Soundtrack do rozdziału:
• Mumford and Sons - Reminder
• Adan Jensen - Lost Without You
• Jars of Clay - Fall Asleep
• Missy Higgins - Where I Stood
Harry’s POV:
- Zaczekaj tutaj, kiedy wejdziemy do środka. Wrócimy za
mniej niż pięć minut, więc nie przestawiaj tej taksówki – instruuję kierowcę.
Po pierwsze, spóźnił się, żeby mnie odebrać. Nie, żebym na to narzekał, w innym
wypadku nie wpadłbym na Tessę w cholernym deszczu, samą.
Nie wypowiedziała słowa odkąd wciągnąłem ją do taksówki, a
ja jestem zbyt zajęty usiłowaniem ujarzmienia mojego temperamentu, aby w tym
momencie to skomentować. Zobaczenie jej tam, w ciemności, uciekającej od czegoś…
od Zayna, dodaje mojemu gniewowi pełnej siły i będzie bardzo łatwo się mu
poddać.
Jednak nie mogę tego zrobić. Nie tym razem. Tym razem
udowodnię jej, że mogę kontrolować zarówno swoje usta, jak i pięści. Wszedłem z
nią do tej taksówki zamiast roztrzaskania czaszki Zayna o asfalt. Mam nadzieję,
że ona się na tym pozna. Mam nadzieję, że to pomaga mojemu przypadkowi,
przynajmniej minimalnie.
Tessa jeszcze nie próbowała uciec i nie powiedziała nic, kiedy
poleciłem kierowcy, aby zabrał nas do domu jej mamy po jej szajs. To dobry
znak. To musi być dobry znak. Jej ubrania są przemoczone, przylegają do każdego
cala jej ciała, a jej włosy są pozlepiane na czole. Odgarnia ten bałagan dłonią
do tyłu, wzdychając, kiedy niesforne pasma nie chcą się trzymać na miejscu.
Wielkie pokłady samokontroli kosztuje mnie, aby nie sięgnąć po nie i założyć
jej włosy za ucho.
Kiedy taksówka dojeżdża do garbu przed podjazdem Carol,
Tessa otwiera drzwi i przechodzi przez ogródek. Nie wzdryga się, kiedy spływa
po niej deszcz, przysłaniając jej ciało i prawie odbierając mi ją. Po
przypomnieniu kierowcy, aby się stąd nie ruszał, biegnę za nią, nim deszcz
zdąży nas bardziej rozdzielić.
Wstrzymuję oddech, zmuszając się do zignorowania czerwonej
furgonetki zaparkowanej przed domem. Nie mogę stracić kontroli. Muszę pokazać
jej, że mogę się trzymać w kupie i przedkładać jej uczucia nad moje.
- Thereso, jak wiele razy masz zamiar to robić? Wciągasz się
z powrotem w coś, co wiesz, że nie zadziała – Carol już kłapie jadaczką, kiedy
wchodzę do salonu. Zayn stoi w centrum pokoju, rozchlapując wodę po podłodze.
Palce Tessy podszczypują mostek jej nosa, w znaku zupełnego niepokoju i po raz
kolejny walczę aby utrzymać moje jebane usta zamknięte.
Tylko jedno moje złe
słowo może sprawić, że ona zostanie tutaj, może wysłać ją godziny ode mnie.
- Matko, czy możesz po prostu przestać, proszę? Ja nic nie
robię, chcę po prostu stąd wyjechać. Przebywanie tutaj nie pomaga w niczym, a
mam pracę i zajęcia w Seattle.
Seattle?
- Wracasz dziś do Seattle? – pyta Carol swoją córkę.
- Nie dzisiaj, ale jutro. Kocham cię, mamo, i wiem, skąd
pochodzisz, ale chcę być blisko moich… cóż – Tessa patrzy na mnie, z wyraźną
niepewnością w jej szarych oczach – Liama. Chcę być teraz z Liamem.
Auć.
- Odwiozę cię – odzywa się Zayn.
