piątek, 31 lipca 2015

Rozdział 277.

Soundtrack do rozdziału:

• The Fray - Fall Away
• Hoobastank - The Reason
• Taylor Swift - Sad Beautiful Tragic


Harry's POV:

- Harry, proszę. Muszę się przyszykować - jęknęła Tessa w mój tors. Jej nagie ciało było przerzucone przez moje, rozpraszając każdą komórkę mózgową, jaka mi została.
- Nie przekonujesz mnie, kobieto. Gdybyś naprawdę chciała wyjść, już nie byłoby cię w łóżku - przyłożyłem usta do łuku jej ucha, a ona zachichotała. - Na pewno nie będziesz się teraz ocierać o mojego kutasa - zawołałem. Ona zaśmiała się i ześliznęła po mnie, umyślnie wchodząc w kontakt z moją i tak już twardą erekcją.
- Właśnie to zrobiłaś - jęknąłem, obejmując palcami jej krągłe biodra. - Teraz nigdy nie dotrzesz na zajęcia. - moje palce przesunęły się na front jej ciała, wślizgując się w nią ze zduszonym okrzykiem. Kurwa, ona zawsze wydawała się tak jebanie ciasna i ciepła wokół moich palców, a jeszcze bardziej wokół mojego kutasa.
Bez słowa przetoczyła się na swoją stronę i zarzuciła na mnie rękę, powoli drgając. Przeciągnęła kciukiem po już obecnym wzgórku, zdradzając chłodny uśmieszek na mojej twarzy, gdy ona zakwiliła po więcej.
- Więcej czego? - droczyłem się z nią, modląc się, że podchwyci przynętę. Tak czy siak wiedziałem, co było następne w kolejce, po prostu kochałem słuchać jak ona to mówi.
Jej słowa stawały się w jakiś sposób bardziej istotne, bardziej namacalne, kiedy były wymawiane na głos. Sposób, w który prosiła i jęczała o mnie był czymś więcej niż satysfakcją lub pożądliwym apelem. Te słowa wyrażały zaufanie, jakie we mnie pokładała, ruchy jej ciała zdradzały jej lojalność wobec mnie oraz obietnice jej miłości do mnie, które wypełniały mnie, moje ciało i duszę.
Byłem totalnie przez nią skonsumowany, kompletnie, kurewsko zatracony w niej, za każdym razem kiedy kochałem się z nią od początku, nawet kiedy byłem wobec niej nieszczery. Ten raz nie stanowił wyjątku.
- Powiedz mi, Tesso - naciskałem na nią, by uzyskać słowa, których chciałem, których potrzebowałem.
- Więcej wszystkiego, po prostu... po prostu ciebie całego - jęknęła, błądząc ustami po mojej klatce piersiowej. Uniosłem jedno z jej ud, aby opleść nim własne. W ten sposób będzie głębiej, trudniej, ale o wiele głębiej i będę mógł z łatwością ją obserwować. Będę mógł obserwować to, co tylko ja mógłbym jej zrobić i będę kurewsko rozkoszował się sposobem, w jaki jej usta rozwierają się, kiedy dochodzi, wołając moje imię.
- Już masz całego mnie - powinienem był powiedzieć. Zamiast tego, sięgnąłem do przodu i wyjąłem kondoma ze stolika nocnego, po czym nałożyłem go, naciskając pomiędzy jej nogami. Jej jęk satysfakcji prawie sprawił, że buchałem płomieniami, ale trzymałem się dostatecznie długo, aby zaciągnąć ją na krawędź razem ze sobą. Wyszeptała, jak bardzo mnie kocha i jak sprawiam, że dobrze się czuje, a ja powinienem był powiedzieć jej, że czuję się tak samo, nawet bardziej, niż mogłaby to kiedykolwiek sobie wyobrazić, ale zamiast tego, wymawiam tylko jej imię, gdy wypróżniam się w prezerwatywę.
Było tak wiele rzeczy, które powinienem był powiedzieć, mogłem powiedzieć, i na pewno, cholera, powiedziałbym, gdybym wiedział, że moje dni w niebie były policzone.
Wiedząc, że zostanę wygnany tak szybko, adorowałbym ją w sposób, jaki na to zasługuje. 

