Soundtrack do rozdziału:
• Goo Goo Dolls - Iris
• Kodaline - All I Want
• The Civil Wars - If I Didn't Know Better
Tessa’s POV:
- Tesso? Tesso, wszystko w porządku? – krzyczy Kimberly z
drugiej strony łazienkowych drzwi.
- Nic mi nie jest – wymuszam na sobie te słowa. Brzmią
równie załamanie, jak się czuję.
Nie, nie załamanie. Nie jestem załamana. Jestem pokonana.
To, co czuję w tej chwili, to czysta porażka. Spędziłam długie miesiące walcząc
z nieuniknionym, naciskając na rzeczywistość, która była zbyt wielka, aby
podtrzymywać ją w pojedynkę, a teraz zostałam przez nią połknięta, bez żadnych
łodzi ratunkowych w zasięgu wzroku.
Woda jest już zimna, stała się taka już kilka minut temu…
może nawet godzinę. Nie mam zielonego pojęcia jak dużo czasu tu spędziłam,
przykucnięta na podłodze, z kolanami przyciśniętymi do klatki piersiowej,
pozwalając chłodnej wodzie obmywać mnie. To było skrajnie bolesne jakiś czas
temu, ale moje ciało otępiało już kilka wizyt kontrolnych Kimberly temu.
- Musisz wyjść z tego prysznica. Nie myśl, że nie wyważę drzwi
– ostrzega mnie. Nie wątpię ani przez sekundę, że mogłaby to zrobić.
Sięgam w górę i wyłączam prysznic, ale nie wykonuję żadnego
kroku, aby opuścić moją przestrzeń na podłodze.
- Wychodzę – odpowiadam jej.
Do czasu, kiedy staję, moje nogi są chybotliwe, a włosy
prawie suche. Przekopuję moją torbę i mechanicznie wykonuję mechanizmy
ubierania dżinsów – najpierw jedna noga, potem druga, podnoszę ręce nad głowę,
przeciągam koszulkę w dół brzucha. Czuję się jak robot, a kiedy przecieram ręką
lustro, dowiaduję się, że również wyglądam na jednego z nich.
Jak wiele razy on to zrobi? – pytam własnego odbicia.
Nie, jak wiele razy ja pozwolę mu to zrobić? Oto prawdziwe
pytanie.
- Nigdy więcej – mówię na głos do nieznajomej obserwującej
mnie z drugiej strony lustra.
Harry’s POV:
- Cholera, Styles! Spójrz na siebie, jesteś pierdolonym
kolosem! – James wstaje z sofy i porusza się w moją stronę. To prawda, w porównaniu
do niego i Marka, jestem pierdolonym kolosem. -Dlaczego masz dwa, kurwa,
dziesięć metra? – pyta James. Jego oczy są zaszklone i przekrwione. Jest ledwie
pierwsza po południu.
- Metr dziewięćdziesiąt – poprawiam go, a on dokonuje
takiego samego przyjacielskiego powitania jak Mark, stanowczą ręką na moim
ramieniu.
- To jest cholernie super, musimy posłać w świat wiadomość,
że wróciłeś. Wszyscy wciąż tu są, chłopie – James splata ze sobą dłonie, jakby
knuł coś wielkiego, a ja nawet nie chcę wiedzieć, co to mogłoby być.
Czy Tessa znalazła już torbę za drzwiami? Co o tym
pomyślała?
Płakała? Czy teraz jest już poza tym? Cholera, z pewnością
nie chcę znać odpowiedzi na to pytanie. Nie chcę sobie wyobrażać jej twarzy,
kiedy otworzyła drzwi. Nie chcę nawet myśleć o tym, jak się czuła, kiedy
zobaczyła, że tylko jeden bilet został zapakowany do przedniej kieszeni tej
walizki. Wszystkie moje ubrania zostały z niej usunięte i zrzucone na tylne
siedzenie mojego wypożyczonego auta.
Znam ją dość dobrze, by wiedzieć, że będzie oczekiwać ode
mnie pożegnania. Będzie próbowała mnie odnaleźć, nim się podda, ale po swoim
jednym, ostatnim wysiłku, podda się. Nie będzie miała wyboru, ponieważ nigdy
nie da rady mnie znaleźć przed lotem, a jutro będzie już po drugiej stronie
świata.
- Chłopie! – głos Marka jest głośny, a jego dłoń macha mi
przed twarzą. – Czy ty się, kurwa, wyłączasz? – pyta.
- Mój błąd – wzruszam ramionami.
Jeśli Tessa zgubiła się w Londynie, nie wiem co bym zrobił.
Mark i James rozpoczynają rozmowę o tym, kogo zaproszą na
imprezę. Wymieniają mnóstwo znajomych imion i parę, których nie słyszałem. Już
obdzwaniają ludzi z zaproszeniami na imprezkę w środku dnia, wyrzucając z
siebie czas i zamówienia na alkohol.
Zaczynam rozglądać się po mieszkaniu po raz pierwszy, odkąd
przekroczyłem próg. Jest jednym pierdolonym bałaganem. Wygląda tak, jak dom
bractwa w każdy sobotni i niedzielny poranek. Nasze mieszkanie nigdy tak nie
wyglądało, przynajmniej nie kiedy Tessa była w pobliżu. Blaty nigdy nie były
przykryte starymi pudełkami po pizzy, a stoły były wolne od butelek po piwie i
fajek do marychy. Wycofuję się i, do cholery, wiem o tym.
Mówiąc o marihuanie, nie muszę nawet patrzeć na Jamesa i
Marka żeby wiedzieć, co teraz robią. Słyszę bąbelkowy odgłos fajki wodnej, a
zapach zioła wyodrębnia się, zapełniając pokój.
Jak masochista, którym jestem, wyciągam telefon z kieszeni i
z powrotem włączam zasilanie. Zdjęcie, które ustawiłem jako tapetę jest moją
nową ulubioną jej fotografią, przynajmniej w tej chwili, to zmienia się w
każdym jebanym tygodniu, ale to zdjęcie jest pierdoloną perfekcją. Jej blond
włosy są rozpuszczone, spływające wokół jej ramion, a światło lśni na niej,
sprawiając, że aż błyszczy. Uśmiech bierze we władanie całą jej twarz, a jej
oczy są zamknięte. Jej nos marszczy się w najbardziej uroczy, pieprzony sposób.
Śmiała się ze mnie, naprawdę mnie karcąc, za klepnięcie jej
w tyłek przy Kimberly, a ja strzeliłem jej fotkę dokładnie w momencie, kiedy
wybuchła śmiechem, gdy pochyliłem się i wyszeptałem jej do ucha inne, jeszcze sprośniejsze
rzeczy, które mógłbym zrobić przy jej przyjaciółce.
- Daj mi trochę tego, na czymkolwiek jesteś! – James podpierdala
mój telefon z mojej dłoni, ale szybko odbieram mu go, zanim może rzucić okiem
na zdjęcie.
- Delikatny, delikatny – przedrzeźnia mnie James, kiedy
zmieniam zabezpieczenia. Nie ma potrzeby, żeby podsycać tych dupków.
- Zaprosiłem Janine – oznajmia Mark, śmiejąc się razem z
Jamesem.
- Nie wiem, dlaczego wy dwaj się śmiejecie. Ona jest twoją
siostrą – wskazuję na Marka – a ty też ją pieprzyłeś – wskazuję na Jamesa.