- O nie, nie odwieziesz – nie mogę się powstrzymać przed
wcięciem się. Próbuję być cierpliwy i w ogóle, ale to za wiele. Powinienem był
wpaść tutaj, zabrać torbę Tessy i zanieść ją do taksówki nim Zayn zdąży chociażby
na nią spojrzeć.
Uśmieszek na jego twarzy w tej chwili, ten sam pieprzony
uśmieszek, który wysłał mi tylko parę minut temu, prześladuje mnie. Próbuje
mnie podjudzić, pchnąć mnie, abym wybuchnął przy Tessie i jej mamie. Chce sobie
ze mną pogrywać, jak zawsze to robił, ale nie tej nocy. Nie dam mu satysfakcji
bycia jego pionkiem.
- Tesso, weź swoją torbę – odbite w lustrze grymasy
widniejące na twarzach obu kobiet sprawiają, że ponownie rozważam swój dobór
słownictwa. – Proszę, proszę, zabierz swoją torbę? – zdanie wychodzi bardziej
jak pytanie, ale twardy wyraz twarzy Tessy mięknie, po czym dziewczyna idzie
korytarzem i skręca do swojej starej sypialni.
Oczy Carol przesuwają się to na Zayna, to na mnie, nim
przemawia:
- Co się stało, że wybiegła na deszcz? Który z was to
spowodował? – jej spojrzenie jest zabójcze, naprawdę, prawie komiczne.
- To on – obaj odpowiadamy niczym dzieci. Carol wywraca
oczami i obraca się, aby podążyć za swoją córką w dół wąskiego korytarzyka.
Skupiam się na Zaynie.
- Możesz już iść – wiem, że Carol może mnie usłyszeć, ale
szczerze, w tym momencie chuj mnie to obchodzi.
- Tessa nie chciała, żebym wychodził, była tylko
zdezorientowana. Przyszła do mnie i błagała mnie, żebym z nią został – prycha.
Kręcę głową, gdy on kontynuuje – ona już cię nie chce. Zmarnowałeś swoją
ostatnią szansę, kiedy ona się niepokoiła i wiesz o tym. Widzisz jak ona na
mnie patrzy, jak mnie pragnie.
Zaciskam pięści, oddychając głęboko, aby się uspokoić. Jeśli
Tessa nie pospieszy się ze swoją torbą, salon będzie pomalowany na czerwono nim
wróci.
Nie pocałowałaby go, nie zrobiłaby tego.
Wizja z moich koszmarów kręci się pod moimi powiekami,
ciągnąc mnie o krok bliżej do mojego punktu załamania. Jego dłonie na jej
ciążowym brzuchu, jej paznokcie wbijające się i jadące po jego plecach.
Nie zrobiłaby tego. Nie pocałowałaby go.
- To nie zadziała – wymuszam słowa. – Nie wzbudzisz we mnie
takiej wrogości, żebym zaatakował cię w jej obecności. Nie po raz kolejny –
kurwa, chcę tego. Chcę tak cholernie bardzo.
- Uczyniłeś to dla mnie takim łatwym – uśmiecha się. – Ona powiedziała
mi, jak bardzo mnie pragnie, mniej niż pół godziny temu – spogląda w dół, na
swój pusty nadgarstek, jak gdyby sprawdzał godzinę na zegarku. Jest
dramatycznym sukinsynem, zawsze nim był.
- Tessa! – wołam jej imię z salonu, aby ocenić ile sekund
jeszcze będę musiał tolerować go.
Cisza wypełnia dom, po czym słychać przyciszone głosy Tessy
i jej mamy. Momentalnie zamykam oczy, mając nadzieję, że Carol nie przekonała
Tessy do zostania w tej gównianej dziurze zwanej miastem na jeszcze jedną noc.
- To doprowadza cię do szału, czyż nie? – dalej mnie
prowokuje. – Jak myślisz, jak ja się czułem, kiedy pieprzyłeś Sam? To było
tysiąc razy gorsze niż ta małostkowa zazdrość, którą czujesz teraz – stwierdza,
jak gdyby mógł zmierzyć rozmiar zazdrości, jaką czuję wobec niego.