***

- Jesteś pewien, że nie chcesz tu zostać na kolejną noc? Słyszałem jak Tessa mówi Carol, że jeszcze nie odjeżdża - Noah wyciąga mnie z mojej podświadomości z powrotem do realnego świata w swój denerwujący sposób - Wszystko w porządku? - dodaje.
- Tak - powinienem mu powiedzieć, co się działo w mojej głowie, słodko-gorzkie wspomnienie Tessy zarzuconej wokół mnie, wczołgującej się na moje plecy, kiedy dochodziła. Jednak z drugiej strony, naprawdę nie chcę tego obrazu w jego głowie.
- A więc? - unosi na mnie swoją blond brew.
- Wyjeżdżam. Muszę dać jej trochę przestrzeni - wyjaśniam, zastanawiając się, jakim jebanym cudem wpakowałem się w tę sytuację. Moja głupota jest doprawdy nieporównywalna, jeśli odliczymy głupotę moich ojców, a także mojej mamy, jak przypuszczam. Musiałem przejąć tę głupotę od nich. Ta trójka musi być miejscem, w którym nabyłem potrzebę do sabotowania siebie samego, niszczenia jedynego dobra w moim życiu.
Mógłbym ich obwiniać.
Mógłbym, ale obwinianie wszystkich innych jak dotąd nie zaprowadziło mnie nigdzie. Może to czas, żebym zrobił coś inaczej.
- Przestrzeni? Nie wiedziałem, że znasz to słowo - Noah próbuje ze mnie zażartować. Musi zauważyć moje spojrzenie, bo szybko dodaje:
- Jeśli będziesz czegoś potrzebował, nie wiem czego, ale po prostu czegokolwiek, ogólnie, możesz do mnie zadzwonić - niezręcznie gapi się na olbrzymi salon swojego domu rodzinnego, a ja wpatruję się w ścianę za nim, aby uniknąć patrzenia na niego.
Po niekomfortowym w-tę-i-we-wtę z Noah oraz więcej niż kilkoma zdenerwowanymi spojrzeniami pani Porter, zabieram moją małą torbę i wychodzę z domu. Nie mam ze sobą szitu, tylko malutką torbę z paroma brudnymi ciuchami i ładowarkę do telefonu. Co gorsza, w szczególności dla moich nerwów, właśnie teraz, gdy jestem na zewnątrz, w mżącym deszczu, przypominam sobie, gdzie znajduje się mój samochód. Kurwa.
Mógłbym pójść do domu mamy Tessy i zabrać się z Kenem, jeśli wciąż tam jest, ale nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Jeśli znajdę się gdziekolwiek w jej pobliżu, nawet jeśli tylko będę oddychał tym samym powietrzem co Tessa, nikt nie będzie wstanie mnie od niej oderwać. Lekko pozwoliłem Carol odprawić mnie w szklarni, ale to się więcej nie stanie. Byłem tak blisko przebicia się do Tessy. Czułem to i wiem, że ona też to czuła. Widziałem jej uśmiech. Widziałem jak pusta, smutna dziewczyna uśmiecha się dla mnie.
Wciąż ma w sobie tyle miłości do mnie, aby strawić na mnie kolejny uśmiech i to znaczy dla mnie cholernie dużo. Może, tylko może, jeśli dam jej przestrzeń, której teraz potrzebuje, dalej będzie rzucała mi skrawki. Przyjmę je z jebaną przyjemnością. Niewielki uśmiech, zawierająca jedno słowo odpowiedź na sms-a, cholera, jeśli nie dostanę sądowego zakazu zbliżania się do niej, z radością przyporządkuję się wszystkiemu, co mi da, dopóki nie przypomnę jej, co mamy razem.
Przypomnieć jej? To właściwie nie jest za wielkie przypomnienie, skoro ja nigdy naprawdę nie pokazałem jej tego, jaki mogę być. Byłem tylko egoistyczny, przestraszony, pozwalając mojemu strachowi i wstrętowi do samego siebie grać główne role w przedstawieniu, zawsze odciągając od niej moją uwagę. Skupiałem się tylko na sobie i swoim obrzydzającym nawyku zabierania każdej uncji jej miłości i zaufania i rzucania jej nimi w twarz.
Deszcz teraz się ożywił i naprawdę to jest w porządku. Deszcz zwykle pomógłby mi zanurzyć się w mojej nienawiści do siebie, ale nie dzisiaj. Dziś deszcz nie jest taki zły.

Tessa’s POV:

