niedziela, 5 lipca 2015

Rozdział 270.

Soundtrack do rozdziału:

• Clare Bowen - Black Roses
• The 1975 - You
• The Fray - Hundred


Harry's POV:

- Nie wierzę, że przegrałam wszystkie moje ubrania w jednej rundce pokera! – Janine wtacza się do kuchni z papierosem w jednej dłoni, a czerwonym kubeczkiem w drugiej.
- Dobra, ale teraz mogłabyś coś na siebie założyć – mówi do niej nieznajoma brunetka.
- Ale ja czuję się okej, naprawdę – ucina Janine w stronę dziewczyny. Kobiety to takie kocice.
Zajmuje mi moment, aby zdać sobie sprawę z tego, że Janine jest od pasa w górę naga. Cóż, od pasa w górę, a nawet zupełnie naga, jeśli nie policzymy malusieńkiego paseczka, który w dobry dzień mógłby uchodzić za stringi.
Szczerze, nie mogę zbyt wiele wywnioskować z tego, co się dzieje teraz. Dym ze zbyt wielu papierosów, niezliczonych jonitów i fajek wodnych przemienił to mieszkanie w dom prosto z horrorów. Gołe laski, kokaina i gorzała to coś, czego jest tu pod dostatkiem. Każdy zachowuje się beztrosko, zupełnie tak, jak ja chciałbym. Też muszę być beztroski. Muszę wydobyć jej twarz z mojej pieprzonej głowy.
Kiedy ponownie spoglądam na Janine, zakłada na siebie bluzę.
- Zadowolona? – wywraca oczami na brunetkę, zarzucając swoimi czarnymi włosami w najbardziej dramatyczny sposób.
Janine obraca się zbyt szybko i jej stopa uderza o nogę kuchennego stołu. Odrzuca ją do przodu. Dziewczyna wpada na mnie, a mój drink rozbryzguje się po całym swetrze, który ubrała mniej niż minutę temu.
- Cholera, Harry! – narzeka, zdejmując sweter i po raz kolejny wystawiając swoją klatkę piersiową na widok. Nie, żeby ją obchodziło bycie nagą w mieszkaniu pełnym ludzi, ale brunetka prycha w niezadowoleniu i wypada z kuchni, upewniając się, że wzięła ze sobą butelkę tequili.
- Co ona ma za problem? – odwraca się James do Janine.
- Nie lubi mnie, bo pieprzyłam się z jej chłopakiem. Cóż, byłym chłopakiem – uśmiecha się. To dumny uśmiech. - Daj mi swoją koszulkę – Janine wyciąga rękę do Jamesa, a on kręci głową.
- Nie ma mowy, Carla będzie tu rano i powiesi mnie za jaja, jeśli zobaczy cię w moim ciuchu znowu – unosi ręce do góry i opuszcza kuchnię.
- Daj mi swój sweter – obraca się do mnie. Kręcę głową, odmawiając jej. – No weź, jest zimno, a ja nie mam żadnych ubrań – trzęsie swoją ledwie istniejącą piersią, aby dać dowód na swoje słowa.
- A więc co miałaś wcześniej na sobie? – unoszę brew na siostrę Marka.
- Ktoś schował moje łachy. To była pewnie ta zazdrosna dziwka – jej chude ręce krzyżują się z przodu klatki piersiowej. – No dawaj, mój brat jest w innym pokoju. Po prostu daj mi swój sweter, i tak będziesz miał pod spodem koszulkę.
- Jestem pewien, że twój brat wiele razy widział cię nago – zamykam oczy i pozwalam, aby dym wypełnił moje płuca, delektując się silnym smakiem marihuany na moim języku.
- Ha-ha. Teraz daj mi swoją bluzkę, a ja podzielę się z tobą odrobiną dobrego szajsu. Mark ma jakieś nowe zioło, które właśnie dostał i jest lepsze od tego gówna – wyciąga jointa z moich palców i zaciąga się.
- Dobra. Kurwa, jesteś wkurzająca – burczę i zdejmuję moją bluzę. Nie daję jej Janine, zamiast tego rzucam w jej stronę czarną bluzkę. Tessa zawsze uwielbia sposób, w jaki wyglądam w swojej za dużej bluzie, komplementuje mnie za każdym razem, kiedy mam ją na sobie.
Kurwa.
Prawie udało mi się oddalić, nie myśląc o niej.
Kurwa, kurwa, kurwa.
Kilka minut później Janine ponownie dołącza do mnie w kuchni. Mój t-shirt zwisa z niej jak jebana zasłonka. Nie zapełnia go tak, jak Tessa...
- Pospiesz się – poganiam ją. Muszę wymazać jej imię ze swoich myśli.
- Spieszę. Już jest zwinięty, masz – umieszcza narkotyk w mojej dłoni i wskakuje na blat za mną.
-  Styles! Daj mi pierdoloną wódkę, muszę zrobić tej tutaj, mojej nowej przyjaciółce Bambi drinka – mówi Mark wchodząc do kuchni.
- Boże, on jest taki wkurzający. Pamiętasz jak włamaliście się do tego monopolowego? – pyta Janine prosto do mojego ucha. Jej nogi zacieśniają się wokół mojego pasa, a ja nie przejmuję się wystarczająco, aby po raz kolejny je zrzucić. Już dostała mój pieprzony t-shirt.
Zamiast walczenia z nią, uśmiecham się na wspomnienie próby ucieczki przed policją. Śmiech Janine rozpływa się po pustej przestrzeni otaczającej mnie, wszystko rozpływa się i skupia na Tessie. Dlaczego… jak?
- Co… co ty… - wymrukuję. Janine powiedziała mi, że ta trawa to dobry towar, ale cholera, nie myślałem, że chodziło jej o robiące dobrze halucynacje.
- Wy dwoje się znacie? – mówi Mark przez kłęby dymu. Ona naprawdę tu jest. Tessa tu jest, w tym mieszkaniu. Jak, do kurwy nędzy, dowiedziała się gdzie jestem?
Tessa podchodzi bliżej. Jak ona mogła dowiedzieć się w jaki sposób tu dotrzeć? Joint pomiędzy moimi palcami wydaje się ciężki, kiedy skupia się na nim wzrok Tessy. Janine zabiera mi go, a oczy Tessy podążają w jej stronę.
- Uznam to za 'tak' – śmieje się Mark i wyciąga z mojej dłoni butelkę gorzały. Chcę jej coś powiedzieć, ale co tu jest do powiedzenia? Już się pożegnałem, w mój własny sposób, a teraz ona jest tutaj, a ja jestem pijany i naćpany i nie chcę już rozmawiać. Nie chcę wysłuchać listy gówna, jakie ja wyrządziłem i wciąż robię je źle.
Widok mnie takiego, z tłumem, do jakiego przynależę powinien jej dać impuls, aby lecieć do domu i nigdy nie wracać.
Moja cisza i obecność Janine na moich plecach oddziałuje na to, że wychodzi. Znika z kuchni równie szybko, jak się pojawiła. Moim naturalnym instynktem jest, aby za nią pójść, aby upewnić się, że ma się dobrze i przeprosić ją, ale nie poddaję się jemu. Z czasem te instynkty ustąpią. Muszą.
- Kto to do cholery był? – odwraca się Mark do mnie. Naprawdę nie wiem co mu powiedzieć. Nawet nie wiem, co powiedzieć samemu sobie. Myślę, że minęło parę minut, a może mniej, nie mam zielonego pojęcia, ale Mark ciągle zadaje mi to samo pieprzone pytanie, w kółko i w kółko.
- Ziom, powiedz nam, co to szalona laska! – wypytuje po raz kolejny.
- Nikt, stary. Ona jest tylko jakąś przypadkową… - zaczynam odpowiadać, kiedy Tessa ponownie wpada do kuchni. Do jasnej cholery.
Ledwo widzę poprawnie, tak się najebałem. Butelka wódki zostaje wyrwana z mojej dłoni i rzucona o ścianę, nim mogę ją powstrzymać.
- Co, do chuja, Bambi? – krzyczy Mark.