Siostra Marka jest znana z pieprzenia każdego jednego spośród przyjaciół
swojego młodszego brata.
- Pieprz się, ziom! – James po raz kolejny zaciąga się fajką
i podaje mi ją.
Tessa by mnie, kurwa, zabiła. Byłaby taka rozczarowana. Nie
akceptuje mnie pijącego, nie mówmy nawet o paleniu zioła.
- Ciągnij albo podaj dalej – pogania Mark.
- Jeśli Janine przychodzi, będziesz tego potrzebował. Wciąż
jest gorąca jak cholera – mówi mi James, zarabiając spojrzenie od Marka i
śmiech z mojej strony.
Godziny mijają w ten sposób, na paleniu, drążeniu tematu,
piciu, drążeniu, piciu, i nim się orientuję, miejsce jest wypełnione ludźmi,
włączając w to Janine.
Tessa’s POV:
- Nic się nie stanie, jak pójdę sama. Jeśli znajdę go, a ty
będziesz ze mną, będzie czuł się zapędzony w róg, a to pogorszy wszystko –
tłumaczę Kimberly po raz drugi. Nalegała, żeby jechać ze mną odnaleźć Harry’ego,
ale wiem, że muszę to zrobić sama.
Może nie wiele, ale wciąż mam trochę dumy, i wolałabym się z
nim zmierzyć sam na sam i odbyć tę rozmowę w cztery oczy. Dokładnie wiem, co on
zrobi. Powie mi, że jestem za dobra dla niego, a on nie daje mi żadnego dobra.
Powie coś krzywdzącego, a ja będę próbowała przekonać go, że jest zupełnie na
odwrót.
Wiem, że Kimberly musi myśleć, że jestem głupia, że za nim
ganiam po jego zimnej odprawie, ale kocham go, a to właśnie robisz, kiedy kogoś
kochasz – walczysz o niego, gonisz za nim, kiedy wiesz, że cię potrzebuje.
Pomagasz mu wygrać walkę przeciwko samym sobie i nigdy się nie poddajesz jeśli
chodzi o niego, nawet kiedy on sam się poddaje.
- Proszę, bądź ostrożna. Nie chcę musieć zabijać Harry’ego,
ale w tym punkcie, nic nie jest wykluczone – posyła mi półuśmiech. – Poczekaj,
jeszcze jedno – Kimberly unosi palec i spieszy do stolika kawowego
umieszczonego w centrum pokoju. Przekopuje swoją torebkę i macha, żebym do niej
podeszła.
Kimberly, będąc Kimberly, przejeżdża połyskującym,
bezbarwnym błyszczykiem po moich wargach i podaje mi tubkę tuszu do rzęs. –
Chcesz wyglądać najlepiej, jak się da, czyż nie? – uśmiecha się szeroko. Pomimo
bólu w mojej klatce piersiowej, uśmiecham się na jej wysiłki i sprawiam, że
wyglądam przyzwoicie.
Dziesięć minut później, moje policzki nie są już czerwone od
płaczu. Opuchlizny pod oczami są mniej widoczne dzięki korektorowi i odrobinie
cienia. Moje włosy są uczesane i jakby ułożone w grube fale. Kimberly poddała
się po kilku minutach, oświadczając, że „fale prosto z plaży” są teraz na
topie. Nie pamiętam, żeby przebierała mnie z mojego t-shirtu w koszulkę na
ramiączka i sweter, ale zdołała przetransformować mnie z zombie w człowieka w
godnym uwagi, krótkim czasie.
- Obiecaj mi, że zadzwonisz, jeśli będziesz mnie
potrzebowała. Nie myśl, że nie przyjadę cię szukać – grozi Kimberly. Potakuję
na potwierdzenie, wiedząc, że ona się nie zawaha tego zrobić. Przytula mnie
jeszcze dwa razy, po czym daje mi klucze do wypożyczonego samochodu Christiana,
który Harry zostawił na parkingu.
Kiedy wsiadam do samochodu, podłączam telefon do ładowarki i
opuszczam okno aż do samego dołu. Samochód pachnie jak Harry, a puste kubeczki
kawy z tego poranka wciąż tkwią w uchwytach, przypominając mi o sposobie, w
jaki się kochaliśmy tylko kilka godzin temu. To było pożegnanie ze mną.
Wiedziałam to już wtedy, tylko nie byłam gotowa tego zaakceptować. Nie chciałam
przyznać porażki, która wychylała się na powierzchnię, czekając, aby mnie
unieruchomić. Wydaje się niemożliwe, że już piąta po południu. Mam mniej niż
dwie godziny, aby znaleźć Harry’ego i przekonać go, żeby wrócił ze mną do domu.
Na pokład samolotu wchodzi się o ósmej trzydzieści, ale musimy dostać się na
lotnisko około siódmej, aby przejść przez kontrolę bezpieczeństwa, tylko dla
pewności.
Czy będę sama leciała do domu? Mam chore uczucie, że tak się
stanie.
Kogo ja oszukuję, serio, znam tylko jedno miejsce, w którym
mogłabym go szukać, a jeśli go tam nie ma, nie mam pojęcia, co zrobię. Nie mogę
jeździć bez celu po Londynie bez pieniędzy i bez miejsca, gdzie mogłabym
zostać.
Zdesperowana i sfrustrowana, próbuję znowu do niego
zadzwonić i prawie wybucham łzami szczęścia, kiedy odbiera telefon.
- Halooo, kto tam? – nieznajomy męski głos odzywa się po
drugiej stronie linii. Odsuwam od ucha telefon, aby upewnić się, że wybrałam
poprawny numer. Niewątpliwie, to imię Harry’ego widnieje na ekranie. – Halooo –
ponownie przedłuża mężczyzna.
- Och, hej? Jest tam Harry? – pytam, mój brzuch wywraca
koziołki. Mam złe przeczucie co do tego gościa i nie mam pojęcia, kim on jest.
Śmiech i wiele głosów rozbrzmiewa w tle. Niektóre z nich to
głosy żeńskie. – Styles jest… dysponowany w tym momencie – mówi mi facet. Dysponowany?
- Mówi się niedysponowany, ty idioto – śmieje się kobieta w
tle. O Boże.
- Gdzie on jest? – pytam. Mogę powiedzieć, że jestem teraz
na głośnomówiącym.
- Jest zajęty. Kto mówi? Przyjeżdżasz na imprezkę? To
dlatego zadzwoniłaś? – pyta inny chłopak.
Imprezka? O piątej po południu? Próbuję się skupić na tym
bezużytecznym fakcie bardziej niż na niezliczonych kobiecych głosach i fakcie,
że Harry jest 'zajęty'.
- Ta – wyrażają moje usta, nim mój mózg wyraża na to zgodę. –
Potrzebuję jeszcze raz adresu – mój głos jest chwiejny i niepewny, ale oni
zdają się tego nie zauważać.
Mężczyzna, który odebrał telefon podaje mi adres, a ja
szybko wpisuję go do nawigacji w moim telefonie, która psuje się dwa razy i
muszę go poprosić, żeby się powtórzył, a on czuje się zobowiązany, informując
mnie, że jest tam więcej alkoholu niż widziałam w całym moim życiu.
Dwadzieścia minut później wjeżdżam na niewielki parking
przed zniszczonym, ceglanym budynkiem. Okna są ogromne, a trzy z nich pokrywa
coś, co wygląda jak biała taśma, lub może worki na śmieci. Podjazd jest
zapełniony samochodami. BMW, którym tu przyjechałam, pasuje jak kwiatek do
kożucha. Jedyny samochód, choć trochę przystający podobieństwem, to wypożyczone
auto Harry’ego. Jest zaparkowane na przednim miejscu, co znaczy, że stoi tutaj
dłużej niż większość pojazdów.