Deszcz powrócił, spadając ciężką, samotną połacią na trawnik. Wychylam się teraz za okno, wgapiając się za nie, jak gdybym była zahipnotyzowana tym widokiem. Kiedyś lubiłam deszcz, w dzieciństwie był dla mnie pewnym rodzajem komfortu, który przeniósł się do moich nastoletnich lat, a teraz w dorosłość, ale w tej chwili on tylko przypomina mi o samotności panującej wewnątrz mnie.
Dom opustoszał, nawet Liam i jego rodzina wrócili do Pullman. Nie mogę się zdecydować czy cieszę się z tego, że wyjechali, czy jestem smutna, bo jestem sama.
- Hej – miękkie pukanie rozbrzmiewa o drzwi sypialni, przypominając mi, że jednak nie jestem sama. Zayn zaoferował, że zostanie tutaj na noc, a ja nie mogłam go odrzucić. Siadam przy wezgłowiu łóżka i czekam, aż otworzy drzwi.
Mija kilka sekund, a wciąż nie wszedł do pokoju.
- Możesz wejść – wołam. Jestem przyzwyczajona, że ktoś wbija się do mojego pokoju, nim zdążę wyrazić na to zgodę. Nie, żeby kiedykolwiek mi to przeszkadzało, w pewnym sensie to lubiłam.
Zayn wchodzi do małego pokoju ubrany w ten sam strój, który założył na pogrzeb. Jedyną różnicę stanowi to, że teraz kilka guzików jego eleganckiej koszuli jest rozpiętych,  a jego nacelowane włosy oklapły, przybierając łagodniejszy, wygodniejszy wygląd.
- Jak się czujesz? – siada na krańcu łóżka i odwraca się w moją stronę.
- Dobrze, mam się w porządku. Nie wiem, jak powinnam się czuć – odpowiadam szczerze. Nie mogę mu powiedzieć, że opłakuję dzisiaj w żałobie stratę dwóch mężczyzn, nie tylko jednego.
- Chcesz dokądś pójść? Albo może obejrzeć film, czy coś? Żeby przestać myśleć o tym?
Muszę dać sobie chwilę na pomyślenie o tym pytaniu. Nie chcę do nikąd iść ani niczego robić, nawet jeśli prawdopodobnie powinnam. Dobrze mi było siedząc przy oknie i rozwijając swoją obsesję na punkcie pustoszącego deszczu.
- Albo może moglibyśmy po prostu porozmawiać? Nigdy cię takiej nie widziałem, nie jesteś sobą – Zayn kładzie dłoń na moim ramieniu, a ja nie mogę się powstrzymać i pochylam się w jego stronę. Niesprawiedliwym było z mojej strony wcześniejsze bycie taką surową wobec niego. On tylko próbował mnie pocieszyć, a powiedział przy tym przeciwieństwo tego, co chciałabym usłyszeć.
To nie wina Zayna, że ostatnio wrzuciłam kierunkowskaz w stronę Wariatkowa, a wyłącznie moja. Populacja wynosi tam dwie osoby: tylko ja i moja podświadomość. Należy jej się własna dana, odkąd wydaje się, że tylko ona została ze mną po tej bitwie, chociaż wciąż jest pokryta brudem i gruzem, wymachuje białą flagą, mając nadzieję, że najgorsze już minęło.
- Tesso? – palce Zayna muskają mój policzek, aby zdobyć moją uwagę.  Zawstydzona, kręcę głową w jego stronę.
- Przepraszam, powiedziałam ci, że czuję się trochę szalenie – próbuję się uśmiechnąć, na co on odpowiada tym samym. Martwi się o mnie, widzę to w złocie i brązie jego oczu. Widzę to w słabym uśmiechu, który przepycha przez swoje pełne wargi.
- Nic się nie stało. Dużo się u ciebie dzieje. Chodź tutaj- poklepuje wolną przestrzeń koło siebie, a ja przysuwam się bliżej. - Muszę cię o coś zapytać – opalone policzki Zayna okrywają się oczywistym rumieńcem, a ja potakuję, prosząc go, aby kontynuował. Nie mam pojęcia, czego może dotyczyć jego pytanie, ale był dla mnie takim świetnym przyjacielem, przejeżdżając całą drogę tutaj, aby mnie wesprzeć.
- Cóż, dobrze – pauzuje, przedłużając długi oddech – zastanawiałem się, co stało się pomiędzy tobą a Harrym – zagryza dolną wargę, a ja szybko odwracam wzrok.
- Nie wiem, czy powinniśmy dyskutować na temat mnie i Harry’ego.
- Nie potrzebuję szczegółów, chcę tylko wiedzieć czy tym razem to naprawdę, ostatecznie koniec?
- To koniec – przełykam ciężką prawdę.
- Jesteś pewna?
- Tak, ale nie wiem, o co – przerywają mi wargi Zayna przyciskające się do moich.
Jego dłonie wplatają się w moje włosy, a jego język przebił się przez moje zamknięte usta. Chwilowo tracę oddech przez niespodziankę, jaką mi sprawił, a on bierze to za zaproszenie, aby napierać mocniej i przyciska swoje ciało do mojego, wciskając mnie bliżej materaca.
