądając się idealnym lukrowanym kwiatom na
szczycie.
- Ten to moja robota –
kłamię.
Uśmiecha się do mnie,
potrząsając głową.
- Żałuję, że musimy
wychodzić – mówię mu, gdy spogląda na zegarek. Staram się nie myśleć o tym
zegarku, który oddał jako zapłatę za długi mojego ojca. Czy odwyk naprawdę jest
najlepszy dla mojego ojca? Czy będzie chciał zaakceptować ofertę?
- To ty spakowałaś się i
wyjechałaś do Seattle – burczy.
- Mam na myśli stąd, dziś
- wyjaśniam, mając nadzieję, że zrozumie.
- Och nie… nie zostaję
tutaj.
- Ale ja bym chciała –
dąsam się.
- Tesso, idziemy do domu,
do mojego mieszkania.. gdzie jest twój ojciec. Krzywię się, właśnie dlatego nie
chcę wracać do domu. Potrzebuję czasu, żeby to przemyśleć i odetchnąć, a ten
dom wydaję się być idealny do tego. Nawet wzmianka Kena o odwyku przy obiedzie
tego nie zmieni. Kocham ten dom, a mieszkanie Harry’ego torturuje mnie odkąd
wczoraj przyjechałam.
- Dobrze – dłubię w rogu
swojego ciastka, a Harry wzdycha.
- W porządku, zostaniemy –
wzdycha z poczuciem przegranej. Wiem, że tak zrobi. Pozostała część czasu przy
stole nie jest niezręczna, jak wcześniejsza część. Liam jest cicho, zbyt cicho.
Zamierzam zapytać go, co się stało, gdy skończę pomagać Karen w sprzątaniu
kuchni.
- Brakowało mi cię tu -
Karen zamyka zmywarkę i odwraca się w moją stronę, wycierając ręce w ręcznik.
- A mnie bardzo brakowało
bycia tutaj – oświadczam, opieram się o blat.
- Cieszę się, że to
słyszę. Chcę, żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie jak córka. – dolna warga
Karen drży, a jej oczy błyszczą w jasnym świetle kuchni.
- Wszystko w porządku? –
pytam jej. Podchodzę do kobiety, na której tak bardzo mi zależy.
- Tak - uśmiecha się.-
Przepraszam, ostatnio jestem często wzruszona. – otrząsa się i z powrotem się
uśmiecha.
- Jesteś gotowa do łóżka?
– Harry dołącza do nas w kuchni, chwytając kolejne klonowe ciasteczko na swojej
drodze do mnie. Wiedziałam, że lubi je bardziej niż sugerował.
- Idź, mam po prostu
mętlik w głowie – Karen przytula mnie i składa pocałunek na moim policzku,
zanim Harry owija rękę wokół mnie, praktycznie zmuszając mnie do opuszczenia
kuchni.
- Martwię się o nią i o
Liama – wzdycham. Czuję, że coś jest nie tak.
- Jestem pewien, że u nich
wszystko w porządku - Harry odprowadza mnie na górę, pod drzwi swojego pokoju.
Drzwi do sypialni Liama są zamknięte, a spod nich nie wydostaje się światło.
–Śpi.
Natychmiast wita mnie
znajoma sypialnia. Od wykuszu, po nowe biurko i krzesło, zamienionych, odkąd
ostatnim razem Harry je zniszczył. Byłam tu od tamtej pory, ale nie zwróciłam
na to uwagi. Teraz jestem tu ponownie, chcę chłonąć każdy szczegół.
- Co? – głos Harry’ego
wyrywa mnie z własnych przemyśleń. Rozglądam się po pokoju, przypominając sobie
pierwszy raz, gdy tu z nim byłam.
- Po prostu przywołuję to
wszystko – przyznaję, ściągając buty.
- Przywołujesz, co? –
Harry uśmiecha się. Przeciąga swoją czarną koszulę przez głowę i rzuca do mnie,
ciągnąc mnie dalej w głąb moich wspomnień.
- Masz ochotę się podzielić?
- jego dżinsy są następne, szybko ciągnie je w dół, rzucając je na podłogę w
ogromnym nieładzie.
- Dobrze. – starannie
podziwiam jego klatkę piersiową, kiedy prostuje ramiona, wyciągając swoje
długie ciało. – Myślałam o tym jak po raz pierwszy byłam na noc tutaj, razem z
tobą. – Harry też wtedy po raz pierwszy tutaj spał.
- A co dokładnie w tym
temacie?
- Nic konkretnego. –
wzruszam ramionami, po czym rozbieram się pod jego czujnym spojrzeniem. Składam
moje dżinsy i koszulę zanim przeciągam czarną koszulkę przez głowę.
- Zdejmij stanik – Harry
unosi brew, jego ton jest surowy, a oczy ciemnozielone. Zdejmuję swój
biustonosz i wspinam się na łóżko, żeby położyć się obok niego. – Teraz powiedz
mi o czym myślałaś – ciągnie mnie w talii i opiera rękę na moim biodrze, gdy ja
pewnie leżę po swojej stronie, przylegając jak najbliżej do jego ciała. Jego
palce wodzą po koronce moich majtek, przez całe moje ciało przechodzi
dreszcz.
- Myślałam tylko o tym,
jak Liam zadzwonił do mnie tamtej nocy – patrzę na niego, aby ocenić jego wyraz
twarzy.
- Zrobiłeś tu gigantyczny
bałagan - marszczę brwi na wspomnienie niszczonych chińskich szafek i rozbitych
na setki kawałków porcelanowych naczyniach, porozrzucanych po podłodze.
- Tak, zrobiłem. – cicho
odpowiada. Ręką, której nie używa do rysowania kół na mojej gołej skórze, sięga
i zbiera kosmyk włosów między swoje palce. Powoli kręci moje pasma włosów, nie
przerywając kontaktu wzrokowego ze mną.