Kiedy docieram do drzwi budynku, biorę głęboki oddech, aby
zebrać w sobie siły. Nieznajomy przez telefon powiedział, że to drugie drzwi na
trzecim piętrze. Podejrzany budynek nie wydaje się dość duży, by składać się z
trzech pięter, ale kiedy wspinam się po schodach na samą górę, przekonuję się,
że nie mam racji. Brzmienie głośnych głosów i dobrze wyczuwalny zapach marihuany
uderza mnie, nim dochodzę do drugiego piętra.
Dlaczego Harry miałby tu być? Dlaczego miałby przyjechać w
to miejsce, aby radzić sobie z problemami? Moje serce galopuje, a brzuch jest
związany w supły, kiedy przez mój umysł przemykają wszystkie rzeczy, jakie
mogłyby się dziać za drzwiami.
Czy Harry sprawdził swój telefon i zobaczył, że dzwoniłam?
Jeśli został ostrzeżony o moim przybyciu, to zmniejszy szansę, że robi coś
głupiego, czego nie chcę widzieć, kiedy drzwi się otworzą.
Potrząsam głową, wybijając z niej wszystkie wątpliwości.
Dlaczego jestem taka paranoiczna i zdenerwowana? Mówię o Harrym, o moim Harrym.
Nawet wściekły i wycofany, poza okrutnymi słowami, nigdy nie zrobiłby nic, aby
mnie celowo skrzywdzić. Przechodzi przez trudny okres ze wszystkimi swoimi
rodzinnymi sprawami i po prostu potrzebuje mnie, żebym wtargnęła tu i zabrała
do ze sobą do domu. Doprowadzam się do psychozy i nakręcam się po nic.
Drzwi otwierają się tuż przed tym, jak unoszę dłoń, aby w
nie zapukać. Młody chłopak, ubrany w całości na czarno przechodzi obok mnie,
bez zatrzymania czy zamknięcia za sobą drzwi. Kłęby dymu wytaczają się na
korytarz i muszę zwalczyć ochotę, aby zakryć nos i usta. Przechodzę przez próg
kaszląc i staję jak wryta na widok, jaki mam przed sobą.
Na początku byłam zszokowana półnagą dziewczyną siedząca na
podłodze, ale teraz, gdy rozglądam się po pokoju, zauważam, że prawie każdy
jest półnagi.
- Uwolnij się z koszulki – młody facet z brodą namawia
tlenioną blondynkę. Ona przewraca oczami, ale szybko pozbywa się bluzki,
zostając tylko w staniku i majtkach. Zajmuje mi kilka sekund, aby zdać sobie
sprawę, że grają w jakiś rodzaj gry karcianej, która zawiera zdejmowanie ubrań.
To spostrzeżenie jest o wiele lepsze niż pierwsza konkluzja, do jakiej doszedł
mój umysł.
Odczuwam niejako ulgę, że Harry nie należy do grupy nagich
karciarzy, a kiedy skanuję zatłoczony salon, nie zauważam go.
- Wchodzisz czy co? – pyta mnie ktoś. Rozglądam się dookoła,
poszukując źródła głosu. – Zamknij drzwi za sobą i właź – mówi ponownie i
jestem pewna, że to on odebrał telefon Harry’ego.
- Spotkaliśmy się kiedyś, Bambi? – ciekawi się.
Kręcę głową, wszystkie słowa spłynęły z mojego języka.
Chłopak chichocze, a ja przestępuje niewygodnie z nogi na nogę, kiedy jego
przekrwione oczy ogarniają moje ciało, zatrzymując się zbyt długo na klatce
piersiowej, co nie może być widziane inaczej, niż jako wulgarne. Nie podoba mi
się ksywka, jaką wybrał dla mnie, ale nie mogę znaleźć sposobu, aby powiedzieć
mu moje prawdziwe imię.
- Mark – przedstawia się, sięgając po moją dłoń, ale ja
oddalam się. Mark… Natychmiast rozpoznaję imię z listu Harry’ego. Jest
dostatecznie przyjazny, ale wiem, jaki jest naprawdę. Wiem, co zrobił tym
wszystkim dziewczynom.
- To jest moje mieszkanie. Kto cię zaprosił? – pyta. Jego
akcent jest silny i zauważam, że jest atrakcyjny, w jakiś sposób przerażający,
ale atrakcyjny. Jego brązowe włosy sterczą nad czołem, a zarost jest bujny, ale
wypielęgnowany. 'Wygląd dupka-hipstera', jakby to ujął Harry, ale mnie wydaje
się to odpowiednie określenie. Jego ręce są wolne od jakichkolwiek tatuaży, ale
w pod jego dolną wargą znajdują się dwa kolczyki.
- Ja… aha… - walczę, aby ujarzmić swoje nerwy. On znowu się
śmieje i chwyta mnie za rękę.
- Dobrze, Bambi, zrobimy ci drinka, który cię zrelaksuje.
Doprowadzasz mnie do szału – uśmiecha się i prowadzi mnie do kuchni.
Zaczynam się zastanawiać czy Harry w ogóle tu jest. Może
zostawił tutaj samochód i telefon, zanim poszedł gdzieś indziej, może jest w
samochodzie. Dlaczego nie sprawdziłam samochodu? Przeszukuję tłum w kuchni i
nareszcie mogę oddychać, kiedy go zauważam.
Gdyby ktoś miał mnie zapytać, jak się teraz czuję, nie
jestem pewna, co bym odpowiedziała. Nie sądzę, że znam odpowiedź na to pytanie.
Czuję ból i ból serca, i panikę, i odrzucenie, ale w tym samym czasie czuję się
obojętna. Czuję nic i wszystko na raz i to najgorsze uczucie, jakiego
kiedykolwiek doświadczyłam.
Harry pochyla się nad blatem z jonitem pomiędzy wargami i
butelką alkoholu w dłoni. Jednakże, to nie to sprawiło, że moje serce się
zatrzymało, co skradło mi dech, a była to kobieta, siedząca na blacie za nim, z
gołymi nogami oplatającymi jego pas. On nie czyni żadnego ruchu, aby je stamtąd
zabrać, nawet kiedy podchodzę do niego z gościem o imieniu Mark.
- Styles! Daj mi
pierdoloną wódkę, muszę zrobić tej tutaj, mojej nowej przyjaciółce Bambi drinka
– wrzeszczy Mark. Przekrwione oczy Harry’ego odwracają się do Marka, a on
przybiera paskudny uśmiech. Uśmiech, którego nigdy u niego nie widziałam.
Obserwuję, jak przenosi wzrok z Marka na mnie, aby dowiedzieć się, kim jest 'Bambi'.
Jestem dość blisko, by ujrzeć jego rozszerzone źrenice,
które wyskakują z orbit, a ten nieznajomy uśmiech zostaje natychmiastowo
starty.
- Co… co ty… - wyrzuca z siebie słowa. Jego oczy schodzą w
dół mojej ręki i jakoś dają radę jeszcze bardziej się rozszerzyć na widok dłoni
Marka na mojej. Czysta wściekłość wypełnia jego oczy, a ja odsuwam swoją dłoń.