Zdezorientowane i totalnie zbite z tropu, moje ciało reaguje szybko, dłońmi odpychając jego klatkę piersiową. On wacha się przez moment, wciąż próbując wtopić swoje usta w moje.
- Co ty robisz?! – sapię, w momencie, w którym wreszcie mnie puszcza.
- Co? – Jego oczy są rozszerzone, a wargi opuchnięte od naciskania na moje.
- Dlaczego to zrobiłeś? – zrywam się na równe nogi, totalnie odrzucona przez jego uczucia i desperacko próbuję nie reagować przesadnie.
- Co? Pocałowałem cię?
- Tak! – krzyczę, po czym szybko zasłaniam usta. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję, jest moja matka wchodząca do pokoju.
- Powiedziałaś, że z tobą  i Harrym koniec! Sama przed chwilą to powiedziałaś! – jego głos jest bardziej donośny niż mój, ale nie podejmuje żadnych kroków, aby się uciszyć, jak ja to zrobiłam.
Dlaczego myślałby, że to jest okej? Dlaczego by mnie pocałował?
- To nie było zaproszenie, żebyś ty zrobił krok w moją stronę! Myślałam, że zjawiłeś się tutaj, żeby mnie pocieszyć, jako przyjaciel – nadmiernie podkreślam ostatnie słowo.
- Jako przyjaciel? – naśmiewa się. – Wiesz, co do ciebie czuję! Zawsze wiedziałaś, co do ciebie czułem!
Jestem zdumiona brutalnością tonu, jakiego używa wobec mnie. Zawsze był taki wyrozumiały, co się zmieniło?
- Zgodziłeś się na to, żebyśmy byli przyjaciółmi. Wiesz, co ja czuję do niego – utrzymuję swój głos tak spokojny i neutralny, jak to możliwe pomimo paniki w mojej klatce piersiowej. Nie chcę ranić uczuć Zayna, ale on daleko przekroczył granice.
- Nie, nie wiem co do niego czujesz, ponieważ wy dwoje ciągle się schodziliście i rozchodziliście. Zmieniasz swoje zdanie raz na tydzień, a ja zawsze czekam, czekam, czekam – wywraca oczami, a ja kurczę się. Ledwie rozpoznaję tego Zayna, chcę, żeby ten stary wrócił. Ten Zayn, któremu ufam i o którego się troszczę nie jest tutaj.
- Wiem to. Wiem, jak się zachowujemy, ale myślałam, że wyraziłam się jasno na temat – zaczynam
- Zwisanie na mnie przez cały czas nie do końca przesyła tę czystą wiadomość – jego głos jest płaski, zimny, a porcja ciarek przemierza mój kręgosłup w dół z powodu różnicy, jaka nastąpiła w nim w ciągu ostatnich dwóch minut.
- Nie zwisałam na tobie cały czas – jak on mógłby w ogóle w to wierzyć? – To ty otoczyłeś mnie ramieniem, aby pocieszyć mnie na pogrzebie mojego ojca. Myślałam, że to był uroczy gest, nie chciałam, żebyś odebrał to w jakikolwiek inny sposób. Harry tam był, chyba nie pomyślałeś, że okazałabym przywiązanie wobec ciebie w jego obecności? – jestem obrażona i zdezorientowana przez jego oskarżenie.
Echo zamykającej się szafki rozbrzmiewa w małym domu, a Zayn zdobywa się na wysiłek przyciszenia własnego głosu.
- Dlaczego nie? Już wcześniej używałaś mnie, aby wzbudzić jego zazdrość? – oschle szepcze.
Chcę się bronić, ale wiem, że ma rację. Nie we wszystkim, ale w tym wypadku jego argument jest słuszny.
- Wiem, że robiłam to w przeszłości i jest mi przykro z tego powodu. Naprawdę cię przepraszam, już ci mówiłam, jak mi z tym źle i powiem to jeszcze raz. Zawsze byłeś tu dla mnie i doceniam cię bardzo, ale myślałam, że rozmawialiśmy na ten temat. Myślałam, że zrozumiałeś, że ty i ja możemy się tylko przyjaźnić, to wszystko.
- Jesteś przez niego tak stłamszona, że nawet nie widzisz tego, jak głęboko w tym siedzisz – wymachuje dłonią w powietrzu. Ciepły błysk w jego oczach obniżył temperaturę, zatrzymując się na zmrożonym bursztynie.
- Zayn – wzdycham, pokonana. Nie chciałam się z nim kłócić, nie po tygodniu, jaki przeszłam. – Przykro mi, dobrze? Naprawdę mi przykro, ale zachowujesz się kompletnie nieodpowiednio w tej chwili. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi.
- Nie jesteśmy – prycha – myślałem, że po prostu potrzebujesz więcej czasu, myślałem, że to będzie mój ostatni krok, aby w końcu cię posiąść, a ty mnie odrzuciłaś. Znowu.