Powinienem mu powiedzieć, żeby, kurwa, przestał ją tak nazywać, ale wiem, że to nie zmieni nic, a właściwie to całkiem zmyślna ksywka. Ona naprawdę jest jak mały jelonek, przestraszona i słodka, i naiwna. Udowadnia słuszność swojego przezwiska stojąc samotnie w kręgu lwów.
- Mam na imię Tessa! – wrzeszczy. Zamykam oczy, próbując przemówić do siebie przez zasłonę z dragów i alkoholu, które spowolniły i skaziły mój umysł.
- Nie musiałaś rozbijać wódki! – mówi jej Mark. Wiem, że nie troszczy się o bałagan, chodzi mu tylko o wódkę. Jest co najmniej jeszcze dziesięć butelek wódki pomiędzy mną a zamrażarką.
- Nauczyłam się, jak roztrzaskuje się butelki o ściany od najlepszych – Tessa gapi się na mnie. Jej słowa kłują, ale tylko w ułamku. Doprowadziłem się do punktu nietrzeźwości, gdzie jestem prawie nietykalny.  Jeszcze kilka pociągnięć, jeszcze kilka buchów, a nic mnie nie dotknie.
- Nie powiedziałeś mi, że teraz masz dziewczynę – mamrocze mi Janine do ucha. Wiem, co Tessa musi sobie myśleć o tym, co się tu odbywa, ale nawet nie będę próbował tego sprostować. Może sobie myśleć co chce, to na koniec jej pomoże.
- Zostawcie to Stylesowi, żeby przyprowadzić szaloną amerykańską dupę do mojego mieszkania, rozrzucając butelki i gówno – Mark mierzy wzrokiem Tessę. Jest nią bez wątpienia zainteresowany.
- Przestań – wchodzę pomiędzy nich. Nie wiem, czy ostrzegam go przed nazywaniem jej szaloną, czy ostrzegam ją, aby się do niego nie zbliżała.
- Kim jest ta laska? – pyta mnie Mark po raz jebany tysięczny raz.
- Już ci powiedziałem – spoglądam najpierw na niego, a następnie na Janine. Oddech Tessy rozbrzmiewa echem w pokoju i moim popieprzonym mózgu. Jest blisko wybuchnięcia a ja muszę ją stąd, kurwa, wyprowadzić.  Widzę wściekłość w jej oczach i wiem, że przygotowuje się do ciosu.
- Co, do cholery, jest z tobą nie tak? Myślisz, że możesz się tu szmacić i palić trawkę przez cały dzień, żeby zapomnieć o swoich problemach!? – krzyczy na mnie. Tessa nie daje mi szansy na odpowiedź, gdy kontynuuje:
- Jesteś taki samolubny! Myślisz, że odpychanie mnie i zamykanie się jest dla mnie dobre? Wiesz cholernie dobrze, jak to idzie do tej pory! Nie możesz beze mnie przetrwać, będziesz nędzny, ja tak samo. Nie czynisz mi nic dobrego, krzywdząc mnie, ale wygląda na to, że dla ciebie to niezła zabawa?
Oczywiście wiem, co mówi, ale nic z tego nie ma znaczenia. Nieszczęścia chodzą parami, a ja mam mieszkanie wypełnione samotnymi duszami, z którymi mogę zapić ból.
- Nawet nie wiesz o czym mówisz – prycham. Musi się stąd wynosić i przestać przekonywać mnie, żebym z nią został. Dokładnie dlatego zostawiłem klucz i bilet bez słowa – aby uniknąć odpowiedniego pożegnania.
-Nie wiem? – jej ręce przecinają powietrze – ona ma na sobie twoją pieprzoną koszulkę! – Tessa ponownie krzyczy, a Janine nareszcie łapie i zeskakuje z blatu, w mojej koszulce na plecach.
- Dlaczego tu w ogóle jesteś? – pytam ją. Ona jednak jest zagubiona, prawdopodobnie próbuje wyskoczyć z powodami, dla których powinienem z nią wyjść.
- Co, myślałeś, że pozwolę ci oddalić się, będąc tchórzem?
Tak, dokładnie.
- Dam ci jedną, ostatnią szansę aby teraz ze mną wyjść i polecieć z powrotem do domu, ale jeśli przekroczę próg tego domu bez ciebie, to by było na tyle – grozi.
Ona mi grozi? Goniła za mną po całym tym gównie, a teraz myśli, że może mi grozić?
- Tak myślałam – wywraca oczami. - Wiesz, co możesz mieć z tego wszystkiego. Możesz przepić i przepalić całe swoje pieprzone życie – podchodzi bliżej mnie i zmuszam się, aby nie wzdrygnąć się na jej słowa - ale to jest jedyne, co będziesz kiedykolwiek miał, więc ciesz się z tego, póki trwa.
- Tak zrobię – odpowiadam spokojnie. Wiem, że to wszystko, co będę kiedykolwiek miał i robi mi się niedobrze przez próby zwalczania tego. Miałem się dobrze, nim ona się tu pokazała, próbując, bym poczuł się jak gówno.
- Więc, jeżeli ona nie jest twoją dziewczyną… - zaczyna Mark. Jego przekrwione oczy poszukują moich.
- Nie jestem niczyją dziewczyną – ucina Tessa, a Mark uśmiecha się do niej. Kurwa, nie.
- Dobrze, więc już rozstrzygnięte – jego dłoń na jej plecach sprawia, że czerwone światełko przebłyskuje w odmętach mojego zamglonego umysłu.
- Odwal się od niej! – popycham go. Dokładnie z tego powodu nie powinno jej tu być!
- Na zewnątrz, teraz – oznajmiam jej. Ona musi wyjść, natychmiast. Znam Marka i wiem, jaki jest przy dziewczynach, zwłaszcza niewinnych dziewczynach typu Tess. Wiem to lepiej niż ktokolwiek, bo ja jestem taki sam. Słyszę, jak podąża za mną, gdy wychodzę do hallu i trzaskam drzwiami.
- Co to, do chuja, było? – wychodzę jej naprzeciw, zapędzając ją w róg.
- Co to było!? Ja, wyzywająca cię za twoje całe gówno? Myślisz, że możesz po prostu wrzucić bilet lotniczy i klucze do walizki, a ja odejdę? – jej ręce uderzają o mój tors, popychając mnie na ścianę.
Czego ona chce ode mnie? Już jej powiedziałam, że z nią skończyłem, jakim cudem ona  tego nie pojmuje?
Powiedziałem jej to? Upojenie alkoholowe teraz się ze mną bawi, kładąc kolejną warstwę dezorientacji na moim poczuciu rzeczywistości.
- Jestem tak kurewsko zagubiony w swojej własnej głowie i nie mogę myśleć poprawnie, co dopiero mówić o jebanym wyjaśnianiu ci po raz tysięczny, cholerny raz! – nie czuję nic, gdy moje pięści przebijają się przez ścianę z karton-gipsu. Jedyny dowód szturmu to wyraz twarzy Tessy i pusta dziura w ścianie za nią.
- Nawet nie próbowałeś! Ja nie zrobiłam nic źle! – próbuje się bronić. Ona nie musi bronić się przede mną. Ja wiem, jak jest perfekcyjna.
Łapię się za włosy, gotowy wyrwać je ze skóry głowy, chcąc poczuć coś, ale żaden fizyczny ból nie wynika z tego gestu.
- Czego więcej potrzebujesz, Tesso? Czy potrzebujesz, żebym dla ciebie to, kurwa, przeliterował? Wynoś się stąd, wracaj tam, skąd się wzięłaś! Nie masz tu interesu, nie pasujesz tu – obniżam głos, może wreszcie posłucha.
- Teraz jesteś szczęśliwy? Wygrywasz, Harry. Znowu wygrywasz. Zawsze to robisz, czyż nie?
Odwracam się do niej twarzą w twarz, upewniając się, że patrzy dokładnie w moje oczy, kiedy dochodzę do mojego finalnego uderzenia:
- Wiesz to lepiej niż ktokolwiek inny, nie sądzisz?
Dosłownie mogę ujrzeć porażkę kryjącą się za jej oczami i wiem, że nareszcie to pojmuje.
Nareszcie widzi mnie takiego, jakim naprawdę jestem. Skazanym na porażkę.