- Wy dwoje się znacie? – pyta Mark. Nie odpowiadam. Zamiast tego moje oczy zwężają się na
kobiecie, której nogi wciąż są oplecione wokół talii Harry’ego. On wciąż nie
poczynił żadnych działań, aby ją z siebie zdjąć. Ona ma na sobie tylko majtki i
koszulkę. Gładką, czarną koszulkę.
Harry ma na sobie swój czarny sweter, ale nie widzę
znajomego zarysu wyblakłej czarnej koszulki przy dekolcie za dużego swetra.
Dziewczyna jest nieświadoma odbywającego się spotkania, skupiona wyłącznie na
skręcie, który właśnie wyjęła z ust Harry’ego. Nawet się do mnie uśmiecha, nic
nie wiedzącym, ewidentnie upośledzonym uśmiechem.
Zostałam uciszona. Zszokowana, że w ogóle znam tę osobę
przede mną. Nie sądzę, że mogłabym przemówić, nawet gdybym chciała. Wiem, że Harry
jest teraz w mrocznym miejscu, ale widzenie go takiego, na haju, pijanego i z
inną kobietą to dla mnie za dużo. To cholernie za dużo i wszystko, o czym mogę
myśleć, to odsunięcie się od niego tak daleko, jak się da.
- Uznam to za 'tak' – śmieje się Mark i wyciąga siłą butelkę
z dłoni Harry’ego. Harry też jeszcze nic nie powiedział. Po prostu gapi się na
mnie jakbym była duchem, już zapomnianym wspomnieniem, którego odwiedzin nigdy
więcej nie oczekiwał.
Obracam się na pięcie i przepycham przez wszystkich, którzy
stają na mojej drodze do wyjścia z piekła. Kiedy schodzę, a właściwie zbiegam,
na dół klatki schodowej, opieram się o ścianę i ześlizguję po niej. Dzwoni mi w
uszach, a ciężar ostatnich pięciu minut przygniata mnie, a ja szczerze nie wiem
jakim cudem dam radę wyjść z tego budynku.
Nasłuchuję odgłosów butów obijających się o stalowe schody,
a każda cicha minuta rani bardziej niż poprzednia. On nawet za mną nie zszedł,
pozwolił mi się zobaczyć w tym stanie i nie trudził się, żeby pójść za mną z
wyjaśnieniami.
Nie mam więcej łez, które mogę za niego wylać, nie dzisiaj,
ale wygląda na to, że płakanie bez łez jest o wiele bardziej bolesne i
niekontrolowane.
Po tym wszystkim, wszystkich kłótniach, wszystkich
śmiechach, całym czasie spędzonym razem, to tak on chce to skończyć? To tak
odrzuca mnie na bok? Ma tak mało szacunku dla mnie, że narkotyzuje się i
pozwala innej kobiecie dotykać się i nosić swoje ubrania po robieniu Bóg wie co
z nią? Nie mogę nawet pozwolić sobie przyswoić tej myśli, bo mnie sparaliżuje.
Wiem, co zobaczyłam, ale widzieć, a zaakceptować to dwie różne rzeczy.
Jestem dobra w robieniu wymówek dla jego zachowania, to
talent, w którym osiągnęłam mistrzostwo podczas długich miesięcy naszego
związku i byłam lojalna wobec tych wymówek, że to one są winne wszystkiemu, ale
teraz nie ma wymówki. Nawet ból, który czuje, płynący ze zdrady jego matki i
Christiana nie daje mu przepustki, aby krzywdzić mnie w ten sposób. Nie
zrobiłam mu nic, aby zagwarantować sobie to, co on robi w tej chwili. Moim
jedynym błędem było próbowanie być przy nim i znosić jego źle skierowany gniew
o wiele za długo.
Upokorzenie i ból przekształcają się w gniew im dłużej
siedzę na tej pustej klatce schodowej. Jest to ciężki, wielki, rządzący, pieprzony
gniew. Mam dość prawienia mu wymówek, mam dość pozwalania, żeby robił to gówno
i zapominania o tym tylko z prostymi przeprosinami i obietnicą zmiany.
Nie. Cholera, nie.
Nie wychodzę bez walki. Nie zgadzam się odejść i pozwolić mu
myśleć, że w porządku jest traktować ludzi w ten sposób. On oczywiście nie
baczy na siebie, a teraz także na mnie a kiedy rozwścieczone myśli wypełniają moją
głowę, nie mogę powstrzymać swoich stóp od wejściem z powrotem na te gówniane
schody i do tego mieszkania z piekła rodem.
Nie zaprzątam sobie głowy pukaniem, energicznie otwieram
drzwi i pokonuję drogę do kuchni. Mój gniew kumuluje się jeszcze bardziej,
kiedy znajduję Harry’ego w dokładnie tym samym miejscu, z tą dziwką wciąż
przylepioną do jego pleców.
- Nikt, stary. Ona jest tylko jakąś przypadkową… - mówi do
Marka.
Ledwo mogę patrzeć prosto. Jestem taka wściekła. Przerywam
mu i wyrywam butelkę wódki z jego dłoni i rzucam nią o ścianę. Roztrzaskuje
się, a w pokoju zapada cisza. Czuję się oderwana od mojego ciała, jakbym
oglądała rozwścieczoną, oburzającą wersję siebie, tracącą zmysły.
- Co do chuja, Bambi? – krzyczy Mark. Odwracam się w jego
stronę.
- Mam na imię Tessa! – wrzeszczę. Oczy Harry’ego się
zamykają i obserwuję go, czekając aż coś powie, cokolwiek.
- Nie musiałaś rozbijać wódki! – sarkastycznie zauważa Mark.
Jest za bardzo naćpany, żeby przynajmniej się zmartwić bałaganem, jakiego
narobiłam. Najwyraźniej jego jedyną troską jest rozlanie płynu.
- Nauczyłam się, jak roztrzaskuje się butelki o ściany od
najlepszych – patrzę na Harry’ego.
- Nie powiedziałeś mi, że teraz masz dziewczynę – mówi
kobieta klejąca się do Harry’ego. Patrzę to na Marka, to na nią. Istnieje
oczywiste podobieństwo, a ja przeczytałam ten list za wiele pieprzonych razy,
żeby nie widzieć, kim ona jest.
- Zostawcie to Stylesowi, żeby przyprowadzić szaloną
amerykańską dupę do mojego mieszkania, rozrzucając butelki i gówno – mówi Mark,
czysto rozbawiony.
- Przestań – Harry wchodzi pomiędzy nas, a ja posyłam mu
moją najlepszą twarz pokerzysty. Moja klatka piersiowa unosi się i opada
głębokimi, spanikowanymi oddechami, ale moja twarz jest maską, wypraną z
jakichkolwiek emocji maską. Zupełnie jak jego.
- Kim jest ta laska? – pyta Mark Harry’ego, jak gdybym tu
nie stała.
- Już ci powiedziałem – znieważa mnie po raz kolejny Harry,
nie mając nawet jaj, żeby spojrzeć na mnie, degradując mnie przy pokoju pełnym
ludzi. Widziałam już dość.
- Co, do cholery, jest z tobą nie tak? Myślisz, że możesz
się tu szmacić i palić trawkę przez cały dzień, żeby zapomnieć o swoich
problemach?! – krzyczę. Wiem, jak szalenie się zachowuję, ale przynajmniej raz,
nie mogłabym się mniej martwić o to, co wszyscy o mnie myślą. Nie daję mu
szansy na odpowiedź, gdyż kontynuuję:
- Jesteś taki samolubny! Myślisz, że odpychanie mnie i
zamykanie się jest dla mnie dobre? Wiesz cholernie dobrze, jak to idzie do tej
pory! Nie możesz beze mnie przetrwać, będziesz nędzny, ja tak samo. Nie czynisz
mi nic dobrego, krzywdząc mnie, ale wygląda na to, że dla ciebie to niezła
zabawa?