- Nie mogę dać ci tego, co chcesz, wiesz, że nie mogę. To dla mnie niemożliwe. Dobrze czy źle, Harry zostawił swoje piętno na mnie i nie mogłabym oddać się tobie, ani komukolwiek, obawiam się – w momencie, kiedy te słowa opuszczają moje usta, żałuję ich.
Spojrzenie oczu Zayna kiedy kończę swoją żałosną mowę sprawia, że kręcę się, próbuję uchwycić jakąkolwiek pozostałość po panu Collinsie, jakiego myślałam, że znałam. Zamiast tego, stoję w tej sypialni, patrząc na Wickhama i czynię kroki w stronę otwartych drzwi.
- Tesso, poczekaj! Przepraszam! – woła za mną, ale już otwieram frontowe drzwi i biegnę w deszczu, nim jego głos zdąży rozbrzmieć w korytarzu.
Moje bose stopy plaskają o beton, a ubrania są przemoczone, nim docieram do domu Porterów. Nie wiem, jaka jest pora, nie mogłabym nawet zgadywać godziny, ale jestem wdzięczna, że światła w przedsionku są włączone. Ulga spływa po mnie jak zimny deszcz, kiedy matka Noah otwiera drzwi.
- Tesso? Moja droga! Wszystko w porządku? – szybko wciąga mnie do środka, a ja wzdrygam się na dźwięk wody ściekającej ze mnie na ich czystą podłogę z drewna.
- Przepraszam, ja po prostu… - kiedy rozglądam się po rozległym i praktycznie nieskazitelnym salonie, natychmiast żałuję przychodzenia tutaj. Harry i tak nie chciałby się ze mną widzieć, co ja sobie myślałam? Już nie jest moją osobą, do której mogę pospieszyć, nie jest mężczyzną, którym myślałam, że był.
Mój Harry zniknął w Anglii, a jakiś nieznajomy zajął jego miejsce i zrujnował nas. Mój Harry nigdy by się nie naćpał i nie dotknąłby innej kobiety, nie pozwoliłby innej kobiecie nosić swoich ubrań. Mój Harry nie wydrwiłby mnie na oczach swoich przyjaciół i nie odesłał spakowanej z powrotem do Ameryki, wyrzucając mnie, jakbym była niczym. Jestem niczym, przynajmniej dla niego.
Im więcej napastliwych czynności zbiera się na mojej liście, tym głupiej brzmię wewnątrz mojego własnego umysłu. Prawda jest taka, że jedyny Harry jakiego znałam zrobił wszystko z powyższych, raz po raz, i nawet teraz, kiedy tylko ja słucham, wciąż go bronię. Jak bardzo jestem żałosna?
- Bardzo przepraszam, pani Porter. Nie powinnam była tutaj przychodzić. Proszę nie mówić nikomu, że tu byłam – rozpaczliwie przepraszam i jako niestabilna osoba, którą się stałam, znowu biegnę na deszcz, nim ona może mnie zatrzymać.
Do czasu, kiedy się zatrzymuję, jestem blisko poczty. Zawsze nienawidziłam tego rogu, kiedy byłam dzieckiem. Mały, ceglany budynek poczty spoczywa sam na zapleczu miasta. W pobliżu nie ma żadnych domów ani biur, a w momentach takich, jak ten,  kiedy jest ciemno i pada, moje oczy płatają mi figle i mały budynek miesza się między drzewa. Jako dziecko zawsze koło niego przebiegałam.
Adrenalina teraz ze mnie uleciała i stopy bolą mnie od powtarzającego się uderzania nimi o beton. Nie wiem, co myślałam, zapuszczając się tak daleko w głąb w miasta. Nie myślałam, jak przypuszczam.
Moje i tak już podważalne zdrowie emocjonalne pogrywa sobie po raz kolejny, kiedy cień wyłania się spod daszku przy poczcie. Zaczynam się cofać, powoli, tylko na wypadek, gdybym nie miała przywidzeń.
- Tessa? Co ty, do cholery, robisz? – mówi cień głosem Harry’ego. Z pełną intencją, aby biec, odwracam się na pięcie, ale on jest szybszy ode mnie. Jego ręce oplatają się wokół mojej talii i przyciąga mnie do swojego torsu, nim mogę wystartować. Wielka dłoń zmusza mnie, abym spojrzała w górę, na niego i próbuję trzymać oczy otwarte i skupione, pomimo ciężkich kropel deszczu psujących moją wizję.
- Dlaczego, do cholery, jesteś tutaj, w deszczu, sama? – przebija się Harry przez hałasujący deszcz.
Nie wiem, jak się czuć. Chcę skorzystać z rady Harry’ego i czuć się jakkolwiek chcę, ale to nie takie proste. Nie mogę zdradzić malutkiego pokładu siły, który jeszcze we mnie został. Gdybym pozwoliła sobie poczuć wszechogarniającą ulgę, którą przynosi dłoń Harry’ego na moim policzku, zawodziłabym siebie.
- Odpowiedz mi. Coś się stało?
- Nie – kręcę głową, kłamiąc. – Dlaczego jesteś tu tak późno, pośrodku niczego? Myślałam, że zostawałeś u Porterów? – przypuszczam, że pani Porter wspomniała o moim zawstydzającym i bardzo desperackim błędzie w ocenie.