***

- Wciąż nie rozumiem, dlaczego po prostu nie powiedziałeś jej, że rozlałeś na mnie drinka – mówi Janine, podając mi kubek pełen alkoholu. – Oszczędziłbyś jej zachowywania się jak całkiem popieprzony obłąkaniec.
- Nie ma dla ciebie już więcej butelek! – śmieje się Mark obok mnie, próbując zażartować na temat Tessy rozbijającej butelkę wódki o ścianę.
Nie jestem w nastroju na żarty. Nie jestem w nastroju na nic.
Ona była taka wściekła. Nigdy nie widziałem jej równie wściekłej, co teraz. Wiem, co myślała o mnie i Janine. Nie, żebym zrobił albo powiedział cokolwiek, aby zmieniła zdanie.
Fakt, że Tessa zobaczyła Janine w mojej koszulce jest tym, co upewnia mnie, że siedzi teraz w tym samolocie.
Wczoraj spędziłbym godziny, robiąc jakiekolwiek gówno, które mogłoby sprawić, żeby mi uwierzyła, ale nie dzisiaj. Dzisiaj mam zamiar pić więcej, palić więcej i totalnie ją wymazać.
- Odpuść sobie z tym. Już ci powiedziałem, że nie miałem jebanego zamiaru z nią dyskutować, więc zostaw to w spokoju – opieram głowę na kanapie i zamykam oczy. Mieszkanie wciąż jest pełne, zbyt wiele pijanych i nabzdryngolonych pieprzonych idiotów na tak małej przestrzeni.
Metallica rozwodzi się na temat marionetek, a ja uśmiecham się na myśl, że nie będę nigdy więcej musiał słuchać gównianej muzyki.
Czuję na sobie wiele par oczu, co sprawia, że czuję się jak paranoik. Oczywiście, uwaga została przerzucona na mnie po przybyciu Tessy, a pytania na temat ognistej amerykańskiej dziewczyny były rzucane na mnie przez ostatnie cztery godziny.
- Łapiemy to. Nie powinniśmy gadać wtedy o jej cyckach, co nie? Bo do jasnej cholery…
- Wystarczy! – plaskam moją poturbowaną dłonią o solidny, drewniany stół. Jestem na granicy zdrowych nerwów z tymi popaprańcami i muszę zebrać wszystko w sobie, żeby nie zareagować. Wiem, że jeśli to zrobię, oni nigdy nie odpuszczą mi tego.
- W porządku! Nie tłucz mojego szkła, chuju – Mark wskazuje na szklankę pomiędzy moimi palcami. Wyobrażam sobie moje pięści stykające się z jego szczęką znowu i znowu, i znowu, i znowu, kiedy dokańczam resztkę mojego drinka.
- Idę do łóżka. Nie spałam od dwóch dni – James wstaje ze swojego miejsca po przeciwnej stronie kanapy.
- Więc przestań wciągać gówno – droczy się z nim Janine. James przewraca oczami i ściera nadmiar proszku spod nosa.
- To z tobą należy gadać. To ty wciągnęłaś mnie w to gówno – po raz kolejny zaciąga się jointem podawanym wkoło pokoju. W tym momencie ledwo mogę utrzymać moje oczy otwarte. Nie chcę tego. Chcę tylko zniknąć do jutra i powtórzyć to, co zrobiłem dzisiaj, pomijając wtargnięcie.
Im bardziej na haju mogę się znaleźć, tym lepiej. Im więcej palę, im więcej piję, tym bardziej jej obraz znika zza moich oczu. Teraz widzę wizję jej, która jest przyćmiona dymem i znika z każdym wdechem dymu i łykiem wódki.