- Nawet nie wiesz o czym mówisz – oznajmia Harry głosem
cichym i przerażającym.
- Nie wiem? – wyrzucam dłonie do góry – ona ma na sobie twoją
pieprzoną koszulkę! – krzyczę, a dziewczyna zeskakuje z blatu, obciągając rąbek
t-shirtu Harry’ego, aby zasłonić swoje uda. Jest o wiele mniejsza ode mnie, a
koszulka wygląda na niej na gigantyczną. Ten obraz będzie wypalony w mej
pamięci po ostatni dzień mojego życia, wiem to. Czuję, jak teraz się tam
wdziera, pali. Moje całe ciało płonie, jest pochłonięte ogniem w szale i, w tym
momencie, czystej, surowej, pieprzonej wściekłości, to wszystko… klika.
Teraz wszystko ma dla mnie sens. Moje wcześniejsze myśli
wyrażające miłość i to, by nie poddawać się pod względem tego, kogo się kocha,
nie mogłyby być odleglejsze prawdzie. Myliłam się przez ten cały czas. Kiedy
kochasz kogoś, nie pozwalasz mu ulec zniszczeniu razem ze sobą, nie pozwalasz mu
wlec cię przez błotniste bagno. Próbujesz mu pomóc, próbujesz go uratować, ale
w momencie, kiedy twoja miłość jest jednostronna lub samolubna, jesteś głupcem,
jeśli wciąż próbujesz. Gdybym go kochała, nie pozwoliłabym mu mnie zrujnować.
Próbowałam z Harrym. Dawałam mu szansę za szansą i tym razem
myślałam, że wszystko będzie dobrze. Właściwie to myślałam, że to zadziała.
Myślałam, że jeśli kocham go wystarczająco, jeśli tylko spróbuję mocniej, to
może zadziałać i moglibyśmy być szczęśliwi.
- Dlaczego tu w ogóle jesteś? – pyta mnie, przerywając mój przełom.
- Dlaczego tu w ogóle jesteś? – pyta mnie, przerywając mój przełom.
- Co, myślałeś, że pozwolę ci oddalić się, będąc tchórzem? –
za bólem, gniew zaczyna skwierczeć. Jestem przerażona jego odejściem, ale
prawie witam z otwartymi ramionami rozwiązanie, które się na mnie wylewa. Przez
ostatnie siedem miesięcy byłam osłabiana przez słowa Harry’ego i ten cykl
odrzucenia, ale teraz widzę, po co się działo.
Nieuniknione.
To zawsze było nieuniknione a ja nie mogę uwierzyć, że
zajęło mi cały ten czas, by to zobaczyć i zaakceptować.
- Dam ci jedną, ostatnią szansę, aby teraz ze mną wyjść i
polecieć z powrotem do domu, ale jeśli przekroczę próg tego domu bez ciebie, to
by było na tyle – mówię mu.
Zadowolone z siebie spojrzenie w jego zamglonych oczach
wysyła mnie dalej za krawędź.
- Tak myślałam –
nawet już nie krzyczę. Nie ma po co, on nie słucha. Nigdy nie słuchał. - Wiesz,
co możesz mieć z tego wszystkiego. Możesz przepić i przepalić całe swoje
pieprzone życie – podchodzę bliżej, zatrzymując się tylko kilka stóp od niego –
ale to jest jedyne, co będziesz kiedykolwiek miał, więc ciesz się z tego, póki
trwa.
- Tak zrobię – odpowiada, przecinając mnie na pół. Po raz
kolejny.
- Więc, jeżeli ona nie jest twoją dziewczyną… - zaczyna
drążyć do Harry’ego Mark, przypominając mi, że nie jesteśmy sami w pokoju.
- Nie jestem niczyją dziewczyną – ucinam. Mój nastrój wydaje
się rozkoszować go bardziej, jego uśmiech rośnie.
- Dobrze, więc już rozstrzygnięte – dłoń Marka przesuwa się
na moje plecy, aby poprowadzić mnie z powrotem do salonu.
- Odwal się od niej! – ręce Harry’ego napierają na plecy
Marka, nie dość mocno, aby zwalić go z nóg, ale z wystarczającą siłą, aby
odepchnąć go ode mnie.
- Na zewnątrz, teraz – wyrzuca z siebie Harry, przechodząc
obok mnie, przez salon i za drzwi wejściowe. Idę za nim na korytarz i trzaskam
za sobą drzwiami.
- Co to, do chuja, było? – łapie się za włosy, jego
temperament się zaostrza.
- Co to było?! Ja, wyzywająca cię za twoje całe gówno?
Myślisz, że możesz po prostu wrzucić bilet lotniczy i klucze do walizki, a ja
odejdę? – popycham go w pierś, sprawiając, że wpada na ścianę. Prawie
przepraszam, prawie czuję się winna za popchnięcie go, ale kiedy spoglądam w
górę, na jego rozszerzone oczy , jakikolwiek ślad poczucia winy rozmywa się. On
śmierdzi ziołem i alkoholem, nie ma żadnej pozostałości po Harrym, którego
kocham.
- Jestem tak kurewsko zagubiony w swojej własnej głowie i nie
mogę myśleć poprawnie, co dopiero mówić o jebanym wyjaśnianiu ci po raz
tysięczny, cholerny raz! – wrzeszczy, jebiąc pięścią w cienką ścianę z płyty,
rozłamując ją. To scena, której doświadczyłam za wiele razy. Ten będzie
ostatnim.
- Nawet nie próbowałeś! Ja nie zrobiłam nic źle!
- Czego więcej potrzebujesz, Tesso? Czy potrzebujesz, żebym
dla ciebie to, kurwa, przeliterował? Wynoś się stąd, wracaj tam, skąd się
wzięłaś! Nie masz tu interesu, nie pasujesz tu – nim dochodzi do ostatniego
słowa, jego głos jest taki neutralny, a nawet miękki.
- Teraz jesteś szczęśliwy? Wygrywasz, Harry. Znowu
wygrywasz. Zawsze to robisz, czyż nie? – nie mam w sobie już żadnej woli walki.
On obraca się, spoglądając mi prosto w oczy i mówi:
- Wiesz to lepiej niż ktokolwiek inny, nie sądzisz?
***
Nie wiem, jak zdołałam dostać się na Heathrow i wsiąść we
właściwy samolot na czas, ale jestem tu, siedzę, obok pustego fotela, z pustym
umysłem oraz pustym sercem. Nie mogłam się bardziej mylić co do Harry’ego i to
naprawdę prowadzi do konkluzji, że ludzie mogą zmienić tylko siebie. Nie ma
znaczenia, jak bardzo próbujesz. Oni muszą chcieć tego tak bardzo jak ty,
inaczej nie ma nadziei.
Niemożliwym jest zmienić kogoś, kto ma umysł nastawiony na
to, kim jest. Nie możesz wspierać go dostatecznie, aby rekompensować jego niskie oczekiwania i nie możesz kochać go
dostatecznie, aby rekompensować nienawiść, jaką do siebie czuje.