- Powiedziałem ci, żebyś się, kurwa, zamknął i wyszedł. Nikt
nie przejmuje się ani tobą, ani Sam. Ona była łatwa, cholernie, za łatwa na mój
gust i to wszystko.
Podchodzi krok bliżej mnie, a ja prostuję plecy,
przypominając mu o jednej z wielu zalet, jakie mam przeciwko niemu.
- Co? Nie lubisz słuchać o swojej drogiej Samancie? – teraz moja
kolej, aby się z nim popieprzyć. Jego oczy przybierają ciemny kolor,
ostrzegając mnie, abym przestał, ale odmawiam. Ma jebaną czelność, żeby całować
Tessę i używać jej uczuć jako amunicję przeciwko mnie?
On ewidentnie nie wie, że mam cały arsenał w moim
pierdolonym rękawie.
- Zamknij się – odcina się, popychając mnie dalej. Mogę tym
razem trzymać ręce przy sobie, ale moje słowa i tak będą miały większy wpływ.
- Dlaczego? – spoglądam na korytarz, aby upewnić się, że
Tessa jest wciąż zajęta przez swoją mamę. – Nie chcesz posłuchać o nocy, kiedy
ją przeleciałem? Właściwie to ledwo to pamiętam, wydaje mi się, że nie była
zbyt godna zapamiętania – torturuję go swoimi słowami.
Wiedziałem, jak bardzo go pociągała i w tym czasie
przypuszczałem, że ich związek sprawi, że ona będzie większym wyzywaniem.
Poczułem się wystrychnięty na dudka, kiedy ona skończyła, będąc bardziej
kłopotem niż zabawką. – Ale pieprzyłem ją do nieprzytomności, mogę cię o tym
zapewnić. To musi być powód, dlaczego wywlekła później to ciążowe gówno.
Pamiętasz to, prawda?
Przez chwilę, krótki moment w czasie, pauzuję i zastanawiam
się, jak on musiał się czuć, kiedy się dowiedział. Próbuję przypomnieć sobie,
co kierowało moim umysłem, kiedy zdecydowałem się ją posiąść. Wiedziałem, że
się spotykali, słyszałem, jak wspominała jego imię w pokoju kopiowania u Vance'a
i zostałem natychmiastowo zaintrygowany. Znałem Zayna dopiero od kilku tygodni
i stwierdziłem, że śmiesznie będzie sobie z nim pogrywać.
- Miałeś być moim przyjacielem – jego żałosne słowa zawisły
między nami.
- Twoim przyjacielem? Ledwo cię znałem, to nie było nic
osobistego – pochodzę bliżej i oplatam ręką kołnierzyk jego koszuli. – Osobiste
jest to, co masz na celu pieprząc się z Tessą. Wiesz, co ona dla mnie znaczy,
więcej niż jakaś dziwka z biura mogłaby kiedykolwiek znaczyć dla ciebie.
Zostaję zbity z tropu kiedy on odpowiada, popychając mnie i
jebiąc mną o ścianę. Ramki ze zdjęciami spadają na podłogę, a Tessa i jej mama
spieszą na korytarz.
- Pierdol się! Też mogłem pieprzyć się z Tessą, łatwo by mi
się oddała dziś w nocy, gdybyś się nie pokazał! – jego pięści łączą się z moją
szczęką, a Tessa piszczy z przerażenia. Ostry, miedziany smak wypełnia moje
usta i szybko przełykam krew, po czym przejeżdżam rękawem po wargach i brodzie.
- Zayn! – ruga Tessa, biegnąc na moją stronę – Wyjdź stąd!
Natychmiast! – napiera swoimi małymi pięściami na jego klatkę piersiową, a ja
łapię ją, delikatnie tworząc między nimi przestrzeń.
Niezmącona satysfakcja z tego, że Tessa usłyszała go
mówiącego o niej w ten sposób wprawia mnie w cholerną ekstazę. Właśnie przed
tym ostrzegałem ją przez cały czas. On nigdy nie był słodkim, niewinnym
facetem, lecz zwiódł ją, aby tak myślała.