***

- Dotrzymam ci tu towarzystwa – mówi do mnie siostra Marka, kiedy mieszkanie nareszcie pustoszeje. Jest prawie czwarta rano, a ja jestem tak cholernie naćpany, że nie czuję nic, nawet jej palców rysujących kręgi na mojej nodze.
- Taa – słyszę, jak z moich ust pada odpowiedź.
Jolene… Janine… siedzi teraz na mnie okrakiem, ale ledwo czuję jej ciężar na sobie. Ona jest malutką rzeczą tak czy siak, ale powinienem być w stanie coś poczuć. Nie wiem dlaczego narzekam, ponieważ taki był cel -  być odrętwiałym.
- Pamiętasz swój pierwszy raz? – oddycha przy moim uchu.
- Mhmm… - właściwie to nie pamiętam, przynajmniej nie w tej chwili. Nie pamiętam niczego.
- Ja też. Byłeś taki pewny siebie i napuszony. Mnie to mega nakręcało – jej język powinien wydawać się ciepły na mojej szyi, ale nie czuję żadnego szitu. – Twój kutas już wtedy był wielki, nie umiem sobie wyobrazić jak wygląda teraz.
Jej dłonie nakrywają moje, po czym wpycha je pod swoją koszulę, w stronę klatki piersiowej. Jej usta smakują jak stare papierosy i wódka, odrzucająca mieszanka. Odwracam głowę, a jej usta znowu przylepiają się do mojej szyi. Jej dłonie wciąż wykorzystują moje do macania jej małych cycków.
- Masz, ułatwię ci to – zdejmuje swoją bluzkę i przesuwa swoją dłoń w dół, do zamka błyskawicznego. Chwyta mnie, ale ponownie, nie czuję nic.
- Poczekaj – daję radę wybąkać.
- Nie martw się, jestem na pigułkach – wydaje mi się, że tłumaczy.
Pozwalam swoim dłoniom opaść na poduszkę na sofie po tym, jak ściąga mi bluzę przez głowę i rzuca ją gdzieś za siebie.
- Tyle tatuaży – mówi z ustami błądzącymi po moim torsie. – Teraz umiem się pieprzyć jak gwiazda porno. James mówi, że serio powinnam pomyśleć nad zrobieniem kariery w tym biznesie – brzmi na dumną z siebie, kiedy kontynuuje ocieranie swojej ręki o mój niereagujący kutas.
- Jezu, kim ty jesteś, trup tam z ciebie na dole? – naciera mocniej, ale nic się nie dzieje. Gapię się na ścianę, a ona schodzi ze mnie, upadając przede mną na kolana.
- To pomoże, zawsze pomaga – uśmiecha się, a ja jestem przerażony tym, co widzę przed sobą. Szare oczy, w które przywykłem patrzeć, są pełne życia i miłości. Ciemne oczy tej dziewczyny są martwe, puste, pozbawione czegokolwiek choć trochę żyjącego i nie mogę wytrzymać patrzenia na nią ani chwili dłużej. Schodzę z sofy i otwieram z impetem na oścież drzwi do łazienki, nim ona zwleka się na nogi.
- Wszystko z tobą okej? – słyszę, jak pyta mnie, gdy oplatam ramionami muszlę klozetową i opróżniam do niej zawartość mojego żołądka.
- Wszystko z tobą okej? – pyta ponownie. Tym razem jej wysokiej częstotliwości głos rozbrzmiewa głośniej.
- Wyjdź – ryczę, zamykając oczy. Zapach moczu ułatwia czucie mdłości w zapleśniałej łazience.
- Ja tylko upe… - dalej mnie prześladuje.
- Powiedziałem, żebyś, kurwa, wypieprzała – mówię znowu, tym razem głośniej.
- Dobra! – naga dziewczyna piszczy i trzaska drzwiami, nawet nie trudząc się, by przedtem włączyć światło.
Jestem zostawiony w ciemności, sam, tak jak to powinno być.

Tessa’s POV:

Ożywam, widząc Liama i nie mogę się powstrzymać przed zarzuceniem rąk wokół jego szyi w momencie, kiedy otwiera drzwi frontowe domu Kena.
- Jak minęła droga? Szkoda, że nie pozwoliłaś mi odebrać się z Seattle – gdyby nie przytulał mnie tak mocno, mogłabym unieść głowę i ujrzeć, jak marszczy brwi, jestem tego pewna.
- Nie było tak źle – kłamię – I tak musiałam przywieźć z powrotem samochód Harry’ego. Nie chciałam go zostawiać tam na Bóg wie jak długo – wzdrygam się używając jego imienia.
Podczas ośmiogodzinnego lotu i sześciogodzinnej jazdy, przysięgłam, że nie wymówię więcej jego imienia. Nie mogę nic na to poradzić, jeśli ktoś w moim otoczeniu to zrobi, to nieuniknione, ale nie będę się pakować w ból, który przychodzi wraz ze smakiem jego imienia na moim języku. Już nigdy więcej.
Nie chcę mówić Liamowi, że spałam w samochodzie Harry’ego na parkingu przy lotnisku. Mój lot wylądował o dziesiątej zeszłej nocy, a ja nie mogłam się pozbierać, aby przejechać długą drogę do Pullman, a nie czułabym się teraz komfortowo zostając w domu Christiana.
I znowu nie mam gdzie pójść.
- Wciąż nie rozumiem co się stało. Co sprawiło, że został w Londynie? – pyta Liam, uwalniając się z uścisku zbyt wcześnie.
Podnosi moją walizkę i torbę z podłogi i prowadzi mnie do kuchni. Nie odpowiadam mu. Przyrzekłam sobie także, że nie zdradzę nikomu sekretów Harry’ego. Jeśli zechce ujawnić, sam to zrobi. To nie jest moje miejsce, już nie. Cóż, prawdę mówiąc, nigdy nim nie było, tylko ja nie potrafiłam przejrzeć przez wykreowaną przez siebie iluzję.
- Muffinkę? – pyta, z uśmiechem ostrożnym, ale ciepłym.
- Naprawdę nie jestem głodna – zaczynam, ale szybko zmieniam zdanie, kiedy mój brzuch burczy na zapach truskawkowego nadzienia.
- Gdzie są twoja matka i Ken? – pytam go, rozglądając się po schludnej kuchni w poszukiwaniu śladu fartucha Karen z nadrukowanymi truskawkami.
- Moja mama miała jakieś umówione wizyty dziś rano – Liam zwraca się do mnie plecami, otwierając drzwi  lodówki i wyciągając karton mleka. – Zrobiłem też kawę, jest świeża.
- Dziękuję ci. Naprawdę, nie musiałeś się tak kłopotać.
- Nie jesteś kłopotem – zapewnia mnie. Kubek świeżej, parującej kawy zostaje umieszczony przede mną, nim sama zdążam go wziąć. – Wiesz, że nie będę zadawał za wielu pytań, ale czy powiesz mi przynajmniej dlaczego nie możesz mieszkać już w domu Christiana Vance’a?
- To nie tak, że nie mogę – przebrnęłam prze każdą możliwą odpowiedź na każde możliwe pytanie, które wiedziałam, że zostaną mi zadane, kiedy wrócę sama z Londynu. Nauczyłam się na pamięć wszystkich moich odpowiedzi, powtórzyłam je i są gotowe do wyrecytowania. Ośmiogodzinny lot może zdziałać cuda po tym, jak twój świat wali się naokoło ciebie.
- Decyduje się, dokąd chcę pójść stąd. Nie sądzę, aby Seattle było dla mnie najlepszym dopasowaniem.
- Naprawdę? Ale zawsze chciałaś tam być…
- Wiem. Najprawdopodobniej zamierzam zostać tutaj. Mówię tylko ogólnikowo. Ale w każdym razie, potrzebuję swojego własnego kąta. Jeśli zatrzymam mój staż w Vance Publishing, to będę mogła sobie pozwolić na życie na własną rękę.
- Jesteś tego pewna? Wiem, że wy dwoje macie czasami ciężki związek, ale to zawsze się prostuje  i nie chcę, abyś podejmowała jakiekolwiek pochopne decyzje – pewny wyraz twarzy Liama zaczyna kruszyć barierę pomiędzy mną a bólem. To nowo skonstruowana, bardzo delikatna bariera, którą desperacko chcę utrzymać, dopóki ból stanie się tak tępy, że będę mogła pozwolić sobie na ponowne odkrycie się. – Wiedz, że i tak będę cię wspierał, cokolwiek postanowisz – dodaje.
- Wiem, że już to powiedziałam, niezliczoną ilość razy, ale Liam – wbijam paznokcie w skórę dłoni, aby odwrócić swoją uwagę od pieczenia w mojej klatce piersiowej – Harry zrobił coś, od czego nie mam odwrotu. Nie uwierzysz mi teraz, ja na twoim miejscu bym nie uwierzyła, ale zobaczysz. Tym razem to ostateczne.
Nie wiem, czy to coś, co powiedziałam, czy ton mojego głosu, ale wyraz twarzy Liama zmienia się natychmiastowo.
- Co on zrobił?
- Nic, co mogę przytoczyć bez wywlekania tamtego miejsca – trzęsę się na wspomnienie Janine w koszulce Harry’ego. – Nie martw się o mnie, tym razem będzie ze mną w porządku. Już to przeszłam i wiem z doświadczenia, że w końcu to przestanie być takie uczucie – wiem, że próbuję przekonać samą siebie tymi słowami równie bardzo, jak mojego najlepszego przyjaciela, ale mogę tylko modlić się o to, aby były one prawdziwe.
- Okej. Nie będę się wścibiał, ale wiedz, że jestem tutaj, dobrze? – kładzie swoją dłoń na mojej, a ja potakuję. Nie wiem, co w życiu zrobiłam, aby zasłużyć na kogoś tak czystego i lojalnego jak Liam, ale jestem za niego niezmiernie wdzięczna.
- Nie wiem co zrobię bez ciebie, kiedy wyjedziesz – mówię mu, żałując, że dopuściłam tę myśl do mojej głowy, co dopiero mówić o wypuszczeniu jej z ust.
- Muszę podpisać moje papiery w ciągu dwóch tygodni, ale mogę to odwołać, jeśli potrzebujesz mnie tutaj. Ja…
- Nie! Nie, daję sobie radę. Miałam tylko na myśli, że będę za tobą tęsknić. Nie zmieniaj swoich planów tylko dlatego, że ja wreszcie dostałam zakończenie, którego przyjście powinnam była zobaczyć – odwracam wzrok od jego spojrzenia, zawstydzona swoim wybuchem. To zdanie jest typem rzeczy, na której  strawiłam osiem godzin lotu obiecując sobie, że go nie wypowiem.