To przegrana bitwa i wreszcie, po całym tym czasie, jestem
gotowa skapitulować.
• jeśli przeczytałeś/aś - zostaw komentarz •
Jejku jeku!
OdpowiedzUsuńDziękuję, ze tłumaczysz :*
Nie wiem, czy na pewno ale jestem pierwsza!
Jej Nareszcie!
O jasna dupa! Nie, nie, nie, nie, nie, nie! Nie zgadzam się! Nie może tak być!
OdpowiedzUsuńOoooo nowy rozdział cudownie!
OdpowiedzUsuńDobrze ci radzę Harry, zmywaj się z tego domu publicznego, leć za Tessą, a nie siedzisz tam z jakimiś dziwkami.
OdpowiedzUsuńI ty jesteś jakiś kurde Haroldzie porąbany! Przeliterować ci to, a może nie przesylabizować? Jak można być aż takim idiotą?!
Dziękuję, to tyle co zostało kulturalnego ze mnie po twoim zachowaniu. Reszta rzeczy, które mogłabym ci powiedzieć, to ocenzurowane słownictwo, którego używają na co dzień twoi przyjaciele- ćpuni oraz przyjaciółki- dziwki.
Pozdrawiam tłumaczkę. Dziękuję,że tłumaczysz to chore zachowanie Harrego.
hahaha same, kocham Cie :D
Usuńxwerkaax
;(
OdpowiedzUsuńHarry cos ty najlepszego zrobił ... ;/;/;/;;/;/;/;/
OdpowiedzUsuńO k***a ... nie wierzę w to co się dzieje. Powiem tylko ze to ff jest najlepsze jakiekolwiek czytałam, czekam na następne rozdziały i nie jestem w stanie przewidzieć tego co będzie dalej
OdpowiedzUsuń=D
Podpisuje się pod toba w całości i mam nadzieje ze Tess mu nie wybaczy tak łatwo
UsuńO nie nie powinna mu wybaczać, powinna sobie kogoa znalezc a harry w koncu sie ocknie i bedzie chcial wrocic jakgdyby nigdy nic a ona niech go w dupe kopnie jdbdjdnxjxjd jestem taka wkurzona na harrego ze po prostu ugh
UsuńNiech sie jej wiecej na oczy ten frajer nie pokazuje...
Usuńjasna cholera!
OdpowiedzUsuńPierwsza! /Paulina
OdpowiedzUsuńCzemu mam wrażenie ze to koniec aftera waw :((
OdpowiedzUsuńjeszcze 26 rozdziałów :)
Usuń26 rozdziałów do 4 części :)
UsuńXwerkaax
nie ma czwartej części. są tylko trzy. książek znajdziesz tylko cztery, bo zostały rozszerzone.
UsuńJEZU!!! PŁACZĘ.... HARRY TY EGOISTYCZNY DUPKU! Dajcie nastepny rozdział!!
OdpowiedzUsuńO kurwa mać...
OdpowiedzUsuń@middleofmyworld
Jezuu ! No nie mogę , aż się popłakałam jak On może , muszą być razem ! :c
OdpowiedzUsuńJa tu nerwowo nie wytrzymam no..... :/ Dlaczego on tak odwala??? Tak nie może być :(
OdpowiedzUsuńSuper ze tak szybko rozdział :) Juz nie mogę się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńO Boże !!! Co za emocje ! Niesamowity rozdział, ale mam nadzieje, że Harry zrozumie co zrobił i będzie starał naprawić. Czekam na kolejny :) x
OdpowiedzUsuń😞
OdpowiedzUsuńTo co teraz będzie, jeśli ona skapituluje?!
OdpowiedzUsuńBrak mi słów.. Siedzę i po prostu ryczę.
OdpowiedzUsuńI jedyne słowa na jakie mnie teraz stać to O JAPIERDOLE ALE SIĘ POROBIŁO.
Nie no ja tu normalnie nie wytrzymam psychicznie. To tyle bo naprawdę nie stać mnie na wi3cej ten rozdział był chyba najbardziej dramatycznym w całym Afterze. Z OGROMNĄ NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA KOLEJNE ROZDZIAŁ :/
Kiedy czytałam ten rozdział, również się poryczałam. ;c
UsuńTo wykończyło mnie psychicznie, nie wiem czemu. Cała ta sytuacja jest niemniej porąbana niż sam Harry.
Pozdrawiam ♥
Nie mogę przestać płakać..... W drodze do Londynu było tak dobrze między nimi, on się starał dla niej, a teraz........ No kurwa.
OdpowiedzUsuńWiedziałam , że Harry to ostatecznie zrąbie :/ Ciekawe co teraz będzie :oo
OdpowiedzUsuńJa po prostu nerwowo nie wytrzymam. Jak mozna byc takim egoistycznym dupkiem jak Harry ???
OdpowiedzUsuńNie wiem nawet co napisać....chryste co ten Harry wyrabia. Biedna Tessa :-( dziękuje za tłumaczenie
OdpowiedzUsuńO ja nie mogę 😱😱😱
OdpowiedzUsuńJezu przysięgam ten czas kiedy oni bd tak daleko od siebie bd chyba najgorszy.
OMG !!! Czekam a w sumie to nie. DB nie mg sie zdecydować, ale chce wiedziec co bd dalej.
Boże, Harold co za walony kretyn! Jak to czytam czuje się tak samo okropnie jak Tessa! Naprawdę tylko 26 rozdziałów? To moje chyba pierwsze ff które zaczęłam czytać i nie sądziłam że kiedyś się skończy 😥 Dziękuję że tak często teraz tłumaczysz!:)
OdpowiedzUsuńTa historia jest coraz bardziej destrukcyjna. Tak się z nią zżyłam że wszystko co się tam wydarzyło odczuwam tak jakby to stało się mnie. Czuję się zniszczona jak Tessa. Mam wrażenie, że właśnie jesteśmy świadkami początku końca. Naprawdę nie wiem co Harry musiał by zrobić żeby to naprawić. W mojej głowie pojawiają się coraz czarniejsze scenariusze zakończenia. A jeśli rzeczywiście to ma podobne zakończenie jak Wichrowe Wzgórza to nie wiem czy chce to czytać dalej. Chociaż i tak będę to czytać, ponieważ jestem jak narkoman - uzależniona i niecierpliwie czekająca na kolejną dawkę, żeby przez chwilę poczuć się dobrze, a po wszystkim czuć wyczerpanie i beznadziejność codzienności.
OdpowiedzUsuńZ utęsknieniem czekam na kolejną dawkę.
Bee xx
Popłakałam się na koniec. Nie wiem czy ze wzruszenia czy ze złości.. To bylo obrzydliwe
OdpowiedzUsuńStrasznie ci dziekuje ze nadal to tlumaczycie! Coz każdy chyba wiedział że dojdzie do tego momentu, to było nieuniknione
OdpowiedzUsuńO w dupe...
OdpowiedzUsuńJak mozna byc takim chujem? A Tessa w końcu zauwazyla jaka jest naiwna. Oby wszystko się jakos rozwiazalo, bo mimo tych wszystkich problemów, oni sa dla siebie stworzeni...
Jejku co się dzieje ŁAŁ !!!!
OdpowiedzUsuńJesteś cudowna, tyle rozdziałów w takim czasie, no normalnie kocham to! Harry to DUPEK, Tessa zaczęła myśleć jak Hazz, to jest chore...
OdpowiedzUsuńAwwww ^.^ piękne ! Ale potrzebuje happy end'u !