Zgoda, wiem, że ma wobec niej jakieś uczucia, nie jestem na
to kompletnie ślepy, ale jego intencje nigdy nie były czyste. Właśnie to jej
udowodnił, a ja nie mógłbym być szczęśliwszy. Jestem samolubnym dupkiem, ale
nigdy nie mówiłem nic innego.
Bez zbędnych słów, on wychodzi przez drzwi frontowe na
deszcz. Reflektory samochodu rozbłyskują przez okna, kiedy odpala auto i znika
na ulicy.
***
- Harry? – głos Tessy jest miękki i naznaczony
przemęczeniem. Siedzimy na tylnej kanapie tej taksówki od co najmniej godziny
bez zamienienia choćby słowa.
- Tak? – głos mi się łamie, więc odchrząkuję.
- Kim jest Samantha?
Czekałem aż zada to pytanie odkąd odjechaliśmy sprzed domu
jej matki. Mógłbym ją okłamać, mógłbym zmyślić historyjkę opowiadającą
gówno-prawdę, aby postawić Zayna w takim gównianym świetle, w jakim powinien
stać, albo mógłbym być chociaż raz prawdomówny.
- To dziewczyna, która odbywała staż u Vance'a. Pieprzyłem się
z nią, kiedy ona randkowała z Zaynem – decyduję się nie kłamać, ale żałuję ostrych
słów, gdy Tessa się wzdryga. – Przepraszam, po prostu chciałem być szczery –
dodaję, próbując załagodzić te słowa.
- Wiedziałeś, że była jego dziewczyną, kiedy z nią spałeś? –
pyta, patrząc wprost na mnie, w sposób, w jaki tylko ona potrafi.
- Tak, wiedziałem. To dlatego to zrobiłem – wzdycham,
ignorując śladowe ilości wyrzutów sumienia próbujących wybić się na
powierzchnię.
- Dlaczego? – jej oczy odszukują moje, oczekując porządnej
odpowiedzi, ale nie posiadam jej. Mam dla niej tylko prawdę. Plugawą,
popierdoloną prawdę.
- Nie mam wymówki, to była dla mnie tylko gra – wzdycham,
żałując, że byłem taką kupą gówna. Nie ze względu na Zayna czy Samanthę, ale
dla tej pięknej, słodkiej dziewczyny, która nawet teraz nie ma oznak krytycyzmu
w swoich oczach, kiedy patrzy na mnie, czekając na dalsze wyjaśnienia.
- Zapomniałaś, że nie byłem taki sam, nim cię spotkałem. Nie
miałem w sobie nic z człowieka, którego znasz. Wiem, że myślisz, że teraz
jestem popieprzony, ale zaufaj mi, znienawidziłabyś mnie nawet bardziej, gdybyś
znała mnie wtedy – odwracam od niej wzrok i wyglądam za okno. – Wiem, że tak
się nie wydaje, ale naprawdę bardzo mi pomogłaś. Dałaś mi cel, Tess.
Słyszę jej urwany oddech i kulę się na myśl, jak moje słowa
muszą brzmieć. Żałośnie i nieszczerze, jestem tego pewien.
- A jaki jest ten cel? – nieśmiało zagaduje.
- Wciąż staram się to wykrystalizować – odpowiadam zgodnie z
prawdą – ale dowiem się, więc proszę, spróbuj i pozostań w pobliżu dość długo,
abym zdołał znaleźć odpowiedź? – proszę ją.
Ona spogląda na mnie, ale nic nie mówi. Jestem za to
wdzięczny, nie sądzę, że mógłbym teraz znieść jej odrzucenie.
Tessa’s POV:
Budzę się na dotyk ramion obejmujących moją talię, kiedy
jestem wynoszona z samochodu. Białe światło na górze taksówki przypomina mi o
nocy, jaką przeszłam. Rozglądam się po okolicy, panikując, chwilę przed zdaniem
sobie sprawy, że jesteśmy na podjeździe Kena.
- Nigdy nie zabrałbym cię z powrotem tam – szepcze mi Harry
do ucha, nawiązując do swojego mieszkania. Wiedział, o co się martwiłam, nawet
nim ta myśl zdążyła się uformować w moim umyśle.