- Nie, odszedłem stamtąd około godzinę temu. Czekam na taksówkę. Ten dupek miał tu być dwadzieścia minut temu – ubrania Harry’ego są nasiąknięte, włosy przemoczone, jego dłoń trzęsie się tuż przy mojej skórze.
- Powiedz mi, czemu tutaj jesteś, ledwo ubrana i boso – mogę powiedzieć, że czyni świadomy wysiłek, aby pozostać spokojnym, ale jego maska nie jest tak nienaruszona, jak w to wierzy. Dokładnie, jak w świetle dziennym, mogę zobaczyć panikę w zieleni jego oczu. Nawet w ciemności udaje mi się ujrzeć sztorm hulający za nimi. On wie, on zawsze wydaje się po prostu wiedzieć wszystko.
- To nic. Nic wielkiego – odchodzę od niego na krok, ale on tego nie kupuje. Przysuwa się do mnie, nawet bliżej niż poprzednio. Nigdy nie był mniej niż wymagający.
Reflektory przebijają się przez zasłonę deszczu, a moje serce zaczyna tłuc wewnątrz, kiedy formuje się kształt furgonetki. Zayn zostawia swój samochód z włączonym silnikiem, kiedy wychodzi z niego i spieszy w moją stronę. Harry wchodzi pomiędzy nas, w ciszy ostrzegając go, aby nie podchodził ani kroku bliżej. To kolejna scena, do której zbytnio przywykłam i wolałabym jej więcej nie widzieć. Każdy aspekt mojego życia wydaje się być cykliczny, jak błędne koło, które zabiera ze sobą jeden kawałek mnie za każdym razem, kiedy historia się powtarza.
- Co zrobiłeś? – głos Harry’ego jest głośny i wyraźny, nawet przez deszcz.
- Co ona ci powiedziała? – kontratakuje Zayn, a Harry podchodzi bliżej niego.
- Wszystko – kłamie Harry. Nie udaje mi się wyróżnić wyrazu twarzy Zayna. Niemożliwym jest widzieć wyraźnie, nawet z pomocą świateł samochodu oświetlających nas.
- A więc powiedziała ci, że mnie pocałowała? – szyderczo śmieje się Zayn. Jego głos jest ohydną mieszanką złośliwości i satysfakcji.
Nim mogę obronić się przed kłamstwami Zayna, kolejny zestaw reflektorów dołącza do tego chaosu.
- Co zrobiła? – krzyczy Harry.  Jego ciało jest wciąż obrócone w stronę Zayna, a światła taksówki przedzierają się przez przestrzeń, ukazując mi przebłysk zadowolonego z siebie uśmieszku ozdabiającego twarz Zayna. Jak mógł skłamać Harry’emu? Czy Harry mu uwierzy? Co ważniejsze, czy to ma znaczenie?
Czy cokolwiek z tego właściwie ma znaczenie?
- Chodzi o Sam, prawda? – pyta Harry, nim Zayn może odpowiedzieć.
- Nie, nieprawda! – Zayn przejeżdża sobie dłonią po twarzy, rozbryzgując wodę.
- Ależ tak! Wiedziałem to! Wiedziałem, do chuja, że uganiasz się za Tessą przez tą kurwę!
- Ona nie była kurwą! I nie chodzi tylko o nią, troszczę się o Tessę! Zupełnie tak, jak troszczyłem się o Samanthę, a ty musiałeś to spieprzyć! Zawsze musisz wkroczyć i spierdolić wszystko, co moje! – krzyczy Zayn, a Harry podchodzi do niego jeszcze krok bliżej.
- Wejdź do taksówki, Tesso – instruuje Harry. Stoję w miejscu, ignorując go. Kim jest Samantha? To imię brzmi poniekąd znajomo, ale nie mogę go nigdzie dopasować. – Tesso, wejdź do taksówki i poczekaj na mnie. Proszę – mówi przez zaciśnięte zęby. Cierpliwość Harry’ego się wyczerpuje i, oceniając po wyglądzie twarzy Zayna, jego zasoby się już ulotniły.
- Proszę, nie bij się z nim, Harry. Nie rób tego znowu – błagam go. Jestem chora przez to całe walczenie. Nie wydaje mi się, bym mogła znieść kolejną scenę przemocy tylko kilka dni po znalezieniu ciała mojego ojca na podłodze mieszkania.
- Tessa – zaczyna, ale ja mu przerywam.
- Proszę, ten tydzień był taki okropny i nie mogę tego obserwować. Proszę, Harry. Po prostu wejdź ze mną do taksówki. Zabierz mnie stąd, proszę – ostatnie pozostałości mojego zdrowia psychicznego oficjalnie zniknęły, gdy błagam Harry’ego, żeby ze mną odjechał.
Podskakuję na dotyk jego palców zaciskających się wokół mojego nadgarstka. Wiedziałam, że zmęczy się błaganiem mnie o wejście do taksówki, ale tym, czego nie wiedziałam, ani nie oczekiwałam, było to, że wdrapie się do taksówki razem ze mną i poinstruuje kierowcę, aby zabrał mnie do domu mojej matki, żebym zebrała swój dobytek.