OdpowiedzUsuńpłaczę jak jasna cholera o mój Boże
OdpowiedzUsuńRozczarowałam się Harrym po całości i mam tyle do powiedzenia. Po raz pierwszy, czytając jakiekolwiek ff mam ochotę rzucić laptopem o ścianę.
OdpowiedzUsuńale emocje mam nadzieje że Harry jeszcze zmądrzeje :)
OdpowiedzUsuńNo tak kolejna odsłona dupka Harrego. Myślałam,że nie popełni tego błędu po raz kolejny, tym bardziej,że Tessa go widzi. Mam nadzieję, że się ułoży. Tessa i Harry forever ❤️
OdpowiedzUsuńOłli szit!!!!!!!!! Co z harrym jest nie tak????? Ja prdl biedna Tessa, mam nadzieje ze tym razem nie będzie tego żałować i rozpadac sie z bolu tak jak zawsze.... :c Harrego pojebało noo!!!!!!! Niech db poukłada w tej pojebanej główce i zrozumie ze tez zasługuje na dobroć i szczęście!!! Chce kolejny rozdział jak nigdy XD boooooże swiat sie wali...czyżby to był serio początek końca After? Czy to możliwe? Nie mg w to uwierzyć
OdpowiedzUsuńOmg jaki Harry jest egoistą i idiotą, nie mogę w to uwierzyć, niby mu nie zależy ale jak zobaczył co robi Mark to już sie przejął a potem powiedział takie okropne słowa
OdpowiedzUsuńIDIOTA
Ooo Jezu :(
OdpowiedzUsuńNie mam słów do Harrego
OdpowiedzUsuńJak mógł jej cos takiego zrobić
Nic nie rozumiem
Jest dupkiem
Niech Tessa wróci do Trevora
On chociaż ją szanuję
Życzę powodzenia i do następnego:*
What the f*ck?
OdpowiedzUsuńCzekam na następny
O ja pieprze! To dopiero emocje! Mam już same czarne myśli odnośnie tego jak to się dalej potoczy. Po prostu umieram z nimi :( Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńTO IEST KURWA HAKIS PIEPRZONY KURWA ZART JA PIERDOLE KURWA MAC NIE KURWA NIE ZGADZAM SIE KURWA NIE JA PUERDOLE!
OdpowiedzUsuńHarry zawiodł nie bardziej niż kiedykolwiek. Tak bardzi jak go kochałam, nawet po zakładzie, tak bardzo go teraz nienawidze. Nieważne co sie wydarzyło, nie miał prawa tak potraktować Tessy. Ona na to nie zasłużyła. Tyle dla niego przeszła, a on sie jej odwdzieczył zabawiając się z jakąś dziwką. Jeśli Tessa mu wybaczy to bedzie najwiekszą idiotką na świecie, on na to nie zasłguje.
OdpowiedzUsuńTak bardzo chciałam żeby to opowiadanie skończylo sie dla nich szcześliwie, cały czas tego pragnełam, ale teraz to się zmieniło. Jeśli autorka zaplanowała happy end to naprawde się zawiode. Mimo tego, że nienawidze smutnych zakończeń nie widze innego wyjścia w tej historii. To przegrana bitwa.
Mogł zrobić wszystko, ale od dziwek trzymaćsie z daleka. Jeszcze ta koszulka.. To miało być tylko Hessy. Harry tak cholernie zjebał, nie mam na niego siły. Niech Tessa o nim zapomni, niech ułoży sobie życie na jakie zasługuje, a on niech meczy sie w tym gownie. Sam do tego doprowadził.
Po tym rozdziale cholernie dużo emocji sie we mnie tłoczy, szczegolnie czuje nienawiść i obrzydzenie do Harry'ego. Tak bardzo jak kocham go, naszego, prawdzowego, tak bardzo nie nawidze tego.
Bardzo Wam dziękuję za to tłumaczenie, jesteście niesamowite. Bardzo rzadko zdażają się Wam zwykłe literowki, naprawde to wpaniałe xx
Co za szmata z Harrego. A co z Liamem? Dawno go nie było :)
OdpowiedzUsuńO Boże.. Co on zrobił :-(
OdpowiedzUsuńHarry ty pieprzony kutasie !!!!! Rozpłakałam się przy tym popieprzonym rozdziale ! Prosze szybko next , powiedz mi prosze , że oni będą jeszcze razem prosze !!!!!!!!!!! ;-;-;
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc nigdy nie byłam tak wściekła na Harrego i chyba czuję sie tak jak Tessa, dziękuję za tłumaczenie, czekam na nn xx
OdpowiedzUsuńWiedziałam,no wiedziałam,tak mi smutno po tym rozdziale...tyle przeszli żeby teraz tak skończyć?
OdpowiedzUsuńMam nadzieje,że i tak będą razem.
Nieee!!! Czemu?! Przecież było tak pięknie! Ale ten Harry jest głupi! >.<
OdpowiedzUsuńCo?? To nie może się tak skończyć ja się nie zgadzam :'( to nidy miało być tak :'( Harry ty idioto mosty zrobił :'(
OdpowiedzUsuńmosty xD
UsuńBłagam żeby do siebie wrócili błagam! Popłakałam się :"(
OdpowiedzUsuńHarry... normalnie żal dupę ściska -,-
OdpowiedzUsuńo nie..
OdpowiedzUsuńRaju... Czytałam ten rozdział ze łzami w oczach. Harry ty chuju. Jak ty mogłeś
OdpowiedzUsuńJa pierdole ... nie wiem poprostu co mam mowic. Harry przegial... wszyscy mysla ze on do niej wroci choc mi sie jednak wydaje ze to koniec... ze nie wroci ... boje sie tego zakonczenia :(
OdpowiedzUsuńNo to się porobiło, znowu :'(
OdpowiedzUsuńObawiam się zakończenia tego ;o i strasznie kojarzy mi się ta sytuacja z pewnym filmem i oby nie było takie samo bo jebne -.-' Harry ogarnij dupe kurwa!!!!
OdpowiedzUsuńOooo fuck
OdpowiedzUsuńbrak slow
Harry ty.....A szkoda gadać wogóle!;(
OdpowiedzUsuńObys tego Haroldzie żałował..!!
@blanka1499
O nie ! :(
OdpowiedzUsuńO jejuu... Ale dupek z Harry'ego :(
OdpowiedzUsuńDzięki :*
OdpowiedzUsuńSzczerze? Choć kocham całą serie After i choć kocham Harrego/Hardina & Tesse, w tej chwili uważam, że Harry/Hardin to egoistyczny dupek, który nie zasłużył na kolejną szanse. Zbyt wiele razy ją skrzywdził, a poza tym...
OdpowiedzUsuń"Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem." ~ Vincent van Gogh
trzymaj się tessa
OdpowiedzUsuńpoplakalam sie....................
OdpowiedzUsuńNie tak nie może być. Nie. Po prostu nie. Cholera. Harry jak możesz... Nie.... To nie jest koniec prawda? 300 rozdział ie będzie epilogiem prawda? Jezu, nie mogę. Płacze tak bardzo..... Zawsze ich rozstania były trudne.. Ale to wydaje się inne, słowa Tessy... Nie chce takiego zakończenia. Oni mieli być razem kurwa NA ZAWSZE. HARRY DLACZEGO POZWOLILES JEJ POLECIEC SAMEJ. Ona powiedziała że to ostatnia szansa... Ale zawsze tak było. Wrócą do siebie. Muszą kurwa!! On przyleci do niej z tym pierdolonym pierścionkiem zaręczynowym i będą żyli długo i szczęśliwie na zawsze razem. Błagam, niech tak będzie. To jest najdłuższe ff ze wszystkich, tyle rozdziałów, tyle czasu na czytaniu.... Nie, musi być happy end, musi :ccc cccc proszę...