- Bałam się – przyznaję –
nie ciebie, ale tego co mógłbyś powiedzieć. Marszczy brwi.
- Twoje obawy się
potwierdziły, czyż nie?
- Tak sądzę – potwierdzam
– ale zrekompensowałeś się za swoje ostre słowa. Chichocze, wreszcie odrywając
ode mnie wzrok.
-
Tak, tylko żeby powiedzieć więcej pieprzonego gówna następnego
dnia. Wiem, gdzie tym zmierza, staram się usiąść, ale jego dłoń przylega do
mojego biodra i dociska je.
- Kochałem cię wtedy -
mówi, zanim ja mogę.
- Kochałeś?
- Tak. – kiwa głową,
zaostrzając uchwyt na moim biodrze.
- Skąd wiedziałeś? – cicho
pytam. Harry wspomniał, że tej nocy już wiedział, że mnie kocha, ale nigdy tego
nie wiedziałam. Mam nadzieję, że tak zostanie.
- Po prostu. A teraz wiem,
co robisz - promiennie uśmiecha się.
- I co to jest? –
umieszczam dłoń na jego brzuchu, obejmując środek narysowanej tam ćmy.
- Węszysz – owija pasmo
moich włosów wokół swojej pięści i figlarnie szarpie.
- Myślałam, że to ja tutaj
jestem od ciągnięcia włosów. – chichoczę na swój kiepski żart, a Harry robi to
samo.
- Bo jesteś – zdejmuje
rękę z moich włosów, tylko na chwilę, żeby móc zebrać całą masę niechlujnych
blond fal w swoje ręce. Szarpie, wyciągając moją głowę do tyłu, więc jestem
zmuszona patrzeć na niego.
– Minęło zbyt długo. –
Zanurza głowę w dół, delikatnie prowadząc mnie abym usiadła prosto, a jego nos
biegnie wzdłuż mojej odsłoniętej szczęki i szyi
- Jestem twardy odkąd
drażniłaś się ze mną rano – szepcze, naciskając dowodem między moje uda. Ciepło
jego oddechu na mojej skórze jest niemal nie do zniesienia, wiję się pod jego
brudnymi słowami i intensywnym spojrzeniem. – Masz zamiar się tym zająć, tak? –
delikatnie wyciąga pięść pełną moich włosów w dół i z powrotem, zmuszając mnie
do kiwania głową. Chcę go poprawić i powiedzieć mu, że w rzeczywistości to on
jest tym, który chodził i drażnił mnie rano, ale pozostaję cicho. Wiem, dokąd
to zmierza. Bez słowa, Harry uwalnia moje włosy i biodro i podciąga się
na kolana. Jego ręce są zimne, gdy przesuwa tkaninę mojej koszulki go góry,
odsłaniając mój nagi brzuch i klatkę piersiową. Jego palce zachłannie owinęły
się wokół moich piersi, jednocześnie z wepchnięciem jego języka do mojej buzi.
Jestem rozpalona, cały stres z ostatnich dwudziestu czterech godzin odpłynął i
Harry wypełnia wszystkie moje zmysły.
- Oprzyj się o zagłówek –
poucza mnie, po całkowitym ściągnięciu ze mnie koszulki. Robię jak powiedział,
obniżam swoje ciało, aż moje ramiona spoczęły w połowie ogromnej listwy
zagłówka. Ciągnę bokserki Harry’ego w dół, a on podnosi swoje kolana, aby
pozbyć się ich. - Trochę niżej, kochanie. – przesuwam się niżej, a on kiwa
głową z aprobatą. Przesuwa się w poprzek łóżka na kolanach i ustawia się przede
mną. Mój język wysuwa się z moich ust, chcąc być na jego skórze. Moja szczęka
relaksuje się, kiedy Harry owija swoją pięść wokół jego erekcji i patrzę z
podziwem jak podnosi ją do moich ust, powoli pompując. Otwieram usta szerzej,
kciuk Harry’ego szybuje nad moją dolną wargą, zanurza się ustach tylko na
moment, zanim zastępuję swój palec. Pcha w moje usta powoli, jakby chciał żebym
smakowała każdy centymetr, gdy znika w moich ustach.
- Kurwa. – jęczy z góry.
Patrzę na niego, by zobaczyć jak jego oczy wypalają mnie. Jedną ręką chwyta
szczyt zagłówka, aby się ustabilizować, gdy wycofuje się i znowu wchodzi. –
Więcej - dyszy, więc owijam dłonie na jego napiętych plecach, przyciągając go
bliżej. Moje usta zacieśniają się na nim, ciągnąc go po mału, korzystając z
tego tak samo jak on. Harry jest jak jedwab pod dotykiem mojego języka, jego
przyśpieszony oddech, gdy wypowiada moje imię, jak mówi mi jak bardzo jestem
dla niego dobra, jak kocha moje usta, sprawia że całe moje ciało płonie
potrzebą niego.
- Tak cholernie dobrze -
ciągle w ruchu, w środku i na zewnątrz, w środku i na zewnątrz. - Spójrz na
mnie – błaga.
Mrugam i znowu patrzę na
jego twarz, biorąc pod uwagę sposób, w jaki jego brwi są obniżone, a jego wargi
przygryzione przez zęby i sposób, w jaki jego oczy mnie obserwują. Kilkukrotnie
dosięga tyłu mojego gardła. Zauważam sposób, w jaki jego mięśnie brzucha
poszerzają się i zacieśniają, sygnalizuje to co będzie dalej. Jakby mógł czytać
w moich myślach, jęczy. – Kurwa, zaraz dojdę – jego ruchy są energiczne.
Ściskam moje uda, żeby rozładować ciśnienie i ssę mocniej. Jestem zaskoczona,
gdy wycofuje się z moich ust i spuszcza się na mojej piersi. Dłużej jęczy moje
imię, pochyla się wyczerpany i dociska czoło do zagłówka. Cierpliwie czekam na
niego, aż złapie oddech i opuści swoje ciało, aby usiąść obok mnie. Jego ręka się
wyciąga i, ku mojemu przerażeniu, ściera dłonią bałagan, który zrobił na mojej
skórze. – Cała moja.- bezczelnie się uśmiecha i składa pocałunek na moich
otwartych ustach.