-  Przeprowadź się ze mną do Nowego Jorku.
Patrzę na niego po drugiej stronie blatu i śmieję się, prawdziwie śmieję. To przyszło o wiele szybciej, niż mogłam oczekiwać. – Ta, pewnie.
- Mówię poważnie! – uśmiecha się i zabiera z moich dłoni kubek kawy. – Mam na myśli, że dlaczego nie? Twoja średnia pozwoli ci się dostać na Uniwersytet Nowojorski, Ken mógłby napisać ci list rekomendujący, zadzwonić do pewnych osób, mogłabyś zacząć ze mną w przyszłym miesiącu. W najgorszym scenariuszu mogłabyś pójść na inny, mniejszy college, dopóki nie zostaniesz tu przyjęta.
On nie jest poważny. Nie mógłby być.
- Polegam na tobie ze względu na twoje ogólne wyczucie i kalkulowane decyzje, Liam. W tej chwili to rujnujesz – droczę się z nim.
- Tesso, mówię poważnie. Wymień mi jeden powód, dlaczego nie powinnaś tego zrobić. Chyba że ty i Harry zamierzacie to naprawić…
- Nie, nie zamierzamy – oświadczam, tym razem będąc tego pewna. Upierdliwy głos mojej podświadomości przypomina mi, że powiedziałam to już sto razy. – Zobaczysz – mówię Liamowi i jej.
- Rozumiem, jeśli nie chcesz opuszczać Seattle, ponieważ to twoje wymarzone miasto, ale sama powiedziałaś, że nie jest takie, jak myślałaś. Dlaczego więc nie pojechać ze mną do Nowego Jorku? Ostatnio też sam zwątpiłem. Prawie odwołałem moje spotkanie z dzierżawcą.
- Nie mogłabym przeprowadzić się z tobą do Nowego Jorku. Danielle prawdopodobnie poczułaby się niekomfortowo z tym, że byłabym tam cały czas, a ja nigdy nie mogłabym sobie pozwolić na wynajęcie mieszkania w Nowym Jorku.
Oczy Liama znów stają się miękkie i wiem, że próbuje załagodzić słowa, które zaraz połączą się w parę z tymi jego szczenięcymi oczętami.
- Danielle zerwała ze mną. Miałem zamiar ci powiedzieć, ale miałaś tyle na głowie w związku z twoim tatą i Seattle. Nie chciałem, żebyś martwiła się o mnie.
Bariera zostaje zburzona. Tylko dla Liama, tylko dla bólu mojego najlepszego przyjaciela, nie dla mojego własnego.
- Tak mi przykro, byłabym tu dla ciebie. Nie mogę uwierzyć, że byłam tak skupiona na sobie, że nie zauważyłam, że przechodziłeś przez zerwanie. Naprawdę, tak bardzo mi przykro.
- W porządku. Nie przepraszaj. Już od jakiegoś czasu wiedziałem, że to nadchodzi. Po prostu nie byłem gotowy, aby wyjść temu naprzeciw – on naprawdę wygląda nieźle, trochę smutno, ale w porządku. O wiele lepiej niż ja, jestem pewna.
- Wiem jak to jest. Możemy o tym porozmawiać, jeśli chcesz. Jesteś pewien, że wciąż chcesz pojechać do Nowego Jorku? – pytam go.
- Tak, jestem pewien. Moja mama naprawdę chce, żebym pojechał i jeśli mam być szczery, o wiele chętniej ukończyłbym Uniwersytet Nowojorski niż Uniwersytet Stanu Waszyngton – mówi i oboje się uśmiechamy. – Mogę zapoznać tam nowych przyjaciół, nie żebym miał tutaj jakiś więcej. Jeśli nie spodoba mi się tam, zawsze mogę wrócić tutaj w następnym semestrze.
Pozytywna energia Liama jest zaraźliwa.
- Masz rację. Powinieneś pojechać, będziesz uwielbiać tamtejsze strony. NYU jest taką wspaniałą szkołą.
- Mogłabyś zamieszkać ze mną w moim mieszkaniu. Wiem, że Harry’emu się to nie spodoba – przerywa wpół zdania – przepraszam, ciężko będzie przełamać to przyzwyczajenie – wzrusza ramionami.
Wiem, Liam, wiem.
- Nie mogłabym sobie pozwolić, by wystarczająco ci pomóc, a moje studenckie pożyczki będą za wysokie na NYU – odwodzę siebie samą od atrakcyjności i podekscytowania tym pomysłem. Prawdopodobnie nie mogłabym po prostu przeprowadzić się do Nowego Jorku spontanicznie. To byłoby zbyt chaotyczne i niezaplanowane.
- Mogłabyś zaaplikować po więcej stypendiów. Mógłbym ci pomóc. Nie musiałabyś płacić nic za edukację, jeśli zaaplikowałabyś po wystarczającą ilość stypendiów.
- Sama nie wiem – naprawdę nie wiem. To brzmi dobrze, zwłaszcza teraz, kiedy chcę niezakłóconej przerwy od niego.
- Dobrze, po prostu o tym pomyśl. Sophia też tam mieszka – mówi.
- Sophia? – znam to imię, ale szukam igły w stogu siana. – Och! Szefowa kuchni, tak? – polubiłam ją, była bardzo słodka, a jej umiejętności pieczenia są znakomite.
- Tak, szefowa kuchni – policzki Liama okrywają się rumieńcem. – Więc przynajmniej o tym pomyślisz? To racjonalna decyzja, jeśli dogłębnie to przeanalizujesz – wyjaśnia. Jego oferta wydaje się irracjonalna i totalnie szalona nawet to rozważenia, ale może nieracjonalne i totalnie szalone jest tym, czego właśnie teraz potrzebuję.
- Pomyślę o tym – obiecuję mu. – Zacznijmy od małych kroczków. Pojedziesz ze mną kupić nowy telefon?
- Kupujesz sobie nowy telefon? – unosi na mnie brew i gapi się jakby wyrosła mi druga głowa.
- Myślę, że nareszcie nadszedł na to czas – nowy telefon był kolejną rzeczą, o której zdecydowałam w samolocie. – Mój jest na wyczerpaniu, a potrzebuję również nowego numeru telefonu – opieram się przerażającemu ciągnięciu moich myśli, które próbują powrócić do niego. Nowy numer telefonu jest pierwszym krokiem do zaakceptowania tego wszystkiego. Nie, żeby on miał się trudzić dzwonieniem do mnie.