• jeśli przeczytałeś/aś - zostaw komentarz • 


Notka: Nie wiem, czy ktoś ma aż tak dobrą pamięć... ale ten oto blog obchodzi dzisiaj swoje drugie urodziny! Hip, hip - hura!

81 komentarzy:

  1. Boże, to już 2 lata ;-;

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na kolejne <3 Urodzinki blog'a :3

    OdpowiedzUsuń
  3. O M G. Supeer:33

    OdpowiedzUsuń
  4. DZIĘKUJE ZA ROZDZIAŁ
    WSZYTSKIEGO NAJLEPSZEGO!!!
    Zayn w końcu pokazał swoja prawdziwą twarz. Wierzyć czy nie a;le scena przy poczcie wydawała się taka romantyczna. Tessa boso, deszcz, Harry przemoczony ;)
    ubóstwiam.
    Czy następny rozdział pojawi się w ten weekend czy za tydzień?

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsza :3 SUPER ROZDZIAŁ <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwsza. Super rozdział. Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tessa nareszcie zobaczyła jaki jest Zayn ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. 100 lat !!! ♡

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejkuu... rozdział i życie staje się lepsze. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  10. Najlepsza! Czekam na kolejny 😘

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak tak tak ^^ Harry, weź ją do domu, wypicie sobie ciepłą herbatkę czy jakieś inne kakałko, wyjaśnijcie sobie wszystko, wyznaje uczucia i bądźcie cholernie szczęśliwi *.*
    Wiem, że kakao się nie odmienia but I don't care ♡

    OdpowiedzUsuń
  12. genialny rozdział, nie mogę się doczekać następnego. Jestem wam bardzo wdzięczna za tłumaczenie tego ff.
    No i wszystkiego najlepszego! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten blog jest BEST EVER FOREVER ! Dziekuje tak bardzo ci dziekuje ze jestes i tlumaczysz to opowiadanie! <3 jestes najlepsza <3 rozdzial byl po prostu miod cod i orzeszki ^^ Jeszcze raz dziekuje ze jestes taka wspaniala i kochana ze go tlumaczysz a musi to byc nie lada wyzwanie :)
    Pozdrswiam cieplutko :*
    ~Żaneta

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeju kocham! ❤️ I nie moge doczekac sie nastepnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Każdy kolejny rozdział zdaje się być coraz lepszy i lepszy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ojej :) To już dwa lata, ale ten czas leci :) A imię Samanta to też kojarzę tylko nie wiem skąd :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziękuje za rozdział kochana jesteś że tłumaczysz <3

    OdpowiedzUsuń
  18. 2 lata! Ojejuuu ♥ Kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  19. Po pierwsze: Omg! Zabrał ją do domu jej matki, żeby zebrała swój dobytek? Gdzie on ją zabiera? Po drugie: 2 lata? Wow! Po trzecie: Dlaczego ja jeszcze nie śpię? Proszę dodaj następny<3 Jak ja kocham tego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  20. kiedy nastepny?

    OdpowiedzUsuń
  21. Zayan pokazał kim jest. Nie moge sie doczekac nastepnegoooo.:*

    OdpowiedzUsuń
  22. O mój boże. Poryczałam się przez ostatnie zdanie.
    Hessa is back!!!
    Moje emocje są nieopisywalne. Mam ochotę skakać i piszczeć ze szczęścia! ( ale jest prawie 4 rano więc nie mogę :/)
    Czekam na następny rozdział scbfvbhfcntdrhbxdcscbdrvdfbbjjrvjrdvdetjvrubdevjyfookhrdcnfzeaxvhhbbbhcrnv *_*

    OdpowiedzUsuń
  23. Wszystkiego Najlepszego z okazji 2. urodzin bloga! 😁
    Co do Zayn'a.. Okazał się być zwykłym dupkiem! Jakim trzeba być idiotą, żeby od razu chcieć posiąść tak zranioną dziewczynę? ;--; Nie spodziewałam się tego po nim.. Jak to mówią: "Najciemniej pod latarnią"

    OdpowiedzUsuń
  24. :) gratulacje 2 lat ii wieeeelkie dzięki! buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  25. 2 lata wspaniale xd
    Super rozdział
    Zayn zawsze klamal.Zawsze chcial zdobyć Tesse dla siebie
    Mam nadzieje ze Harry jej pomoże
    Ze ona w końcu będzie szczęśliwa i nie będzie cierpieć

    OdpowiedzUsuń
  26. Jezu,Jezu,Jezu ten rozdział jest taki cudowny!!!!!
    Pieprzony Zayn!
    Ja już chcę następny, mam nadzieję, że Tessa pojedzie do Harry'ego i będzie wszystko w porządku 💜

    OdpowiedzUsuń
  27. Wiedziałam, że Zayn ma swoje drugie oblicze.
    Harry jest najlepszym mężczyzną dla niej i nie wyobrażam sobie Tessy bez niego. Cieszę się, że zabiera ją ze sobą i mam nadzieję, że wszystko o tym pocałunku się wyjaśni.

    OdpowiedzUsuń
  28. 100 lat. Super rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  29. O MOJ BOZE! NIE WIERZE PO PROSTU NIE WIERZE

    OdpowiedzUsuń
  30. Ten koniec ♥
    Zayn taki kłamca
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Sto lat . Sto Lat . Niech żyje żyje nam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Rozdział supcio <3

    OdpowiedzUsuń
  33. harry >>>>
    zayn <<<<
    najlepsze ff na świecie
    kocham tak bardzo, jeju
    wszystkiego najlepszego! jeszcze więcej wyświetleń i czytelników!

    OdpowiedzUsuń
  34. swietny rozdzial:) czekam na nastepny i dziekuje za tlumaczenie xx

    OdpowiedzUsuń
  35. Super rozdział <3 czekamy na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Nigdy nie lubilam pieprzonego Zayna...
    Wszystkiego najlepszego dla Aftera!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  37. Jeju, jaki cudny rozdział, nie mg sie doczekać az oni bedą razem 🙈

    OdpowiedzUsuń
  38. to było poprostu piękne a jednocześnie strasznie smutne :(

    OdpowiedzUsuń
  39. Dodaj jeszcze jeden ;) śliczny , uwielbiam ich historie.