- Ja – patrzę w dół na
moje oznaczone piersi.
- Podoba ci się to –
uśmiecha się. Nie zaprzeczam. – dobrze to na tobie wygląda – po tym, jak jego
oczy są skupione na lśniącej skórze mogę powiedzieć, że on naprawdę tak myśli.
- Jesteś nieczysty – to
wszystko co mogę powiedzieć.
- Tak? Podobnie jak ty –
kiwa głową na moje piersi i chwyta mnie za udo, żeby zrzucić mnie z łóżka.
Piszczę a on pokrywa moje usta dłonią. – Cii, nie chcemy publiczności podczas gdy przepieprzę cię nad biurkiem, prawda?
Piszczę a on pokrywa moje usta dłonią. – Cii, nie chcemy publiczności podczas gdy przepieprzę cię nad biurkiem, prawda?
Zapach kawy wypełnia moje
nozdrza i sięgam po Tessę, wiedząc, że jest blisko. Kiedy moje poszukiwania
okazują się bezowocne, otwieram oczy, żeby znaleźć ją pakującą torbę, oraz dwa
kubki kawy spoczywające na komodzie.
- Która jest godzina? –
pytam ją, mając nadzieję, że powie, że jest nadal wcześnie.
- Prawie południe.
Kurwa, spałem przez połowę
tego cholernego dnia. – Już wszystko spakowałam i zjadłam śniadanie. Obiad
będzie gotowy niedługo – mówi z uśmiechem. Ona już się umyła i ubrała. Ma na
sobie znowu te cholerne dżinsy, tą ciasną parę.
Zmuszam się do wyjścia z
łóżka i próbuję powstrzymać się od zlinczowania jej za to, że nie obudziła mnie
wcześniej.
- Super – odpowiadam i
sięgam po moje spodnie z podłogi, tylko, że nie ma ich na podłodze.
- Tutaj – Tessa podaje mi
spodnie, złożone oczywiście. – Wszystko w porządku? – musi wyczuwać moją
wrogość.
- W porządku
- Harry – naciska.
Wiedziałem kurwa, że będzie.
- W porządku, ten weekend
po prostu za szybko minął, to wszystko.
Jej uśmiech jest
wystarczający, by stopić lód, który się uformował.
- Naprawdę szybko – zgadza
się ze mną.
Nienawidzę tego gównianego
mieszkania osobno. Nienawidzę tego tak cholernie bardzo.
- Musimy tylko przetrwać
do czwartku – stara się, aby ta odległość wydawała się mniej.. odległa.
- Co Karen zrobiła na
obiad? – zmieniam temat – mam nadzieję, że nic zawierającego syrop.
Śmieje się:
- Nie, bez syropu.
Liam dąsa się przy stole,
kiedy idziemy do jadalni, a Karen niesie tacę z kanapkami. Tessa siada obok
Liama, a ja obserwuję, jak pyta się go, czy wszystko w porządku.
- W porządku, po prostu
czuję się trochę kiepsko – okłamuje ją. Nigdy nie myślałem, że będę mógł ujrzeć
ten dzień.
- Jesteś pewien, ponieważ
zachowywałeś się tak...
- Tessa – podnosi się i
przysięgam, że jeśli położy na niej rękę… – wszystko w porządku – uśmiecha się,
zdejmując dłoń ze stołu. Szybko sięgam po jej palce i kładę nasze ręce na moim
kolanie.
Nudna rozmowa przy stole
pojawia się i znika, ponieważ w niej nie uczestniczę, a za niedługo jest czas,
by zawieźć Tessę z powrotem do Seattle. Jeszcze raz sobie przypominam jakim
popieprzonym idiotą jestem, że się tam nie przeprowadziłem w pierwszej
kolejności.
- Zobaczę cię jeszcze raz
zanim wyjedziesz, prawda? – oczy Tessy są wilgotne, kiedy Liam przytula ją na
pożegnanie. Odwracam wzrok.
- Tak, oczywiście. Może
wpadnę, żeby was odwiedzić, kiedy wrócicie z waszej wycieczki? – jego oferta
wywołuje u niej uśmiech. Doceniam jego wysiłek, szczególnie, gdy to ja będę
tym, na którego zwali winę, kiedy zwariuje, dowiadując się, że on i Delilah
zerwali, a ja jej o tym nie powiedziałem.
Dziesięć minut później,
praktycznie wyciągam jej tyłek z tego domu. Karen jest o wiele bardziej
zasmucona, niż to można uznać za rozsądne i mówi Tessie, że ją kocha, co jest
cholernie dziwne.
- Czy to czyni mnie
okropną osobą, że czuję się bardziej komfortowo wokół twojej rodziny, niż mojej
własnej? – Tessa pyta mnie po piętnastominutowej ciszy.
- Tak – drażnię ją.
Patrzy się na mnie,
sprawiając, że przewracam oczami na jej fałszywy gniew. – Obie nasze rodziny są
pojebane – mówię, a ona kiwa głową, powracając do swojego milczenia.
Im bliżej mój samochód
znajduje się Seattle, tym silniejsza jest obecność niepokoju rojącego się w
mojej klatce piersiowej. Nie chcę spędzić całego tygodnia bez niej, cztery dni
z dala od Tessy to kurwa dla mnie wieczność.
- Będę tutaj w środę w
nocy, skoro wylatujemy wcześnie w czwartek – przerywam ciszę.
Kiedy tylko wracam do
Pullman, jadę prosto na siłownię.W poniedziałkowy poranek dojeżdżam na moją wizytę pół godziny przed czasem i siadam na jednym z masowo produkowanych, niebieskich krzeseł w kratkę. Poczekalnia jest prawie pełna, płaczące dzieci i kaszlące kobiety wypełniają przestrzeń. Próbuję zająć się przewracaniem stron magazynu, ale jedynym dostępnym jest magazyn dla rodziców, pełen reklam pieluszek i porad dotyczących karmienia piersią.