• jeśli przeczytałeś/aś - zostaw komentarz •

78 komentarzy:

  1. Supcio :)
    Fajnie, że tak często dodajesz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Supcio
    fajnie, że tak często dodajesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdzial Megaa! Jestes kochana !;*

    OdpowiedzUsuń
  4. mam nadzieję, że nie tylko ja przepłakałam cały rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest szalone co ten Harry wyprawia...szkoda mi Tessy. Dziękuje za tłumaczenie

    OdpowiedzUsuń
  6. i co teraz z nimi będzie??

    OdpowiedzUsuń
  7. Okropnie się czuje z tymi obecnymi rozdziałami. Jestem przez nie bardzo hmm... Przygnieciona?
    Wydaje mi się, że Harry nie wytrzyma nieobecności Tessy i po prostu zmięknie i wróci do Pullman ale Tessa wyleci do Nowego Jorku i on będzie jej szukał.
    Tak przynajmniej mi się zdaje.
    Mógłby mi ktoś powiedzieć ile rozdziałów zostało do końca After?
    Z góry dziękuję i życzę dużo weny do tłumaczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba 25 ale nie jestem pewna.

      Usuń
    2. To nie może się skończyć tak szybko!

      Usuń
  8. super rozdział, szkoda że długo trzeba czekać na kolejny (Y)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu jezu
    Jak narazie z Tessą jest dobrze
    Z Harrym nie za bardzo ale sam tego chciał
    Dam sobie na to zasłużył
    Mam nadzieje że Tess pojedzie z Liasiem na NYU
    To im obu pomoże
    Coś mi się wydaje że Harry już w następnym rozdziale będzie za nią ganiał xd

    OdpowiedzUsuń
  10. super czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział cudowny! Dziękuję za tłumaczenie:) Szkoda, że Harry nie jest z Tessą.. No cóż, czekam na następny:))

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezuuu !!! Chce kolejny !!! Harry co ty robisz,bedziesz jeszcze błagał aby do ciebie wrocila xd

    OdpowiedzUsuń
  13. Musiałam przerwać czytać na moment w tej scenie kiedy ta laska dotykała Harry'ego bo to bolało :"c

    OdpowiedzUsuń
  14. Harry..Tessa. Harry, wiem, ze moje slowa prawdopodobnie do Ciebie nie przemowia i pozostaniesz pijanym i nacpanym dupkiem z sercem z lodu. (HAHAHAHHAHA, placze z siebie-pozdrawiam, kinga). A Tessa..SHIPPUJE CIE Z LIAM'EM CZUJE, ZE BEDZIECIE RAZEM. TIAM<3. albo LESSA. POJEDZIECIE DO NY, ZMIESZKACIE RAZEM, BEDZIESZ W CIAZY, HARRY CIE ZNAJDZIE I BEDZIE ZALAMANY, A POTEM SIE OKAZE , ZE TO JEGO DZIECKO I ZNOWU BEDA RAZEM, A LIAM WROCI DO DANIELLE PO CIEZKIEJ DRODZE. Niczym Telenovela.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dzięki za rozdział. Czekam na kolejny:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kolejny rozdział przepłakany,kurcze.Jestem załamana,mam nadzieję,że Tessa przebrnie jakoś przez to wszystko:)

    OdpowiedzUsuń
  17. No wreszcie Tessa postawiła na swoim :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Boli mnie to, że wiem, że to i tak się skończy szczęśliwie, a teraz płacze..
    Czasami nienawidzę się za to, że tłumacze sobie rozdziały w przód:) Szczególnie gdy przetłumaczyłam ten ostatni-morze łez i ciągle od początku go czytam, a co do tego..to po prostu..nie oceniajcie Harry'ego po tym zachowaniu tak pochopnie wcale nie jest dupkiem! Poza tym on ciągle o niej myśli i nie zdradził jej, a to się liczy! A nie to ile ran jej zada. Jest jej wierny, a o to Tessa walczyła, o lepszego jego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże, proszę dajlinka do ostatniego rozdziału. PROSZĘ

      Usuń
    2. Wiesz skoro zakończenie jest szczęśliwe to dla mnie bez Harrego (:
      Harry potraktował ją jak nic nie znaczącego śmiecia:) tak jest jej wierny...

      Usuń
  19. Ooo niech Tessa pojedzie z Liamem!!
    Tak bardzo kocham AFTER♥♥♥♥
    @blanka1499

    OdpowiedzUsuń
  20. Wow wow wow :) good luck :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Przysięgam że jeśli oni po tych pieprzonych 300 rozdziałach w końcu nie będą razem, to po co ja to niby no kurwa zaczynałam czytać hahha xD ( troszke wkurzona będę )

    No, ale poważnie Harry ty już chyba 15846858 coś spieprzyłeś, a teraz to już serio przesadziłeś ( zrymowalo sie )

    Masz tonaprawić i tyle. Czekam na nexta <3 !

    OdpowiedzUsuń
  22. kurcze glupi Harry!!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Prosze cię o jedno jeśli będzie TAKA akcja to dodaj rozdział szybko prosze :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Omg, oby Tessa pojechala z Liamem!
    Swietny rozdzial, czekam na nowy i dziekuje za tlumaczenie xx

    OdpowiedzUsuń
  25. Megaaaa... Jestem pod wrażeniem. Z naćpanego Harrego jest straszny dupek. I wiem że prędzej czy później będzie żałował swojej decyzji o odtrąceniu Tessy. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  26. Hmm jestem z wami od nie dawna i dziękuję za tłumaczenie kolejnych rozdziałów bo chyba bym oszalała jakbym miała czekać do wydania kolejnej książki.Co do Fragmentu to jestem bardzo zawiedziona postawa Harrego ale też dumna że nie zdradził Tessy. Mam nadzieję że wyjedzie z Liamem do NYU i Ken nie powie mu gdzie jest Tessa i będzie zdruzgotany zasłużył sobie na to po tym co jej zrobił! Czekam na kolejny rozdział przebierajac nóżkami ;-)

    OdpowiedzUsuń
  27. Matko, czemu ich związek musiał się rozpaść? 😭 mam nadzieje, że after nie skończy się na tym, że będą osobno 😭💔

    OdpowiedzUsuń
  28. Harry, jade cie zabic pieprzony ciulu

    @luvmy1d_5sos

    OdpowiedzUsuń
  29. Ludzie plz nie piszcie pieprzonych spojlerów w komentarzach! Bo po cholere ja mam teraz czytac ff skoro juz mi powiedzieliscie ze zakonczenie bedzie szczesliwe?! Jak czytacie oryginał to zachowajcie szczegóły dla siebie!

    dziekuje bardzo za zrujnowanie mi radosci i przyjemnosci z czytania after

    @luvmy1d_5sos

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja cię kręcę!
    Ale się dzieje! Przez cały rozdział próbowałam powstrzymać się od płaczu. Zwłaszcza jeśli chodzi o perspektywę Harry 'ego. Niesamowite to jest, na prawdę! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!

    /Wiktoria 1D

    OdpowiedzUsuń
  31. Biedna Tessa :( Jaki ten Harry jest głupi!!! Dziękuje za tłumaczenie <3

    OdpowiedzUsuń
  32. Za to co on zrobił Tess powinien mu już przy żadnej innej dziewczynie niż ona nie stanąć
    Animka

    OdpowiedzUsuń
  33. Super rozdział. Czasami mi się wydaje, że Tessa mogłaby być z Liamem. Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Hahaha jeszcze tylko 20 rozdziałów do końca prawdopodobnie.