Nie protestuję kiedy Harry niesie mnie po podjeździe w
stronę domu. Karen nie śpi, siedząc na krześle przy oknie z książką kucharską
na kolanach. Harry stawia mnie na nogi, a Karen podnosi się, po czym przechodzi
przez pokój, aby mnie przytulić.
- Co mogę ci przynieść? Zrobiłam torciki z karmelem,
pokochasz je– uśmiecha się i ujmuje swoją ciepłą dłonią moją dłoń.
Harry nie wszczyna kłótni, kiedy idę z Karen do kuchni.
- Zaniosę twoją torbę na górę – słyszę z jego ust.
- Liam śpi? – pytam jego matkę.
- Tak myślę, ale jestem pewna, że nie będzie się
gniewał, jeśli go obudzisz. Wciąż jest
wcześnie – uśmiecha się Karen i stawia małe, udekorowane karmelem ciasto na
talerzu, zanim mogę ją powstrzymać.
- Nie, jest w porządku. Zobaczę go jutro.
- Wiem, że to okropne wyczucie czasu, i bardzo przepraszam,
ale chciałam z tobą o czymś porozmawiać – jej ciepłe, brązowe oczy rozbłyskają
w konsternacji i wykonuje gest, abym skosztowała deseru, gdy nalewa dwie
szklanki mleka.
Potakiwaniem zachęcam ją do kontynuowania, gdyż usta mam
pełne pysznego tortu. Wcześniej nie mogłam zjeść, byłam zbyt przytłoczona, a
dzień stanowczo za długi.
- Wiem, że i tak dużo się u ciebie dzieje, więc jeśli
chcesz, żebym cię zostawiła, po prostu powiedz. Obiecuję, że zrozumiem,
chciałabym tylko twojej opinii na pewien temat, ty jesteś jedyną osobą, która
może tu pomóc.
Pomóc w czym?
- Chodzi o Harry’ego i Kena – dodaje. Dławię się tortem i
sięgam po szklankę zimnego mleka. Czy ona wie? Czy Harry coś powiedział?
Karen zaczyna poklepywać moje plecy, wykonując koliste ruchy,
po czym kontynuuje:
- Ken jest taki szczęśliwy, że Harry wreszcie zaczął go
tolerować. To, że nareszcie buduje relację ze swoim synem daje mu tyle
szczęścia, zawsze tego chciał. Harry jest jego największym żalem, a mnie przez
lata bolało widzenie go w tym stanie. Wiem, że on popełnił błędy, wiele, wiele
błędów, a ja w żadnym razie nie robię wymówek dla tych błędów – jej oczy
napełniają się łzami, które strząsa z rogów koniuszkami palców.
- Przepraszam – uśmiecha się – jestem niepozbierana – znowu uśmiecha
się i ciągnie – On nie jest tym samym mężczyzną, którym był wtedy. Ma za sobą
lata trzeźwości i terapii, lata refleksji i skruchy.
Ona wie. Karen wie o Anne i Christianie. Moja klatka
piersiowa nagle się ściska, a oczy również zostają wypełnione.
- Wiem, co masz zamiar powiedzieć – przyznaję jej.
Współczuję z tą rodziną. Kocham ich jak swoją własną i współczuję z każdym w
tej rodzinie pełnej sekretów, uzależnień i pożałowania.
- Wiesz? Liam powiedział ci o dziecku? Powinnam była
wiedzieć, że to zrobi. Czy Harry też wie?
Ponownie się krztuszę. Po niekomfortowej porcji kasłania,
nareszcie mówię:
- Co? Dziecko?
- A więc nie wiedziałaś – lekko się śmieje. – Wiem, że
jestem o wiele starsza, niż oczekiwałoby tego od kobiety w ciąży, ale jestem
dopiero lekko po czterdziestce, a mój lekarz zapewnił mnie, że jestem
wystarczająco zdrowa.
- Dziecko? – powtarzam. Ulżyło mi, że nie wie o tym, że
Christian jest ojcem Harry’ego, ale jestem przede wszystkim zdumiona, że Karen
jest w ciąży.