Dzięki Bogu, że masz
umówioną wizytę na jutro. Mówiłem ci o niej przez siedem miesięcy, dobrze, że
nie zostałaś znokautowana – powiedział Harry podczas
naszej rozmowy przez telefon ubiegłej nocy.
- Young? Theresa Young? –
starsza kobieta woła moje imię ze swojego gabinetu. Szybko wstaję, omijając
malucha pędzącego po podłodze ze swoją zabawką ciężarówki w ręce. Ciężarówka
przetacza się po moim bucie i chłopiec chichocze. Uśmiecham się do niego,
zdobywając uroczy uśmiech w zamian.
- W którym miesiącu
jesteś? – kobieta, mama tego chłopca zakładam, pyta mnie. Jej oczy paraliżują
mój brzuch i instynktownie umieszczam na nim dłoń.
- Och! Nie jestem. –
niewygodny śmiech wydobywa się z moich ust.
- Przepraszam! – czerwieni
się – po prostu zakładałam, nie wyglądasz tak.. po prostu myślałam...
Fakt, że ona czuje się tak
samo niekomfortowo jak ja sprawia, że się uśmiecham. Pytanie kobiety, w którym
jest miesiącu nigdy nie kończy się dobrze, szczególnie, gdy nie jest ona w ciąży.
– Cóż, teraz już wiesz na przyszłość, że gdy jesteś matką filtr znika – śmieje
się. Grzecznie się uśmiecham i kontynuuję moją drogę do pielęgniarki.
Nie pozwalam moim myślom
zbaczać w tę stronę, moja podświadomość jest podstępna, próbuję podczołgać się
do tych zamkniętych drzwi w głębi mojego umysłu. Łapię ją, a ona szybko się
wycofuje. Nie mam czasu, żeby rozmyślać nad przyszłością i faktem, że jeśli
chcę żyć z Harrym, nigdy nie będę matką. Nigdy nie będę miała uroczego malucha,
biegającego z zabawką ciężarówki nad moimi butami albo wspinającego się na moje
kolano, w ten sposób jak ten chłopiec robi to teraz, kiedy odwracam się, by
spojrzeć na niego ostatni raz.
Natychmiast podano mi mały
kubeczek i polecono udać się do toalety na dole, aby ukończyć test ciążowy.
Trochę się denerwuję na ten pomysł. Byliśmy ostatnio bardzo nieostrożni i
ostatnią rzeczą, jakiej potrzebujemy jest niespodziewana ciąża. Harry by
oszalał. Oddaję kubeczek kobiecie, teraz pełny, a ona prowadzi mnie do pustego
pokoju.
- Doktor West będzie za
chwileczkę – informuje mnie podczas owijania ciśnieniomierza wokół mojego
ramienia.
- Rozłóż nogi, kochana –
słodko instruuje i robię tak, jak mi powiedziano.
Po zmierzeniu temperatury
kobieta znika i następuje pukanie do drzwi przez wchodzącego do pokoju
mężczyznę w średnim wieku, większość jego brązowych włosów pokryła szarość.
Zdejmuje okulary z grubymi szkłami i wyciąga do mnie rękę.
- Doktor West, miło cię
poznać, Thereso – uprzejmie się przedstawia. Miałam nadzieję na panią doktor,
ale doktor West wydaje się wystarczająco miły. Wolałabym, żeby był on mniej
atrakcyjny, to mogłoby zmienić tę wizytę w mniej niezręczną.
Zadaje wiele pytań, w
większości absolutnie przerażające. Muszę mu powiedzieć o tym, kiedy Harry i ja
uprawialiśmy seks bez zabezpieczenia, więcej niż jeden raz, podczas których
zmuszam się do trzymania kontaktu wzrokowego z lekarzem. W połowie drogi przez
tą żenującą mękę, pielęgniarka wraca i umieszcza kartkę papieru na blacie
biurka, doktor West spogląda na nią, a ja wstrzymuję oddech, aż zacznie mówić.
- Nie jesteś w ciąży, więc
możemy zaczynać – zaniepokojony uśmiecha się do mnie i wypuszczam głęboki
oddech, który w sobie trzymałam. Wymienia wiele opcji, o których z nich nigdy
nawet nie słyszałam, zanim umówimy się na wybranie pomiędzy zwykłą pigułką a
zastrzykiem.
- Zanim dam ci zastrzyk,
muszę zrobić krótkie badanie miednicy, w porządku? – pyta mnie.
Kiwam głową i zduszam
nerwy. Nie wiem dlaczego czuję się tak niekomfortowo, on jest tylko lekarzem, a
ja jestem dorosła. Powinnam mieć zaplanowaną wizytę jak skończy mi się
miesiączka, nie myślałam o badaniu podczas planowania. Chciałam mieć tylko
Harry’ego z głowy.
- Prawie skończone –
oznajmia doktor West. Badanie jest szybkie i nie tak niezręczne jak zakładałam.
– Miałaś już kiedyś robione badanie miednicy? – pyta, a głęboka zmarszczka
formułuje się na jego czole.
- Nie, nie sądzę – cicho
odpowiadam. Wiem, że nie miałam, ale ostatnia część mojej odpowiedzi była
nerwową wstawką. Moje oczy obracają się w kierunku ekranu naprzeciwko niego, a
on porusza czujnikiem po moim brzuchu, wszerz mojej miednicy.
- Hmm… – mówi do siebie.
Mój niepokój wzrasta, czy tam jest dziecko? Zaczynam panikować. Harry postrada
zmysły, a ja.. cóż, jestem za młoda, nie skończyłam szkoły i jesteśmy w takim
miejscu i… – Jestem trochę zaniepokojony wielkością twojej szyjki macicy – mówi
w końcu. Co? – To nic, czym powinnaś się martwić na tę chwilę, ale chciałbym
cię znowu zobaczyć, żeby zrobić kolejne badania.