OdpowiedzUsuńJa pierdole.... Mam ochote cie znokautować Harry! Jesteś skończonym idiotą i wgl jak mogłeś?! Miałeś wrócić z Tess tym pierdolonym samolotem a ty co odwalasz?
OdpowiedzUsuńNie! To nie może sie tak skończyć!
Śiwetny x
OMG... Nie mogę w to uwierzyć. Jak Harry mógł tak potraktować Tesse? To chore. Ona cały czas ratowała mu dupę, a on tak ją potraktował. Jednak kiedy zrozumie swój błąd może być już za późno a Tessa już nie będzie na niego czekać. Do następnego. Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuńBoże to takie smutne.Harry palant a Tessa. Tak mi jej szkoda. On ją zniszczył.
OdpowiedzUsuńWłaśnie do mnie dotarło że juz dawno nie było nic na temat Zayna. Co u niego? Pojawi się niedługo?
@Anka_124521
tyle emocji...
OdpowiedzUsuńRozdział pokazuje prawdziwe oblicze harrego zal mi go bo został oszukany ale tak sie tessy nie traktuje..
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja jestem po stronie Harry'ego i tylko mnie Tessa wkurza ?
OdpowiedzUsuńSame .
UsuńŁzy w oczach...
OdpowiedzUsuńHarry jak mogłeś???
Jakbym miała taką możliwość to osbiście strzeliłabym mu z liścia. // Daria
Mam złamane serce.
OdpowiedzUsuńHARRY TY PIERDOLONY IIDIOTO. CZY TY KURWA WIESZ CO TRACISZ? TRACISZ JEDYNĄ DOBRA RZEZCZ W TWOIM POJEBANYM ZYCIU. TRACISZ DZIEWCZYNĘ, KKTÓRA CIE DO KURWY NĘDZY KOCHA, NO JAPIERDOLE.
OdpowiedzUsuńTrochę mnie nosi.
Ale Harry musi zrozumieć swój błąd. Poniekąd go rozumiem, no bo w.koncu jego mama zdradziła go z przyjacielem jego 'ojca', który później okazało sie ze nim nie byl..
No ale dlaczego odtraca Test,? Przecież ona jest najlepszą rzeczą jaka mogla go spotkać. Ona próbowała go uratować. Była jego swiatelkiem w tunelu, które teraz wygasa .
Wspolczuje tez Tessie, bo ile ona przez Harrego wycierpiala. Jednak widać ze ona go kocha. Jednak on zniszczył ją mówiąc te wszystkie rzeczy. W sumie, za każdym razem, gdy mowil cos złego do niej, kiedy sie wyladowywal, w niej cos pekalo. A teraz runęło wszystko.
Pozdrawiam tlumaczke, jesteś wielka, kocham cie za to tłumaczenie. :*:*:*
Ojapierdole, aż sama płacze... Po prostu jak on mógł japierdolee, Harry kurwa mac nawet nie mam słów
OdpowiedzUsuńJa nie mogę. Jak on może być takim głupkiem. Niech sobie przypomni jak jeszcze niedawno błagał ją na kolanach o wybaczenie.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału.
Ja się dziwię, że mu Tessa nie dała w twarz. Wszystko skreślić przez jego chore urojenia. Zniszczyć miłość, bo Harry tak myśli i tak ma być. On się zachowuje jak pieprzony nastolatek, który nie wie co ma robić ale jeszcze pożałuje. Dupek.
OdpowiedzUsuńHahahahha Boże patrze na te wszystkie komentarze i to niby tylko opowiadanie ale wywołuje takie emocje i uczucia :D czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńWczoraj nadrabialam zaległości z tego ff i przeczytałam te 10 rozdziałów i skończyło się na tym... Na miejscu Tessy jebla bym mu w twarz i nwm co jeszcze xdd według mnie ona powinna olać cwela znaleźć sobie kogoś lepszego i wtedy ksieciulo by się obudził ale było by za późno i wtedy powinna dać mu kopa w dupe jak on jej xd niestety moja ciekawość jak może się skończyć to ff wygrała i przeczytałam zakończenie po ang i nie jest to niestety wersja która przedstawiłam wyżej xdd pozdrowienia dla tłumaczki czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój sytuacji xx.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że ona będzie w ciąży z Harrym i nie powie mu o tym bedzie to dziecko wychowywać z Zaynem i on ja może gdzieś spotka czy coś
OdpowiedzUsuńświetny *.* aż sie popłakałam ;(
OdpowiedzUsuńkiedy nastepny???
O matko co się dzieje! Ale to prawda ... Tessa zrobiła dla niego tyle
OdpowiedzUsuńMoże jakaś notka o opóźnieniu, jeszcze w takim momencie?
OdpowiedzUsuńCo do chuja?!? Harry pojebie!
OdpowiedzUsuńna miejscu tessy puściłabym sie na tej imprezie z jakimś kolegą Harrego żeby mu pokazać jeszcze raz ze na pewno mu na niej zależy. On by na to nie pozwolił i wyszedlby razem z nią
omg.. mam lzy w oczach, nienawidze harry'ego! swietny rozdzial, czekam na nastepny i dziekuje za tlumaczenie xx
OdpowiedzUsuńCzyli wychodzi na to że Harry nie kochał Tessy (:
OdpowiedzUsuńJak ona do niego wróci to nie ma mózgu ( przepraszam ale to moja opinia )
Czytam to od chyba 4 miesięcy i czekałam na taki brutalny obrót spraw wcześniej, ale gdy już przywiązałam się do takiego Harrego jest mi ciężko to znieść. ... znieść to że on ją w końcu zniszczył i sam też przez te cierpi, ale Tessa 2 razy gorzej. Przecież sam te udowodnił napił się zapalił zabawiał się i styka. Wiec znów zaczynam go nie lubić i najlepszym zakończeniem dla mnie będzie jak Tess znajdzie innego a Harry będzie jeszcze bardziej cierpiał bo wspomni jej słowa, a kiedyś bd chciał wrócić przeprosi ją ale to już bd za późno. ... koniec wszystkiego i zabije się. Oczywiście fajniejsze by było jakby był w jakimś szpitalu czy czymś i pisał do Tess listy, a potem die.
TO TYLKO MOJA OPINIA I DOMYSŁY XD
(tak w rzeczywistości to kocham Harrego z 1D)
Super. Kiedy następny?
OdpowiedzUsuńHarry ty idioto! Ta dziewczyna to najlepsze co moglo ci się przytrafić w zyciu!
OdpowiedzUsuńWiem, że wyjdę teraz na pesymistkę, którą z resztą jestem, ale ten rozdział jest idealnym zakończeniem, które pokazuje, że miłość to nic nie warte, przemijające bagno, po którym ból utrzymuje się o wiele za długo (tak, pod tym względem mam takie same poglądy, co Harry)
OdpowiedzUsuńDziękuję, że tłumaczysz :)
Lecę czytać kolejne rozdziały ^^
Brak mi słów zawsze,żeby opisać jak bardzo kocham to opowiadanie...
OdpowiedzUsuń