    OdpowiedzUsuń
  40. O Boże! Mam nadzieje, że do siebie wrócą.
    Kocham to! ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. O jprdl. ._. To ff jest takie zajebiste ._. Czekam niecierpliwie na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  42. Megaa *-* Naprawde szacun za starania włożone w tłumaczenie tego *-*

    OdpowiedzUsuń
  43. Cudowny rozdział, aaa <3

    OdpowiedzUsuń
  44. Hepi berdzdej!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  45. Uwielbiam was tak bardzo ze to tlumaczycie !
    Umieram aktualnie

    OdpowiedzUsuń
  46. Zayn to skończony dupek! Od zawsze to wiedziałam
    Świetny x
    1o0 lat :3

    OdpowiedzUsuń
  47. To jeden z nielicznych rozdziałów gdzie Harry ani razu mnie nie wkurzył XD

    NIE WIERZĘ ŻE TO JUŻ DWA LATA OMG 💖

    OdpowiedzUsuń
  48. Super ♥♥♥ Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  49. Cóż, wiedziałam, że Zayn nie jest do końca dobry.. Nie sądziłam jednak, iż jest taki szyderczy i kłamliwy. Zaskoczenie!
    Tak naprawdę chciałam, aby Tessa spotkała Harry'ego biegnąc boso przez miasto. Miałam taką cichą nadzieję, że to się wydarzy!
    Harreh jest ciągle spanikowany i przerażony, że dziewczyna mu nie wybaczy. A ona go kocha.

    Czy tylko ja miałam ten żałosny ucisk w sercu, czytając to?

    OdpowiedzUsuń
  50. Najlepszego!!! ♥
    Cieszę się, że Zayn pokazał swoje prawdziwe oblicze.
    Czekam oczywiście na wyjaśnienie kto to Samantha (chyba że już była o niej mowa, a ja po prostu nie mogę dopasować tego imienia do żadnych faktów) i przede wszystkim na kolejny rozdział ☺

    OdpowiedzUsuń
  51. zakochałam się w tym rozdziale, dzięi za tłumaczenie czekam nn xx

    OdpowiedzUsuń
  52. 2 lata? ;o Matko moja, czuję jakby pół roku normalnie ;D
    Rozdział jak zwykle cudowny ;p Mam nadzieję, że do siebie wrócą:)

    OdpowiedzUsuń
  53. Jezu nie wierzę ze minęły już 2 lat. :o /Toshh

    OdpowiedzUsuń
  54. Szok, tyle się tam dzieje, ale jest super :3
    Jej już dwa lata :O

    OdpowiedzUsuń
  55. Cudowny rozdzial!!♥♥♥
    I wszystkiego najlepszego ♡♡♡
    @blanka1499

    OdpowiedzUsuń
  56. Jeżeli Tessa znowu do niego wróci uderze głową w ściane, za każdym razem to samo -,-

    OdpowiedzUsuń
  57. Zayn raz się zachował źle i wszyscy ,,to pieprzony dupek ", a Harry zachowuje sie gorzej w każdym rozdziale .. założył się o zabranie jej dziewictwa, naśmiewał się, upokarzał, a teraz wy,,smiał przy znajomych i wysłał samą do Stanów....kto tu jest dupkiem

    OdpowiedzUsuń
  58. Dwa lata :o jak ten czas leci ;o czyli ja tu jestem już chyba z 1,5 roku? o jeeeej :D Dlaczego to już zbliża się ku końcowi? Dobrze, że zawsze można wrócić :D w każdym momencie :* Buziaki Angie! Mam nadzieje, że u Ciebie wszystko okej :D

    OdpowiedzUsuń
  59. To już tyle czasu? Gratuluję. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  60. Najlepsiejszegooooooooo!!!!!
    Kochammm mocnoo:* mam nadzieję ze wszystko w porządku u cb :*

    OdpowiedzUsuń
  61. Nie wierzę że to już 2 lata.
    Co do sytuacji pomiędzy Harrym i Tessą to mam nadzieję na jakiś dobry Happy End. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  62. Dwa lata loga czyli ja czytam to mniej więcej rok, eff nie wyobrażźam sb że nieługo After się skonczy, a jednocześnie nie mg się doczekac nastpnego rozdzaiłu ;P//Daria

    OdpowiedzUsuń
  63. To najlepszego nasza tłumaczko 💕 Wkoncu Tessa dowiedziała sie jaki jest Zayn omg! Nie wierze że zbliżamy się ku końcowi 😭
    @middleofmyworld

    OdpowiedzUsuń
  64. Super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  65. Wszystkiego najlepszego! 😊😉 kocham, Ola! ❤❤❤❤❤💑🚹🚺💑👑🎂🌷🍷🌷🍸🌷🍹🌷🍻🌷

    OdpowiedzUsuń
  66. Niech ona zostawi ich obu i zwiąże się z Liamem... Jeden gorszy od drugiego :(

    OdpowiedzUsuń
  67. Zdaję się że następny rozdział będzie miał sceny erotyczne >,< haha
    Hessa back :)) :(
    nie wiem czy mam sie cieszyć. X

    OdpowiedzUsuń
  68. jak dobrze ze jest kolejny rozdział bo bym umarła niechcę aby ta opowieść się skączyła chcę zyć razem z nimi

    OdpowiedzUsuń