- W porządku – moje usta
są suche, a mój żołądek mi się zasupłał. Nie wiem dlaczego moje dłonie się
pocą. – Co to znaczy? - wymuszam pytanie.
- Na razie nic, nie mogę
być pewien - jego ton nie jest przekonujący. Wstaję i naciągam sukienkę z
powrotem w dół. – Co to może znaczyć?
- Cóż… - Dr. West popycha
swoje grube okulary z powrotem na nos – w najgorszym wypadku to bezpłodność,
ale bez dalszych badań nie ma sposobu, aby się tego dowiedzieć, aczkolwiek nie
widzę żadnych torbieli, więc to naprawdę dobry znak – wskazuje na ekran. Moje
serce spada na zimną posadzkę.
- Co… jakie są szanse? –
nie mogę usłyszeć własnego głosu, czy myśli.
- Nie mogę powiedzieć, to
nie jest diagnoza. To jest gorszy scenariusz, nie denerwuj się tym, dopóki nie
zrobimy niektórych badań. Chcę dzisiaj dokonać zastrzyku i umówimy się na
wizytę kontrolną oraz zrobimy konkretne badania krwi, żeby się upewnić.
Przytakuję, nie będąc w
stanie nic powiedzieć. Właśnie słyszałam jak mówił, że to nie jest diagnoza,
ale czuję się, jakby była. Czuję przerażenie, pusty trzepot moich nerwów przeszedł
po moim kręgosłupie na pierwsze wzmianki o problemie. W cichym pokoju słychać
tylko uderzanie mojego serca. Przesadzam, wiem to, ale się tym nie przejmuję.
- To się zdarza cały czas,
nie przejmuj się tym. Wyjaśnimy to, jestem pewien, że to nic – po tych słowach
opuszcza pokój, zostawiając mnie samą z okrutną ironią tej sytuacji. Nie jest
pewny, nic nie jest pewne, więc dlaczego nie mogę pozbyć się lęku, który we
mnie krąży? Pielęgniarka robi mi zastrzyk związany z kontrolą urodzeń. Nagle
zamieniła się w kwokę, mówiącą o swoich wnukach, którzy kochają jej domowe
ciasteczka. Głownie pozostaje cicho, mówię wystarczająco, żeby pozostać
uprzejmą. Czuję mdłości. Daje mi szczegółowy instruktaż na temat mojej nowej
antykoncepcji, wymieniając wady i zalety, które chwilę temu przedstawił mi już
lekarz. Jestem wstrząśnięta nieposiadaniem więcej okresu i nieco zaniepokojona
przyrostem masy ciała. Mówi mi, że ponieważ mam teraz okres, zastrzyk będzie ze
skutkiem natychmiastowym, ale żeby poczekać trzy dni z niezabezpieczonym
seksem, tak dla pewności.
Po zaplanowaniu mojej
wizyty kontrolnej, kieruję się prosto, by odebrać moje zdjęcie do paszportu i
dopełnić formalności. Oczywiście, zostało to już zapłacone przez pana Vance’a.
Wzdrygam się na to, ile pieniędzy wszyscy wokół wydają się bezproblemowo
wyrzucać na mnie. Moim największym priorytetem po powrocie z Anglii jest
znalezienie sobie własnego mieszkania. Nie szukałam go tak gorliwie jak
powinnam.
Każda osoba, którą mijam
na ulicy wydaje się być w ciąży lub mieć dziecko na ramieniu. Nie powinnam tak
naciskać na lekarza o te informacje, teraz popadnę w paranoję, dopóki nie pójdę
na moją wizytę kontrolną, której oczywiście nie będzie przez następne trzy
tygodnie. Trzy tygodnie doprowadzające mnie do szału, trzy tygodnie obsesji, że
mogę być bezpłodna. Nie wiem dlaczego ten pomysł jest taki bolesny, myślałam,
że pogodziłam się z tym, że nie będę miała dzieci. Nie mogę jeszcze o tym
wspomnieć Harry’emu, dopóki nie będę pewna. Nie, żeby to miało wpływ na jego
plany, w każdym razie.
Piszę do Harry’ego, kiedy
wracam do samochodu, pisząc mu, że wizyta poszła dobrze i że wracam do domu
Vance’a. Do czasu powrotu przekonałam się, że spędzę ten tydzień unikając
tematu. Nie ma powodu, by się martwić, jeśli doktor West zapewnił mnie, że nic
nie jest pewne. Pustka w mojej klatce piersiowej mówi coś innego, ale muszę to
zignorować i odsunąć na ten moment. Lecę do Anglii. Pierwszy raz w życiu wyjadę
ze stanu Waszyngton i nie mogłabym być bardziej podekscytowana. Zdenerwowana
też, ale w większości podekscytowana.
Harry przyjeżdża późno
wieczorem w środę, wygląda na zmęczonego. Pod ręką ma swój segregator do pracy.
Spędza całą noc pracując, podczas gdy ja wypełniam kartę z Nauk Politycznych,
która ma termin na przyszły czwartek.
Harry’s POV:
- Jesteś pewna, że masz wszystko? – sarkastycznie pytam podenerwowaną Tessę. Wygląda, jakby mogła w każdej chwili zemdleć. Trzyma długopis pomiędzy zębami, kiedy sprawdza listę kontrolną jeszcze raz. Widocznie podróżowanie na drugi koniec świata nastawia ją na wielkie obroty.
- Tak – sapie, skupiona na
wypełnieniu zadania ponownego sprawdzenia jej podręcznego bagażu dziesiąty raz
od kiedy przyjechaliśmy na lotnisko
- Jeśli nie wejdziemy
teraz do środka, przegapimy lot – ostrzegam ją.