- Tak – uśmiecha się. – Byłam równie zszokowana jak ty. Ken
też, tak się o mnie martwił. Liam prawie przeżył załamanie, wiedział o
wszystkich moich wizytach, ale nie powiedziałam mu, czego one dotyczyły, więc
biedaczek pomyślał, że byłam chora. Poczułam się okropnie i musiałam się
ujawnić. To nie było zaplanowane – jej oczy odszukują moje – ale jesteśmy
szczęśliwi teraz, kiedy przeszliśmy przez początkowy szok posiadania kolejnego
dziecka tak późno w życiu.
Zarzucam na nią ramiona i po raz pierwszy od wielu dni czuję
radość. Kocham Karen i jestem podekscytowana razem z nią. To świetne uczucie.
Zaczynałam się martwić, że nigdy się tak nie poczuję.
- To wspaniale! Jestem taka szczęśliwa razem z wami! –
tryskam radością, a jej ramiona zacieśniają się na moich plecach.
- Dziękujemy – wycofuje się i całuje mnie w policzek. –
Martwię się jak Harry będzie się z tym czuł.
Moja radość z jej powodu jest szybko ukrócona i
natychmiastowo zastąpiona troską o Harry’ego. Całe jego życie było kłamstwem i
on niekoniecznie dobrze zniósł tę nowość. Mężczyzna, którego uważał za swojego
ojca teraz będzie miał kolejne dziecko, a Harry zostanie zapomniany. Czy to
prawda, czy też nie, znam go dostatecznie dobrze żeby wiedzieć, dokąd zawędruje
jego umysł.
- Czy będzie wam przeszkadzało jeśli to ja mu powiem? Jeśli
nie, zrozumiem – pytam ją. Nie pozwalam sobie myśleć za wiele o tym. Wiem, że
zacieram właśnie granice, ale opuszczam Harry’ego i muszę się upewnić, że nie
zostawiam ze sobą bałaganu.
'To jest wymówka' –
przypomina mi złośliwy głos w mojej głowie.
- Nie. Oczywiście, że nie. Miałam nadzieję, że nie będziesz
miała nic przeciwko temu. Wiem, że to umieszcza cię w okropnej pozycji, a ja
nie chcę, żebyś czuła się zobowiązana, aby wchodzić w środek tego, ale boję się
jak zareagowałby, gdyby to Ken miał mu powiedzieć. Znasz do niego drogę, jakiej
nikt inny nie poznał.
-Jest w porządku, naprawdę. Porozmawiam z nim o tym jutro –
zapewniam ją.
- Oczywiście – przytula mnie ponownie. – Dziś był dla ciebie
ciężki dzień, przepraszam za wywlekanie tego. Powinnam poczekać, po prostu chcę
uniknąć sprawiania mu niespodziewanych nowin. Już i tak miał wystarczająco
trudne życie i chcę, aby rzeczy były dla niego łatwiejsze. Chcę, żeby wiedział,
że jest częścią tej rodziny i wszyscy bardzo go kochamy, to dziecko tego nie
zmieni.
- On o tym wie – obiecuję jej. Może nie chce tego
zaakceptować, ale wie.
Kroki dosięgają dołu schodów, więc Karen i ja uwalniamy się
z naszego emocjonalnego uścisku. Obie ocieramy policzki, a ja po raz kolejny
smakuję tortu, kiedy Harry wchodzi do kuchni. Wziął prysznic i zmienił ubranie.
Teraz ma na sobie spodnie od dresu, których nogawki są za krótkie, a logo WSU
przyszyte na jego udzie jest milczącym znakiem, że nosi ubrania Liama.
Gdybyśmy byli w innym miejscu, podroczyłabym się z nim w
związku z tymi dresami. Ale nie jesteśmy. Jesteśmy w najgorszym miejscu, a
jednak w najlepszym miejscu. To wszystko jest dezorientujące i wypaczone.
Jednak znowu, zdrowy balans i uporządkowana kolejność nigdy nie były czynnikami
obecnymi w naszym związku, dlaczego po zerwaniu miałoby być inaczej?