    OdpowiedzUsuń
  35. Kiedy będzie następny rozdział? :D

    OdpowiedzUsuń
  36. jezu, ryczę tak bardzo, nienawidzę harry'ego

    OdpowiedzUsuń
  37. Świetny :) ale Harry dalej jest debilem ciekawe ile jeszcze wytrzyma bez Tessy

    OdpowiedzUsuń
  38. Dla mnie Harry to troche taki Książę Ciemności. Choć chciałby wyrwać się i żyć szczęśliwie to nie da rady, kiedy nie ma siły walki. A Tessa? To dla mnie taka dobra duszyczka, ktora zawsze bedzie walczyć o tych których kocha. Jednak zbyt dluga walka dala o sobie znać. Skoro Książę Ciemnosci nie ma siły woli by uwolnić się od tego to nie ma sensu go ratować. Wierzę jednak, że ich uczucie zwycięży nad ciemnością.

    OdpowiedzUsuń
  39. ale akcja szkoda mi tylko Tesi

    OdpowiedzUsuń
  40. martwie sie o to wszystko jednak rozdział jak zawsze perfekcynje dzięki xx

    OdpowiedzUsuń
  41. Harry ty skończony idioto! Zachowujesz sie jak dupek!
    Jeśli nie będzie happy endu to sie załamie
    Świetny x

    OdpowiedzUsuń
  42. Och Tessa będzie jeszcze z Liamen, a Harry to DUPEK 😊😉 Ola! ❤❤❤❤❤🌷🐾

    OdpowiedzUsuń
  43. Biedna Tess, Harry to dupek. Amen.

    OdpowiedzUsuń
  44. Kurcze, nie mogę uwieżyc że tak blisko koniec :( mam mieszane uczucia co do tych rozdziałów :/ z jednej strony lubie czytać After gdy się kłócą, a z drugiej szkoda mi Tess, mimo że jest tylko postacią fikcyjną :(

    OdpowiedzUsuń
  45. Nie mogę się z tym pogodzić. Myślałam, że w końcu ich kłopoty się skończą, a tu dupa :c czekam na next! xo

    OdpowiedzUsuń
  46. Biedna Tessa :c mam nadzieję, że będą razem. Chociaż Tessa powinna pojechać z Liamem do Nowego Yorku, mogłoby być to ciekawe.. A Harry zachował się strasznie :/ czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Rozdział super ;) przy okazji pozdrawiam moją najlepszą przyjaciółkę na świecie Karolcie :*** trzymaj się;) to dzięki niej to czytam za co jestem jej bardzo wdzieczna :) :*

    OdpowiedzUsuń
  48. Tylko moim zdaniem Tessa powinna być z Liamem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, zgadzam się z tobą
      I placze przez te dwa rozdziały
      omg moje serce
      ale liam chyba coś czuje do sophii :c

      Usuń
  49. Ooo Chryste Panie!!!!! Ten Harry przyprawia mnie o zawal! Mam ochote nakopac mu do dupy... Serio Harry? Serio? OTWORZ OCZY BARANIE!!!! NIE WIDZISZ ZE ONA BEZ CIEBIE NIE ISTNIEJE?!?! CHCESZ JEJ ODEBRAC NAJCENNIEJSZE CO MA???? MAM NA MYSLI ZYCIE.... ROZJEBAL MI MOZG DOSZCZETNIE.
    HARRY IDIOTA STYLES.
    FUCK SAKE....

    OdpowiedzUsuń
  50. Nie wierzę, że zbliżamy się już do końca! Harry debilu wracaj tam gdzie twoje miejsce! A tess to jednak silna dziewczyna! Nie chcę konca!

    OdpowiedzUsuń
  51. Czytalam te dwa rozdziały i zalalam się płaczem
    Plakalam wcześniej przy afterze ale to
    o kyrwa nie wyobrażam sobie co będzie dalej w rozdziałach
    moje serce aktualnie pękło na pół
    idk jak zasne, co zrobię ze swoim życiem
    blagam cie przetłumacz jak najszybciej następny
    blagam
    MOJE SERCE CHCĘ UMRZEĆ
    TO ALL JEST TAKIE NIESPRAWIEDLIWE
    CALE MOJE SERCE
    CALA MOJA DUSZA
    WSZYSTKO PLACZE

    OdpowiedzUsuń
  52. Świetnie ze rozdziały pojawiają się tak szybko. Dzięki :) Mam pytanie. Ile zostało Ci jeszcze do przetlumaczenia rozdziałów? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  53. Odkąd Harry nakrył swoją mamę i Christiana do teraz mam wrażenie, że to wszystko pieprzony sen. Dobrze, że w książce będzie inne zakończenie, bo mam wrażenie, że Harry i Tess do końca tego ff nie zdążą się pogodzić. Poraz pierwszy jestem po stronie Tessy. Harry to popieprzony, sobolubny dupek i niech sobie przebije i przećpa całe swoje życie.. Tessa była dla niego ratunkiem, ale nie, bo oczywiście Harry musiał to wszystko zniszczyć -.- Nie umiem się doczekać następnego!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  54. niewierze w to,że Tessa i Harry to koniec... to nie jest do zaakceptowania. Mam nadzieje, że kolejny będzie niedługo ♥

    OdpowiedzUsuń
  55. Kolejne gó*no Harrego. On powinien najlepiej wiedzieć, że praktycznie bez Tessy sam sobie nie poradzi. Czytam i ryczę. Uwielbiam After

    OdpowiedzUsuń
  56. No nie wierzę w Harrego, co on wyprawia. Biedna Tessa, zazdroszczę jej siły mentalnej. Dzieki za tłumaczenie, czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  57. Hej! Kiedyś byłam stałą czytelniczką after i Twojego ask'a. Ciekawiło mnie to co słychać u Ciebie, 'przyzwyczaiłam się" w jakiś sposób do tego. Los chciał, że przez ponad rok już nie wchodziłam na tego bloga jak i na Twojego ask'a. Wiem, że wybierałaś się na studia i chyba podjęłaś się jakiejś pracy, co słychać teraz? Wszystko okej? Jak studia? :)

    OdpowiedzUsuń
  58. SOPHIAM SKANWIQNABKPQMQ
    JAK JA ICH KOCHAM
    ONI RAZEM TO GOALLLL

    OdpowiedzUsuń
  59. Mega rozdział czekam na naxt <333

    OdpowiedzUsuń
  60. Czy mi się wydaje, czy będzie Sophiam? ^^ Fajnie by było.
    Tessa, zabieraj się z Pullman i jedź do NYC. Tam przynajmniej by cię NIGDY nie znalazł!
    .. nie żeby kiedykolwiek próbował szukać..

    OdpowiedzUsuń
  61. Czekam z utęsknieniem na następny rozdział ;3


    Magda...

    OdpowiedzUsuń