- Wiem – patrzy na mnie,
jej ręce nadal przekopują tę cholerną torbę. Ona jest szalona, urocza jak
diabli, ale kurewsko pokręcona.
- Jesteś pewien, że dobrze
robisz, zostawiając tutaj auto? – pyta.
- Tak, to do tego służy to
miejsce przed lotniskiem – podkreślam – długoterminowe parkowanie – pokazuję
znak nad naszymi głowami.
Christian oferował, by
jego kierowca zawiózł nas do Sea-Tac, ale odmówiłem. To byłaby strata czasu dla
kierowcy, żeby wziąć nas a potem wrócić następnego dnia, żeby zawieźć Vance’a.
- Daj mi tą torbę –
ściągam tą ohydną rzecz z jej ramienia. Jest dla niej za ciężka do noszenia. Ta
kobieta spakowała do niej połowę swojego gówna.
- W takim razie, wezmę
walizkę – sięga za uchwyt walizki na kółkach.
- Nie, ja ją mam – drażnię
ją. – Możesz się zrelaksować? Będzie dobrze – zapewniam ją. Nigdy nie zapomnę,
jak rozszalała była dziś rano. Składanie i rozkładanie, pakowanie i
rozpakowywanie naszych ubrań, dopóki nie będą idealnie leżeć w walizce.
Byłem dla niej delikatny,
bo wiem, jak bardzo inne jest to dla niej. Nigdy wcześniej nie opuściła nawet
tego cholernego stanu. Nawet jeśli była irytująca jak nigdy, nie mogę zaradzić
mojemu podekscytowaniu. Jestem podekscytowany tym, że zabieram ją na jej
pierwszą wycieczkę, podekscytowany oglądaniem jej szarych oczu rozszerzających
się na widok chmur, kiedy będziemy przez nie przelatywać. Upewniłem się, że
musi siedzieć koło okna tylko z tego powodu.
- Gotowa? - pytam ją,
kiedy drzwi automatyczne się otwierają.
- Nie
- nerwowo się uśmiecha, a ja prowadzę ją przez zatłoczone lotnisko.
• jeśli
przeczytałeś/aś - zostaw komentarz •
świetny <3
OdpowiedzUsuńCudowne! ♥
OdpowiedzUsuńTo się powoli robi nudne ;_; Tak, jestem szczera.
OdpowiedzUsuńTo nie czytaj :p bedzie po klopocie :p
Usuń<3
OdpowiedzUsuń❤❤❤❤❤💕❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńPierwsza :-D kocham tego bloga!
OdpowiedzUsuńHa, udalo mi sie byc pierwsza:)
OdpowiedzUsuńHa nie udało ci się ;)
UsuńSuper rozdział :) dziękuję i na wzajem :*
OdpowiedzUsuńKocham to!!!!!
OdpowiedzUsuńCzyżby Tess była w ciąży? :D
OdpowiedzUsuńO jej przecież dokładnie pisze że nie jest w ciąży,ale może być bezpłodna
UsuńSuper.
OdpowiedzUsuńSuper czekam na nastepny rozdzial :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział jak zawsze. Ciekawe jak im minie wycieczka i mam nadzieję, że wszystko z Tessą okey //Marta
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!
OdpowiedzUsuńAAAA PIERWSZA! <33
OdpowiedzUsuńCUDOWNEEEEE ♥♥
Wyczekiwana tego
OdpowiedzUsuńhej. mam ogromną prośbę! czy mogłybyście powiekszyć czcionkę bo mam wrażenie że zaraz oślepnę :-D
OdpowiedzUsuńJuż jest za duża niech wrócą do tamtej :-;
UsuńO jejku oni są tacy słodcy, mam nadzieję ze, Harry nic nie przskrobie. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńP.S: Wam też życzę udanej majówki : )
Mega <3
OdpowiedzUsuńMega rozdział <3
OdpowiedzUsuńMegaa♡
OdpowiedzUsuńWspaniałe! Czekam na następny ❤
OdpowiedzUsuńRozdział jest boski, spokojnie. Nawet blogger ma swoje fochy :D
OdpowiedzUsuńAaaa kocham to :D dzięki za tłumaczenie :* pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKocham ! ♥♥
OdpowiedzUsuńPierwsza! Cudowny ! *.* Jednak szkoda, że Tessa nie jest w ciąży '.'
OdpowiedzUsuńKurde... Ale Tessa nie może być bezpłodna! :/
OdpowiedzUsuńGenialne Harry naprawdę się stara :-) szkodami teraz Tessy bo bbędzie się cały czas martwić tą wizytą. ..również życzę udanej majowki
OdpowiedzUsuńKocham ❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńCzy Karen jest w ciąży?
OdpowiedzUsuńTak strasznie żal mi Tessy :'c
Czekam nakolejny rodział. Ciekawe jak minie im pobyt w Anglii :D
OdpowiedzUsuńJejku jak słodko *-* przeczytałam juz 2 część after i dalej nie mogę się przyzwyczaić do Hardina :D
OdpowiedzUsuńGenialne!!!
OdpowiedzUsuńSuper jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńKurczę. mam nadzieję, że to nic poważnego ;cc
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie! ;*
Dziękuję za rozdział! Cudowny jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńUdanej majówki życzę!
OdpowiedzUsuńPs: super rozdział, czekam na next
cudny:*thx:*
OdpowiedzUsuńSwietny rodzial ❤ nie moglam sie doczekac wyjazdu do Angli 😆
OdpowiedzUsuńyaaaaay! z niecierpliwoscia czekam na nastepny rozdzial. co do czcionki.. nie przejmuj sie
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze genialny!!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta... z ogromną niecierpliwością!!!
Pozdrawiam :*
O Cholera... Jak Tessa będzie bezpłodna to ja się chyba rozpłaczę... :(
OdpowiedzUsuńa teraz z innej beczki
Ciekawe co się będzie działo w Anglii :D
Uwielbiam tę historię. Już nie mogę się doczekać ich pobytu w Anglii. Dziękuję za tłumaczenie. :)
OdpowiedzUsuńLilia
Boski♡
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny?