- Idę do łóżka. Potrzebujesz czegoś? – pyta szorstkim i
niskim głosem.
- Nie, ale dziękuję – spoglądam na niego, w górę, ale on
patrzy się na swoje bose stopy.
- Położyłem twoje rzeczy w pokoju gościnnym, twoim pokoju –
mówi, a ja potakuję. Szalona, niegodna zaufania część mnie żałuje, że Karen
jest w kuchni z nami, ale racjonalna, bardziej zgorzkniała i o wiele większa
część mnie cieszy się z jej obecności. Harry znika na klatce schodowej, a ja
życzę Karen dobrej nocy, po czym idę w jego ślady.
Znajduję się przez pokojem, w którym spędziłam niektóre z
najlepszych nocy mojego życia. Podnoszę dłoń do gałki, ale szybko wycofuję się,
jak gdyby zimny metal oparzył moją skórę. Ten cykl musi się skończyć, a jeśli
będę się poddawała każdemu impulsowi, każdemu włóknu mojego jestestwa, które
desperacko pożąda bycia blisko niego, nigdy nie wydostanę się z tej
nieskończonej pętli błędów wiodących za sobą kolejne błędy, kłótni za kłótnią.
Wreszcie wypuszczam oddech, gdy zamykam za sobą drzwi pokoju
gościnnego i blokuję zamek. Zasypiam żałując, że nie wiedziałam, jak
niebezpieczna może być miłość. Gdybym to wiedziała, że to będzie tak strasznie
bolało, gdybym była świadoma sposobu, w jaki ona mnie rozedrze na pół, po czym
zszyje mnie z powrotem w jedno, tylko po to, żeby znowu porwać mnie na
kawałeczki, trzymałabym się tak daleko od Harry’ego Stylesa, jak prawdopodobnie
bym mogła.
• jeśli przeczytałeś/aś - zostaw komentarz •
Pierwsza! Cudny rozdział *o*
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział. Boże Boże Boże <3
OdpowiedzUsuńNo nie! Tess nie może go zostawić!
OdpowiedzUsuńŚwietny x
Perfekcja 💖
OdpowiedzUsuńOmg! Niesamowity! Jeden z najlepszych ff jakie czytałam! Dzięki za tłumaczenie! x
OdpowiedzUsuńWooooow.
OdpowiedzUsuńCo tu sie porobiło.
Nie bede mogla spać przez after, i w dodatku jeszcze tyle dram z 1D... Ciąża Briany, zerwanie perrie z zaynem. ZA DDUŻO EMOCJI!
No ale cóż... Czekam na następny rozdział. Dziękuję za tłumaczenie :)
Super.
OdpowiedzUsuńNo tego to się nie spodziewałam! Kocham to <3 I Kocham Ciebie za tłumaczenie <3<3<3
OdpowiedzUsuńafter to najlepsze ff na świecie, pa
OdpowiedzUsuńnie chcę, żeby się skończyło :C
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :* <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kokejny ;* kocham Cię za to że tlumaczysz, oby tak dalej ! ;*****
OdpowiedzUsuńnajpiękniejsze zakończenie
OdpowiedzUsuńsuper !
OdpowiedzUsuńCudooooo♥♥
OdpowiedzUsuń@blanka1499
Aaaaaa, czemu taki krótki?!
OdpowiedzUsuńKocham ten rozdział, kocham to jak Harry się zachowuje, jak bardzo mu zależy <3
Coś mi się wydaje, że Tessa zmięknie, bo zobaczy, że Harry się zmienił ;)
Oni muszą być znów razem! czekam na nowy rozdział! :))
OdpowiedzUsuńOch, Tessa, przestań pieprzyć! Kocha go i jestem pewna, że gdyby miała szansę podjąć jeszcze raz każdą ważną decyzję w życiu, może zmieniłaby parę szczegółów, związanych z cierpieniem ich obojga, ale w życiu nie zrezygnowałaby z miłości Harry'ego... ♥♥♥
OdpowiedzUsuńCudooo ♥
OdpowiedzUsuńWiedziałam!