O JEJU JEJU! Tessa i bezpłodność? Auc. To zaboli :( trzymaj się, postaci która nie istniejesz! 😂😂😂
OdpowiedzUsuńJejku Tess :(
OdpowiedzUsuńŚwietny xx
Jaki miły prezent :)
OdpowiedzUsuńO jaaaaa *-* Też może mnie tak zabrać, ale koniecznie przy oknie!
OdpowiedzUsuńWow! Brak mi słów! xx
OdpowiedzUsuńZajebiste xx
Boze bezplodna...
OdpowiedzUsuńja wiem Harry bedzie udawal ze jest smutny a tak serio to bedzie sie cieszyl bo nie chce miec dzieci ))):
albo bedzie taki kochany i pocieszy Tess <3
Lece czytać na pewno super <3
OdpowiedzUsuńJak zwykle rozdział mnie nie rozczarował😃 mam jednak nadzieję,że Tessa będzie mogła mieć dzieci och i ta ironia Harolda i jego humor normalnie mnie powalają 😊 chociaż w tym rozdziale nasz Harry był uroczy trzeba przyznać😉
OdpowiedzUsuńCudny rozdział! Zresztą jak każdy
OdpowiedzUsuńGenialny ❤
OdpowiedzUsuńJestem taka podekscytowana i ciekawa czy Tess jest w ciąży czy bezpłodna
Kochaaam ♡♡♡ Już się bałam, że Tessa będzie w ciąży. Jestem też ciekawa co jest z mamą Liama
OdpowiedzUsuńIdealnie :) tak ssobie wchodzę dzisiaj, bo chciałam coś sprawdzić a tu patrze ze pojawił się nowy rodziła ;d świetny i czekam na następny :) buziaki ;*
OdpowiedzUsuńNaprawde super rozdział :) świetnie tłumaczysz! już się nie moge doczekać kolejnego
OdpowiedzUsuńDziękuję i również życzę udanej majówki 💗
OdpowiedzUsuńtak btw jak to super że Tessa nie jest jednak w ciąży uff hahah
cudowne! uwielbiam was i zycze udanego weekendu majowego tez! harry i tessa forever :3
OdpowiedzUsuń- xharmylove
Ten rozdział tak nie wiem czemu ale mi się nawet podobał
OdpowiedzUsuńnie jest jakiś specjalny, nic się za bardzo nie działo, ale myślę że to cisza przed burzą.. xd
Wow jaki długi rozdział! Oby z Tessą było wszystko ok, już ciąża byłaby lepsza ah.
OdpowiedzUsuńŚwietne!!! Czekam na kolejny rodziła!!!
OdpowiedzUsuńŚwietne! ! ! ! Czekam na kolejny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak każdy, dziękuję że to tlumaczycie i poswiecacie czas:)
OdpowiedzUsuńTessa bezpłodna?! :(
OdpowiedzUsuńPer fect 💖
OdpowiedzUsuńKocham cię i twoje tłumaczenia 💞
Nie mogę się doczekać next 😍
ILY
Cudowne tłumaczenie. Nie mogę sie doczekać co będzie dalej. :) pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze Tessa nie będzie bezpłodna, Harremu może i byłoby to na rękę,ale myśle ze Tess chce mieć dziecko :)
Szkoda ze Liam nie powiedział Tessie o zerwaniu( właśnie tu do rozdziału, dziewczyna Liama to była chyba Daniell a nie Delilah :) ), Tessa pomogłaby mu, nie zostawilaby go, on ja wspiera zawsze i ona by zrobiła to samo :)
Noc Harrego i Tessy,no naprawdę gorąco xd
Życze weny i do następnego :*
Kocham <3
Boziu, czekam na następny ! <3 Oby mogła mieć dzieci ... :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
OdpowiedzUsuńTessie grozi bezpłodność ?!
Jejku , może jak Harry by się dowiedział to przestałby tak krytykować małżeństwo i posiadanie rodziny.
Czekam na next
Panna Domka
Czy to możliwe ze pisze komentarze a kazdy sie usuwa ?
OdpowiedzUsuńOk działa !!! Wiec sorki ostatnio tylko czytam a nie komentuje ale podsumowując to sa świetne tłumaczenia z ciekawymi watkami w Anglii bedzie sie działo cos czuje i ta bezpłodność tessy.. Boje sie ze to byc prawda
OdpowiedzUsuńŚwietne,nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział <3 dziękuje :))x
OdpowiedzUsuńGenialny! Dziękujemy <3
OdpowiedzUsuńŚwietny :) Jejuu tylko nie bezpłodność.... Ciekawa jestem jak Harry na to zareaguje...
OdpowiedzUsuńOna nie może być bezpłodna!!! Ja chce małego Harry'ego! xx
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńczyzby pierwsza? omg jprdl co jak tessa jest bezplodna? czekam na nn *-*
OdpowiedzUsuńCudowny <3
OdpowiedzUsuńSuper 👌
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na następny rozdział ;)
Suuuuuper!!!! *.* czekam na następny! ;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3
OdpowiedzUsuńGenialny jak zawsze!
OdpowiedzUsuńAwws, nie mogę się doczekać następnego. Oraz tego hak Harry będzie narzekał na jego matkę i Tesse wystające się xD
OdpowiedzUsuńBoski♡♡
OdpowiedzUsuńWstaw juz kolejny... plis...
pierwsza xd
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział <3 !
Pierwsza! *-*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3 Już nie mogę się doczekać kiedy będą w Angli! ^^
To jest tak bardzo perf
OdpowiedzUsuńMiłej majówki!
❤
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuńŚwietny.