OdpowiedzUsuńWiedziałam że Karen jest w ciąży!
Mam serdecznie dosyć wszelkich kłótni, dram i rozterek. Wszyscy chyba już zdążyliśmy się przekonać, że nie mogą bez siebie funkcjonować, więc czekam na kontynuację wewnętrznej walki Tessy, która mam nadzieję i tak ulegnie impulsowi bycia blisko Harry'ego.
OdpowiedzUsuńOna go nie może zostawić! Oni muszą być razem! Mam nadzieję, że Harry zakceptuje dziecko Kena i Karen. I może spodoba mu się maluch i będzie chciał mieć swoje dziecko z Tessą ♥
OdpowiedzUsuńCudowny <3
OdpowiedzUsuńSwietny rodział :)
OdpowiedzUsuńdziekujeeee:))
OdpowiedzUsuńSie dziejeee :)
OdpowiedzUsuńSuper nie moge uwierzyc ze jestem 6 w kom.
OdpowiedzUsuńPrzeczytany :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda mi ich oni naprawdę się kochają....ale może małe rozstanie wyjdzie im na dobre
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny ❤ Czekam na następny! :):)
OdpowiedzUsuń(:
OdpowiedzUsuńKto powiedzial ze go zostawi
OdpowiedzUsuńPowiedziała że gdyby wiedziała ile będzie musiała cierpieć nie wpakowałaby sie w to
Ale bardzo dobrze zrobiła bo przeciez kocha Harrego
Tylko on musi w koncu przestać być dla niej takim dupkiem
Mam nadzieje ze ta nowinę przyjmie spokojnie
I ze w końcu wygada sie Liamowi
jak ro sie akonczy zke to ja tego nie przezyhe serio
OdpowiedzUsuńJesteś w tym naprawdę super. dzięki :)
OdpowiedzUsuńKoooooofaaaaaaaam *.* mam takie pytanko;) czy rozdziały wstawiasz w okreslonym czasie np. po 4 dniach czy jak przetłumaczysz to wstawiasz? ;*
OdpowiedzUsuńKiedy jest przetłumaczony :)
UsuńB(((
OdpowiedzUsuńPerfekcyjny jezu 💞💕😍
OdpowiedzUsuńZajebisty <3
OdpowiedzUsuńTessa nie może go zostawić!! Oni muszą być razem!! Rozdział cudny, proszę dodaj szybko następny;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Boli mnie trochę to rozdarcie pomiędzy Harrym i Tessą, ale sami to stworzyli i muszą się z tym uporać. Do następnego. Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuńCudowny! Czekam na kolejne :)
OdpowiedzUsuńmega, szkoda ze niedługo koniec
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział x
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że Tessa i Harry znów będą razem i wszystko się dobrze skończy
świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńjeju mam nadzieje że się zejdą i będą szczęsliwi :( dzięki za tłumaczenie xx
OdpowiedzUsuńPłacze. Dzieki za tłumaczenie :*
OdpowiedzUsuńświetny :)
OdpowiedzUsuńdziekuje czekam na następny
OdpowiedzUsuńDziękuję za rozdział, jest cudny :)
OdpowiedzUsuńJakie zaskoczenie na koniec Karen w ciąży fajnie :) Super, że w końcu Tessa poznała Zayna z jego wrednej strony ;D niech się wali frajer xd Kiedy next? :)
OdpowiedzUsuńDzięki za tłumaczenie :*
''Niech się wali frajer'' wygrałaś życie XDXDXD
UsuńKaren w ciąży, Zayn to dupek, Harry jest idiotą, a Tessa nie chce zmienić zdania .
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
Ojej, Ola! 😊😉❤❤❤❤❤❤💑👪👫😘🔞❤
OdpowiedzUsuńJuż nadrabiam. Dwa rozdziały czekają ;-)
OdpowiedzUsuńAwh chyva coś sie wydarzy, jak zgaduje :D
OdpowiedzUsuńLove, love, love! 💕
OdpowiedzUsuńLecę nadrabiać. :)
OdpowiedzUsuńWróć do tego Harrego kobieto xd
OdpowiedzUsuń