OdpowiedzUsuńBoże :O Coraz ciekawiej się robi, oszaleję chyba do czasu kiedy dodacie kolejny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńKocham 💗 Tak długo czekałam na kolejną część *.* A teraz z nniecierpliwoscią czekam na kolejny rozdział :c Mam nadzieje że Tess będzie płodna :( I z Harrym bęędą mieli małmałego bobo Stylesa <3
OdpowiedzUsuńJejku jejku wspaniały! <3
OdpowiedzUsuńPierwsza wycieczka !!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Bardzo mi się podoba. Mam nadzieję że Tessa jednak nie okaże się bezpłodna. Do następnego. Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuńSuper ;*
OdpowiedzUsuńCzekam na next! Cudowne *.*
OdpowiedzUsuńMartwię się o tesse ze faktycznie może być bezpłodna no bo przecież kiedyś harremu moze się zmie nic to ze nie chce mieć dzieci. Oby wszystko było dobrze.
OdpowiedzUsuńrozdział jak zawsze perfekcyjny I czekam na kolejny ♡♡
Cudny :**
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie ;*
OdpowiedzUsuńSuper. Z niecierpliwością czekam na.następny rozdział<3
OdpowiedzUsuńI mam pytanie wiadomo coś o 3 części Aftera?
To opowiadanie mnie zabija . Kocham go i nienawidzę jednocześnie . Cudny rozdział . Nie wiem jak wy ale mam wrażanie , że między Liasiem , a Sophie coś zaiskrzy.
OdpowiedzUsuńaktualnie przeżywam to, co Tessa. mam te same badania, bo mam podejrzenie zespołu policystycznych jajników. nie wiem ile jeszcze pobiorą mi krwi...
OdpowiedzUsuńrozdział świetny!!!/ @sheo_sheo
Cudooo :3
OdpowiedzUsuńŚwietny roździał :)
OdpowiedzUsuńBiedna Tess ;-;
OdpowiedzUsuńjeju biedna Tessa:(
OdpowiedzUsuńrozdział idealny jak zawsze, mam nadzieję że Tessa nie jest bezpłodna i że nie wyniknie z tego żadna kłótnia. Dziękuję bardzo za tłumaczenie i czekam na nn xx
OdpowiedzUsuńZnowu wszystko zaczyna być zagmatwane ;-) jak w życiu :-)
OdpowiedzUsuńSupeeer!!! Kocham to ^^
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńO jeny...biedna Tess...mam nadzieje ze to nic powaznego...
OdpowiedzUsuńJada do Anglii jsbshshsjsj
@middleofmyworld
Cudowny rozdział ❤ Ale się zrobiło.... Ciekawe jak wyniki 😐 Czy będzie mogła mieć dzieci.... 😞
OdpowiedzUsuńBoze, Tessa nie moze byc bezplodna, juz wyobrazalam sobie, ze kiedys urodzi mniejszą wersje Harry'ego
OdpowiedzUsuńMusi byc wszystko okej
Dziekuje za tlumaczenie x
Świetny, nie mogę się doczekać kolejnego 😆
OdpowiedzUsuń<3<3<3
OdpowiedzUsuńWow! Ona nie może być bezpłodna! :(
OdpowiedzUsuńDzięki za tłumaczenie :*
Świetny
OdpowiedzUsuńAle emocje, czekam na następne!
OdpowiedzUsuń@Bindownica
Jak zwykle świetnie przetłumaczone ! Mam nadzieję , że Tessa jednak będzie mogła mieć dzieci ...
OdpowiedzUsuńPS. Chciałabym Wam życzyć również udanej majówki , ale niestety majówka się już skończyła ;cc + czekam na następny rozdział ;** ❤ (Jeżeli chodzi o czcionkę to się nie przejmujcie ;* Każdemu się zdarza ! ;* )
Super ;**
OdpowiedzUsuńCudooo!! I niech Tess nie bedzie bezplodna;((
OdpowiedzUsuń@blanka1499
to jest nie mozliwe zeby nie mogla miec dziecka .... Harry pewnie by sie cieszyl ;-; next ! :**
OdpowiedzUsuńOmg... tej wizyty się nie spodziewałam...kiedy okazało się, że nie jest w ciąży, odetchnęłam z ulgą, ale kolejne informacje mnie dobiły. Czasami mi się wydaje, że przeżywam życie Tessy bardziej emocjonalnie niż ona XD
OdpowiedzUsuńA poza tym... Harry i Tess nareszcie lecą do Anglii, yaaay! ♥ Nie mogę się doczekać wrażeń Tess z tego miejsca ^^
Dzięki :*
OdpowiedzUsuńCudowny! Oby Tessa mogla miec dzieci :D Tak, jak ktos już napisal, tak samo sobie wyobrażałam mniejszą wersje Harry'ego <3 :D Czekam na nastepnyy <3
OdpowiedzUsuńWow, wow super :) Ciekawe czy wspomni o tym Harremu.
OdpowiedzUsuńKocham to ! <3
/E.
cudny <3
OdpowiedzUsuńczekam na nastepny ;*
Rozdział fajny bla bla bla
OdpowiedzUsuńALE JAK TO TESSA BEZPLODNA
BLAGAM OBY TO NIE BYLA PRAWDA, JA ROZUMIEM HARRY NIE CHCE NARAZIE DZIECKA ALE PRZYJDZIE TAKI CZAS ZE BEDZIE CHCIAL I CO WTEDY? AKTUALNIE JESTEM KOMPLETNIE ZALAMANA - A TO TYLKO FANFICTION! BOZE DOKTORKU OBYS SIĘ MYLIŁ
JA CHCE DZIECKO HARREGO I TESSY AAAAAAAAAA :""""""""CC
jak tessa jet bezpłodna to ja nie mam sensu zycia iui
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Tessa będzie w ciąży a nie bezpłodna
OdpowiedzUsuńŚwietny. Mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze...
OdpowiedzUsuńwstawiajcie szybciej nastepne♡♡♡
♡ ♡ ♡
OdpowiedzUsuńKiedy następny? ♥
supii
OdpowiedzUsuń